Na zdjęciu: Plac Czerwony. Fot. Maciej Olszewski
Stoi w Cieszynie, tym nad Olzą, studnia. Przy niej spotkali się trzej bracia – Rus, Czech i Lech. Porozmawiali i każdy poszedł w swoją stronę. Czech na południe, Rus na wschód, Lech na północ. Oni, według legendy, mieli potem utworzyć trzy państwa: Czechy, Rosję i Lechistan czyli Polskę.
O ile z Czechami nie było większych problemów, to ze wschodnim sąsiadem owszem. Od południa w 966 roku za sprawą czeskiej księżnej Dobrawy przyszło do nas chrześcijaństwo. Odwdzięczyliśmy się potem braciom Czechom zajęciem Zaolzia w 1938 roku i interwencją militarną w ramach akcji wojsk Układu Warszawskiego w 1968 roku. Tymczasem zostawmy Pepików czyli Józefów i zajmijmy się „Ruskimi”.
Ze Wschodem zawsze mieliśmy kłopoty. W 1018 Bolesław Chrobry wyprawił się na Ruś Kijowską, by odebrać ziemie zawłaszczone w 981 roku przez księcia Włodzimierza. Od tego czasu nie było wieku, w którym nie toczylibyśmy wojen ze wschodnim sąsiadem. Raz wygrywał on, raz my. Wzajemne odbierania sobie terenów, potem podpisywanie aktów pokojowych i jakoś to się kręciło. Za panowania Zygmunta I Starego prowadziliśmy z Rusią aż trzy wojny. (A był to wiek XVI.) To ten król utracił Smoleńsk na rzecz Rusi.
Potem sukcesy militarne były różne. Spektakularnym wyczynem było, po zwycięskiej bitwie pod Kłuszynem (wojskami dowodził hetman Stanisław Żółkiewski), pójście na wschód i w 1610 zajęcie Kremla. Dwa lata później, 4 listopada, pospolite ruszenie pod dowództwem Minina i Pożarskiego wypędziło polską załogę z Moskwy. Obaj rosyjscy bohaterowie mają swój pomnik na Placu Czerwonym, a Państwowy Akademicki Kubański Kozacki Chór śpiewa piękną, melodyjną piosenkę ”Szapka po krugu”o zasługach wyżej wymienionych dowódców, którzy walczyli z wrogiem, co napadł na rdzenne ziemie ruskie.
Dalej wszystko się mieszało – to wojna, to pokój. Aż przyszły rozbiory. Trzy. Rosja grała w tej haniebnej grze pierwsze skrzypce. Pierwszy 1772 roku, potem 1793 i trzeci w 1795. Na nic się zdało powstanie pod wodzą Tadeusza Kościuszki. Potem jeszcze dwa – Listopadowe (1830) i Styczniowe (1863). Polska odzyskała niepodległość i państwowość po 123 latach niewoli z dniem zakończenia I wojny 11 listopada 1918 roku.
Nie trzeba dodawać, że w uzależnianiu nas od siebie Rosja działała najbardziej ekspansywnie. I za czasów Ruryrkowiczów i Romanowów. Proces ten był widoczny choćby w poczynaniach rusyfikacyjnych.
Nadszedł pamiętny rok 1920 i próba przyłączenia militarnie do Polski ziem leżących na wschodzie, ale zawsze do nas należących. Wyprawa nie do końca się udała i trzeba było się wycofywać. Tu należy się drobna uwaga. Niejaki Julian Marchlewski i Feliks Kon zamierzali w Białymstoku przy pomocy wojsk Rosji Radzieckiej utworzyć Republikę Rad, wasalną wobec wschodniego sąsiada. Bitwa Warszawska dała zwycięstwo nam – Tuchaczewski i Budionny zmuszeni zostali do odwrotu. Pozostały po nich gromady jeńców, którzy zostali umieszczeni w obozach. Umierali w nich z powodu chorób, co było normalne. Obecne władze Federacji Rosyjskiej porównują ten wojenny przypadek z Katyniem. Ale w Polsce jeńców nikt nie mordował.
Dojście do władzy bolszewików zmusiło ich do utworzenia aparatu przymusu zwanego też czerwonym terrorem. I tutaj niepoślednią rolę odegrali Polacy mieszkający w Rosji. Komisarzem do spraw bezpieczeństwa został Feliks Dzierżyński. Byli uwikłani w CzK, potem NKWD, Jagoda, Mielżyński, prokurator Wyszyński…
Rozpoczęła się II wojna. Na mocy tajnego aneksu do paktu ministrów spraw zagranicznych III Rzeszy i ZSRR, Ribbentropa i Mołotowa, dokonano kolejnego rozbioru Polski. 17 września 1939 roku Armia Czerwona przystąpiła do zajmowania ziem polskich na wschodzie. Wzięto do niewoli oficerów i żołnierzy; internowano policjantów, funkcjonariuszy KOP-u, urzędników …Potem był Starobielsk, Ostaszków, Katyń, Bykownia, Kozielsk, Smoleńsk, Twer… I do tej pory nie zostały nam przekazane wszystkie dokumenty dotyczące dokonanej eksterminacji polskich funkcjonariuszy, także cywilnych. Nie zostały też rozliczone tzw. przesiedlenia na stepy kazachstańskie i lasy syberyjskie naszych obywateli zamieszkujących Kresy Wschodnie.
Dyplomatyczne zabiegi Józefa Czapskiego nie udały się zupełnie. Stalin twierdził, że nie jest mu wiadome, co stało się z polskimi jeńcami i internowanymi. A kto podpisał dokument Berii o konieczności unicestwienia polskiej inteligencji? – on, Mołotow, Kalinin, Kaganowicz , Mikojan i Woroszyłow.
Po rozmowach generała Sikorskiego ze Stalinem utworzono zalążek Wojska Polskiego, dowodzonego przez gen.Andersa, która to formacja wyszła z ZSRR na Zachód. Potem była druga próba utworzenia armii. Dowodził nią gen. Berling. I ci żołnierze, walcząc z armią hitlerowską, doszli do Berlina.
Wojna się skończyła. Następowała odbudowa kraju i leczenie ran powojennych. Ale Armia Czerwona nie zamierzała opuścić terenów Polski. Duże garnizony były jej w Świdnicy, Legnicy, Toruniu… Dlatego pytanie o to, czy w 1981 roku „wejdą, czy nie wejdą?” jest bezprzedmiotowe. „Oni” tu byli. Doktryna Stalina mówiąca, iż „gdzie radziecki żołnierz postawi nogę, tam jest ZSRR” została wprowadzona w życie. Dopiero zabiegi Wałęsy i zgoda nie bardzo trzeźwego Jelcyna sprawiły, iż wojska okupacyjne opuściły Polskę.
Wróćmy do czasów krótko powojennych. Aparat bezpieczeństwa wewnętrznego organizowali doradcy radzieccy. To od nich nasi esbecy uczyli się metod prowadzenia śledztw. To w tych czasach wywieziono do Moskwy grupę polityków z generałem Okulickim na czele i tam sądzono. Nie wszyscy więzienie przeżyli.
Z terenów Śląska szły transporty autochtonów, którzy jakoby mieli być Niemcami i w ZSRR powinni odpokutować za winy, nie przez nich przecież popełnione.
Zmarł Stalin, zmarł Bierut. Nastał Październik i Gomułka. Ale towarzysze ze wschodu nie na długo zezwolili na nieco luźniejsze lejce. Dopiero pierestrojka i głasnost’ zapoczątkowane przez Gorbaczowa sprawiły, że Niedźwiedź się ucywilizował. Ale stare myślenie pozostało. Choćby w postaci dwu prób puczu – Janajewa i Chasbułatowa.
Obecnie stosunki z Rosją mamy chłodne. Niektórzy mówią, że nawet wrogie. Rosjanie chcieli wybudować drugą nitkę gazociągu na Zachód przez Białoruś i Polskę. Rząd Jarosława Kaczyńskiego, małego państewka leżącego pomiędzy dwoma mocarstwami, powiedział – nie. Przez bratnią Ukrainę i dalej przez nasz kraj – tak. Co powiedział Putin? – „w takim razie rurę do Niemiec ułożymy na dnie Bałtyku”, co wydawało się nieprawodobne. Gazociąg został jednak wybudowany, a Polakom po raz kolejny Rosjanie zagrali na nosie.
Nadal pozostaje nierozwiązana sprawa zwrotu szczątków samolotu rządowego TU 154, który uległ rozbiciu pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku. Śledztwo podobno się toczy i na nic były swego czasu prowadzone pertraktacje ministra Sikorskiego z jego odpowiednikiem Ławrowem. „Samolot oddamy, jak skończy się śledztwo”. Jakie zatem ma znaczenie protokół MAK-a Anodiny? Żadne.
Co z przyszłością stosunków z Rosyjską Federacją?– zobaczymy. Na razie imperialna polityka Putina nie do końca jest transparentna, ale podoba się to rodowitym Rosjanom. Poparcie dla niego deklaruje ponad 80 procent obywateli. Tyle też cieszy się, że Krym znów należy do Rosji. (Został on przekazany Ukrainie przez pijanego podpisującego dekret N.S. Chruszczowa w 1954 roku.) A tak w ogóle Rosja, konkretnie Katarzyna II, zawładnęła tym półwyspem 8 kwietnia 1783 roku.
Nie wszyscy wierzą też w udział wojsk RF w Donbasie, choć jest ich podobno ponad 8 tysięcy, na co dowody mają Ukraińcy.
Relacje między obywatelami naszego kraju i sąsiadami ze Wschodu są coraz bardziej lodowate. Wyjątek stanowią kaliningradczycy, ale ci zawsze byli przyjaźnie nastawieni do Polaków. Zwłaszcza do tych z naszego województwa.
Krzysztof Antoń