Pracownicy kontra związek zawodowy w SAR w Gdyni. Ratownicy morscy pragną  pracować na dłuższe zmiany. Temu jednak sprzeciwia się jeden z trzech związków zawodowych

Fot. Kazimierz Netka

Dyrekcja opowiedziała się po stronie pracowników spierających się z organizacją związkową – rzecz kuriozalna w skali nie tylko Polski

Taka sytuacja zaistniała w Morskiej Służbie Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni, działającej od granicy z Niemcami po granicę w Rosją, a także ma wodach międzynarodowych. Pracownicy poprosili o pomoc dyrektora – w sporze ze związkiem zawodowym.

Fot. Kazimierz Netka

Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa to polski SAR – Search and Rescue, czyli Szukanie i Ratowanie. Jest więc instytucją bardzo ważną dla zapewnienia międzynarodowego bezpieczeństwa żeglugi oraz środowiska naturalnego. Specyfiką tej służby jest to, że musi ona funkcjonować bez przerwy. Na około 300 zatrudnionych w MSPiR, ponad pół setki to osoby pracujące na zmiany, liczące po 12 godzin. Osoby pełniące w SAR zmianową służbę dyżurną, pragną pracować dłużej, bo zamiast 12 godzin, nawet do 24 godzin bez przerwy. Takie możliwości dają nowe uregulowania prawne.

Fot. Kazimierz Netka

Wszystko już było na dobrej drodze, ale nie godzi się na to Ogólnopolski Związek Zawodowy Oficerów i Marynarzy (OZZOiM) i odmawia podpisani porozumienia – aneksu do do Zakładowego Układu Zbiorowego Pracy – zgodnie z nowelizacją Ustawy z 18 sierpnia 2011 r. o bezpieczeństwie morskim, która umożliwia po wprowadzeniu dodatkowych zapisów m.in. pełnienie przez ratowników i inspektorów dyżurów trwających do 24 godzin. Inspektorzy operacyjni są zrozpaczeni. Zwrócili się o pomoc do dyrektora MSPiR. W związku z tym, 4 listopada, 2019 roku, dyrekcja zwołała spotkanie reprezentantów pracowników z dziennikarzami.

To dziwne, by szefostwo jakiegoś zakładu musiało pomagać pracownikom, w ich sporze ze związkiem zawodowym.

Maciej Zawadzki – dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa – polskiego SAR – w Gdyni, przyznaje, że to przypadek bez precedensu w skali kraju, Europy, a być może i świata, że pracownicy zwrócili się do dyrektora, by bronił ich przed związkiem zawodowym.

Fot. Kazimierz Netka

Dlaczego zaistniała taka sytuacja? O tym mówili podczas spotkania, m.in.: Rafał Goeck – rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni; Bartłomiej Januchta – inspektor operacyjny, uczestniczący też w pracach komisji sejmowej ds. nowelizacji ustawy o bezpieczeństwie morskim; Piotr Mistrzak – inspektor operacyjny; Krzysztof Walasek – inspektor operacyjny.

Konflikt pomiędzy ratownikami, a zarządem przedstawicielstwa międzyzakładowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Oficerów i Marynarzy (OZZOiM) zaostrzył się kilka miesięcy temu.

– Zarząd tego związku działający przy Służbie SAR działa na szkodę grupy 55 pracowników (w tej grupie są również członkowie związku OZZOiM) jaką stanowią ratownicy morscy z Brzegowych Stacji Ratowniczych, inspektorzy operacyjni Morskiego Ratowniczego Centrum Koordynacyjnego w Gdyni i Morskiego Pomocniczego Centrum Koordynacyjnego w Świnoujściu – relacjonowali inspektorzy.

– Cały proces legislacyjny zmieniający zapisy wspomnianej ustawy trwał ok. 4 lat i nasi pracownicy wraz z dyrekcją starali się o wprowadzenie możliwości pełnienia dyżurów 24 godzinnych. Warto nadmienić, że OZZOiM działający przy Służbie SAR na początku drogi legislacyjnej w pismach kierowanych do Państwowej Inspekcji Pracy poparł tę inicjatywę i nie widział żadnych przeszkód dla wprowadzenia tego systemu pracy. Związek zawodowy, który jest stroną tego sporu, stara się wykorzystać grupę 55 pracowników jako swoją kartę przetargową w sporze zbiorowym, który z prawnego punktu widzenia w ogóle nie istnieje. Nadmienić należy również, że dyrektor Służby SAR spełnił już dawno część z postulatów przedstawianych przez OZZOiM w domniemanym sporze zbiorowym – relacjonuje Rafał Goeck – rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni.

Fot. Kazimierz Netka

Próbowaliśmy poznać opinie reprezentantów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Oficerów i Marynarzy. Udaliśmy się do siedziby tego Związku, w Gdyni, przy Placu Kaszubskim. Nie zastaliśmy osoby, która mogłaby przedstawić nam owe stanowisko. Usiłowaliśmy skontaktować się telefonicznie z reprezentantem Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Oficerów i Marynarzy (emerytowanym pracownikiem MSPiR). Niestety, nie powiodło się.

Fot. Kazimierz Netka

Morska Służba poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni istnieje od 1 stycznia 2002 roku. Od chwili swego powstania uratowała 1680 osób. Dysponuje statkami do działań z zakresu poszukiwania i ratowania (także na terenie niemal całego Bałtyku), statkami specjalistycznymi do zwalczania zanieczyszczeń np. rozlewów olejowych na morzu i do gaszenia pożarów, np. na jednostkach pływających. Posiada brzegowe stacje ratownicze dysponujące łodziami, skuterami wodnymi, a także lądowymi środkami transportu.

Fot. Kazimierz Netka

Praca (służba) na zmiany, liczące do 24 godzin, istnieje m.in. w: wojsku, policji, straży pożarnej, ochronie zdrowia, Rządowym Centrum Bezpieczeństwa, IMGW – mówili reprezentanci inspektorów operacyjnych MSPiR podczas spotkania w siedzibie polskiego SAR w Gdyni.

Kazimierz Netka

Czytaj również na portalu: Pulsarowy.pl

1 Comments

  1. Ten „bohaterski” dyrektor został odwołany. Nie dlatego, że „bronił pracowników”. jego promotorzy nie byli już w stanie dłużej bronić swego pupila z uwagi na jego dorobek w zakresie łamania prawa pracy. Długo z tym „bohaterem” walczył pomawiany w artykule związek zawodowy. Życie samo zweryfikowało kto miał rację.
    MSPiR nie ma ostatnio szczęścia do dyrektorów. Nowo powołany jest chyba jeszcze zdolniejszy od swego poprzednika. Trochę jego łamiących prawo działań leży na biurku właściwego ministra. Cześć została już odpowiednio oceniona przez PIP ze wskazaniem na niewłaściwe decyzje dyrektora. Być może gdzieś niebawem ukaże się artykuł podobny do powyższego. Wszystko zależy od rzetelności dziennikarskiej albo jej braku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *