Rzeczpospolita Polska zawsze upomina się o swoich bohaterów
W Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, znowu wzbogacono naszą wiedzę o Polakach – bohaterach z czasów II wojny światowej. Tym razem przypomniano dokonania porucznik Marii Orlicz. Jak już wielokrotnie odkrywano przed zwiedzającymi takie historie, również teraz odbyło się to w ramach cyklu: „Wejście w historię”. Mieliśmy przyjemność uczestniczyć w otwarciu ekspozycji i w spotkaniu z córką porucznik Marii Orlicz – z panią Antoniną Orlicz.
Obejrzeliśmy też niektóre zabytki, przekazane do Muzeum przez córkę Marii Orlicz, Antoninę:
– odznaka Przysposobienia Wojskowego Kobiet. Polska przed 1939 r.
– różaniec z chleba ręcznie wykonany w KL Ravensbrück. III Rzesza, jesień 1944 r.
– winkiel z literą P oraz numer obozowy z KL Buchenwald-Meuselwitz. III Rzesza, 1944–1945 r.
– pamiątkowa, kombatancka odznaka pułkowa 35. Pułku Piechoty AK. Polska, po 1989 r.
W wydarzeniu uczestniczyli także m.in.: dr Marek Szymaniak – zastępca dyrektora ds. naukowych Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, Wojciech Łukaszun – kierownik Działu Zbiorów Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Konferencję prowadziła dr Zuzanna Szwedek-Kwiecińska – rzecznik prasowy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
– Szanowna Pani Antonino, szanowni państwo zgromadzeni na dzisiejszym wydarzeniu i oglądający nas za pośrednictwem mediów – powiedział dr Marek Szymaniak – zastępca dyrektora ds. naukowych Muzeum II Wojny Światowej. – Witam was bardzo serdecznie na wydarzeniu w moim głębokim przekonaniu wyjątkowym bo dotyczącym wyjątkowej postaci, jaką była porucznik Maria Orlicz.
Pani porucznik oprócz tego, że w czasie II wojny światowej dzielnie i odważnie, heroicznie wypełniała obowiązki żołnierza Związku Walki Zbrojnej, Armii Krajowej, do tej roli przygotowywała się już na długo przed wybuchem II wojny światowej, świadomie uczestnicząc w Przysposobieniu Wojskowym Kobiet. Warte podkreślenia jest również to, że pani Maria była nauczycielką języka polskiego, co znalazło swój wyraz w spuściźnie pozostawionej przez nią po pobycie w piekle na ziemi jakim był niemiecki, hitlerowski obóz koncentracyjny Ravensbrück.
Szanowni państwo, pani Antoninie z tego miejsca też chciałbym bardzo serdecznie podziękować za pamiątki, które przekazała do Muzeum II Wojny Światowej, których część mamy okazję dzisiaj państwu pokazać. Przyglądając się dzisiaj rano tym pamiątkom zadawałem sobie pytanie dlaczego one są ważne dzisiaj dla nas, czy stanowią tylko i wyłącznie relikt przeszłości czy też mają nam coś ważnego do powiedzenia, nam współczesnym, którym zależy na świadomym budowaniu przyszłości, budowaniu przyszłości w oparciu o wartości patriotyczne, w oparciu o wartości niepodległościowe.
Oznaka Przysposobienia Wojskowego Kobiet to symbol poświęcenia młodego, bardzo jeszcze wówczas młodego człowieka – młodej kobiety dla Ojczyzny, przygotowywania się do obrony tej ojczyzny w sytuacji kiedy jeszcze – jak się wówczas wydawało w latach 20. i 30. – wydawało się, że nic jej nie zagraża. Dopiero co Rzeczpospolita Polska odzyskała niepodległość, a tutaj w strukturach kobiecych w latach 20. i 30. Maria Orlicz i tysiące innych kobiet przygotowując się do niesienia pomocy tym, którzy być może będą jej potrzebowali w sytuacji wojennego zagrożenia, wojennej walki
Różaniec z chleba ręcznie wykonany w obozie koncentracyjnym w Ravensbrück. To oczywiście symbol religijny, ale niosący ze sobą i wykonany w rzeczywistości strasznej, w rzeczywistości piekielnej, ale wykonany w konkretnym celu: po to, żeby nieść ze sobą nadzieję, po to, żeby nie poddawać się zwątpieniom, po to, żeby wzmacniać w sobie poczucie odwagi nawet – wydawało by się – w beznadziejnej sytuacji. Patrząc również na te dwie straszne pamiątki jakimi są winkiel i numer obozowy, to oczywiście symbole deptania godności człowieka przez okupanta niemieckiego.
Ale nie tylko w tym wyraża się ich tylko i wyłącznie historyczna wartość. Patrzę na nie jako na rzeczy, które – jak się ostatecznie okazało – są również symbolami zwycięstwa ludzkiej godności nad pogardą, jaką zgotowali ludzkości Niemcy.
I pamiątkowa kombatancka odznaka pułkowa 35. Puku Piechoty Armii Krajowej – czego to jest symbol? Czy jest to tylko pamiątka po uczestnictwie w strukturach konspiracyjnych? Również to tak, ale przede wszystkim ale przede wszystkim jest to symbol tego, że Rzeczpospolita Polska – miałem okazję już mówić o tym wcześniej i będę to powtarzał – zawsze upomina się o swoich bohaterów, zawsze upomina się o swoich żołnierzy, nigdy o nich nie zapomina.
I ta pamiątka łączy nas w tym, na co obecnie Muzeum II Wojny Światowej zwraca szczególną uwagę. Te słowa kieruję do państwa na tle naszego baneru związanego z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 roku. Tak, jak nie zapominano o porucznik Marii Orlicz, również nie zapominamy o tysiącach innych żołnierzy Związku Walki Zbrojnej Armii Krajowej, tak samo będziemy pamiętać i będziemy budować naszą wspólnotową przyszłość w oparciu o pamięć, o Westerplatte. Pani Antonino, proszę przyjąć wyrazy szacunku, podziękowania za przekazane pamiątki i moją głęboką wdzięczność za pani obecność dzisiaj wśród nas, na naszym wydarzeniu „Wejście w historię”. Kierownikowi Wojciechowi Łukaszunowi, pani kierownik Monice Sołoduszkiewicz bardzo dziękuję za podjęcie kontaktu z panią Antoniną, który zaowocował naszym dzisiejszym wydarzeniem. A państwu bardzo dziękuję za obecność na dzisiejszym wydarzeniu „Wejście w historię” – powiedział dr Marek Szymaniak – zastępca dyrektora ds. naukowych Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
– Dzień Dory Państwu! Ja się bardzo cieszę, że mama tam jest że jej praca nie poszła na marne, bo tyle lat poświęciła po wojnie później odtworzeniu tych wierszy, przepisywaniu na maszynie, bo wtedy nie było komputerów no i efekt tej pracy wreszcie mogę dzisiaj i w najbliższych może tygodniach w postaci książek, zobaczyć – powiedziała, wskazując na gablotę z eksponatami, Antonina Orlicz – córka porucznik Marii Orlicz.
Ale zacznę może jednym z wierszy tak wspaniałych wierszy napisanych w obozie Ravensbrück jesienią 1944 roku, wierszem nazwanym „Modlitwa”. Tytuł jest „Modlitwa” – powtórzyła. Oto początek:
Boże daj nam ducha moc
Daj przetrzymania siłę
– Mama Maria Zofia Orlicz z Nowosielskich urodziła się 8 grudnia 1910 roku w Mińsku Mazowieckim – mówiła Antonina Orlicz, przedstawiając historie swych rodziców. – Jest podporucznikiem 35 Puku Piechoty AK. Przyjęła pseudonim Dorota. Po wstąpieniu do AK w 1939 roku. Odznaczona jest Krzyżem AK i Medalem Wojska za udział w obronie Ojczyzny. Ten Medal nadano w Londynie, 1 września 1971 roku i awansowano Mamę na porucznika w tym monecie.
Przed wojną mama była w PWK – organizacji Przysposobienia Wojskowego Kobiet, powołana w 21 roku jako społeczna ochotnicza akcja do obrony kraju na wypadek wojny. Kadra była szkolona, to młode dziewczyny 20- 30-letnie, krótko powiastki nazywały się. Szkoliły się na obozach między innymi na Pojezierzu Kaszubskim w Garczynie i Borowie. Byłam w Garczynie. Piękny, stały obóz, wtedy w latach 70. jeszcze baraczki czy domki raczej, były. Jestem ciekawa jaki jest stan dzisiejszy.
W związku z chorobą ojca, który zresztą zmarł prawdopodobnie na nowotwór – trudno to było stwierdzić – mama była na utrzymaniu męża, więc zakończyła wykształcenie na maturze w ogólniaku i zamiast studia musiała podjąć pracę zarobkową, a zdolności miała niesamowite, literackie, malarskie, rysunkowe, hafciarskie, recytatorskie muzyczne, dobry głos i doskonały słuch i przed wojną pracowała z zespołami.
W roku 1937 wyszła za mąż za mojego ojca Karola, profesora matematyki tak jak ja teraz; po ojcu mam geny, który kończył Uniwersytet Jagielloński Wydział Matematyczno-Przyrodniczy.
1939 rok zastał mamę na Wołyniu, gdzie organizowała pomocniczo wojskową służbę kobiet, gdzie od od października prowadziła bazę dla „spalonych” – tych żołnierzy których – wiadomo, co znaczy spalony – przerzucała ich do Generalnej Guberni.
Od lutego 1943 do końca października 1943 była łączniczką obwodu w Komendzie Okręgowej Inspektoratu AK. W pewnym momencie zagrożona – wywiad niemiecki był dobry – ewakuowana została do Warszawy, gdzie została zaprzysiężona dopiero w 1943 roku i przyjęła pseudonim „Dorota”.
Została oficerem organizacyjnym; przygotowywała punkty kontaktowe i zespoły kobiece do walki
W międzyczasie, w czerwcu 1943 roku, aresztowano w Łucku mojego tatę – męża Marii – ale organizacja AKowska wyciągnęła go z więzienia.
Wybuch Powstania Warszawskiego zastał rodziców na Starym Mieście, a mama ze względu na niedyspozycję żołądka i poranione nogi nie mogli uciec kanałami do Śródmieścia i zgarnięci zostali przez SS do Pruszkowa gdzie był obóz przejściowy. Stamtąd trafiła 4 września do Auschwitz. Ojciec w 1944 ponownie został aresztowany, osadzony tym razem na Pawiaku. W Auschwitz Maria Orlicz była do 18 września i miała numer 87840. Następnie trafiła do Ravensbrück i przebywała tam do 5 października 1944 roku. Po Ravensbrück pracowała w fabrykach amunicji, obozy były między innymi w Buchenwaldzie. Tam było straszne piekło. Bo alianci mieli namiary fabryk i były naloty, ale alianci mieli taki wywiad, że bomby w baraki nie trafiały, tylko w fabryki. Na konie, z Sudetów, pieszo dotarła do Polski przez ziemie odzyskane. Po wojnie ojciec odnalazł mamę. Zamieszkali w Krakowie, na około 10 lat. Ja tam się urodziłam. Ze względów zdrowotnych mamy musieliśmy przenieść się do Gdyni, w lutym 1957 roku. W trakcie pobytu w Gdyni mama została zaproszona przez Fundację Sue Ryder do Anglii. Do jednego z jej z pałaców – gdzie była fundacja dla więźniów wszystkich obozów – powiedziała Antonina Orlicz – córka porucznik Marii Orlicz.
– Kolejna akcja „Wejście w Historię”, mimo że jest już kilka dni po 1 sierpnia, dotyczy tematyki Powstania Warszawskiego – powiedział Wojciech Łukaszun – kierownik Działu Zbiorów Muzeum II Wojny Światowej. W związku z pozyskaniem tak wspaniałych pamiątek postanowiliśmy podzielić się nimi z państwem w tych kolejnych dniach, żeby przypomnieć, że losy osób zaangażowanych w Powstanie nie kończyły się 1 sierpnia. Często te najgorsze, najbardziej dramatyczne wydarzenia miały miejsce później, tak ja w tym przypadku od jesieni 1944 roku, przykładem jest tragiczny los pani Marii Orlicz, która była więźniarką obozów koncentracyjnych, przeżyła piekło, a jednocześnie była w stanie z uwagi na te wewnętrzna siłę, wiarę, tę misję, którą robiła dla Polski, była w stanie zachować bezpieczeństwo i dalej działać, funkcjonować w społeczeństwie. Wydaje mi się, że jest to w naszych, teraz trudnych, dynamicznie zmieniających się czasach pewnego rodzaju ważny przykład, do naśladowania. Bardzo się cieszę, że te pamiątki trafiły do naszych zbiorów. Jeszcze raz, pani Antonino, bardzo serdecznie dziękujemy. Bardzo się cieszę, że mogliśmy to państwu pokazać dzisiaj tutaj. Przez pewien czas to „Wejście w historię” będzie dostępne i mam nadzieję, że nasi zwiedzający będą licznie się z tymi pamiątkami i z postacią pani Marii Orlicz zapoznawać, Dziękuję bardzo! – powiedział Wojciech Łukaszun – kierownik Działu Zbiorów Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
„Wejście w historię” to akcja, w ramach której na poziomie -1 Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku (przy wejściu głównym) prezentowane są eksponaty związane z aktualnymi rocznicami, wydarzeniami wojennymi lub zagadnieniami okresu wojny i okupacji. Ideą cyklu jest przede wszystkim pokazanie eksponatów na co dzień nieobecnych w przestrzeni Muzeum, a związanych z interesującymi zdarzeniami i osobistymi historiami – poinformowała dr Zuzanna Szwedek-Kwiecińska – rzecznik prasowy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.
Kazimierz Netka
Czytaj również na portalu: Pulsarowy.pl