Fot. Kazimierz Netka.
Mieczysław Jałowiecki kupił i przekazał Polsce nieruchomości o strategicznym znaczeniu dla przedwojennego i dzisiejszego Gdańska. Postawienie Darczyńcy pomnika, to o wiele za mało…
Polska nie zapomina o swych bohaterach. To zdanie jest wielokrotnie powtarzane, ale też udowadniamy, że odzwierciedla ono naszą rzeczywistość.
Fot. Kazimierz Netka.
O tym, że Polak z Litwy, Mieczysław Jałowiecki wykupił po I wojnie światowej przynajmniej część Westerplatte i przekazał je Polsce, pisaliśmy ponad rok temu. Dzisiaj, mamy finał, uroczyste i niezwykłe zwieńczenie tego, o czym wówczas wspominaliśmy. Do Ojczyzny wraca bohater. Uroczystości powitalne rozpoczął Hymn Polski w Bazylice Świętej Brygidy w Gdańsku.
Fot. Kazimierz Netka.
– W dniu dzisiejszym, 5 grudnia 2022 roku pochylamy się nad urnami ze szczątkami świętej pamięci Mieczysława i Zofii Jałowieckich. Witamy, a zarazem odprowadzamy na miejsce wiecznego spoczynku bohatera narodowego, delegata rządu polskiego w Gdańsku, który służył Polsce w burzliwym i pełnym nadziei okresie międzywojennym. Pochylamy czoło nad jego pamięcią ale i bohaterstwem; nad człowiekiem, któremu zabrano ojczyznę – mówił ks. Ludwik Kowalski – proboszcz parafii św. Brygidy w Gdańsku. I kontynuował:
– Orędowniku polskiej sprawy w Gdańsku! Powróciłeś do Polski, powróciłeś do swojego domu. Twój duch będzie prowadził kolejne pokolenia po wymarzonej i wyśnionej przez twoje pokolenie, Polsce. W dniu dzisiejszym państwo polskie daje świadectwo pamięci i dbałości o syna tej ziemi. Los skierował Ciebie do odległych miejsc, lecz tutaj jest twój dom, ojczyzna jest twoim domem. Jesteś tutaj zawsze u siebie w Polsce, w Gdańsku.
Fot. Kazimierz Netka.
Bardzo serdecznie u progu najświętszej ofiary, która będzie sprawowana w intencji świętej pamięci Mieczysława i Zofii Jałowieckich, chciałbym powitać rodzinę pani Zofii i Mieczysława Jałowieckich. Serdecznie witam pana Jarosława Sellina – sekretarza stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego,
Fot. Kazimierz Netka.
witam pana Aleksandra Jankowskiego – wicewojewodę pomorskiego, witam pana Wojciecha Labudę – pełnomocnika Prezesa Rady Ministrów, witam gospodarza tej uroczystości w Bazylice Świętej Brygidy w Gdańsku, pana profesora Grzegorza Berendta – dyrektora Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Serdecznie witam pana Macieja Buczkowskiego – wicedyrektora Biura Prezydenta Miasta Gdańska, witam panią Małgorzatę Bielang – Pomorskiego Kuratora Oświaty, witam delegację gminy Ceków Kolonia i starostwa powiatowego w Kaliszu, witam pana Czesława Nowaka – prezesa Stowarzyszenia Godność wraz z członkami Stowarzyszenia, witam przedstawicieli Muzeum, przedstawicieli służb mundurowych, delegacje szkół wraz z pocztami sztandarowymi, witam księdza infułata Henryka Kilaczyńskiego, który będzie przewodniczył mszy świętej i uroczystościom pogrzebowym świętej pamięci Mieczysława i Zofii Jałowieckich.
Fot. Kazimierz Netka.
W dalszej części uroczystości w Bazylice Świętej Brygidy w Gdańsku ksiądz proboszcz Ludwik Kowalski przypomniał działalność Mieczysława Jałowieckiego w sprawie Półwyspu Westerplatte:
– Postanowił pozyskać go dla państwa polskiego. Ten pomysł przedstawił Ignacemu Paderewskiemu, który zareagował na niego z dużym entuzjazmem. Problem polegał jednak na tym, że narodowe kasy świeciły pustkami. A żeby zdobyć Westerplatte, należało je wykupić. W takiej sytuacji Mieczysław Jałowiecki, zachęcany przez polskie władze, zaciągnął kredyty, zainwestował własne środki na zakup półwyspu, z obietnicą, że w chwili objęcia Gdańska przez Rzeczpospolitą, Westerplatte zostanie od niego odkupione przez polski rząd.
Chociaż nie obyło się bez problemów, ostatecznie udało się sfinalizować transakcje i półwysep trafił do Polski.
Od tej chwili prawowitym właścicielem Westerplatte zostało państwo polskie. W podobny sposób Mieczysław Jałowiecki wykupił także szereg innych nieruchomości o strategicznym znaczeniu dla ówczesnego i dzisiejszego Gdańska. Pod koniec 1920 roku opuścił Gdańsk.
Gdy w 1939 roku, rozgłośnia radiowa informowała, że Westerplatte broni się nadal, stawiając wielki opór niemieckiej agresji, Jałowiecki opuścił ojczyznę. Informację o wybuchu wojny przyjął z bólem serca, ale wiek nie pozwolił mu już czynnie zaangażować się w obronę kraju. Nie mogąc podjąć walki z bronią o granice, przystąpił do batalii piórem. Po wyjeździe z Polski osiedlił się w Wielkiej Brytanii, gdzie aktywnie działał w środowiskach polonijnych.
Czego uczy nas dzisiaj postać pierwszego delegata rządu polskiego w Gdańsku Mieczysława Jałowieckiego? Przede wszystkim uczy nas wszystkich patriotyzmu, oddania służbie ojczyźnie, ale i bezkompromisowości, trwałości w dążeniu do założonych celów, nawet wtedy, gdy sytuacja z pozoru wydaje się beznadziejna. Człowiek wykształcony, zamożny, dysponujący majątkiem ziemskim o powierzchni blisko 42 000 hektarów, a do tego jeszcze fabrykami, kopalniami, w wyniku rewolucji bolszewickiej stracił wszystko na co pracował on i kilka pokoleń jego rodziny. Mimo tego, nasz bohater nie poddał się i podjął walkę najpierw o ukochaną Wileńszczyznę. Później o Polskę ryzykując życie, narażając się zarówno Niemcom jak i swoim rodakom. Stał się jednym z owych cichych bohaterów; uznał, że nie ma skarbu piękniejszego niż Polska. Poświęcił wszystko aby ją ratować i wspierać – przypomniał ks. Ludwik Kowalski – proboszcz parafii św. Brygidy w Gdańsku.
– Chcę tu krótko podziękować w imieniu pracowników Muzeum II Wojny Światowej za to, że my, w polskiej instytucji kultury, dostąpiliśmy zaszczytu przygotowania tej dzisiejszej uroczystości sprowadzenia do kraju szczątków Mieczysława i Zofii Jałowieckich – mówił prof. Grzegorz Berendt – dyrektor Muzeum II Wojny Światowej:
Fot. Kazimierz Netka.
– Mieczysław, ale i Zofia, pracowali dla kraju, dla rodziny, służyli Polsce w różnych momentach, na różnych polach. Mamy taką dewizę w Muzeum II Wojny Światowej, że w Gdańsku służymy Polsce. Nie jest tajemnicą, że kontynuujemy tę misję, którą realizowali Polacy w Gdańsku przez stulecia, którą realizowali Polacy, Kaszubi, Polacy z innych regionów kraju od roku 1919 przez całe dwudziestolecie międzywojenne, z powodu tej misji byli prześladowani. Setki z nich zapłaciło życiem. Skoro oni służyli Polsce, w Gdańsku, to naszą powinnością jest po prostu to dzieło kontynuować.
Szanowni goście, uczestnicy tego uroczystego zgromadzenia. Serdecznie dziękuję za to, że jesteście, i dziękuję przedstawicielom rządu, panu ministrowi, przedstawicielowi pana premiera, przedstawicielowi samorządu gdańskiego w osobie pani prezydent. Za to że możliwe było niezwykle sprawne i poprowadzone w duchu porozumienia zorganizowanie tej uroczystości, bo pokazaliśmy w ten sposób, że umiemy służyć pamięci, że umiemy służyć naszemu krajowi i też naszemu miastu, bo gdzie jak nie w Gdańsku, Mieczysław i Zofia będą najlepiej zaopiekowaniu od dziś, aż po wieczne czasy. Bardzo dziękuje za pomoc, a z kolei jest też to zaszczyt, że Muzeum II Wojny Światowej mogło doprowadzić do tego momentu, do tej uroczystości, w której dzisiaj uczestniczymy. Dziękuję – powiedział prof. Grzegorz Berendt – dyrektor Muzeum II Wojny Światowej.
– Droga rodzino, szanowni licznie zgromadzeni goście, święty Jan Paweł II w swoim znanym nam wszystkim słynnym wystąpieniu na Westerplatte, skierowanym do młodych 12 czerwca 1987 roku zwrócił się właśnie do nich słowami, że każdy w swoim życiu powinien znaleźć swoje Westerplatte – przypomniał Wojciech Labuda pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów do spraw ochrony miejsc pamięci:
Fot. Kazimierz Netka.
– Po pierwsze jako zespół powinności, obowiązków, których się trzeba podjąć. Po drugie jako porządek wartości, porządek praw, które trzeba za wszelką cenę utrzymać, za wszelką cenę obronić.
Życie Mieczysława Jałowieckiego realizowało się na tych dwóch płaszczyznach. Po pierwsze w płaszczyźnie obrony, walki o realizację powinności. Dzisiaj w dobie wojny rosyjsko – ukraińskiej wszyscy widzimy, jak ważne są dostawy do kraju objętego wojną, jak ważna jest logistyka, i jak ważne jest zapewnienie nie tylko broni, ale dostaw żywności, czyli tak zwana aprowizacja. Rodząca się II Rzeczpospolita też to dostrzegła tworząc właśnie od samego początku odrębne ministerstwo, odrębny resort, który za aprowizację odpowiadał. Tutaj właśnie jeszcze w Gdańsku, jeszcze ani wolnym mieście, ani polskim, ani niemieckim, nie wiadomo czyim, Mieczysław Jałowiecki zostaje w 1919 roku właściwie jeszcze przed Traktatem Wersalskim wysłany ze specjalną misją – misją zapewnienia dostaw do Polski zmagającej się z nawałą bolszewizmu. I tę misję realizuje z sukcesem, jest to naprawdę przykład tego, jak dobrze wykształcona osoba, świetnie przygotowana do tej misji. Wcześniej przecież agent brytyjski przed rewolucją bolszewicką w Sankt Petersburgu, a więc ta osoba, która sobie wybitnie radzi i Polskę – można powiedzieć – ratuje, ratuje wespół z sojusznikami, z sojusznikiem amerykańskim – amerykańską misją żywnościową.
Polska niestety o Mieczysławie Jałowieckim zapomina. Natomiast korzysta na tym ziemia kaliska, na której spędza on kolejnych 17 lat swojego życia. Nie zasypiając gruszek w popiele rzeczywiście pracując u podstaw tworzy szpital w Kaliszu, i to jest ten wymiar społeczny, wymiar państwowy działalności Mieczysława Jałowieckiego. Rzeczywiście tak jego misja i to jego Westerplatte, które właściwie kupuje dosłownie – ta misja jest udana. Natomiast ta druga misja czyli walka o porządek wartości, który wyraża świetnie spisany we wspomnieniach „Na skraju imperium” kto nie czytał tego zachęcam szczerze by po tę lekturę sięgnąć. Dzisiaj czytamy ją z sentymentem, że te czasy już odeszły. Ta misja Mieczysława Jałowieckiego można powiedzieć nie powiodła się. Po 17 latach w 1939 roku ucieka do Anglii, tam spędza resztę swojego życia.
Dzisiaj Państwo polskie i my wszyscy, mamy szansę się do tych wartości tego porządku wartości odwoływać, do porządku tradycyjnego, do porządku, w którym wychowujemy dzieci, tak, żeby później służyły społeczeństwu, do porządku, w którym inteligencja, arystokracja służy społeczeństwu. Tak żył Mieczysław Jałowiecki. Żył odważnie, podejmując się wzywań, których nie chciał. Żył, pracował u podstaw i za to Polska jest mu dzisiaj wdzięczna
Książę Mieczysławie i Zofio! Polska o was nie zapomni. Polska będzie od teraz o was zawsze pamiętać. Cześć ich pamięci! – powiedział Wojciech Labuda pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów do spraw ochrony miejsc pamięci.
– 60 lat po śmierci Mieczysław Jałowiecki wraca do naszego miasta – mówiła Aleksandra Dulkiewicz – prezydentka Gdańska:
Fot. Kazimierz Netka.
– Myślę, że nie byłby tym miastem zdziwiony. Jego życie naznaczone było bowiem gwałtownymi zmianami losu. Jego ojciec był posłem do Dumy rosyjskiej. On sam obserwował z bliska upadek monarchii Romanowów oraz rewolucję i terror bolszewicki. Pod koniec 1918 roku przyjechał do Warszawy gdzie oczekiwał go Józef Piłsudski, powierzył mu misję dopilnowania przeładunku transportów z amerykańską pomocą dla osłabionej po zaborach, Polski. Tak zaczęła się jego misja w Gdańsku, który wkrótce miał się stać wolnym miastem na mocy postanowień Traktatu Wersalskiego.
Jałowiecki należał do ostatniego pokolenia, którego duchową ojczyzną było Wielkie Księstwo Litewskie rozumiane jako nieodłączna część Rzeczpospolitej Obojga Narodów.
Przeszłość tej Rzeczpospolitej, jej tradycje były też przeszłością i tradycjami jego rodziny. Spokrewniona z Potockimi, z Wańkowiczami, należała do grona najbardziej szanowanych.
Jałowiecki służył Polsce z wielką ofiarnością. Oficjalnie był generalnym delegatem Ministerstwa Aprowizacji na terenie Gdańska. Dodatkowo powierzono mu funkcję tajnego przedstawiciela polskiego rządu. Misja jego prosta, lecz dzięki jego poczynaniom, tereny i magazyny w różnych częściach gdańskiego portu zostały wykupione przez spółki z polskim kapitałem. Był to między innymi teren Półwyspu Westerplatte. Jałowiecki wiedział, że kto jest właścicielem tego terenu, kontroluje Gdańsk. Potem polski rząd urządził tam Wojskową Składnicę Tranzytową.
Kończy swą misję w 1920 roku. Gdy wybuchła II wojna światowa, miał 62 lata i nie miał wątpliwości jaki będzie dla Polski finał tej wojny.
Już na emigracji w Anglii zaczął spisywać wspomnienia, które w wolnej Polsce ukazały się pod tytułem „Na skraju imperium”. Zmarł w Anglii w 1962 roku. Na jego cały majątek składał się kufer, w którym trzymał rodzinne dokumenty oraz kwota 63 funtów brytyjskich.
Dziś wraz z małżonką wraca do nas, wraca do Polski, której służył z takim oddaniem i do Gdańska dla którego zrobił tak wiele – powiedziała Aleksandra Dulkiewicz – prezydent Gdańska.
Dr Jarosław Sellin – wiceminister kultury i Dziedzictwa Narodowego, przypomniał, że dwa i pół roku temu odebrał telefon od Andrzeja Jałowieckiego, który dzwonił z dalekiego Perth w Australii. Podczas rozmów uzgodniono, że Mieczysław Jałowiecki powinien spocząć w Gdańsku.
Fot. Kazimierz Netka.
– Bardzo jesteśmy wdzięczni za tę decyzję. Od dzisiaj Mieczysław Jałowiecki tu w Gdańsku, na Srebrzysku, będzie czekał razem ze swoją małżonką na zmartwychwstanie obok polskich patriotów. Tutaj właśnie spoczywają ci, którzy walczyli o wolną i niepodległą Polskę: Anna Walentynowicz, Anna Kurska, Dariusz Kobzdej, Arkadiusz Aram Rybicki. To jest dobre miejsce na ten wieczny spoczynek i na oczekiwanie na zmartwychwstanie – podkreślił Jarosław Sellin – sekretarz stanu w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Mariusz Chojnacki – wójt gminy Ceków Kolonia w powiecie Kalisz, przypomniał, że Mieczysław i Zofia zarządzali majątkiem w ówczesnej (przed II wojną światową) gminie Kamień.
Fot. Kazimierz Netka.
Mieczysław Jałowiecki był radnym gminy. Współtworzył Ochotniczą Straż Pożarną w Kamieniu i orkiestrę dętą. Był też członkiem dozoru szkolnego. Dbał, żeby dzieci miały odpowiednie warunki do nauki, ale też, żeby jakość tej nauki była jak najlepsza. Jedną z największych zasług Mieczysława Jałowieckiego dla powiatu kaliskiego było współtworzenie szpitala. Szpital ów do dzisiaj służy mieszkańcom – powiedział Mariusz Chojnacki – wójt gminy Ceków Kolonia.
Mieczysław Jałowiecki był Arkonem, czyli należał do Związku Filistrów Arkonia, istniejącego do dzisiaj. Był pierwszym prezesem tej organizacji na uchodźstwie.
Fot. Kazimierz Netka.
– Jako prezesowi Arkonii przypadł mi zaszczyt powitania na polskiej ziemi członka naszego stowarzyszenia Mieczysława Jałowieckiego i jego żony Zofii. Mieczysław Jałowiecki został przyjęty do Arkonii gdy zaczął studia na Politechnice Ryskiej w 1895 roku. Arkonia ma za swój cel dać krajowi ludzi dobrze myślących, połączonych ze sobą solidarnie i dążących do polepszenia położenia kraju. Mieczysław Jałowiecki, kiedy został zmuszony opuścić Polskę, był w Londynie czynnym członkiem naszego związku; był pierwszym prezesem Arkonii na uchodźstwie – powiedział Bartłomiej Kachniarz – prezes Związku Filistrów Arkonii.
O przymiotach ducha i cechach charakteru, takie jak mądrość, odwaga i miłość do ojczyzny, które reprezentował Mieczysław Jałowiecki, mówił Aleksander Jankowski – wicewojewoda pomorski:
Fot. Kazimierz Netka.
Pan wicewojewoda podkreślił, że Mieczysław Jałowiecki najpierw walczył o polski Gdańsk, a potem jako delegat rządu o polskość tego miasta. Przypomniał, że utworzenie Wolnego Miasta Gdańska nie skończyło trwającego ponad 150 lat ucisku i udręki polskiej ludności w Gdańsku. Rozpoczęło nawet większą dyskryminację. Mieczysław Jałowiecki najpierw w Wersalu, a także w Gdańsku, jako delegat rządu, walczył o polski Gdańsk – powiedział Aleksander Jankowski – wicewojewoda pomorski.
Jako ostatni zabrał głos Andrzej Jałowiecki – prawnuk Mieczysława Jałowieckiego, w imieniu rodziny:
Fot. Kazimierz Netka.
– Chciałbym podziękować państwu, za to, że dzisiaj jesteście tutaj z nami, aby uhonorować mojego pradziadka, Mieczysława Jałowieckiego. Szczególnie pragnę podziękować panu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, panu Wojciechowi Labudzie z Kancelarii Premiera, panu ministrowi Jarosławowi Sellinowi, panu dyrektorowi Muzeum II Wojny Światowej Grzegorzowi Berendtowi, i zespołowi Muzeum, pani Aleksandrze Dulkiewicz – prezydent Miasta Gdańska, panu Tomaszowi Muskusowi z Fundacji Polskie Miejsca Pamięci, panu Pawłowi Pietrusińskiemu – autorowi tego pięknego pomnika.
Szanowni państwo! Ja nigdy osobiście nie poznałem Mieczysława Jałowieckiego. Od najmłodszych lat słyszałem o moim niezwykłym pradziadku. Jednak dopiero po 1989 roku tak naprawdę go poznałem, gdy ja i mój ojciec dostaliśmy od jego córki z Monte Carlo kufer z wspomnieniami Mieczysława i innymi starszymi pamiątkami. Byłem wtedy młody i na początku nie wiedziałem, co z tym zrobić. Nawet bałem się otworzyć ten kufer. Jako imigrant – człowiek, który mieszkał w całym świecie, nie miałem fizycznego dowodu na swoje korzenie. I w końcu otworzyłem kufer i zacząłem studiować jego zawartość Wszystko się zmieniło. Każda kartka, każdy szkic, każda fotografia i dokument stały się moimi… Po pewnym czasie dowiedziałem się kim jestem i skąd pochodzę. Cały ten kufer i jego zawartość, całe to archiwum stały się moją najbliższą rodziną.
Mieczysław Jałowiecki był wyjątkowym człowiekiem, który przeżył niesamowite życie. Jestem ogromnie dumny i szczęśliwy, że jestem jego prawnukiem.
Niestety, w historii polskiej, przez długi czas Mieczysław był zapomniany. Z biegiem lat stałem się popularyzatorem historii Mieczysława Jałowieckiego. Rolę tę uwielbiam i będę wypełniał do końca mojego życia. Postanowiłem, że jako jego prawnuk, zapewnię przed moją śmiercią aby pamięć o Mieczysławie przetrwała. Dziś jestem szczególnie wzruszony. Mieczysław Jałowiecki powraca do Ojczyzny. Razem z nim powraca jego ukochana żona Zofia. Marzenie mojego pradziadka zostało dzisiaj spełnione. Dedykuję ten moment mojemu kochanemu ojcu, Michałowi.
Ten dzień jest symbolicznym zamknięciem pewnego rozdziału bogatej, momentami trudnej i tragicznej historii mojej rodziny. Dziękuję bardzo – zakończył swe wystąpienie Andrzej Jałowiecki, prawnuk Mieczysława Jałowieckiego.
Fot. Kazimierz Netka.
Finałem uroczystości w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku, było złożenie urn z prochami u stóp pomnika. Wieńce i kwiaty składały delegacje z różnych stron kraju. Rozległa się salwa honorowa.
Sprowadzenie do kraju szczątków Mieczysława Jałowieckiego odbyło się z inicjatywy rodzin – przypomniała dr Zuzanna Szwedek-Kwiecińska -rzecznik prasowy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. – Projekt uzyskał wsparcie finansowe ze strony Premiera Mateusza Morawieckiego i realizowany był przez Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku oraz Fundację Polscy Patrioci.
Pomnik to za mało
Wiek cały musiał minąć od chwili dokonań Mieczysława Jałowieckiego, by choć symbolicznie to upamiętnić, podziękować Jego Rodzinie. Pod w tym względem Mieczysław Jałowiecki nie jest odosobniony. Na upamiętnienie czeka jeszcze wiele dokonań i osób. Nie wszyscy zasłużeni są traktowani jednakowo. Obraz tego mieliśmy właśnie podczas uroczystości na Cmentarzu Srebrzysko. Jedna z osób przemawiających, podkreślając zasługi różnych grup społecznych, tylko jedną wskazała z nazwy: Kaszubi. Pozostałych określiła mianem: Polaków z innych regionów kraju
Jak więc widać, dyskryminacja trwa. Na terenie Gdańska ciągle istnieje tendencja do nacjonalizmu. Jest więc nie tylko dyskryminacja, ale również atakowanie (takie można odnieść wrażenie) niekaszubskich grup społecznych, mieszkających w Pomorskiem. To smutne, że tak się dzieje. Tym bardziej smutne, że owe dyskryminacje, ataki o charakterze nacjonalistycznym, urządzane są również na cmentarzach.
Fot. Kazimierz Netka.
Naszym zdaniem, sprowadzenie prochów Mieczysława Jałowieckiego do Gdańska to za mało, by tę osobę odpowiednio uhonorować. Pomnik, ustawiony plecami (takie można odnieść wrażenie) do Alei Zasłużonych, na pewno nie wystarczy.
Kresowianin spod Wilna, książę Mieczysław Jałowiecki powinien być bardziej zauważalny w stolicy województwa pomorskiego. Dokonał bowiem czegoś wspaniałego. Osoba Mieczysława Jałowieckiego i jego zasługi powinny zostać uwidocznione jeszcze dobitniej, w publicznym miejscu, odwiedzanym codziennie przez dziesiątki tysięcy nie tylko Polaków, ale też cudzoziemców. Także przez mieszkańców województwa pomorskiego, z których nikt po I wojnie światowej nie był w stanie zdobyć się na taki gest jaki wykonał pochodzący z Litwy Mieczysław Jałowiecki i przekazał Polsce majątek o ogromnym znaczeniu politycznym, historycznym, militarnym, gospodarczym.
Kazimierz Netka
Czytaj również na portalu: Pulsarowy.pl