Na ilustracji: przybliżony zasięg Żuław – delty Wisły (czerwona linia, opr. K.N.). Źródło mapy podstawowej: PPWK.
Delta Wisły, czyli Żuławy i Mierzeja Wiślana – skarb Europy, najcenniejszy obszar w województwach pomorskim i warmińsko – mazurskim; jeden z najważniejszych kawałków Polski, znika z wiedzy obywateli świata
Zagraniczni dziennikarze, z ponad 30 państw, nie dostali informacji o najcenniejszym kawałku Polski – o delcie Wisły, czyli o Żuławach i Mierzei Wiślanej. W przewodniku dla nich zabrakło stosownych wiadomości na ten temat, mimo że wydarzenie, które obsługiwali – europejskie mistrzostwa z udziałem około kilkuset zawodników, około 400 ekspertów – zorganizowano właśnie w Gdańsku – stolicy Żuław.
W przeznaczonym dla dziennikarzy z różnych europejskich państw „Media Guide” jest wzmianka o podregionach znajdujących się dość daleko od miejsca mistrzostw, czyli o Kaszubach i Kociewiu, a zabrakło informacji o Żuławach – krainie, na której owe zmagania młodych profesjonalistów się odbywały.
Oto część Media Guide, z wspomnianym opisem. Podkreśliliśmy fragment dotyczący Kaszub i Kociewia, na stronie 13 wspomnianego przewodnika „Media Guide”:
Z treści wspomnianego fragmentu wynika, że Kaszuby i Kociewie to dwa obszary otaczające Gdańsk. Tymczasem, Gdańsk to miasto znajdujące się na Żuławach właśnie i nie jest „oblężone”, przynajmniej teraz, przez te dwa wspomniane podregiony: Kaszuby i Kociewie. O tym, że wspomniane mistrzostwa Europy (EuroSkills Gdańsk 2023) odbywają się na Żuławach, w przewodniku dla mediów z ponad 30 państw, nie ma wyraźnej wzmianki.
Fot. Kazimierz Netka.
Kto odwiedził teren rozgrywek, mógł bardzo wyraźnie zauważyć, że tam jest klasyczny, żuławski krajobraz: teren równinny, z rowami odwadniającymi, a miejsce zawodów oddalone jest zaledwie około 2 kilometrów od Wisły – głównej rzeki na Żuławach.
Postanowiliśmy zaczerpnąć wiedzy w instytucji, która Media Guide, czyli przewodnik dla dziennikarzy opracowywała. Skąd czerpano wiedzę?
– Z internetu – padła odpowiedź.
Czy w internecie można znaleźć wiarygodne wiadomości? Tu rodzą się wątpliwości. Chyba, że podmioty, zamieszczające tam informacje, są godne zaufania, są uznawane za wiarygodne.
To, co jest publikowane w internecie na temat województwa pomorskiego, obserwujemy od dawna. Oto, co zapisały tam instytucje, które można uznać za wiarygodne, do których można mieć zaufanie i przekonanie, że nikogo ani niczego nie skrzywdzą. Niestety, te wiarygodne podmioty zostały zmuszone do tego, by całej prawdy o województwie pomorskim nie pisać, nie wspominać o Żuławach czy innych podregionach, a koncentrować się głównie na Kaszubach.
Internetowa dyskryminacja
Poniżej przedstawiamy przykłady „zapominania” np. o Żuławianach, Kociewiakach, Słowińcach, Kresowianach – ekspatriantach, Krajniakach, Borowiakach, Powiślanach, a także o wielu innych społecznościach. Przytaczamy przykłady informacji ulokowanych w internecie, zawierających wzmianki o Kaszubach, jednocześnie z brakiem wiadomości o innych społecznościach, co można uznać za pomniejszanie, za dyskryminowanie niekaszubskich społeczności, żyjących w województwie pomorskim.
Oto przykłady publikacji internetowych zamieszczonych przez instytucje samorządowe i państwowe (podkreśliliśmy te fragmenty tekstu, w których wskazano na Kaszuby albo na Kaszubów:
Wpisy autorstwa instytucji samorządowej:
Wpis autorstwa instytucji państwowej:
W związku z takimi odnotowaniami rzeczywistości, nie dziwmy się, ze autorzy „media Guide” – podręcznika dla zagranicznych i krajowych dziennikarzy uznali takie wpisy za zgodne z rzeczywistością. Wszak wpisy te były autoryzowane powagą instytucji publicznych – państwowej i samorządowych, znajdujących się w województwie pomorskim.
Pranie dziennikarskich mózgów
Jakie są konsekwencje zamieszczania przez instytucje błędnych lub niepełnych wiadomości w internecie?
To wprowadzenie w błąd co do rzeczywistości miejsca. Dlaczego nie wspomniano o Żuławach i Mierzei Wiślanej, czyli o delcie Wisły? Czy mieszkańcy tej części województwa pomorskiego są ludźmi gorszej kategorii, o tyle gorszej, że ich regionu można nie zauważyć?
Widać, że nacjonaliści piorą mózgi dziennikarzom. Oczywiście, chodzi o usunięcie z tych mózgów konkretnej wiedzy. Efekty prania mózgów przy udziale sił degradujących województwo pomorskie, już widać.
Ze świadomości Polaków już prawie zostało wymazane Pobrzeże Słowińskie. Jeszcze chyba nigdy w historii to określenie nie pasowało do rzeczywistości bardziej, niż teraz.
Problem wart zbadania przez naukowców, ale…
Naszym zdaniem, usiłowanie unicestwienia wiedzy o istnieniu w Pomorskiem niekaszubskich społeczności i o ich dokonaniach, to jedyny (albo jeden z nielicznych) w Unii Europejskiej przypadek niszczenia bogactwa państwowego i dorobku obywateli tego państwa, przez zmuszony do tego podmiot podległy instytucji rządowej. Jest to bardzo niepokojące.
Jest to jednocześnie temat, problem, zjawisko, destrukcyjny proces, warte rozpoznania, godne gruntownego zbadania przez naukowców z różnych dyscyplin nauki. Warte gruntownego przeanalizowania przez niezależnych badaczy, na przykład przez takich, którzy nie mają powiązań z organizacjami kaszubskimi (np. ze Zrzeszeniem Kaszubsko-Pomorskim, z Instytutem Kaszubskim). Nie chodzi tu o brak zaufania do organizacji kaszubskich, bo to bardzo zacne instytucje, ale o to, by nikt nie pomyślał, że na opracowania naukowe dotyczące zjawiska wyniszczania kulturowego i etnicznego Pomorza w XXI wieku, ktokolwiek z zewnątrz miał wpływ – dla dobra tychże badaczy i dla dobra mieszkańców Pomorskiego i doliny dolnej Wisły, w tym Gdańska – stolicy Żuław. Oczywiście, organizacje kaszubskie (np. Instytut Kaszubski, Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie) to bardzo zacne organizacje – jak już wyżej napisaliśmy. Jednak, na wszelki wypadek niech ich reprezentanci w dociekaniach kto jest kim, co jest czym, co jest czyje w Pomorskiem, zachowają neutralność.
Błędne sugestie, zamieszczane np. w internecie, dotyczące innych społeczności, to rodzaj zdalnej, łupieżczej ekspansji na terytorium tychże społeczności. To rodzaj wojny, polegający na osłabianiu sąsiadów do tego stopnia, że znikają z historii, z wiedzy, z gospodarki. Potem, wystarczy przejąć ich teren i ogłosić, że obszar ów należy i należał do tego, kto jest agresorem.
Na ilustracji, na białym tle: nazwy najbardziej zagrożonych wyniszczeniem przez nacjonalistów grup społeczno-kulturowych i etnicznych w województwie pomorskim, w Polsce. (opr. K.N.). Źródło mapy podstawowej: PPWK.
Nacjonalistyczna walka o skarby kultury i turystów
Niektórym osobom zależeć może na tym, by o Żuławach mówiono jak najmniej, i to z kilku powodów. Po pierwsze, to kraina dość atrakcyjna turystycznie i może być konkurencją dla innych podregionów. Na terenie delty Wisły: na Żuławach znajdują się bowiem i Gdańsk, i Elbląg, i Malbork i Nowy Dwór Gdański i Tczew, a także Gniew czy Kwidzyn – obfitujące w unikatowe zabytki.
Po drugie, mówiąc o Żuławach nie można wspomnieć o nowym kanale żeglugowym Nowy Świat, zbudowanym w poprzek Mierzei Wiślanej – również będących (kanał i Mierzeja) bardzo wartościowymi dla turystyki.
Po trzecie, informując o znaczeniu Żuław, trzeba by pod tym kątem przeanalizować projekt utworzenia obszaru metropolitalnego a tego, bez tak cennego obszaru jak Żuławy i tak ważnego miasta i portu jak Elbląg, nie da się uzasadnić, nie poszerzywszy granic obszaru metropolitalnego także na część Żuław znajdujących się w województwie warmińsko-mazurskim. Jak widać, istnienie Żuław sprawia wiele kłopotów, więc może o nich lepiej zbyt często nie mówić…
Fot. Kazimierz Netka.
Takie wymazywanie społeczności, przemilczanie ich istnienia w oficjalnych urzędowych przekazach, ma też znaczne konsekwencje gospodarcze, ekonomiczne dla tych krzywdzonych regionów i zamieszkujących je ludzi. Dodatkowo, są degradowane te społeczności faktem, że Kaszuby mają darmową reklamę, są bezpłatnie promowane w oficjalnych, urzędowych: państwowych i samorządowych przekazach internetowych, drukowanych, filmowych dźwiękowych, kartograficznych itp.
W związku z tym, krzywdzonym społecznościom, czyli społecznościom niekaszubskim w Pomorskiem, należy się jakaś rekompensata, np. za straty w gospodarce, w tym w turystyce. Za działanie na ich szkodę. To działanie na szkodę niekaszubskich grup etnicznych, kulturowych w województwie pomorskim trwa już od kilkudziesięciu lat.
Dezinformacja wiruje coraz prędzej, zaraża zdrową tkankę wiedzy
Destruktorom, nacjonalistom chodzi o to, by takich zawierających celową dezinformację, wprowadzających w błąd wpisów, umieścić w internecie jak najwięcej. Potem inni zaczną je powielać. W ten sposób liczba dezinformacji powiększa się w szybkim tempie, w postępie geometrycznym; rozprzestrzenia się coraz bardziej, przenika wiedzę, przedostaje się do różnych środowisk, zaraża inne źródła wiadomości. Z rosnąca prędkością wirus ten rozszerza się jak Wszechświat, w końcu może osiągnąć olbrzymie rozmiary, infekując coraz więcej opracowań, publikacji, i wprowadzając w błąd coraz więcej ludzi – kształtując ich przekonania niezgodne z prawdą, utrwalając fałszywe wiadomości, zniekształcając prawdziwy obraz, wywołując szkodliwe wyobrażenia o rzeczywistości. Dezinformacja taka wiruje coraz prędzej, zaraża zdrową tkankę wiedzy, zmienia materię wiadomości w potworny zasób zagrożeń.
Dyskryminacja Żuław, Mierzei Wiślanej czyli delty Wisły to działanie na szkodę dziedzictwa kulturowego Europy. Poniżanie jakiejkolwiek społeczności to niszczenie bogactwa etnicznego, kulturowego, degradacja tego bogactwa. Próba wyeliminowania jakiejś społeczności z pamięci obywateli Świata i Wszechświata, usiłowanie zatarcia wiedzy o niej o tej społeczności, jest działaniem o charakterze faszystowskim, nacjonalistycznym, nazistowskim. Taka próba przywłaszczenia sobie dorobku innych społeczności, ich dzieł, pamięci o nich; jest rabunkiem dóbr ludzkości, dzieł tychże społeczności. Jeszcze w tym roku może dojść do rabunku kawałka Żuław; tego kawałka Żuław, na którym mieści się Gdańsk. Dobrze by było, gdyby władze Gdańska – stolicy Żuław i stolicy województwa pomorskiego – podjęły jakieś działania zaradcze, by swego mienia nie stracić.
Odłożona w czasie, akcja wehrwolfu?
Nie tak dawno w Gdańsku słyszeliśmy śpiew przypominający hajlowanie. Niewykluczone, że są to przygotowania nastrojów do przejęcia części Żuław. Tej części delty Wisły, na której znajduje się Gdańsk, a więc przywłaszczenia sobie Gdańska również. Budzi to skojarzenia najróżniejsze, na przykład takie, że owa przygotowywana operacja grabieży Gdańska – stolicy Żuław i stolicy województwa pomorskiego – to odsunięta w czasie o kilkadziesiąt lat akcja wehrwolfu – takie można odnieść wrażenie. Jest to straszne porównanie, ale…
To się układa w systemowe, konsekwentne zniekształcanie obrazu województwa pomorskiego – jego wizerunku etnicznego, kulturowego, społecznego, geograficznego, gospodarczego. Wygląda to na zmierzanie do jakiegoś dziwnego celu – niekoniecznie mającego służyć dobru województwa pomorskiego i jego mieszkańcom, w tym również niekoniecznie mającego służyć dobru Kaszubów.
Można powyższe podsumować stwierdzeniem, że nacjonaliści w Pomorskiem odnieśli sukces. Udało im się zataić przed zagranicznymi dziennikarzami (przynajmniej w przewodniku dla mediów) informacji, że dziennikarze przybyli na Żuławy, że Gdańsk to stolica Żuław. Redaktorów z ponad 30 państw poinformowano, wprowadzając ich w błąd, że Gdańsk jest otoczony (surround), czyli okrążony, a może nawet osaczony, oblężony przez Kaszuby, Kociewie. Jest to tym bardziej przerażające, że do rozpowszechniania tego rodzaju dezinformacji zmuszane są podmioty uznawane za wiarygodne, za uczciwe.
Kazimierz Netka
Proszę, czytaj również na portalu: Pulsarowy.pl