Wracamy do epoki lodowcowej. Może nas zalać woda z topniejących lądolodów. Sesja naukowa w Domu Technika NOT w Gdańsku – stolicy Żuław. Kiedyś mieliśmy tu oryginalną taką lodowcową nawierzchnię, jak na Grenlandii, grubości nawet ponad kilometra

Fot. Kazimierz Netka.

Żeby delta Wisły, z Gdańskiem, Nowym Dworem Gdańskim i Elblągiem nie została pochłonięta przez Bałtyk, powinniśmy chronić lodowiec pokrywający Grenlandię? To absurd. A jednak naukowcy…

Fot. Kazimierz Netka.

To, że w Polsce, w tym w województwie pomorskim, mamy powodzie, w znacznym stopniu winne są… lodowce. One, kilkanaście tysięcy lat temu nadały powierzchni północnej Polski kształty, sprzyjające teraz gromadzeniu się wody i zalewaniu miast, wiosek, Wiele wskazuje, że te lodowce, chociaż są daleko, zaczną nam powodziowo dokuczać coraz bardziej. Jak i dlaczego?

Źródło slajdu: Prezentacja, którą przedstawił prof. Wojciech Majewski.

Jak upłynniony lodowiec wdziera się na nasz ląd, można zobaczyć na przykład w Gdyni Orłowie, a także w Jastrzębiej Górze czy w Orzechowie niedaleko Ustki na Pobrzeżu Słowińskim. Tam widać następstwa podnoszenia się poziomu morza, wskutek spływu lodowcowej wody do oceanów.

Na zdjęciu: Klif w Gdyni Orłowie. Fot. Kazimierz Netka.

Trzeba to dostrzegać i uświadamiać sobie zagrożenie, wiedząc skąd ono się bierze. Istotne jest też posiadanie wiedzy, jak tym niekorzystnym zjawiskom zapobiegać, jak się przed nimi bronić, jak czynić Polskę bezpieczniejszą. I żeby na ten brak wiedzy u młodzieży zwrócić uwagę, 18 marca 2025 roku w Gdańsku podczas konferencji pt. „Ochrona lodowców a konsekwencje powodziowe“, zorganizowanej z okazji Światowego Dnia Wody, Pomysłodawcami tego sympozjum naukowców i praktyków są Pomorska Rada Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych Naczelnej Organizacji Technicznej w Gdańsku oraz Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Wodnych i Melioracyjnych.

Fot. Kazimierz Netka.

A wiedzę na tematy poruszane podczas wspomnianej konferencji powinni posiadać nie tylko naukowcy, ale również młodzież. Na to zwrócili uwagę m.in.: prof. dr hab. inż. Bożenna Kawalec–Pietrenko – prezes Pomorskiej Rady Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych Naczelnej Organizacji Technicznej (Pomorskiej Rady FSNT NOT) w Gdańsku oraz Wacław Tyborowski – prezes Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Wodno-Melioracyjnych (SITWM) Oddział Gdańsk, nauczyciel w Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego nr 2 w Gdańsku.

Trzeba zachęcać młodzież do dobrej nauki

– Poziom wykształcenia słabnie, a zakłady pracy potrzebują naprawdę dobrze wykwalifikowanych ludzi, głównie w zakresie nauk ścisłych – powiedziała prof. dr hab. inż. Bożenna Kawalec–Pietrenko – prezes Pomorskiej Rady Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych Naczelnej Organizacji Technicznej (Pomorskiej Rady FSNT NOT) w Gdańsku. – Mnie się wydaje, że takie konferencje bardzo pomagają w uświadomieniu ludziom, że jakość wykształcenia jest niezwykle ważna, mało tego, i ciężka praca jest niezwykle ważna. Magister inżynier podpisze się i niewiele umie, a jeśli zechce się nauczyć, to będzie umiał. Tak jak dzisiaj zajmujemy się lodowcami czyli hydrodynamiką układów wodno – lodowych, to on musi sam ustalić jakie parametry mogłyby wpływać na skuteczność tego, co robi. Teraz naprawdę trzeba jednak cisnąć młodzież do dobrej nauki. Młodzież musi czuć wewnętrzną potrzebę krajową, potrzebę miejską, żeby dobrze pracę swoją wykonywać. Wiedza naprawdę jest niezbędna. Podnosi się temperatura, zmienia się lepkość wody, szybkość parowania, masa rzeczy się zmienia. Zakłady pracy powinny zmuszać swych pracowników do dokształcania – proponuje prof. Bożenna Kawalec–Pietrenko – prezes Pomorskiej Rady Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych Naczelnej Organizacji Technicznej w Gdańsku.

Fot. Kazimierz Netka.

Musi dojść do tragicznej sytuacji żeby zauważyć ważność melioracji wodnych

– Ta konferencja jest połączona z rocznicą zbudowania Przekopu Wisły, bo za kilkanaście dni będzie 130-lecie tego przekopu – inwestycji dla Gdańska bardzo cennej, która Gdańsk zabezpiecza przed skutkami powodzi – powiedział Wacław Tyborowski – przewodniczący Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Wodnych i Melioracyjnych w Gdańsku, nauczyciel w Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego (CKZiU) nr 2 w Gdańsku o profilu technik inżynierii środowiska i melioracji. – Od tego czasu – co prawda zmieniły się warunki lodowe, ale nigdy nic nie wiadomo – od tego czasu, od 130 lat w Gdańsku ustało zagrożenie powodziowe ze strony Wisły.

Fot. Kazimierz Netka.

Wrota przeciwpowodziowe – to jest zabezpieczenie od napływu wód z Zatoki Gdańskiej i Zalewu Wiślanego. One są potrzebne przy takich zmianach – jeżeli są takie zmiany, gwałtowne opady krótkotrwałe ale intensywność, jest bardzo duża, a wrota działają automatycznie.

Fot. Kazimierz Netka.

Mamy w CKZiU kierunek inżynierii środowiska i melioracji. Niestety, problem jest tego zawodu, że jest pomijany. Musi dojść do jakiejś sytuacji tragicznej żeby zauważyć ważność tego przedmiotu, budownictwa wodnego, melioracji wodnych, bo to co wiem, w budownictwie wodnym jest podobna sytuacja. Praktycznie ta branża wodna, branża melioracyjna, została wyparta przez budowlańców ogólnych. Czasem wykonują te prace ludzie, którzy nie czują jeszcze tak dokładnie jak melioranci czy wodniacy tych zagadnień związanych z problemami wodnymi. I to, co zresztą zostało przedstawione – pan doktor Szpakowski przedstawiał te zmiany: budowlańcy wybudowali studnie chłonne, które jakiś czas działają i rzeczywiście mieszkańcy przyjęli jako dobrze zabezpieczone, ale nie sprawdzono warunków gruntowych i to działało krótko. Podejście całościowe do tych zagadnień jest bardzo konieczne – stwierdził Wacław Tyborowski – przewodniczący Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Wodnych i Melioracyjnych w Gdańsku, nauczyciel w Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego nr 2 w Gdańsku.

Zawsze z pokorą trzeba patrzeć na przyrodę

– Zmiany klimatu następują i my pod tym kątem w planach zarządzania ryzykiem powodzi analizujemy wszelkiego rodzaju ryzyka – powiedział nam Andrzej Ryński – dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej (RZGW) w Gdańsku – Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie:

Fot. Kazimierz Netka.

– I to ryzyko, które występuje od strony morza i ryzyko, które występuje na naszym obszarze wynikające z opadów nawalnych czy z dużej ilości wody płynącej Wisłą. Te analizy wykonujemy – teraz akurat kolejną aktualizację planów zarządzania ryzykiem powodzi, więc, trudno powiedzieć, że nic się nie zdarzy, dlatego że chociażby ostatnia powódź na południu Polski pokazała, że niby to jest powódź stuletnia, która zdarzyła się szybciej, więc zawsze z pokorą trzeba patrzeć na przyrodę i my tak do tego podchodzimy. Chcemy tak zabezpieczać ten teren w kontekście zagrożenia powodziowego, żeby minimalizować skutki jakichś zdarzeń maksymalnych.

Analizujemy też informacje dotyczące wzrostu poziomu morza w następnych latach. W tym planie zarzadzania ryzykiem powodzi taka analiza jest wykonywana. To będzie prognoza do 2050 roku – czy to będzie 25 centymetrów, czy mniej czy więcej to okaże się jeszcze po ostatecznych analizach i naukowców, i osób przygotowujących te plany. Na pewno jakiś wskaźnik podniesienia się poziomu morza występuje. Zagrożenia od strony morza też musimy minimalizować.

W drugim etapie projektu żuławskiego wybudowaliśmy wrota przeciwpowodziowe na Tudze, które już skutecznie chronią Nowy Dwór Gdański przed powodziami, Już kilkakrotnie zamykały się, więc widać ich skuteczność. One zamykają się automatycznie; to bardziej skomplikowane urządzenie niż tutaj w Gdańsku i już kilkukrotnie uchroniło Nowy Dwór Gdański przed cofką od strony morza.

Ile pieniędzy potrzeba, by skutecznie obronić Gdańsk przed powodzią?

Fot. Kazimierz Netka.

Jeżeli mówimy o jakichś scenariuszach abstrakcyjnych według których wrota przeciwsztormowe trzeba by wykonać, to będą duże kwoty. Na razie nie patrzymy w najbliższych kilkudziesięciu latach na takie zagrożenie. To, na czym się skupiamy, to przede wszystkim na projekcie żuławskim, w którym przez najbliższe lata chcemy wydać 410 milionów złotych do 2029 roku i tam koncentrujemy się w głównej mierze na zabezpieczaniu wałów przeciwpowodziowych na Żuławach – to jest kilkadziesiąt odcinków w różnych miejscach przy różnych rzekach. Trzeba dokonać przebudowy tych wałów, podnieść, przywrócić rzędne wałów czyli ponieść do tego zagrożenia, które jest obecnie prognozowane, oczywiście zabezpieczyć je przed bobrami, bo ostatnio na Żuławach jest duża populacja bobrów. Wały trzeba podwyższyć w zależności od zagrożenia. Na Wiśle nie trzeba podnosić, bo one mają duży zapas, ale będziemy tam wykonywali kolejne przepony wydłużające drogę filtracji, głównie bliżej Kwidzyna – tam chcemy wały doszczelnić, żeby w przypadku dużej ilości wody płynącej Wisłą one nie przesiąkały, żeby były bardziej trwałe – powiedział Andrzej Ryński – dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej (RZGW) w Gdańsku – Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie.

To trzeba w skali globalnej załatwić

Przede wszystkim konferencja jest bardzo celowa – ocenił dr inż. Bogdan Sedler – prezes Fundacji Naukowo-Technicznej Gdańsk. – Ale Europa chce uzdrowić świat emitując 7 – 9 procent ogólnej emisji dwutlenku węgla i to jest nieporozumienie, gdyż trzeba to w skali globalnej załatwić. Po drugie, nie tylko spalanie węgla powoduje wzrost ilości dwutlenku węgla – gazu cieplarnianego, ale też emisja metanu, który jest do kilkudziesięciu razy bardziej groźny i wpływa na warstwę ozonową. Wycinanie lasów tropikalnych – w tej chwili paradoksem jest, że w 2030 roku ma się w Belem w Brazylii odbyć światowa konferencja, na którą ma przybyć chyba 50 000 osób i będzie się wycinać dziesiątki tysięcy kilometrów kwadratowych puszczy amazońskiej, żeby to towarzystwo mogło dojechać na tę konferencje. Jest to paradoks i obłuda klimatologów. Dlatego też uważam, że należy podejść kompleksowo do zagadnienia – powiedział dr inż. Bogdan Sedler – prezes Fundacji Naukowo-Technicznej Gdańsk.

Fot. Kazimierz Netka.

Oto, co przewidywał program konferencji „Ochrona lodowców a konsekwencje powodziowe“:

Otwarcie konferencji: prof. dr hab. inż. Bożenna Kawalec–Pietrenko – Prezes Pomorskiej Rady FSNT NOT w Gdańsku; Wacław Tyborowski – Prezes Stowarzyszenia SITWM Oddział Gdańsk

„Po co nam monitoring lodowców? Czy coś im zagraża?” – dr Bartłomiej Luks, Zakład Badań Polarnych i Morskich PAN

Na zdjęciu: Znak powodzi z 1829 roku w centrum Gdańska. Fot. Kazimierz Netka.

IMGW / PAN stacja polarna – film

„Analiza procesów lodowych na południowym Bałtyku w kontekście budowy morskich farm wiatrowych“ – dr inż. Piotr Szmytkiewicz, IBW PAN.

„Zagospodarowanie wód opadowych w Gdańsku w „nowych” warunkach zimowych” – dr inż. Wojciech Szpakowski, Gdańskie Wody.

Fot. Kazimierz Netka.

„Gospodarka wodno-ściekowa z perspektywy WFOŚiGW w Gdańsku” – Katarzyna Brejt – Koralewska, Rafał Węglarski, WFOŚiGW w Gdańsku.

„Zadania i inwestycje Wód Polskich w kontekście ochrony przeciwpowodziowej” – mgr inż. Andrzej Ryński, RZGW w Gdańsku.

„130 rocznica wykonania Przekopu Wisły” – prof. Wojciech Majewski.

Fot. Kazimierz Netka.

„Systemy pomiarowe na bojach” – Michał Mrozowski, PM Ecology Sp. z o.o.

„Budownictwo hydrotechniczne przeciwpowodziowe“ – przedstawiciel firmy Budimex S.A.

„Modelowanie w gospodarce wodnej” – dr inż. Piotr Kowalski, RZGW w Gdańsku.

„Ochrona i zarządzanie żywymi zasobami Antarktyki” – dr Anna Panasiuk, Katedra Biologii Morza i Biotechnologii, Uniwersytet Gdański.

Lądolód podczas swego pobytu w północnej Polsce, kilkanaście tysięcy lat temu dokonał przebudowy krajobrazu. Wyrył m.in. zagłębienie, w którym teraz są Żuławy. Wyżłobił rynny, w których są m.in. takie jeziora jak Żarnowieckie czy Raduńskie. Warto też wiedzieć, że kiedyś Wisła płynęła na południe, a w okolicach Bydgoszczy skręcała na zachód i m.in. pradoliną Noteci – Warty docierała do Morza Północnego.

Lądolód usypał też u nas pagórki, na przykład wyraźnie oddzielające Pojezierze Kaszubskie od Gdańska i reszty Żuław. Te wzniesienia sprzyjają zalewaniu Gdańska, bo deszczówka szybko po nich spływa do miasta.

Na  Fot. Kazimierz Netka.

Dzisiaj, wskutek zmian klimatycznych, gwałtownych deszczów i podnoszenia się poziomu Bałtyku wskutek dopływu wody z topniejących lodowców, zagrożenie wzrasta – właśnie wskutek tego, co zrobił u nas lądolód. Jakie mogą być następstwa? Przedstawił to m.in. prof. Wojciech Majewski z Polskiej Akademii Nauk:

Fot. Kazimierz Netka.

Lądolody na świecie (np. na Antarktydzie, na Grenlandii), mają w sobie dużo wody. Jeśli temperatura na Ziemi nadal będzie wzrastać, poziom Bałtyku się podniesie. Zalane zostaną Żuławy, a tereny depresyjne – zatopione. Gdańsk i Elbląg znajdą się w topieli. Warto mieć to na uwadze. Gdańsk był najbardziej „utopiony“ w ciągu ostatnich 200 lat w 1829 roku. Jak wysoko wówczas sięgała topiel – można zobaczyć na wyspie Ołowiance. Tam na jednym ze spichlerzy są znaki powodzi.

Kazimierz Netka

Proszę, czytaj również na portalu: Pulsarowy.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *