
Na zdjęciu: Widok z UFO na Dunaj i Bratysławę. Fot. Kazimierz Netka.
Na skrzyżowaniu kultur i kontaktów wielu narodów
Oczy wielu Polaków, w tym mieszkańców Pomorza, Gdańska, zwracają się najczęściej ku krajom odległym, egzotycznym. A tymczasem niemal w zasięgu wzroku (już po około półtorej godziny pobytu w samolocie i przeleceniu kilkuset kilometrów z Gdańska), można oglądać prawdziwe cuda.
Fot. Kazimierz Netka.
Gdzie? W w paśmie górskim Małe Karpaty, a konkretnie: w Bratysławie – stolicy Słowacji, skąd jest około 60 km do Wiednia i około 200 km do Budapesztu.
Źródło mapy podstawowej: PPWK.
Bratysława to jedyna stolica państwa, granicząca z dwoma krajami: z Węgrami i z Austrią. Położna jest nad Dunajem; także u ujścia Morawy do Dunaju. To wspaniałe miasto, do którego chętnie zaglądali i zatrzymywali się tam na dłużej kupcy rzymscy, którzy do Gdańska – stolicy Żuław – przybywali po bałtyckie złoto czyli po bursztyn, a do Bratysławy – żeby zakosztować wspaniałego płynu, czyli wina. Ale, istnieje tu skrzyżowanie szlaku bursztynowego z wiodącą wprost do Morza Czarnego drogą wodną Dunaj, wiodącą wprost do Morza Czarnego, intensywnie wykorzystywaną do transportu ludzi oraz towarów.
Fot. Kazimierz Netka.
Pierwsza informacja pisana o tym miejscu, wówczas grodzie obronnym, datowana jest na 907 rok naszej ery
A jak jest teraz? Przekonaliśmy się, dzięki dyrektorowi Martinovi Pavlíkovi – szefowi Przedstawicielstwa SLOVAKIA TRAVEL w Polsce.
Jak Bratysławę zobaczyć z bliska? Nic trudnego! Istnieje połączenie lotnicze, a podróż powietrzna trwa około półtorej godziny. Start np. o godzinie 8.50, a za dwie godziny już można zachwycać się stolicą Słowacji (nawet wcześniej, bo warto popatrzeć na to miasto, a także na Małe Karpaty i okolicę, również z samolotu).
To pierwsze w historii takie połączenie samolotowe, wprowadzone do siatki lotów z Gdańska wiosną 2025 roku. Warto wykorzystać je na weekendowe pobyty w Bratysławie. Loty z przewoźnikiem Ryanair odbywają się z Gdańska we wtorki o godz. 14.55, w czwartki o godz. 8.50, a w soboty o godz. 23.35. Z Bratysławy do Gdańska w rejsy powrotne samoloty startują: we wtorki – o godz. 12.55, w czwartki – o godz. 6.50, w soboty – o godz. 21:35.
Na zdjęciu: Widok na Bratysławę i Małe Karpaty. Fot. Kazimierz Netka.
Gdańsk i Bratysławę od dawna wiele łączy w historii, gospodarce, warunkach naturalnych, atrakcjach ale i zagrożeniach: militarnych i naturalnych. Mieliśmy okazję się z tym zapoznać zarówno w aspekcie historycznym jak i przyszłościowym. No i nasuwają się pewne refleksje, podpowiedzi, jak doświadczenia z Bratysławy wykorzystać w Gdańsku – stolicy Żuław i w całym województwie pomorskim. Warto udać się do Bratysławy po unikatową, wszechstronną wiedzę.
Gdańsk ma swe wstęgi wodne, m.in.: Wisłę, Motławę, Kanał Raduni. Bratysława zaś znajduje się nad Dunajem, Morawą, Modrą, nad którymi atrakcji jest co niemiara, ale i kłopotów z powodziami bratysławianom nie brakowało, podobnie jak gdańszczanom. Warto również na to zwrócić uwagę.
O przekazanie wiadomości na temat dręczenia Bratysławy powodziami, zadbała pani przewodniczka turystyczna, Anna Osika. Pokazała nam, podczas oprowadzania po mieście, znak – jak wysoko sięgał Dunaj pewnego dnia w XIX wieku.
Fot. Kazimierz Netka.
Obejrzeliśmy też miejsce, w którym stawia się specjalną zaporę, żeby Dunaj nie wdzierał się na tereny zamieszkane:
Fot. Kazimierz Netka.
Ale, zacznijmy od spraw przyjemnych. Oprowadzani przez panią przewodniczkę Annę Osikę oraz przez pana dyrektora Martina Pavlika, poznawaliśmy wspaniałe zakątki. Naprawdę wiele łączy Gdańsk – stolicę Żuław i stolicę województwa pomorskiego z Bratysławą – stolicą Słowacji oraz Małych Karpat. W bratysławskim muzeum znajduje się niezwykły skarb: wyrzeźbiona w bursztynie figura Matki Boskiej, osadzona na kłach morsa. To wskazuje, że Bratysława od w tysiącleci miała bursztynowe relacje – wszak powstawała na szlaku handlowym w tym bursztynowym, kupców z Cesarstwa Rzymskiego (Dunaj był rzeką graniczną). Kupcy ci podążali tamtędy do delty Wisły, po bursztyn właśnie.
Fot. Kazimierz Netka.
Polska ma swojego Świętopełka i Słowacja ma takiego swojego władcę. To Svätopluk. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, zobaczyć jego dzieła – leć do Bratysławy. Tam Svätopluk powita cię na dziedzińcu zamkowym, pozował będzie do selfie z tobą. Zamek Bratysławski był siedzibą władców, dziś jest symbolem Bratysławy i mieści się w nim Muzeum Historyczne.
Fot. Kazimierz Netka.
A na jednej z ulic zachwyt wzbudza rzeźba człowieka wychodzącego ze studzienki kanalizacyjnej. Pani przewodniczka zasugerowała, że możemy uznać tego pana za bratysławskiego Tadeusza Norka. Legenda mówi, że ten słowacki specjalista od kanałów, podgląda dziewczyny, które noszą krótkie sukienki. Zauważyliśmy, że nawet panie z Dalekiego Wschodu podchodziły do tego pana Kanalarza blisko, by mógł sobie popatrzeć. To Gumowa Szyja (Čumil) – mężczyzna podobno najczęściej fotografowany w stolicy Słowacji.
Fot. Kazimierz Netka.
Jeśli już przy pomnikach jesteśmy – nie zapomnijmy zajść do czarownicy. Bratysławianie zadbali o to, by upamiętnić kobiety posądzane o czary i dręczone z tego powodu. Może warto taki pomnik postawić także w województwie pomorskim, na Półwyspie Helskim, gdzie zamęczono panią, oskarżaną o konszachty z mocami nieczystymi. Może też warto beatyfikować takie kobiety, które topiono, przypalano ogniem, stosowano wobec nich inne tortury?
Oczywiście, jak prawie każde miasto w Europie, Bratysława była także miejscem ojczyzny, działalności społeczności żydowskiej, która prawie wszędzie miała i ma olbrzymi wpływ na podnoszenie bogactwa i kultury miast. O tym Bratysława nie zapomina, ale synagogę trzeba było naruszyć, podczas poszerzania ulicy. Można obejrzeć w Synagodze ekspozycję Muzeum Gminy Żydowskiej.
Fot. Kazimierz Netka.
Dobrze, żeby i w Gdańsku postępowano podobnie, wyraźniej upamiętniano zasługi Żydów, częściej informowano turystów, że stolica Żuław to miasto wielu kultur, a nie sugerowano np. znakami drogowymi, że tylko jednej i to wątpliwej kultury, bo nastawionej na pomniejszanie znaczenia innych, nawet tych najbardziej zasłużonych dla województwa pomorskiego, czyli marginalizowanie zasług ekspatriantów… Uczmy się więc od Słowaków.
Fot. Kazimierz Netka.
O Polsce. W Bratysławie można zobaczyć ulicę Sienkiewiczową. W teatrach Słowacji wyświetlano sztukę Ernesta Brylla „Na szkle malowane“ więcej razy niż wystawiano ją w całym naszym kraju.
Z Bratysławą jest związany twórca systemu samoobrony krav maga – walki w bliskim kontakcie: Imiego Lichtenfelda. Uczmy się od Słowaków:
Fot. Kazimierz Netka.
W przewodniku pt. „Bratislava 72 hour city“, znajdziemy taki rozdział: Miasto stu narodów (A city of a hundred nations). Warto tam pojechać.
Brytyjski mąż stanu, Winston Churchill, komentując po II wojnie światowej, nową rzeczywistość powiedział m.in. że od Szczecina nad Bałtykiem do Triestu nad Adriatykiem w poprzek całego kontynentu zapadła żelazna kurtyna. Ta „żelazna kurtyna“ oddzielała przez wiele lat np. NRD od NRF i przebiegała tuż obok Bratysławy, wzdłuż granicy Słowacji i Węgier z Austrią i dalej nad Adriatyk.
Fot. Kazimierz Netka.
Pomnik, dokumentujący istnienie takiego podziału naszego kontynentu znajduje się właśnie w Bratysławie, w miejscu, gdzie Dunaj czasami wlewa się do osiedli ludzkich, niedaleko zamku Devin, w miejscu zwanym Brama Hainburska, gdzie rzeka Morawa łączy się z Dunajem i stawiana jest zapora przeciwpowodziowa.
Fot. Kazimierz Netka.
Spod ruin Zamku Devin można wyruszyć na licząca około 20 km trasę rowerową, przez dolinę zalewową Dunaju, ze śladami pozostawionymi przez wezbrania tej rzeki. Na szczęście, rowery mają wspomaganie elektryczne, więc nawet osoby niezbyt silne dadzą radę dotrzeć do bunkrów i innych pozostałości po żelaznej kurtynie.
Wizyta w Słowacji w Bratysławie, pozwoliła nam na uświadomienie jednej rzeczy: żelazna kurtyna przebiegała od Szczecina również w kierunku wschodnim, wzdłuż morskiej granicy Polski. Blisko żelaznej kurtyny znajdował się więc Gdańsk, co na mapie pt. „Iron curtain Trail“ pokazali mieszkańcy Bratysławy. Na północy Europy żelazna kurtyna kończyła się na granic między ZSRR a Finlandią i Norwegią w rejonie Varanger Fjord nad Morzem Barentsa. Na wspomnianej mapie pokazano również, że żelazna kurtyna nie kończyła się w Trieście, ale nad Morzem Czarnym. Uczmy się od Słowaków.
Dunaj to rzeka wspaniała. Przepiękny jest rejs do Danubiana Meulensteen Art Museum, znajdującego się na pograniczu trzech państw. W sąsiadującym z tym Muzeum parku pokazywane są rzeźby, m.in. Magdaleny Abakanowicz. Niezwykły jest obraz zatytułowany: Bankiet Idoli:
Fot. Kazimierz Netka.
Po rejsie motorówką do tego światowej sławy Muzeum i po drobnym prysznicu wodą z Dunaju, rozpryskiwaną przez kadłub motorówki, nadchodzi pora na większy i znacznie bliższy kontakt ze środowiskiem wodnym Bratysławy i okolic. Można bowiem zakosztować raftingu.
Fot. Kazimierz Netka.
W miejscowości Čunovo wsiadamy do pontonu, w którego dnie są dziury. Przez te otwory woda ma jednak nie wdzierać się do pontonu żeby przestraszyć ludzi ale uciekać stamtąd by pasażerów ratować. Dlaczego? O tym się można dowiedzieć podczas wiosłowania jako załogant tej jednostki pływającej. Trasa rejsu wiedzie bowiem po bardzo szybko płynącej rzece, pomiędzy albo ponad olbrzymimi kamieniami. Wspaniała przygoda, ale trochę wstrząsająca i mokra. Tym bardziej, jeśli organizatorzy nakazują trzykrotne pokonanie tej trasy. Było wspaniale.
Fot. Kazimierz Netka.
Gdańsk ma swego świętego Jerzego zabijającego smoka. Rzeźba ta jest na Dworze Bractwa Świętego Jerzego. Bratysława ma swego Michała Archanioła, też zabijającego smoka.
Fot. Kazimierz Netka.
A kilkanaście km na północny wschód, w miasteczku Svätý Jur – Święty Jerzy – są wspaniałe piwnice z winami. Tam są takie dni w roku, że w ponad 100 piwnicach odbywa się degustacja najrozmaitszych winnych specjałów, czasami nawet lokalnej, swojskiej brendy o nazwie: Jurske Brandy Special.
Koszt degustacji około 50 euro, ale w paszporcie są kupony rabatowe na zakup wina butelkowanego.
Fot. Kazimierz Netka.
Zwieńczeniem tego smakowania win najczęściej „suchych“ i „półsuchych“ jest wizyta w Muzeum Małokarpackim, w mieście Pezinok. W folderze wydanym w języku polskim jest tak napisane: „Muzeum Małych Karpat w Pezinoku. Dynamiczne Muzeum XXI wieku“.
Fot. Kazimierz Netka.
Po wizycie w tej placówce kultury można się już poczuć jak specjalista od enologii, kiper win, degustator, sommelier. Wykłady z zakresu wiedzy o winie i jego historii prowadzili m.in. dr Martin Hrubala i dr Július Vavák, przy wsparciu Martina Pavlika – dyrektora Slovakia Travel w Polsce.
A w Zochowej Chacie w Šimáku można się zachwycać smakami tatara z marchewki ubogaconego słodkim „kawiorem“.
Fot. Kazimierz Netka.
W Bratysławie da się też poczuć się jak u przybyszy z innej planety, jedząc wieczerzę w wieży zwanej UFO. To wspaniały punkt widokowy, w kształcie latającego spodka, ponad 90 metrów nad Dunajem:
Fot. Kazimierz Netka.
My możemy zaimponować innym społecznościom skonstruowaniem w Gdańsku zegara pulsarowego, funkcjonującego na podstawie sygnałów z gwiazd pulsarów. Gdy odkryto te gwiazdy (pierwszą osobą, która zauważyła, zidentyfikowała owe ciała niebieskie, była Brytyjka Jocelyn Bell Burnell), w latach 60. ubiegłego stulecia, fakt ten trzymano w tajemnicy. Przypuszczano bowiem, że sygnały pochodzą od obcej cywilizacji, czyli od UFO właśnie. Miejmy też na uwadze fakt, że we wschodniej Słowacji znajduje się Park Ciemnego Nieba Połoniny, Obserwatorium Astronomiczne na Przełęczy Kolonickiej w rejonie Snina i jest placówką Obserwatorium Vihorlat w Humennem. Warto, by taka profesjonalna placówka powstała również w Polsce, na przykład w województwie pomorskim…
Kazimierz Netka
Proszę, czytaj również na portalu: Pulsarowy.pl