„Mieszkańcy Żuław mogą spać spokojnie”? Chyba tak, bo w nadawanych przez TVP na świat prognozach pogody, nazwa Żuławy pojawia się nieczęsto. Jednak zagrożenie jest olbrzymie. Na szczęście, Żuławy znalazły się pod opieką Narodowego Muzeum Morskiego, które historię powodzi pokazuje na wystawie

Fot. Kazimierz Netka.

Cywilizacja Mądrości i Wolności na Żuławach – wystawa „Mieszkańcy Żuław mogą spać spokojnie” zorganizowana w ramach obchodów 65-lecia Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku i 130-lecia Przekopu Wisły

Na ilustracji: przybliżony zasięg Żuław – delty Wisły (czerwona linia, opr. K.N.). Źródło mapy podstawowej: PPWK.

Nie ma bardziej bezpiecznego miejsca w Polce jak Żuławy pod względem zagrożenia powodziami. Takiego przekonania mieszkańcy naszego globu mogą nabrać, oglądając, nadawane na cały świat przez państwową TVP S.A. prognozy pogody, w których nazwa Żuławy prawie się nie pojawia.

Fot. Kazimierz Netka.

Niestety, rzeczywistość jest nieco inna, a mianowicie odwrotna. Żuławy to jedna z najbardziej zagrożonych zalaniem, zatopieniem krain w skali świata. Tak jest od wieków, ale TVP S.A. zapewne została zmuszona do tego, żeby w prognozach pogody emitowanych za granicę i w kraju, informacje o stanie aury na Żuławach podawać bardzo nieczęsto. Jakie to zagrożenie jest – mieliśmy okazję się przekonać, kilka miesięcy temu, podczas obfitych deszczów.

Fot. Kazimierz Netka.

A jakie nauki wypływają z przeszłości? O tym informuje specjalna wystawa pt. „Mieszkańcy Żuław mogą spać spokojnie”. Regulacje delty Wisły na przełomie XIX i XX wieku, przedstawiona przez Narodowe Muzeum Morskie w swym oddziale: Muzeum Wisły w Tczewie na Kociewiu. Na wernisaż tego wydarzenia kulturalnego, naukowego, przybyło wiele osób, m.in. senator Bogdan Borusewicz – były marszałek Senatu, reprezentant Cywilizacji Mądrości i Wolności, który w 1980 roku zainaugurował rewitalizację naszej wolności.

Fot. Kazimierz Netka.

Przybył też Kertész Péter Nándor – konsul generalny Węgier. A przede wszystkim reprezentanci Klubu Nowodworskiego, Muzeum Żuławskiego z Nowego Dworu Gdańskiego czyli przedstawiciele „serca“ Żuław.

Fot. Kazimierz Netka.

Przypomnijmy, że Gdańsk to również miasto żuławskie – stolica Żuław Gdańskich, więc wystawa owa powinna bardzo zainteresować mieszkańców tego miasta, jak też władze, w tym szefostwo województwa pomorskiego. Nic dziwnego, że nie popisali się swą obecnością, wszak nawet w oficjalnych wystąpieniach, pismach itp. Żuławy prawie nie istnieją, bo są ukrywane pod nazwami: Pomorze, Pomorski, Pomorska itp., sugerującymi, że jest tylko Pomorze, że Delty Wisły nie ma, Żuław nie ma, depresji nie ma, więc zagrożenie też nie jest nadzwyczajnie większe od tego, jakie może zaistnieć np. na terenach położonych wysoko nad poziom Bałtyku, a na które to tereny TVP S.A. bardzo często w swych prognozach pogody, wskazuje.

Fot. Kazimierz Netka.

Narodowe Muzeum Morskie zadało sobie wiele trudu by zgromadzić różne bardzo interesujące, unikatowe materiały, a poszukiwało ich nawet za granicą Polski. Pokazywane na wystawie eksponaty, dokumenty, fotografie i utwory audiowizualne pochodzące m.in. ze zbiorów:  Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku, z Muzeum Żuławskiego w Nowym Dworze Gdańskim, z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Tczewie, z Muzeum Architektury Uniwersytetu Technicznego w Berlinie, z Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu, z Biblioteki Gdańskiej Polskiej Akademii Nauk oraz z Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych – czytamy na stronie internetowej: https://nmm.pl/2025/11/14/mieszkancy-zulaw-moga-spac-spokojnie-regulacje-delty-wisly-na-przelomie-xix-i-xx-wieku-2/. Na tejże stronie internetowej wskazano też twórców tej unikatowej ekspozycji. Nam o wystawie mówili m.in. Szymon Kulas – dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku; dr Marcin Westphal – zastępca dyrektora ds. merytorycznych Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku; Ewa Sidor, Gabriela Chrzanowiecka, Jadwiga Klim – kuratorki wystawy Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku – Muzeum Wisły w Tczewie; Łukasz Grygiel – specjalista ds. kontaktów z mediami Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku.

Fot. Kazimierz Netka.

Tak więc, pokazanie, co nas może czekać na Żuławach, w tym w oryginalnym Gdańsku jest jednym z celów wspomnianej wystawy: „Mieszkańcy Żuław mogą spać spokojnie”. Regulacje delty Wisły na przełomie XIX i XX wieku. Okazuje się, że znowu Muzeum – tym razem Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku – staje się źródłem wiedzy, ostrzega, informuje o zagrożeniu, w tym przypadku powodziami na Żuławach – lepiej niż Telewizja Polska S.A. w swych prognozach pogody.

Mieliśmy przyjemność uczestniczyć w wernisażu wspomnianej wystawy, pokazywanej, jak już wspomnieliśmy w Muzeum Wisły, w Tczewie. Wernisaż prowadził Łukasz Grygiel – specjalista ds. kontaktów z mediami Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. Oto, co zobaczyliśmy i usłyszeliśmy:

– Bardzo miło mi powitać państwa na otwarciu wystawy. Nie spodziewaliśmy się aż tylu gości. Mam nadzieję, że zaciekawi państwa sama wystawa i jej forma również – mówił Szymon Kulas – dyrektor Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku.

Fot. Kazimierz Netka.

Powitani zostali przez pana dyrektora m.in.: senator Bogdan Borusewicz – były marszałek Senatu, senator Rzeczypospolitej Polskiej; konsul generalny Węgier w Gdańsku – Kertész Péter Nándor; prezes Towarzystwa Przyjaciół Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku – dr Fryderyk Tomala; pani dyrektor Fabryki Sztuk – Alicja Gajewska; prezes zarządu Północnokaszubskiej Lokalnej Grupy Rybackiej – Zbigniew Chmaruk; prezes Klubu Nowodworskiego – Marek Opitz i wiceprezes – Łukasz Kępski.

Pan dyrektor Szymon Kulas powiedział m.in. że na wystawie oferowana jest historia, ale też zadawane jest pytanie bez odpowiedzi do końca, bo o odpowiedź jest bardzo trudno: chodzi o to, czy regulacje rzeki to jest rzecz dobra dla społeczeństwa, środowiska, czy nie. Wystawa jest przyczynkiem do tego, by analizować ten temat.

Pan dyrektor podziękował zespołowi który przygotował ekspozycje, że podniósł ten temat, bo w momencie, gdy jesteśmy w czasach katastrofy klimatycznej to takie zagadnienia powinniśmy poruszać, mówić nie tylko historii, ale też prowadzić dialog społeczny o tym, co było kiedyś, a co jest teraz i wyciągać wnioski z tego, co było kiedyś.

– Otwieramy trzecią już wystawę – mówiła Ewa Sidor z Działu Edukacji Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku. – Opowiada ona o wzajemnych relacjach człowieka z rzeką, poświęcona jest regulacjom w delcie Wisły w XIX i XX wieku.

Fot. Kazimierz Netka.

Obszar ten to efekt działania sił natury, ale też świadomej działalności człowieka. Inspiracją do przygotowania tej wystawy była 130. rocznica zbudowania Przekopu Wisły. Budowa tego nowego ujścia dała nam pewną eliminację zagrożenia powodziami zatorowymi bo takie się najczęściej na Żuławach znajdowały. Budowa Przekopu była w tamtych czasach najważniejsza w całym procesie regulacji rzeki. W zamierzeniu twórców wystawy było właśnie pokazanie tego procesu nie tylko budowy przekopu jako efektu końcowego, ale i konsekwencji i przyczyn, i prac poprzedzających.

Fot. Kazimierz Netka.

Kompleksowa regulacja rzek zaczęła się w XIX wieku. To nie tylko w Polsce; to wynikało po prostu z nauki, z inżynierii wodnej, z hydrologii. To wówczas inżynierowie podjęli się wówczas regulacji właśnie rzeki.

My to dzisiaj chcemy pokazać na przykładach map. Pruscy i niemieccy inżynierowie dokonywali tych kluczowych zmian regulując ujście rzeki. Pokazujemy to na przykładzie map, na których ci inżynierowie, technicy, geotechnicy niczym kronikarze zapisywali kolejne zmiany jakie zachodziły na rzece, dokumentowali wydarzenia.

Wystawa to nie tylko mapy, to też fotografie dokumentujące budowę Przekopu Wisły. Jest też duża kolekcja zabytków, narzędzi do lodołamania.

Fot. Kazimierz Netka.

Niektóre eksponaty zostały zdjęte w Muzeum Żuławskim z wystawy stałej, po to, abyśmy mogli zaaranżować tutaj taki przykładowy magazyn przeciwpowodziowy. Pokazujemy też piękną makietę promu, który kursował pomiędzy Świbnem a Mikoszewem w latach 50. ponieważ Przekop Wisły spowodował przerwanie ciągłości Mierzei i należało zapewnić komunikację, więc zdecydowano się na uruchomienie przepraw promowych, z których jedna była kolejową.

Fot. Kazimierz Netka.

Już przed wejściem na wystawę po lewej stronie jest wspaniały mural przygotowany przez naszego kolegę, przedstawiający deltę Wisły – zachęcała Ewa Sidor z Działu Edukacji Narodowego Muzeum Morskiego w Gdańsku.

Czy w Delcie Wisły można spokojnie żyć?

– My na Żuławach oczekujemy różnego rodzaju zainteresowania Żuławami. I to jest taki przejaw, ta wystawa, zwrócenie uwagi na coś, co jest bardzo szczególne czyli ochrona przeciwpowodziowa, ta ciągła uważność na wodę i możliwość funkcjonowania na Żuławach – mówił na temat ekspozycji Marek Opitz – prezes Klubu Nowodworskiego. – To są bardzo skomplikowane sprawy – to my sami wiemy bo do wielu rzeczy dochodzimy naprawdę po wielu jakichś badaniach, rozmowach – chodzi o historyczne rzeczy, na przykład jak coś przebiegało.

Fot. Kazimierz Netka.

To jest istotne też dlatego, żeby dzisiaj podejmować dobre decyzje, bo jeżeli wiemy, gdzie były stare cieki albo dawne wylewanie wody z rzeki przez powodzie, to wiemy, że w tych miejscach będzie grunt bardzo grząski. To taka prosta rzecz i tak zazwyczaj będzie się powtarzać problem, tak jak teraz ostatnio deszcze nawalne pokazały. Wszystkie słabe punkty zostały obnażone.

No i bardzo ważne jest zwracanie na to uwagi. Tu jest na tej wystawie kawał dobrej roboty zrobiony. Mnóstwo materiałów zebranych, tych, które Muzeum Wisły miało. Klub Nowodworski i Muzeum Żuławskie też wypożyczyły swój magazynek strażnika wałowego. No i daje to obraz taki dużej ilości rzeczy do pojęcia.

Część Gdańska, Orunia, i inne tereny w Gdańsku, też są zagrożone zatopieniem, na przykład Brama Żuławska i jej okolice. Gdańsk częściowo żył z Żuław. Gdańszczanie się zaopatrywali na Żuławach; przez Gdańsk przechodziły transporty wodne zboża. Tak że Gdańsk był związany z Żuławami i mam nadzieję, że ciągle jest.

Trzeba się mocno upominać o uwagę i najprawdopodobniej to też będzie. W najbliższych latach będziemy zabiegać o uwagę, ale też chcemy myśleć o takiej wspólnocie spraw, czyli właśnie o tym zagrożeniu przez podnoszący się poziom morza i próby rozwiązywania tego problemu, wspólnie.

Z tego co wiemy są dwa na tapecie programy: Żuławia i kontynuacja programu Żuławy 2030, z perspektywą na kolejne lata i tam są wymienione tylko inwestycje konieczne do wykonania, by nadrobić zaniedbania. Przypomnę, że przez 10 lat Żuławy nie dostawały żadnych pieniędzy oprócz serwisowych. My zwyczajnie jesteśmy w tyle jeśli chodzi o zabezpieczenia przeciwpowodziowe. Zespół Parlamentarny do spraw Żuław dzielnie walczy o pieniądze dla Żuław ale efektów nie ma. Dopóki nie będzie przyznanych pieniędzy – i najlepiej, żeby to było tak jak Zespół Parlamentarny próbuje zorganizować, zaproponować, żeby takie pieniądze szły co roku na Żuławy, nie będzie można planować, chociażby zabezpieczania wałów przed bobrami. Trzeba pamiętać, że nas czekają jeszcze inne wyzwania, które na razie są odsuwane z myśli, czyli podnoszenie się poziomu morza; kwestii suszy też nie dopuszczamy do świadomości, a ona jest, w opracowaniach też jest. Tak że Żuławy potrzebują uwagi – powiedział Marek Opitz – prezes Klubu Nowodworskiego.

Gdy się o czymś nie mówi, nie znaczy, że to nie istnieje

Fot. Kazimierz Netka.

Wystawa pt. „Mieszkańcy Żuław mogą spać spokojnie”. Regulacje delty Wisły na przełomie XIX i XX wieku w Muzeum Wisły w Tczewie przypomina powodzie naturalne, czyli np. roztopowe, zatorowe. W historii zdarzyła się też jedna bardzo katastrofalna powódź „sztuczna“ czyli wywołana z rozmysłem przez ludzi – przez hitlerowców, wycofujących się przed frontem, w 1945 roku. O tym zdarzeniu też jest wzmianka na ekspozycji „Mieszkańcy Żuław mogą spać spokojnie”. Regulacje delty Wisły na przełomie XIX i XX wieku, w Muzeum Wisły Narodowego Muzeum Morskiego w Tczewie.

Warto, by ta ekspozycja została pokazana również w Nowym Dworze Gdańskim, a także w Gdańsku, przynajmniej częściowo. W Gdańsku można znaleźć dla niej miejsce, likwidując wystawę pt. „Nasi Chłopcy… „‚ która sugeruje swą nazwą, że prawie wszyscy współcześni mieszkańcy województwa pomorskiego są potomkami hitlerowców albo tych, którzy zostali zmuszeni do służby dla Hitlera. Takie wprowadzanie w błąd nie powinno się zdarzać.

Podczas zwiedzania wystawy „Mieszkańcy Żuław mogą spać spokojnie”. Regulacje delty Wisły na przełomie XIX i XX wieku, w Muzeum Wisły w Tczewie, przygotowanej przez Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku, przyszła nam do głowy jeszcze jedna myśl: może warto pokazać i w Gdańsku, i w Tczewie modele żaglowca „Lwów“ – pierwszego polskiego statku, który przekroczył równik, w sierpniu 1923 roku. Żaglowiec „Lwów“ był flagową jednostką otwartej w 1920 roku państwowej Szkoły Morskiej w Tczewie, która dała Polsce wielu słynnych kapitanów żeglugi wielkiej i tu, w Tczewie, są korzenie Polski morskiej. Teraz kontynuatorem Szkoły Morskiej w Tczewie jest Uniwersytet Morski w Gdyni i w tej uczelni model „Lwowa“ się znajduje. Może któraś z tczewskich szkół wykonałaby taki model „Lwowa“ – unikatowego statku w historii Polski? A może zrobi to jakaś firma – zapewniając sobie odrobinę reklamy, promocji?

Odnosimy wrażenie, że komuś zależy by pamięć o pierwszym przepłynięciu polskiego statku przez równik została wymazana z pamięci i z historii. Pierwszy taki symptom zamazywania tego wydarzenia miał miejsce w sierpniu 2023 roku w Pelplinie, gdy hucznie obchodzono Plachandry, a o „Lwowie“ wspomnień prawie nie było, tak jak teraz mało mówi się o Żuławach i próbuje się je usunąć z pamięci świata, m.in. przy użyciu prognoz pogody w państwowej, publicznej, rządowej TVP S.A. nadawanych za granicę.

Kazimierz Netka

Proszę, czytaj również na portalu: Pulsarowy.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *