Fot. Kazimierz Netka.
To może doprowadzić do pogorszenia warunków kąpieliskowych w sezonie wakacyjnym.
Sprawa awarii w przepompowni ścieków w Gdańsku przyjmuje rozmiar nie tylko ogólnokrajowy, ale także międzynarodowy. Polska ma się pokazać światu z jak najlepszej strony, a tu doprowadza do skażenia wody przy plażach, tuż przed sezonem urlopowym.
Fot. Kazimierz Netka
15 maja 2018 roku można nazwać czarnym wtorkiem dla Zatoki Gdańskiej. Tego bowiem dnia doszło w Gdańsku do poważnej awarii urządzeń w przepompowni, która przesyła do oczyszczalni „Wschód” ścieki bytowe pochodzące z Sopotu oraz z kilkunastu osiedli Gdańska. Nieczystości trzeba było wypuszczać do rzeki Motławy. Silniki w oczyszczalni przestały bowiem pracować, a nigdzie w Polsce nie było takiego urządzenia do wymiany. Specjalny motor, pasujący do przepompowni w Gdańsku, trzeba było sprowadzić aż z Holandii.
Fot. Kazimierz Netka
Problem jest tak wielki, że mogą być reperkusje międzynarodowe tej awarii. Dlatego, w czwartek, 17 maja, do Gdańska przyjechał specjalny wysłannik rządu, wiceminister środowiska, Sławomir Mazurek, by zapoznać się na miejscu z rozmiarami katastrofy i poznać jej powody. Panu ministrowi w wizytowaniu przepompowni towarzyszyli m.in. Dariusz Drelich – wojewoda pomorski, Tomasz Augustyniak – państwowy pomorski inspektor sanitarny; Aleksandra Bodnar – dyrektor Państwowego Przedsiębiorstwa Wodnego „Wody Polskie” – Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gdańsku; Maciej Kazienko – prezes zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Fot. Kazimierz Netka
Już od pierwszych minut po awarii, wszystkie służby podległe wojewodzie, szczególnie Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska i Państwowy Pomorski Inspektorat Sanitarny, a także Państwowa Straż Pożarna organizowały wsparcie dla działań ratunkowych – poinformował, po zakończeniu wizyty w przepompowni, Dariusz Drelich – wojewoda pomorski. Już na pierwszym posiedzeniu Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego ustalono, że sytuacja jest groźna. Wojewoda był gotowy udzielić każdego wsparcia. Państwowa Straż Pożarna jest na miejscu i wspomaga działania ratunkowe.
Fot. Kazimierz Netka
Do chwili wizyty wiceministra środowiska, Sławomira Mazurka w przepompowni „Ołowianka”, sytuacja niewiele się zmieniła. Nie znikło zagrożenie. Sytuacja się poprawia, ale nie na tyle, byśmy mogli powiedzieć, że jest opanowana – mówił Dariusz drelich – wojewoda pomorski. Dodał, że w ocenie służb wojewody jest wiele czynników, które spowodowały awarię, a nie powinna ona wystąpić. Plany, które posiada miasto i operator, powinny zakładać taką ewentualność. Powodem przerwy w pracy przepompowni nie były powiem jakieś ekstremalne zjawiska atmosferyczne. Powodem awarii były zaniedbania ze strony specjalnej administracji odpowiedzialnej za zarządzenie gospodarką wodno – ściekową.
Fot. Kazimierz Netka
Zagrożenie jest bardzo poważne, ze względu na lokalizację Gdańska, bo może mieć bezpośredni wpływ na stan Bałtyku – powiedział Sławomir Mazurek – wiceminister środowiska. Dodał, że może dojść do katastrofy ekologicznej. Badania pokazują znaczny przyrost substancji niebezpiecznych, które będą działać na organizmy żywe. Może pojawić się masowe śnięcie ryb. Tam, gdzie możemy, pomożemy jako państwo miastu, które nie do końca wypełniło swą rolę – powiedział minister Sławomir Mazurek. Bezpieczeństwo zostało w wyraźny sposób w tym miejscu zagrożone. Gdyby doszło do poważnych naruszeń stanu środowiska, będziemy informować naszych zagranicznych partnerów. W tej chwili Bałtyk nie jest skażony; mamy trochę szczęścia, bo temperatura powoduje, że procesy biologiczne są wstrzymane – dodał.
Fot. Kazimierz Netka
Minister Mazurek ocenił, że nie były w przepompowni przeprowadzane testy awaryjne, zamontowano takie silniki, których nie ma nigdzie w Polsce. Nie zachowano zasady ostrożności i przezorności. Jesteśmy przed sezonem turystycznym, a chcemy być krajem w którym ochrona środowiska jest bardzo ważna, ale też bardzo ważna jest współpraca samorządu z rządem i rządu z samorządem. Mam nadzieję, że w tej trudnej sytuacji będziemy potrafili znaleźć wspólny język aby ten problem rozwiązać, bo bardzo nam na tym zależy. Nieprzypadkowo jest tu z nami Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, dysponujący odpowiednimi środkami finansowymi – podkreślił minister Sławomir Mazurek. Dodał, że skala zaniedbań, naruszeń, jest na tyle istotna, na tyle duża, że w tej sprawie będą kierowane kolejne wnioski także do prokuratury, przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Kary pewnie przyjdą, a sięgają one około 500 000 złotych za dzień; to kwota szacunkowa, ale ona może wzrosnąć. Będziemy badać pozwolenie wodnoprawne, które miała ta instalacja i inne pozwolenia, chcemy przyjrzeć się całości – powiedział pan wiceminister.
Fot. Kazimierz Netka
Awaria w przepompowni ścieków w Gdańsku ma wymiar nie tylko lokalny. Niewykluczone, że po tym wydarzeniu trzeba będzie zawiadomić HELCOM – Komisję Helsińską, zajmującą się czystością Bałtyku – powiedział Sławomir Mazurek – wiceminister środowiska. Dla Polski, opinia w świecie, że nasz kraj troszczy się o ochronę środowiska i potrafi zapobiegać awariom, jest bardzo ważna, zwłaszcza w bieżącym roku. W grudniu w Polsce odbędzie się COP24 – Światowy Szczyt Klimatyczny.
Skażone zostały wody morskie – w Zatoce Gdańskiej i w rzece Motławie do Mostu Zielonego, podległe Urzędowi Morskiemu w Gdyni. Wiatr jednak może zepchnąć wodę ze ściekami na obszar podległy Regionalnemu Zarządowi Gospodarki Wodnej w Gdańsku – czyli poza Most Zielony w Gdańsku. Dlatego, dyrekcja RZGW bacznie obserwuje rozwój wydarzeń. Na razie przeważają wiatry północne, powodujące, że zanieczyszczenia utrzymują się przy plażach; nie odpływają w głąb Zatoki Gdańskiej.
Fot. Kazimierz Netka
Pobierane będą do badań próbki wody przy kąpieliskach, od Sobieszewa po Gdynię – powiedział Tomasz Augustyniak – państwowy pomorski wojewódzki inspektor sanitarny. Dodał, że mamy do czynienia z typowymi ściekami bytowymi. Nie ma w nich chemikaliów. Badanie próbek pokazuje, ze stan wody przy kąpieliskach jest coraz gorszy. Namnażać się będą bakterie kałowe. Na szczęście, bezpośredniego zagrożenia epidemiologicznego dla mieszkańców nie ma – podkreślił Tomasz Augustyniak. Pod warunkiem, że ludzie dostosują się do komunikatów i będą unikali bezpośrednich kontaktów ze skażoną wodą. Nie ma też problemu biologicznego poważnej natury, ale spodziewamy się go. Miliony litrów ścieków trafiły do Motławy i Zatoki Gdańskiej. To może doprowadzić do pogorszenia warunków kąpieliskowych w sezonie wakacyjnym.
Kazimierz Netka