
Fot. Kazimierz Netka.
Ekspatrianci oraz ich potomkowie to ludzie, którzy uczynili województwo pomorskie potężnym regionem i nadal je umacniają. Dzisiaj ktoś usiłuje wymazać te społeczności z historii, usunąć z pamięci świata, przywłaszczyć sobie ich zasługi, dzieła, dokonania
Od zarania dziejów ludzie z terenów oddalonych od Bałtyku, budowali coraz bardziej potężny Gdańsk. Takich intensywnych działań nie podejmowali mieszkańcy strefy nadmorskiej. Może nie wiedzieli jak to zrobić, może z brakowało im mądrości, bali się ryzykować, może po prostu się im nie chciało. Bardzo przedsiębiorczy byli ci, którzy przybywali do Gdańska – stolicy Żuław – z zi8em położonych na wschód i po łudni8e od Gdańska albo z odległych krajów (np. Olędrzy). Mieszkańcy strefy nadmorskiej z obszaru znajdującego się na północ od Gdańska) byli w stanie dostarczać do stolicy Żuław głównie ryby, na Tag Rybny, z okolic Półwyspu Helskiego ale pojawiali się tu dzięki temu, ze twórcy bogatego Gdańska stworzyli im odpowiedni, bardzo dobry rynek zbytu. Jeśli nawet takie dostawy się odbywały, to nie miały one większego znaczenia, a ponadto rybackie zdobycze przywożono do stolicy Żuław, czyli Gdańska, nie tylko z helskiej mierzei. Ryby do Gdańska dostarczali również mieszkańcy Mierzei Wiślanej, czyli ze wschodu
Najbardziej jednak znaczącymi dla rozwoju Gdańska były towary dostarczane z Żuław, z Kociewia, a także z bardziej odległych regionów Rzeczypospolitej, na przykład organizując tak zwane flisy wiślane, czyli spławiając Wisłą do Gdańska różne dobra, nadawane przez mieszkańców nawet Małopolski, doliny Sanu. Na szkutach, tratwach, przypływali do Gdańska imigranci z cennymi towarami, którymi handel sprawił, że Gdańsk został uznany za Aurea Porta Rzeczypospolitej.
Kolejnym ważnym dziełem imigrantów – ekspatriantów z południa i ze wschodu, było wyniesienie w II połowie XIX wieku Gdańska na poziom europejski poprzez poprawę jego stanu sanitarnego, zbudowanie wodociągów, kolei, wprowadzenie lepszego szkolnictwa. Dokonali tego urodzony na Kociewiu najwybitniejszy nadburmistrz Gdańska: Leopold Winter oraz pochodzący z Żuław inż. Eduard Friedrich Wiebe – projektant systemu wodociągowego w Gdańsku. To oni uczynili zaniedbany przez Prusaków Gdańsk miastem o randze europejskiej, światowej. Rozwinęli naukę, kulturę – i to są prawdziwe osiągnięcia oraz dokonania – ciut większe niż spieniężanie w Gdańsku ryb złowionych w Bałtyku.
Potem oczywiście, powraca Polska i 10 lutego 1920 roku rozwija się nad Zatoką Gdańską polska Cywilizacja Ekspatriantów (imigrantów, którzy albo przybyli tu z przymusu, albo dobrowolnie). Ojcami – założycielami (zapewne nieświadomi byli wielkości, znaczenia swych dokonań, poświęceń) tej Cywilizacji Ekspatriantów byli Eugeniusz Kwiatkowski oraz Tadeusz Wenda:
Fot. Kazimierz Netka.
a także inni przybysze z ziem na wschód i południe od Gdańska. Kwiatkowski i Wenda byli budowniczymi i pod ich pieczą w kilka lat powstały port Gdynia, miasto Gdynia, a później stocznia Gdynia (dając źródła utrzymania mieszkańcom terenu Kaszub). To ci imigranci zaczęli budować Polsk jako silny kraj morski. Elementem tego było utworzenie w Tczewie na Kociewiu państwowej Szkoły Morskiej, w 1920 roku, a 10 lat później przeniesienie jej do Gdyni. Dzisiaj jej kontynuatorem jest Uniwersytet Morski w Gdyni.
Jeszcze wcześniej ekspatrianci zbudowali (dając też pracę mieszkańcom strefy nadmorskiej) kolej z Pucka do Helu, co wywołało szybki rozwój turystyki i poprawę warunków życia mieszkańców tej części odrodzonej Rzeczypospolitej. Były i następne niezwykłe dokonania – dzieła właśnie osób które stworzyły Cywilizację Ekspatriantów (cywilizacja to społeczność, czasy, terytorium gdzie doszło do szybkich przemian na lepsze, do rozwoju kulturowego, gospodarczego, społecznego ze znaczącym polepszeniem egzystencji ludności).
Kolejny etap Cywilizacji Ekspatriantów zaczął się w 1945 roku, gdy do Gdańska i na Pomorze Gdańskie zaczęli przyjeżdżać najpierw imigranci ze wschodnich Kresów II Rzeczypospolitej, uciekający przed panowaniem sowieckim, a potem imigranci z innych części Polski położonych na wschód i południe od Gdańska. Ci imigranci odbudowali Gdańsk, odzyskali zalane Żuławy. To przybysze z Ziemi Wileńskiej, z Ziemi Lwowskiej, z terenów dzisiejszej Białorusi odbudowywali Gdańsk, stworzyli Akademię Lekarską (dzisiaj Gdański Uniwersytet Medyczny), ożywili Politechnikę Gdańską, utworzyli Uniwersytet Gdański odtworzyli przemysł stoczniowy, dając miejsca pracy, nauki, lecznictwa tym, którzy kiedyś byli w stanie dać Gdańskowi ryby i może coś jeszcze, ale bez większego znaczenia (i dzisiaj, w porównaniu z tym co dają ekspatrianci oraz ich potomkowie, niewiele są w stanie zrobić dla Gdańska).
W ślad za Kresowianami – ekspatriantami wschodnimi, do Gdańska przybył, oczywiście w postaci pomnika, Król Jan (imieniny 24 czerwca) III Sobieski, kiedyś ozdabiający miasto Lwów (od końca XIX wieku, a teraz stojący na Tagu Drzewnym w Gdańsku). Ten pomnik jest symbolem Cywilizacji Ekspatriantów. Pomnik Króla Jana III Sobieskiego odsłonięto w Gdańsku dwa dni po Jego imieninach, czyli 26 czerwca 1965 roku, czyli 60 lat temu.
Pamiętajmy też, że dziełem Cywilizacji Ekspatriantów są także: Rafineria Gdańska i Port Północny.
Kolejnym dokonaniem Cywilizacji Ekspatriantów by ła rewitalizacja naszej wolności. Najpierw w Tczewie, a potem w sierpniu 1980 roku, w Gdańsku. To przybysze z różnych stron kraju, także z terenów które były kresami II Rzeczypospolitej, a także z centrum współczesnej Polski, wywalczyły wolność, którą dzisiaj się cieszymy. Dzięki temu można było utrwalić przybycie Kresowian do Gdańska i w 2015 roku nad Opływem Motławy postawiono Kamień Kresowian:
Fot. Kazimierz Netka.
Dzisiaj o Kresowianach wschodnich, o dokonaniach innych imigrantów, wiele osób nie wie. Być może wielu z nas nie ma świadomości, kto dokonał rewitalizacji wolności w sierpniu 1980 roku; tej rewitalizacji nie zainicjowali tutejsi, od pokoleń mieszkający w strefie nadmorskiej. To byli imigranci (ekspatrianci) i są imigranci, którzy Pomorze Gdańskie postanowili uczynić bogatym, gościnnym, przyjaznym innym ludziom. Jesteśmy winni im, imigrantom, wielką wdzięczność.
Epoka rozbijania i zamazywania
Osoby oraz podmioty z zewnątrz budują potęgę województwa pomorskiego, a niektórzy z Pomorza koncentrują się na odtwarzaniu stanu typu ein volk (jeden naród, jedna społeczność, one nation), co może dobroczyńców regionu wykreślić z pamięci świata
Prawie wszystko co wartościowe i powstało w województwie pomorskim, zawdzięczamy Cywilizacji Ekspatriantów (ludziom z terenów na południe i na wschód od Gdańska). To są dzieła materialne i niematerialne, unikatowe, od zarania dziejów. Tak jest do dzisiaj. Przypominamy: dziękujmy także za wolność, którą ekspatrianci oraz ich potomkowie zrewitalizowali w 1980 roku i w latach następnych. Tak jest do dzisiaj.
Dzisiaj jednak te dokonania są zamazywane, a osiągnięcia ekspatriantów przywłaszczane. Są też osoby, usiłujące „wepchnąć“ się w to, co ekspatrianci stworzyli, przejąć ich inicjatywy by wykazać, że było odwrotnie, że to nie imigranci, ale kto inny budował np. Gdańsk, tworzył rynki zbytu także dla rybaków z mierzei helskiej.
Ci, którzy chcą uchodzić za liderów terenu Kaszub, uznają widocznie, ze historia z dostarczaniem ryb na Targ Rybny, daje im prawo do sięgania po cudze, do przywłaszczania sobie czyichś dokonań. Dlatego usiłują wcisnąć się na karty historii jako twórcy kultury, choć w rzeczywistości niczego znaczącego nie wnieśli do rozwoju Aurea Porta Rzeczypospolitej. Skorzystanie ze stworzonej przez ekspatriantów możliwości sprzedaży ryb to niewielki wkład w kulturę i budowanie potęgi gospodarczej Gdańska.
Nowe zagrożenia
Tutejsi (mieszkający na północ i na zachód od Gdańska) nie mieli sposobności, a może nie chcieli, nie mieli okazji by wykazać się podobną kreatywnością co ekspatrianci. Ostatnio zaś coraz skuteczniej starają się przekonywać świat, że w województwie pomorskim istnieje stan typu: ein volk (jeden naród, jedna społeczność, one nation), sugerować, że ekspatriantów tu nie ma i nigdy nie było, więc to, co powstało, jest dziełem tutejszych. Ostatnio niepokój budzi postanowienie o nadaniu nazwy trasa kaszubska szosie S6, przy budowie której pracowało wiele osób, w tym reprezentanci najróżniejszych społeczności niekaszubskich, które to niekaszubskie społeczności maja największe zasługi. Nazwa: trasa kaszubska eliminuje ich z historii powstania tego dzieła, a ich samych z wiedzy obywateli świata o istnieniu niekaszubskich społeczności w województwie pomorskim oraz o ich o obecności w województwie pomorskim. Jest to trochę niepokojące.
W zagrożeniu już znalazły się Rafineria Gdańska (jeszcze jako samodzielna Grupa LOTOS) oraz Dolina Logistyczna – Port Gdynia. Podobne niebezpieczeństwo powstaje w stosunku do ENERGi, jeśli zostanie osamotniona. Podmioty takie należy więc chronić, bo jeżeli zostaną przejęte, mogą nie przetrwać. Zagarnięcie firmy odseparowanej od macierzystej jednostki jest łatwe. Dodatkowo, może też komuś chodzić o odkrojenie takich firm od Polski. Energa osłabiona wyjęciem jej spod opieki centrali, może być łatwym łupem dla środowisk nieprzychylnych Polsce.
Dążenie w województwie najpierw gdańskim, teraz pomorskim do stanu typu ein volk (one nation, jeden naród, jedna społeczność) ma historię licząca już 61 lat (od chwili, gdy zaczęto posługiwać się triadą słów: zrzeszenie kaszubsko – pomorskie i różnymi odmianami tego sformułowania), a może jeszcze 20 lat więcej. Ta akcja unicestwiania niekaszubskich społeczności przybrała na sile za czasów PRLu, w 1964 roku czyli jak już wspomnieliśmy 61 lat temu i jest realizowana do dzisiaj. Do wysyłania w świat sygnałów, słów, nazw (a ukrywania innych albo wspominania o nich bardzo nieczęsto) sugerujących, że w województwie pomorskim liczy się tylko teren Kaszub, zaangażowano nawet najpotężniejsze w Polsce środki masowego przekazu, zmuszając do tego np. TVP S.A.
Nawet Westerplatte zostało w zeszłym roku, 1 września, wykorzystane do poniżenia niekaszubskich społeczności, żyjących w województwie pomorskim.
Kazimierz Netka
Proszę, czytaj również na portalu: Pulsarowy.pl