Stowarzyszenie Eksporterów Polskich oraz Poland Go Global! zachęcają do gospodarczej ekspansji.
Polskie firmy, jeśli nie będą wychodzić za granicę, mogą zostać wyparte z własnych podwórek.
Zaledwie co trzecia polska firma rozważa ewentualną ekspansję zagraniczną. To dowód, że większość polskich podmiotów gospodarczych nie wie, jak zacząć działać na obcych rynkach. Teraz, w okresie powszechnej globalizacji, może to oznaczać stagnację i poddawanie się bardziej przebojowym podmiotom z innych państw.
Jeśli nasze przedsiębiorstwa zostaną na swych, krajowych rynkach i bez znajomości metod działania zagranicznych firm, to mogą zostać wyparte nawet z własnych „podwórek”. Grozi nam też putynizacja – negatywny wpływ polityki na stosunki gospodarcze.
Sami swoi?
Czy warto się wychylać? Przecież Polska to duży rynek zbytu. Czy nie wystarczy tutaj powalczyć; nie szukać sobie nowych przeciwników za granicą?
To tak, jak z Kargulem i Pawlakiem, którzy po II wojnie światowej wysiedleni z Kresów, znaleźli się na tzw. ziemiach odzyskanych (film „Sami swoi”, reżyseria – Sylwester Chęciński, scenariusz – Andrzej Mularczyk). Gdy młody Pawlak zobaczył Kargulową krowę, powiedział mniej więcej tak:
– Po co sobie szukać nowego wroga, jak mamy starego? Dobrze go znamy, wiemy, na co go stać…
I wysiedli z pociągu, by być blisko dawnego sąsiada
Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy za granicą znajdziemy wroga, czy może sprzymierzeńca.
Jak to jest teraz, u nas, w rzeczywistości? Zebranym w Gdańsku przedstawił to Paweł Kubisiak – redaktor Harvard Business Group, podczas spotkania z cyklu: Poland, Go Global!, zorganizowanego pod patronatem Rektora Uniwersytetu Gdańskiego, prof. dr. hab. Bernarda Lammka. Podstawą prezentacji red. Pawła Kubisiaka były wyniki analiz badań z kilku lat.
– Zadaliśmy pytanie, czy firma jest zainteresowana szukaniem drogi rozwoju poprzez ekspansję na zagraniczne rynki – mówił, podczas spotkania, reprezentant szefostwa redakcji Business Harvard Review Poland. – W każdej edycji przebadaliśmy około 600 średnich i dużych firm. W ostatnim roku co trzecia zadeklarowała chęć wyjścia za granicę. Rok wcześniej takie plany miało więcej firm.
Skąd wynika taka różnica? Między innymi z konfliktu, jaki jest na Ukrainie i z obaw przedsiębiorców przed wyjściem poza Polskę. Wiele firm, które badano wcześniej, było bowiem zainteresowanych rynkami wschodnimi. Tak więc, konflikt ukraiński podciął polskim firmom skrzydła.
Kto nie szuka nowych kierunków, przestaje się rozwijać
To bardzo niepokojące, że aż 60 procent polskich firm wcale nie rozważa wyjścia na rynki zagraniczne. Podobne badania zostały przeprowadzone w Czechach, Słowacji, Estonii, Łotwie. Tam wyniki są odwrotne: 90 – 95 procent firm od razu, po swym powstaniu, myśli o wyjściu na zagraniczne rynki. Spowodowane jest to między innymi tym, że ich rynki krajowe, lokalne są w tych państwach za małe. Polscy przedsiębiorcy planują dwutorowy rozwój: najpierw lokalny, a potem zagraniczny. Nasze przedsiębiorstwa, które osiągnęły sukces w innym kraju, są przekonane, że zagraniczne rynki pozwalają osiągnąć większą rentowność. Wielu jednak obawia się działań na obcych terytoriach, twierdząc, że tamtejsze rynki są trudniejsze, wymagające większych nakładów. Wypowiedzi badanych świadczą jednak również o tym, że za granicą osiągnąć można większe zyski od uzyskiwanych na rodzimych rynkach.
Jeśli jednak firma sięgnie na krajowym rynku tzw. szklanego sufitu – to widzi, że nic więcej tu nie osiągnie. Zaledwie 2 procent twierdzi, że wyszło za granicę, korzystając z okazji. Większość jest jednak zdania, że okazji biznesowej nie ma i każde wyjście za granicę to decyzja strategiczna, poprzedzona przygotowaniami.
Najczęściej udajemy się ze swymi usługami i produktami na rynki Europy zachodniej. Tamte tereny gospodarcze są bowiem najlepiej nam znane i są uznawane za najbardziej bezpieczne z punktu widzenia politycznego, prawnego, gospodarczego. Coraz więcej naszych biznesmenów myśli też o rynkach azjatyckich, afrykańskich. W toku badań zauważono, że polskie firmy szukają też okazji w bardziej oddalonych od nas rejonach świata. Dominują jednak Niemcy, Wielka Brytania, Rosja, ale jak widać z analiz, ich udział w zainteresowaniach polskich firm rynkami zagranicznymi, zmalał.
85 procent naszych firm koncentruje się jednak na lokalnych rynkach. Dlaczego? Rzadko kiedy uzyskiwaliśmy odpowiedź inną niż stwierdzenie, że polski rynek jest wystarczający – mówił prowadzący wykład podczas spotkania z cyklu: Poland, Go Global! Z czasem jednak taki rynek przestaje wystarczać. Kto nie szuka nowych kierunków, przestaje się rozwijać.
25 procent firm stwierdziło jednak, że nie ma kapitału na rozwój.
Bariery, stające przed przedsiębiorcami
Ewentualni eksporterzy najbardziej obawiają się niepewnej sytuacji gospodarczej, braku możliwości weryfikacji partnerów zagranicznych. Stąd wniosek, że firmy potrzebują przedstawicielstw, kontaktów na zagranicznych rynkach. Odpowiedzią na to będzie nasza mapa poleskiej ekspansji – zapewniali w Gdańsku reprezentanci think tanku Poland, Go Global! Barierą są też przepisy celne. Wiele firm obawia się utrudnień prawnych.
Dzięki Poland, Go Global! poznajemy dokładniej przeszkody w wychodzeniu firm za granicę. Według 80% firm główną barierą jest niepewna sytuacja gospodarcza na rynkach zagranicznych. 77% uważa, że wyzwaniem jest brak możliwości weryfikacji partnerów cudzoziemskich. 70% jest zdania, że barierą są przepisy celne. 19% wskazuje na trudności w pozyskaniu wykwalifikowanej kadry; tyle samo twierdzi, że polskie firmy mają słaby wizerunek na rynkach zagranicznych. 21% podaje, że polskie produkty też mają słaby wizerunek na rynkach zagranicznych – wynika z materiałów, które przekazał nam Artur Sygut, koordynator ds. PR think tanku: Poland, Go Global!
Jak widać z badania: „Polskie firmy na globalnej scenie 2014, edycja II”, przeprowadzonego przez Poland Go Global!, dynamika ekspansji polskich przedsiębiorstw spadła z 39,5 procent w 2013 roku, do 32,1 proc. Główną przyczyną jest konflikt na Ukrainie. 84 proc. firm nieobecnych na rynkach zagranicznych wskazuje, że koncentrują się na rozwoju w Polsce.
Oto najczęstsze przyczyny rezygnacji z ekspansji zagranicznej: koncentracja rozwoju firmy na polskim rynku: 85,4 proc.; brak kapitału: 19,8 proc.; konkurencyjność rynków zagranicznych: 7,9 proc.; brak wiedzy o tym, jak skutecznie zaistnieć na rynku: 3,5 procent.
Z drugiej strony – saldo obrotów towarowych Polski jest w 2014 r. najwyższe od 2005 roku. 51 procent badanych firm twierdzi, że zyski za granicą są wyższe niż w Polsce. 57% prób wejścia polskich firm na rynki zagraniczne kończy się sukcesem.
Dlaczego zagranica nas przyciąga?
Jak więc obecnie wyglądają plany zagranicznej ekspansji polskich firm? Dotychczas, najwięcej eksportowaliśmy do innych państw europejskich, zwłaszcza do Niemiec. Ten kierunek nadal będzie dominował, ale – jak wynika z analiz think tanku Polska, Go Global! – coraz chętniej analizujemy możliwości działania na rynkach dość odległych – na innych kontynentach. Przed konfrontacją z zagranicznymi przedsiębiorstwami nasze podmioty gospodarcze nie uciekną. Teraz, klient może bowiem sobie kupować towar w dowolnym miejscu na świecie – przez internet.
Think tank Poland, Go Global! zbadał dokładnie powody zagranicznej działalności polskich podmiotów gospodarczych. Wykorzystanie okazji biznesowej wskazało 2 procent firm w 2014 r. 1 proc. – w 2013.; ograniczony popyt na polskim rynku: 10 i 8 procent; zwiększenie skali prowadzonej działalności: 13 i 20 procent, czyli spadek; poszerzenie grupy klientów: 26 i 22 proc.,: zwiększenie przychodu firmy: 40 – 38 procent; inne powody: 8 i 10 procent.
Przeanalizowano też kierunki ekspansji. Do Wielkiej Brytanii eksportowało 10,94 proc. badanych firm w 2014 i 6,3 proc. w 2013 (czyli nastąpił znaczny wzrost). W przypadku kierunku „do Niemiec”: 9 proc. i 16,4 proc. (czyli znaczny spadek). Włochy charakteryzowały się wskaźnikami: 6,6 i 4,9 proc.; Francja: 6,4 i 6,2 proc.; Ukraina: 6,1 i 4,8 proc.; Szwecja: 5,3 i 4,9 proc.; Słowacja: 5,0 i 4,7 proc.; Czechy: 4,9 i 7,8 proc. (czyli znaczny spadek); Rosja: 4,7 i 8,1 proc (też duży spadek).
Think tank wskazuje też kluczowe czynniki sukcesu – budowania i realizacji udanej strategii na zagranicznym rynku. Oto one: znalezienie partnera biznesowego (71%), innowacyjny produkt (70%), rozwój sieci dystrybucji (62%), doświadczenie pracowników w lokalnym biurze (59%), marketing strategiczny (58%).
Największy wzrost zysków na rynkach zagranicznych przewidują firmy, które za kluczowy czynnik sukcesu swojej strategii uznają innowacyjny produkt i zdolność marketingu strategicznego na zagranicznych rynkach – wynika z analiz Poland, Go Global!.
Warto wiedzieć, że misją think tanku Poland, Go Global! jest promocja i upowszechnianie praktycznej wiedzy na temat internacjonalizacji przedsiębiorstw i instytucji oraz popularyzacja ekspansji globalnej, jako ważnego czynnika rozwoju polskich firm. Poland, Go Global! wspiera najlepszymi praktykami i kontaktami polskie przedsiębiorstwa rozwijające się na rynkach światowych.
Putynizacja gospodarki
Godne uwagi są spostrzeżenia Stowarzyszenia Eksporterów Polskich (SEP), poczynione pod koniec 2014 roku. Z kompleksowej oceny roku 2014, której dokonał Mieczysław Twaróg, prezes zarządu tego stowarzyszenia i przedstawił podczas posiedzenie Zarządu i Rady Głównej Stowarzyszenia Eksporterów Polskich. wynika, że był to rok udany dla eksportu – zarówno pod względem poziomu, jak i dynamiki wzrostu.
Wystarczy tylko stwierdzić, że w okresie 10 miesięcy roku 2014 w porównaniu do analogicznego okresu 2013 nasz eksport globalny wzrósł w wyrażeniu dolarowym o 7,4%, a w wyrażeniu złotówkowym i w euro – o 4,7% i 4,8%. A to wskaźniki przewyższające dynamikę PKB, co potwierdza proeksportowy charakter rozwoju polskiej gospodarki – ocenia Mikołaj Oniszczuk, dziekan Korpusu Promotorów Polskiego Eksportu. – I można by tym satysfakcjonującym stwierdzeniem temat zamknąć, gdyby nie fakt, że pojawiły się dwa niepokojące zjawiska, tj. tendencje spadkowe w eksporcie na rynki wschodnie i – w szerszym wymiarze – negatywny wpływ polityki na stosunki gospodarcze, określany mianem „putynizacji”. – podkreśla dziekan Mikołaj Oniszczuk.
W omawianym okresie nastąpił spadek eksportu polskiego na Ukrainę blisko o 30%, a do Rosji o 10 – 13%, głównie przez embargo. Tu jest nad czym się zastanawiać, co robić, by ten stan zmienić. Recept uniwersalnych i zbawczych nie ma. Stosowane restrykcje ze strony państw unijnych są jedynie reakcją, ale to nie jest model docelowy. Na razie są dwa wnioski. Jeden, że ze złem trzeba walczyć zbiorowo, kolektywnie, bo w pojedynkę się nie da, zwłaszcza z ambicjami politycznymi imperium wschodniego. Ale jest i drugi, bardziej konstruktywny wniosek: wykorzystujmy realny scenariusz poprawy stosunków z Ukrainą, związany ze stowarzyszeniem jej z Unią Europejską. Pole do działania jest obszerne, w duchu solidarności i wsparcia przeobrażeń systemowo – strukturalnych. Dla wszystkich struktur i na różnych poziomach. Dla eksporterów i inwestorów także – podkreśla Mikołaj Oniszczuk, dziekan Korpusu Promotorów Polskiego Eksportu. – Trzeba zachować aktywność, ale przy respektowaniu zasady przezorności, bo podmioty gospodarcze na Ukrainie są mieszaniną dobra i zła. To dobre jest in statu nascendi, a zło, to pozostałość po upadłym reżimie, w tym sektor korupcji. Odróżniać trzeba ziarno od plew. Z Rosją może być dłużej i gorzej, bo tam na razie nie widać kandydatów i chętnych na zmądrzenie… na decyzyjnej „górze” – podkreśla Pan Dziekan.
Pomoc dla przedsiębiorców
Dopłaty do wynagrodzeń pracowników i szkoleń oraz opłacenie składek na ZUS – takie wsparcie otrzymają przedsiębiorcy, którzy stracili na blokadzie eksportu polskich towarów do Rosji. W latach 2015-2016 otrzymają w sumie do 500 mln zł – informuje Pomorski Urząd Wojewódzki na swej stronie internetowej http://www.gdansk.uw.gov.pl . Z początkiem lutego weszła bowiem w życie nowelizacja ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z ochroną miejsc pracy. Wśród firm, które mogą ubiegać się o dofinansowani,e są zajmujące się handlem, przetwórstwem, transportem lub hodowlą zwierząt i uprawą rolną. Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych pomoże firmom wypłacić pracownikom część wynagrodzeń pracowników przy przestoju lub po skróceniu ich czasu pracy (do 1,1 tys. zł). Pieniądze będzie można też otrzymać na opłacenie składek na ubezpieczenie społeczne pracowników i dofinansowania szkoleń (do 11,3 tys. zł).
O pomoc mogą starać się przedsiębiorstwa, których sprzedaż spadła o co najmniej 15% w ciągu trzech miesięcy po 6 sierpnia 2014 r. w porównaniu z tym samym okresem rok wcześniej. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej ma na ten cel do 250 mln zł w 2015 r. i kolejne 250 mln w 2016 r. Więcej informacji można znależć na stronie: mpips.gov.pl – Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej.
Kazimierz Netka