Kolejna pomoc dla Stoczni Gdańsk. – Obalamy mit o upadającym polskim przemyśle stoczniowym – mówi minister Włodzimierz Karpiński
Porozumienie rząd – prywatny zakład
Gdańsk rezygnuje z budowy co najmniej dwóch żłobków, żeby ratować stocznię. Nie tylko miasto rzuca po raz kolejny koło ratunkowe 1000 osobom zatrudnionym w Stoczni Gdańsk i związanym z nią spółkach. Dwoją się i troją członkowie rządu. Fachowcy od ekonomicznego uzdrawiania przedsiębiorstw chcą do Gdańska przenieść sposoby przekształcania biznesowego upadających firm, sprawdzone w Stoczni Gdynia. Bo przemysł stoczniowy ma podobno przyszłość. A polskie stocznie są w świecie wysoko notowane i mogą stać się bardziej konkurencyjnymi na rynku, co najmniej europejskim.
Na zdjęciu: Uczestnicy wizyty reprezentantów rządu i instytucji państwowych w Hali K-1 Stoczni Gdańsk. Ta hala to jeden z atutów zakładu.
Takie wrażenia można mieć po wysłuchaniu wypowiedzi osób, które we wtorek, 02 czerwca 2015 roku, wspólnie z Włodzimierzem Karpińskim, ministrem skarbu państwa, odwiedziły Stocznię Gdańsk, a konkretnie: Halę K-1 na Wyspie Ostrów. W tej hali trwa produkcja wież elektrowni wiatrowych – będąca „pozastatkową” działalnością stoczniową, czyli tzw. offshore – budowy obiektów, które są stawiane na morzach. Ta produkcja offshore przyczyni się do rozwoju polskiego przemysłu okrętowego. Jest szansa na utrzymanie stoczni, będącej kolebką „Solidarności”
– Stocznia Gdańsk jest uratowana – mówił minister Włodzimierz Karpiński.
Po zakończeniu wizyty szefa resortu w gdańskiej stoczni, Ministerstwo Skarby Państwa opublikowało informację, zawierającą podsumowanie działań na rzecz Stoczni Gdańsk. Przytaczane są też wypowiedzi:
Na zdjęciu: Siedziba władz Stoczni Gdańsk SA.
– Udało nam się to, na czym wszystkim najbardziej zależało i co było niezmiernie trudne: uratowanie Stoczni Gdańsk i miejsc pracy – powiedział Włodzimierz Karpiński, minister Skarbu Państwa na terenie Stoczni Gdańsk, gdzie przedstawiono szczegóły dotyczące jej przyszłości Stoczni oraz terenów postoczniowych.
– O rychłym bankructwie Stoczni pisały media i mówiły analizy eksperckie. Dziś Stocznia Gdańsk ma wszelkie szanse by się rozwijać na zasadach stricte biznesowych i wierzę, że je wykorzysta – powiedział minister skarbu państwa.
Utrzymanie działalności stoczni oraz utworzenie na Pomorzu nowych miejsc pracy umożliwia model biznesowy wypracowany wspólnie przez ARP – Agencję Rozwoju Przemysłu SA i Stocznię Gdańsk oraz przy zaangażowaniu w projekt Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej (PSSE).
Na zdjęciu: Most przez Martwą Wisłę, prowadzący na Wyspę Ostrów i do Stoczni Gdańsk.
Umowa między ARP a większościowym akcjonariuszem Stoczni – firmą GSG – przewiduje, że zobowiązania Stoczni wobec ARP zostaną rozliczone poprzez objęcie przez Agencję udziałów spółce córce GSG – GSG Towers, produkującej wieże wiatrowe. W efekcie powyższych działań ARP obejmie 50 procent udziałów w GSG Towers. Rozwój działalności tej ostatniej umożliwi pozyskiwanie zleceń i rozwój produkcji na terenach Stoczni Gdańsk.
Jednocześnie Agencja Rozwoju Przemysłu dokapitalizowała Pomorską Specjalną Strefę Ekonomiczną kwotą 75 mln zł i udzieliła jej 25 mln zł pożyczki. Za całą kwotę 100 mln zł PSSE kupiła od Stoczni Gdańsk niewykorzystywane gospodarczo tereny inwestycyjne – tzw. front wyspy, także front wodny. Dodatkowo, Ministerstwo Skarbu Państwa, w ramach wsparcia niebędącego pomocą publiczną, dokapitalizowało PSSE kwotą 50 mln zł z Funduszu Restrukturyzacji Przedsiębiorców. Umowa dokapitalizowania została podpisana 19 grudnia 2014 r. Pod koniec grudnia 2014 r. Strefie wypłacono 46 mln zł, natomiast druga transza wsparcia przewidziana jest na grudzień 2015 r.
Pieniądze zostaną przeznaczone na reindustrializację terenów postoczniowych o łącznej powierzchni prawie 240 tys. metrów kwadratowych oraz na zakup działek wodnych o powierzchni prawie 161 tys. m. kw., które znajdują się w granicach portu morskiego w Gdańsku. Tereny te zostaną włączone do PSEE.
– ARP doprowadziła do nowego otwarcia w relacjach z ukraińskim właścicielem stoczni. Firma GSG, większościowy akcjonariusz Stoczni, wykazała się determinacją w szukaniu dla niej biznesowych rozwiązań. Swój wkład ma także PSSE, która zagospodaruje i zrewitalizuje tereny postoczniowe. Pomogło też przychylne nastawienie miasta i władz regionu. To skomplikowana układanka, ale w stu procentach biznesowa, potwierdzona wymaganym przez Brukselę testem prywatnego inwestora – powiedział Włodzimierz Karpiński.
Na zdjęciu: – Stocznia Gdańsk jest uratowana – zapewnia minister Włodzimierz Karpiński.
Dzięki udzielonemu finansowaniu byłe tereny stoczniowe w Gdańsku staną się atrakcyjne dla inwestorów. W pełni zmodernizowany teren, wyposażony w sieć dróg dojazdowych i wewnętrznych, media, sieć wodociągową i gazową, zostanie przeznaczony na sprzedaż lub wynajem pod przyszłe inwestycje. W ramach przygotowań, planowana jest budowa nabrzeża oraz uregulowanie dna kanału. Projekt w długookresowej perspektywie przyczyni się do powstania nowych, trwałych miejsc pracy, a tym samym wpłynie na spadek bezrobocia, wzrost aktywności zawodowej i społecznej w regionie.
– Obalamy mit o upadającym polskim przemyśle stoczniowym. Tu, na wybrzeżu wszyscy wiedzą, że branża stoczniowa się rozwija. W pięciu ostatnich latach przemysł stoczniowy w Polsce zatrudnił 8 tysięcy osób i dziś daje pracę 31 tysiącom ludzi. Szansę na rozwój dostała również stocznia Gdańsk – powiedział Włodzimierz Karpiński.
Minister podkreślił, że udział polskich firm w europejskim rynku remontu statków sięga 10 procent.
– Wyprzedzamy pod tym względem Wielką Brytanię, Włochy, Francję i Norwegię. Roczny przychód polskich stoczni to niemal 9 mld zł. Nasze firmy podejmują się ambitnych projektów, jak naprawy specjalistycznych statków hydrotechnicznych, ale też budowy nowoczesnych jednostek np. Vidar, Innovation do stawiania morskich farm wiatrowych czy statków badawczych dla uniwersytetów w Gdańsku i Goeteborgu – dodał minister Skarbu Państwa.
O przebiegu negocjacji w sprawie zawarcia porozumienia z właścicielami stoczni, które trwały około 10 miesięcy – informowali we wtorek towarzyszący ministrowi skarbu państwa: Aleksandra Magaczewska – prezes Agencji Rozwoju Przemysłu, Ryszard Stachurski – wojewoda pomorski, Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska, Teresa Kamińska – prezes Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej oraz Jarosław Łasiński – prezes Stoczni Gdańsk SA i GSG Towers sp. z o.o.
– Cieszymy się, że pomysł, który około roku temu zaproponowaliśmy, teraz jest realizowany – powiedział Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska. – W ciągu kilkunastu lat na ratowanie Stoczni Gdańskiej wydaliśmy kilkadziesiąt milionów złotych. Mimo zmieniających się rządów, myśmy lokowali tu wielkie pieniądze. Umorzyliśmy stoczni prawie 10 milionów złotych podatku od nieruchomości. To równowartość kosztów budowy około 2,5 żłobka. Za przyzwoleniem pana wojewody pomorskiego, Ryszarda Stachurskiego, ja, jako starosta, umorzyłem stoczni niemal 6 mln złotych z tytułu opłat za użytkowanie wieczyste.
Model ratowania Stoczni Gdańskiej polega na tym, że Agencja Rozwoju Przemysłu z tytułu konwersji wierzytelności stała się współwłaścicielem stoczni i GSG Towers w takim stopniu, że może współkontrolować to, co się w stoczni dzieje. Ramowa umowa inwestycyjna w tej sprawie została podpisana w styczniu. W lipcu powinien być zamknięty I etap realizacji tej umowy.
Na zdjęciu: Tereny dla inwestorów trzeba dopiero przygotować.
Jedną z najważniejszych ról miała i ma do odegrania Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna (PSSE). Ona ma przygotować teren dla nowych inwestorów na Wyspie Ostrów. Za pieniądze (razem: około 150 mln złotych) uzyskane z Ministerstwa Skarbu Państwa oraz od Agencji Rozwoju Przemysłu, PSSE odkupiła od Stoczni Gdańsk tereny na Wyspie Ostrów i je zagospodaruje. Dzięki pieniądzom za grunty, stocznia mogła spłacić swych wierzycieli.
Do zagospodarowania jest wykupionych przez PSSE 30 hektarów, w tym działki wodne. Jak zapewniła prezes PSSE, Teresa Kamińska, miejsca przy nabrzeżach zostaną pogłębione – w porozumieniu z Urzędem Morskim w Gdyni. Chodzi o takie zagospodarowanie frontu wodnego, by był on dogodny do osiedlania się różnych firm.
Na zdjęciu: Waterfront, czyli styk lądu z rzeką. Tu są potrzebne zabiegi hydrotechniczne, między innymi pogłębienie rzeki.
Znaczna część obszaru, wykupionego przez PSSE, zostanie przekazana na potrzeby znajdującej się w sąsiedztwie stoczni remontowej, co jest dla PSSE gwarancją, że na tym terenie będzie się rozwijał prawdziwy przemysł stoczniowy. Na zagospodarowanie owych 30 ha, PSSE Ma około 50 mln złotych. Finał: za 2,5 roku. Tyle czasu PSSE potrzebowała na stworzenie warunków do zagospodarowania terenów po Stoczni Gdynia, gdzie zrealizowano innowacyjny projekt biznesowy, łączący proces rewitalizacji terenów po dawnej Stoczni Gdynia SA i wspieranie rozwoju przedsiębiorczości na Pomorzu, poprzez łączenie nowatorskich pomysłów technologicznych z produkcją i usługami w kraju i na świecie. W wyniku takich działań powstał Bałtycki Port Nowych Technologii. W Stoczni Gdańsk PSSE nie zamierza stawiać żadnych biurowców.
Grupa Stocznia Gdańsk i GSG Towers chcą postawić na innowacyjność – zapewniał prezes Jarosław Łasiński. Spółka ta posiada unikatowe aktywa do produkcji offshore: dużą halę produkcyjną i malarnię. Teraz dają pracę około 1000 osobom, W bieżącym roku zwiększy zatrudnienie o 100, a w przyszłym – o 150 osób, Zwiększy się też wydajność produkcji, z 14 do 28 wież wiatraków miesięcznie.
Na zdjęciu: Malarnia – jeden z atutów Stoczni Gdańsk.
Stocznia chce postawić na innowacyjność zarówno procesową jak i produkcyjną. Zamierza bazować na optymalizacji spawania, malowania, w celu rozwijania innowacyjnych produktów. W nich jest nasza przyszłość – dodał prezes Jarosław Łasiński – Musimy tak postępować, by stać się bardziej konkurencyjnymi.
Formalnie rzecz biorąc, wsparcie jakie uzyskuje gdańska stocznia, nie jest pomocą publiczną, jednak wspieranie tego zakładu odbywa się na takich zasadach, że komuś te pieniądze, które SG dostaje, trzeba było zabrać. Niewykluczone, że w przyszłości gdańska stocznia się zrewanżuje i wesprze inne przedsiębiorstwa.
Kazimierz Netka