Pomorska Akademia Tyczki
Zgrupowanie w Hiszpanii
Tekst: Włodzimierz Amerski; Zdjęcia: Włodzimierz Amerski i Wojciech Choina.
Wyjazd do Hiszpanii na zgrupowanie kondycyjne, to znakomita gratka. Zwłaszcza dla młodych sportowców, którzy dopiero co stawiają swoje pierwsze kroki w konkurencji lekkoatletycznej jaką sobie obrali. W zmaganiach najtrudniejszych do opanowania, a jest nimi… skok o tyczce.
Owszem widowiskowy i znakomicie ogląda się go na stadionie czy w telewizji. Wykonawcy takich skoków, to wręcz swoiści artyści. Tak jak na powyższym zdjęciu Anna Rogowska podczas Halowych Mistrzostw Świata rozegranych 7 – 9 marca 2014 w sopockiej Ergo Arenie. Tacy „cyrkowcy” muszą do perfekcji opanować i skupić w każdym skoku kilka cech motorycznych. Muszą mieć zatem doświadczonego trenera, który nad tym wszystkim zapanuje. Nad owymi cechami i emocjami. A zwłaszcza nad techniką wyskakiwania przy pomocy giętkiej tyczki w górę na ponad 4, 5, a nawet i 6 metrów. I tam wysoko w powietrzu nad pokonaniem jeszcze innej przeszkody, jaką jest poprzeczka zawieszona na wąskich podpórkach.
Tego zinstytucjonalizowanego zadania niedawno temu ponownie podjął się doświadczony trener skoku o tyczce Edward Szymczak, którego wychowankowie zdobyli 28 medali różnych mistrzostw, w tym i olimpijskich. To z jego inicjatywy w marcu 2015 roku powołano Pomorską Akademię Tyczki. Inicjatorzy tego cennego przedsięwzięcia doszli do wniosku, że jeśli nie teraz, to kiedy? Najwyższy czas zacząć systemowo szkolić młody narybek, aby wypełnić lukę powstałą po zakończeniu karier sportowych przez tak renomowane skoczkinie, jak Monika Pyrek czy wspomniana powyżej Anna Rogowska. Nomem omen, obie wyszły spod ręki szkoleniowej Edwarda Szymczaka.
Jego trenerskie doświadczenie postanowiły wykorzystać pomorskie władze samorządowe i miejskie Gdańska, angażując go do nowego tworu sportowego jakim jest Pomorska Akademia Tyczki.
Jej główną siedzibą jest AWFiS Gdańsk, posiadająca odpowiednią bazę szkoleniową. To tutaj na zajęcia sportowe przychodzą dzieci i młodzież z pomorskich szkół. Utworzono dwie grupy, początkującą, która liczy około 30 osób i zaawansowaną. Ta kilkunastoosobowa, z większym sportowym doświadczeniem, tego lata wyjechała na zgrupowanie do Spały.
Jesienią postanowiono kontynuować treningi kondycyjne w… Hiszpanii. A konkretnie w miejscowości Lloret de Mar, odległej o 60 km od Barcelony. W malowniczej scenerii przy temperaturze ponad 20 st. C. W wypoczynkowym ośrodku posiadającym ogólnodostępne sale ćwiczebne i miejski stadion tartanowy. Nie, nie zamknięty na kłódkę, jak ten AWFiS w Oliwie czy SKLA w Sopocie.
Na ten wyjazd finansowo złożyli się rodzice, którym bardzo zależy, aby ich pociechy wychowywały się poprzez sport. Aż nie do wiary na polską mentalność, że w hiszpańskim Lloret de Mar wraz z naszymi pomorskimi wybrańcami tyczki, nieodpłatnie trenowała też miejscowa i przyjezdna ludność.
Na tym katalońskim stadionie podczas kolejnego treningu, w ramach zgrupowania (18-28.10.2015), na wspólnym pamiątkowym zdjęciu uwiecznieni zostali, od lewej: trener Oskar Jacyno, Olga Frąckowiak, Dominika Pohnke, Mikołaj Stolc, Julia Nautz, Maciej Kolasa, Julia Puzio, Olga Czarnecka, trener Edward Szymczak.
Przybliżmy sylwetki tych osób, bo niebawem może być o nich głośno.
25-letni Oskar Jacyno, trener asystent, absolwent AWFiS Gdańsk. Rozpoczął doktorat na tej uczelni z zakresu zależności szybkości i wytrzymałości w biegu na 400 m. Ten dystans sam biegał najpierw w MLKS Ostróda, a następnie w AZS AWFiS Gdańsk. Ma już trzyletni staż pracy trenerskiej, dwa lata w Akademii Piłkarskiej w Dąbrowie i rok w Bałtyku Gdynia. Obecnie jest odpowiedzialny za przygotowanie skoczków o tyczce do intensywnego treningu.
Osoby zaangażowane w Pomorskiej Akademii Tyczki jeżdżą po trójmiejskich szkołach i wyszukują talenty sportowe nadające się do skoku o tyczce. Narybek w wieku do 13 lat, w ramach szkółki, szkoli trener Mateusz Kozłowski (życiówka w tyczce 450 cm), a Oskar Jacyno ma młodzież w wieku ponad 13 lat.
To zgrupowanie w Hiszpanii miało charakter typowo siłowo-biegowy.
25-letnia Olga Frąckowiak trenuje tyczkę już od ośmiu lat. W 2015 roku trzykrotnie biła swoją życiówkę z 4,10, o centymetr wyżej, o kolejny centymetr na 4,12 i o 8 cm na 4,20 m.
Jest studentką trzeciego roku AWFiS Gdańsk. Skończyła SP 81 i Gimnazjum 33 w Gdańsku Osowej. Od dziecka tak ją energia rozpiera, że nauczyciele wystawiali ją w różnych zawodach lekkoatletycznych, nawet do pchnięcia kulą i skoku wzwyż. No i traf chciał, że jedne z zawodów rozgrywane były na stadionie AWFiS Gdańsk. Tam dostrzegł ją trener Edward Szymczak i poprosił, aby skontaktowali się z nim jej rodzice.
No i tak się zaczęły regularne treningi pod kątem skoku o tyczce. Błysnęła talentem na mistrzostwach Europy w 2009 roku w Serbii, na których zajęła czwarte miejsce, te nieszczęsne tuż za „pudłem”. Wszystkie cztery skoczkinie osiągnęły tą samą wysokość 4,10 m, przy czym Olga miała jedno strącenie na niższej wysokości i to zadecydowało o braku zdobycia medalu.
W ocenie Olgi Frąckowiak najładniejszą technikę w skoku o tyczce posiadała Monika Pyrek, wychowanka trenera Edwarda Szymczaka.
17-letnia Dominika Pohnke, uczennica 12 LO na Żabiance. Tata Jarosław namawiał ją do tyczki, bo sam też skakał o tyczce i osiągnął wysokość ponad 5 metrów. Jego trenerem był Edward Szymczak i do niego skierował swoją córkę. Zaczęła trzy lata temu, ale kontuzja kolana prawego (tzw. kolano skoczka) wykluczyła ją z treningów na ponad pół roku. Tym można usprawiedliwiać jej życiówkę na wysokości zaledwie 2,80 m. Miała nawet zabieg chirurgiczny u Piotra Cieśli, znanego lekarza kontuzjowanych sportowców.
Dopiero w sierpniu br. Dominika wznowiła treningi. Wyjazd do Hiszpanii był dla niej pierwszym zgrupowaniem za granicą i bardzo jej się podobał.
13-letni Mikołaj Stolc, uczeń klasy 1 B Gimnazjum nr 15 na Żabiance. Jego rekord życiowy, to 2,40 m, tj. zaledwie 60 cm wyżej niż ma wzrostu 1,80 m. Tę wysokość z pewnością poprawi, jak wytrenuje bardziej skoordynowane ruchy. Tyczka bardzo go fascynuje, a wzorem dla niego jest Piotr Lisek, medalista mistrzostw Polski w kategoriach kadetów, juniorów oraz seniorów. Z wynikiem 5,80 został 24 sierpnia 2015 brązowym medalistą mistrzostw świata w Pekinie.
Dla Mikołaja był to kolejny wyjazd na sportowe zgrupowanie, bo dzięki swojej ciotce brał już udział w takich wyjazdach, nawet dwa razy do roku. Trafił do tyczki dzięki trenerowi Ryszardowi Nadzialkowi, który w Mikołaju dostrzegł potencjał na dobrego zawodnika. Fakt, jak na 13-latka jest wysoki, ale pod tym względem dopiero czwarty w swojej klasie. Ale jak Mikołaj zacznie osiągać jeszcze lepsze wyniki w skoku o tyczce, wtedy zaimponuje swoim rówieśnikom, nie tylko wzrostem.
16-letnia Julia Nautz trenuje zaledwie od roku, jest uczennicą 15 LO w Gdańsku. Jej życiówka, to 3,30 m uzyskana w lipcu 2015 na zawodach rozgrywanych na stadionie SKLA w Sopocie. Chodziła do szkoły o profilu sportowym SP 75 i Gimnazjum 15 na Żabiance. Dotychczas trenowała sprinty i skok w dal. Ale zaczęła szukać czegoś nowego, bardziej skomplikowanego. No i trener od lekkoatletyki Bogusław Dziomba, polecił ją trenerowi Edwardowi Szymczakowi, specjaliście od tyczki. No i tym sposobem pod jego kierunkiem rozmiłowała się w tym czymś skomplikowanym, czyli tyczce. A w tym czymś trzeba połączyć kilka umiejętności, szybkość, wytrzymałość, skoczność, gibkość.
Jest to właśnie to coś, co ją fascynuje. I dlatego baczniej zaczęła oglądać transmisje telewizyjne z zawodów lekkoatletycznych, a zwłaszcza skoków o tyczne. Wzorem dla niej jest Francuz rekordzista świata Renaud Lavilleni, który w skoku o tyczce podczas mistrzostw świata w lekkoatletyce – Pekin 2015, sensacyjnie zajął dopiero trzecie miejsce. Przypadło ono aż trzem zawodnikom. Przypomnijmy, oprócz Francuza medale z brązowego kruszcu wywalczyli dwaj Polacy, wspomniany Piotr Lisek i Paweł Wojciechowski (po 5,80 m). Srebro wywalczył broniący tytułu Niemiec Raphael Marcel Holzdeppe.
Kanadyjczyk Shawnacy Barber skokiem na wysokość 5,90 m zapewnił sobie triumf w tej skomplikowanej konkurencji i został złotym medalistą.
22-letni Maciej Kolasa jest z całej grupy najwyższy, mierzy 186 cm. Student Wyższej Szkoły Turystyki i Hotelarstwa we Wrzeszczu. Trenuje tyczkę od czterech lat, wzorując się na ojcu Marianie, który kilkakrotnie wywalczył tytuł mistrza Polski, osiągając najlepszy swój wynik 5,85 m.
Podglądał ojca na treningach w KL Gdynia i już wtedy, jako mały chłopak, zamarzył dorównać mu choćby w tej uzyskanej przez niego życiówce.
13-letnia Julia Puzio, uczennica Gimnazjum nr 48 na Jasieniu, zaledwie po trzech miesiącach treningów pokonała w skoku o tyczce wysokość 2,30 m podczas zawodów na uczelnianym stadionie AWFiS. Zaczęła trenować w sierpniu 2015, a w październiku już tak wysoko poszybowała w górę.
Na ten wynik z pewnością wpływ ma to, że pod okiem byłej mistrzyni świata Aleksandry Kobielak przez rok ćwiczyła fitness w obiekcie GOKF we Wrzeszczu. Ma więc wyrobioną gibkość, a tym samym łatwość przemieszczania swego ciała tuż nad poprzeczką. To, że zaczęła trenować tę bardzo trudną lekkoatletyczną konkurencję, to zwykły przypadek. Podczas letnich wakacji spotkała swoją koleżankę Olgę Czarnecką, z którą obie poszły na stadion LA w Sopocie na tyczkarskie zawody. Zobaczyła na czym polegają takie skoki i bardzo jej się to spodobało.
Trener Edward Szymczak jak najbardziej widział w swojej szkoleniowej grupie o smukłej sylwetce gibką fitnesskę. No i tak się zaczęło. Systematyczne treningi i jej pierwszy w życiu wyjazd na sportowe zgrupowanie aż do… Hiszpanii.
Julii Puzio towarzyszyła jej mama Aneta, która wszystkich zaskoczyła systematycznym bieganiem na stadionie po bieżni podczas 10-dniowego zgrupowania. Jak nam zdradziła, już od kilku lat dba o swoją kondycję biegając z sąsiadką po lasach w Baninie, gdzie mieszka.
14-letnia Olga Czarnecka, życiówka 3,10 m, Gimnazjum nr 3 na Chełmie. Tata Robert, były piłkarz ręczny Wybrzeża Gdańsk, przez trzy lata namawiał ją aby zaczęła uprawiać tyczkę, bo ma ku temu dobre predyspozycje fizyczne. Wcześniej Olga trenowała przez 6 lat gimnastykę artystyczną. Tata postawił jednak na swoim. Zdobył telefon do trenera Szymczaka i do niego zadzwonił z zapytaniem, kiedy i gdzie ma przyprowadzić swoją córkę?
Pierwszy kontakt z trenerem i nową konkurencją sportową odbył się na stadionie uczelnianym AWFiS Gdańsk. Przez dwa miesiące owszem chodziła na treningi, tylko po to – jak powiedziała nam Olga – aby zadowolić rodziców. Ale po tym okresie przekonała się, że jest to jednak znakomita zabawa w sport i teraz trenuje już na swoje osobiste konto.
O tych adeptach skoku o tyczce – jak należy przypuszczać – jeszcze nie raz usłyszymy. Być może godnie zastąpią dotychczasowe sławy tej trudnej konkurencji lekkoatletycznej, które podobnie za młodu zaczynały swoją przygodę z wielkim sportem.
Tekst: Włodzimierz Amerski
Zdjęcia: Włodzimierz Amerski i Wojciech Choina