Na zdjęciu, od lewej: Andrzej Cieślak – ekspert; Magdalena Matczak – kierownik Samodzielnej Pracowni Polityki Przestrzennej w Instytucie Morskim w Gdańsku. Na ekranie: mapa miejsc poboru wody do chłodzenia elektrowni jądrowych. Fot. Kazimierz Netka.
Bez wykorzystania morza trudno nam będzie jądrówkę postawić, a potem produkować w niej prąd. Dlatego są konkretne zamiary wykorzystania brzegu morza nie tylko do stawiania tej siłowni. Mówiono o tym podczas spotkania konsultacyjnego dotyczącego projektu planu zagospodarowania przestrzennego naszego morza. Szczegóły poznamy w przyszłym roku, po opracowaniu studium transportowego i studium chłodzenia elektrowni.
Ministerstwo Energii zapowiedziało, że do końca tego roku przedstawi aktualizację programu polskiej energetyki jądrowej.
Polska elektrownia jądrowa, jeśli powstanie, będzie typowo „morską” fabryką elektryczności. Najprawdopodobniej tak zostanie zaprojektowana, że bez bałtyckiej toni żyć nie będzie mogła.
Już na etapie budowy, Bałtyk będzie dla polskiej jądrówki bardzo ważny. Planowane jest zbudowanie przystani do rozładunku elementów konstrukcyjnych. Jeden z tych „portów”, a w zasadzie pirsów, przy których będą cumowały morskie statki lub barki z wielkimi konstrukcjami potrzebnymi do budowy, ma być przy plaży w gminie Choczewo – na potrzeby elektrowni mającej powstać w rejonie miejscowości Kopalino – Lubiatowo, na wprost miejscowości Biebrowo. Drugi „port” planowany jest w okolicy ujścia rzeki Piaśnicy do Bałtyku – na potrzeby budowy elektrowni nad Jeziorem Żarnowieckim.
Fot. Kazimierz Netka
Toń Bałtyku ma być wykorzystywania do chłodzenia mechanizmów tej planowanej polskiej elektrowni nuklearnej. Dlatego, przewidziano dość duże obszary poboru wody z naszego morza. Jak wielkie? Obrazuje to poniższa mapa. Jeden areał czerpania „chłodu” z bałtyckiej toni jest wskazany przy wybrzeżu gminy Choczewo (obejmuje akwen na północ od miejscowości Stilo, Lubiatowo, Kopalino, do granicy między gminami Choczewo i Krokowa. Drugi zaplanowano przy brzegu gmin Władysławowo i Krokowa, od okolic rezerwatu Białogóra na wschód niemal do letniska Ostrowo na północ od kąpielisk: Dębki, Karwieńskie Błota, Karwia.
O szczegółach tych zamiarów mówili eksperci – reprezentanci spółki PGE EJ 1 (Polska Grupa Energetyczna – Elektrownia Jądrowa Pierwsza). Poinformowali o tym podczas spotkania w Urzędzie Morskim w Gdyni, poświęconego, konsultacjom w ramach opracowywania projektu Planu zagospodarowania przestrzennego polskich obszarów morskich, a konkretnie dotyczących zapisów sposobu wykorzystania strefy przybrzeżnej na potrzeby turystyki, ochrony brzegu, infrastruktury związanej z elektrownią jądrową.
Na ilustracji: Slajd z prezentacji: „Zebrane dane i analiza uwarunkowań”, którą przedstawiły Magdalena Matczak – Instytut Morski; Iwona Psuty – Morski Instytut Rybacki
W dokumentacji, przedstawianej podczas konsultacji, część morza, przeznaczona na potrzeby budowy i funkcjonowania ewentualnej przyszłej elektrowni jądrowej, oznaczona jest symbolem I – 1. W wersji „zero” planu zagospodarowania, „I-1” oznacza infrastrukturę specjalną – wyjaśniła Magdalena Matczak – współautorka (wraz z Łukaszem Szydłowskim) prezentacji pt. „Obszar przybrzeżny w PZPPOM”. Plan zagospodarowania przestrzennego naszego morza opracowuje, konsorcjum specjalistów z Instytut Morskiego w Gdańsku i Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni.
Źródło mapy: Instytut Morski w Gdańsku, Morski Instytut Rybacki w Gdyni.
Jak powiedziała Magdalena Matczak – kierownik Samodzielnej Pracowni Polityki Przestrzennej w Instytucie Morskim w Gdańsku, akwen I-1 przeznaczony jest na infrastrukturę techniczną liniową czyli na rurociągi zrzutu i poboru wody, pirsy do cumowania jednostek pływających. Na realizację tych zamierzeń musi zostać zarezerwowany odpowiedni obszar, a także na przyłączenie w tym rejonie systemu morskich farm elektrowni wiatrowych do krajowego, lądowego systemu energetycznego, w rejonie Żarnowca. Wybrzeże przylegające do akwenu „I-1” zaznaczonego w projekcie planu wersja zero, wykorzystywane jest turystycznie, a są to plaże, kąpieliska, a także obszary cenne przyrodniczo. W morzu zaś – miejsca wskazane do poboru piasku z przeznaczeniem na zasilanie plaż.
Do tej pory mało znane były plany wykorzystania morza do celów budowy i funkcjonowania polskich elektrowni jądrowych. Podczas spotkania konsultacyjnego, problem ten przybliżyli eksperci ze spółki PGE EJ 1 Krzysztof Tyszko i Tomasz Maliszewski. Wystąpień tych osób słuchali w Urzędzie Morskiem w Gdyni reprezentanci świata nauki, instytucji państwowych, samorządowych, przedsiębiorstw prywatnych, organizacji pozarządowych A więc: czy i jakich ograniczeń możemy się spodziewać na odcinku wybrzeża morskiego od Mierzei Sarbskiej na zachodzie do Ostrowa na wschodzie – w związku z budowa pierwszej polskiej elektrowni nuklearnej (nie licząc tej, które w ubiegłym wieku powstawała nad Jeziorem Żarnowieckim)?
Na zdjęciu: Budowa bloku elektrowni jądrowej Olkiluoto w Finlandii. Kopuła tego reaktora została zbudowana w Polsce, w Gdyni. Kopułę przewieziono do Finlandii drogą morską. Elektrownia nuklearna w Olkiluoto jest chłodzona wodą z Zatoki Botnickiej. Fot. Kazimierz Netka
O zamiarach, dotyczących budowy obiektów służących do transportu materiałów i elementów konstrukcyjnych elektrowni nuklearnej, mówił ekspert Krzysztof Tyszko z PGE EJ1.
– Złożyliśmy wniosek do planu zagospodarowania, określając dwa potencjalne obszary związane z infrastrukturą morską na rzecz budowy elektrowni jądrowej, w związku z tym, ze są dwa obszary potencjalnej lokalizacji elektrowni, czyli w Żarnowcu i w Lubiatowie – Kopalinie – poinformował ekspert Krzysztof Tyszko.
Zaznaczone na mapie prostokąty oznaczają rejony budowy konstrukcji morskiej do rozładunku. Największe elementy elektrowni, przywożone jako gotowe prefabrykaty, to na przykład kopuła reaktora o średnicy około 50 metrów, wysokości ponad 20 metrów i wadze 800 – 900 ton. Żadną szosą nie da się tego przewieźć. Reaktory trzeciej generacji są tak konstruowane, by jak najmniej elementów powstawało w miejscu, gdzie elektrownia ma powstać. Jak najwięcej jest prefabrykowanych i dostarczanych na budowę jako gotowe – dzięki temu ryzyko gorszego wykonania jest mniejsze.
– Obszar wskazany na mapie jest dużo większy, od tego, jaki będzie potrzebny – mówił Krzysztof Tyszko. – Konstrukcja do rozładunku ma być w formie pirsu.
Fot. Kazimierz Netka
– Czy będzie to konstrukcja związana tylko z budową, a nie z funkcjonowaniem elektrowni? – zapytała Anna Stelmaszyk-Świerczyńska – dyrektor ds. technicznych Urzędu Morskiego w Gdyni. – Bo falochronów raczej nie przewidujecie…
– Jest prawdopodobne, że port do rozładunku będzie z falochronem – odpowiedział ekspert Krzysztof Tyszko. – Wykaże to studium transportowe, które ma wskazać nam możliwości przewozu, nie tylko drogą morską ale przede wszystkim lądem, z wykorzystaniem szos, kolei. Na tej podstawie określimy kształt konstrukcji morskiej przy uwzględnieniu wielkości elementów, które trzeba będzie przewieźć w warunkach panujących na morzu. Można zakładać, że pirs będzie posiadał falochrony, ale transport nie będzie się odbywał bezpośrednio z jakiegoś kraju, w którym element zostanie wykonany, ale z polskiego portu, gdzie zostanie wyładowany, na przykład w Gdyni lub Gdańsku. Z portu transport będzie się odbywał na przykład barkami. Można się spodziewać, że przewóz z portu nastąpi w czasie „okienka” dobrej pogody i przy niewielkim falowaniu. Nie można jednak wykluczyć potrzeby budowy falochronu.
Fot. Kazimierz Netka
– Czy pirs zostanie na zawsze, czy będzie tylko na czas budowy elektrowni? – pytał Roman Kołodziejski – główny inspektor ochrony środowiska w Urzędzie Morskim w Gdyni. – Nie będziecie tam mieli żadnego portu; mariny? To jest sprawa do dyskusji, bo jeśli pirs zostanie na kilkadziesiąt lat, to będzie większy problem.
– Elementy będą transportowane w czasie budowy – odpowiedział Krzysztof Tyszko. – Nie można wykluczyć, że w trakcie eksploatacji elektrowni zaistnieje konieczność wymiany jakiegoś dużego urządzenia. Tu chodzi nie tylko o kopułę reaktora, ale tez na przykład o wytwornicę pary – urządzenia długości ponad 20 metrów. Mówiliśmy, że pirs to konstrukcja tymczasowa, ale po głębszej analizie doszliśmy do wniosku, że musimy brać pod uwagę to, że w trakcie eksploatacji elektrowni pirs będzie potrzebny w razie konieczności wymiany największych elementów – do ich transportu. Studium transportowe wykaże, czy pirs będzie potrzebny także podczas pracy elektrowni. Może się okazać, że po wybudowaniu, elementy do wymiany uda się transportem lądowym wieźć.
– Na pewno będziemy musieli poprawić infrastrukturę drogową – powiedział Krzysztof Tyszko. – Od drogi krajowej nr 6, z uwzględnieniem nowej trasy kaszubskiej, możliwości odbudowy linii kolejowej bezpośrednio do elektrowni. Odnośnie Żarnowca będzie to trochę prostsze, dlatego, że jest tam stara bocznica i choć nie ma torów, to tereny są zarezerwowane. W przypadku Lubiatowa trzeba będzie budować od nowa. Koszt z budową pirsu może przekroczyć nawet 2 miliardy złotych.
Jeśli chodzi o stawianie elektrowni nad Jeziorem Żarnowieckim, to kwestia transportu morskiego jest trochę skomplikowana, bo to jest około 10 kilometrów od morza. Są też duże ograniczenia środowiskowe.
Fot. Kazimierz Netka
– Czy bylibyście w stanie w ciągu najbliższego roku doprecyzować te informacje, by zawęzić rezerwację w planie zagospodarowania obszarów morskich na potrzeby elektrowni? – pytała Anna Stelmaszyk-Świerczyńska – zastępca dyrektora Urzędu Morskiego w Gdyni.
– Obszary poboru wody do chłodzenia i jej zrzutu do morza zostały zaznaczone półkolami o promieniu 6 kilometrów – wyjaśniał Krzysztof Tyszko. – Odprowadzanie wody nie będzie odbywało się na brzegu, ale dalej. Na jaką odległość od plaż – to wykaże studium chłodzenia. Jesteśmy w trakcie zlecania opracowania takiego studium.
Ministerstwo Energii zapowiedziało, że do końca tego roku przedstawi aktualizację programu polskiej energetyki jądrowej. Tak samo ma przygotować plan poprawy bezpieczeństwa energetycznego kraju do 2040 roku. Do końca bieżącego roku maja być też odpowiednie zapisy dotyczące źródeł wytwarzania energii, w tym energii jądrowej. Teraz trwają badania lokalizacyjne i środowiskowe. Wszelkie inne prace infrastrukturalne są na dzisiaj spowolnione.
– Mam nadzieję, że na początku przyszłego roku zaczną powstawać studium transportowe i studium chłodzenia. Wyniki będą znane do końca 2018 roku – powiedział ekspert Krzysztof Tyszko. – W trakcie opracowywania tych studiów, już będziemy otrzymywali informacje. W połowie przyszłego roku już pierwszymi informacjami się podzielimy.
Fot. Kazimierz Netka
– A czy możemy czegoś dowiedzieć się już teraz o poborze z Bałtyku wody do chłodzenia i jej zrzucie po wykorzystaniu? – pytała Magdalena Matczak – kierownik Samodzielnej Pracowni Polityki Przestrzennej w Instytucie Morskim w Gdańsku współautorka projektu planu zagospodarowania przestrzennego polskich obszarów morskich. – Jak rurociągi technologiczne zostaną poprowadzone?
Fot. Kazimierz Netka
– Pobór wody i jej wypuszczanie do Bałtyku po chłodzeniu urządzeń ma być nieinwazyjny – zapewniał ekspert Tomasz Maliszewski z PGE EJ 1. – Jeżeli postawimy trzy bloki AP 1000, te amerykańskie, to będziemy budować 6 linii rurociągów, po 6 metrów średnicy, sięgających 3 kilometry w morze. Po dwa rurociągi na każdy blok.
Planowane są dwie metody budowy. Tunelowa, pod dnem morza i układanie kanałów prefabrykowanych, żelbetowych, zatapialnych.
Powierzchnia zaznaczona na potrzeby poboru i zrzutu wody po chłodzeniu może przerażać, ale musimy brać pod uwagę rewy, które się zmieniają i mogą odsłonić konstrukcje czerpania i zrzutu wody.
Pobór wody może wynieść nawet tyle, ile wynosi przepływ Wisły w rejonie Warszawy. W przypadku zamkniętego układu chłodzenia – przy zastosowaniu chłodni kominowych – ilość wody do schładzania będzie przynajmniej 50 razy mniejsza. Bardzo możliwe, że wodę morską trzeba będzie odsalać do poziomu akceptowalnego przez chłodnie mówił ekspert Tomasz Maliszewski z PGE EJ 1.
Fot. Kazimierz Netka
Informacje dotyczące wykorzystania Bałtyku przy budowie i pracy polskiej elektrowni nuklearnej, mają duże znaczenie dla opracowujących projekt plany zagospodarowania przestrzennego polskich obszarów morskich. Teraz jest prawie gotowa wersja „zero” tego planu. Wersja zerowa obejmuje analizę konfliktów, ale tylko analizę. Sprecyzowanie konfliktów będzie miało miejsce w wersji pierwszej (1), która ma powstać w przyszłym orku, w styczniu. Różnica w stosunku do zerowej będzie ogromna, dlatego, że w wresji pierwszej już będą pewne rozwiązania planistyczne.
Na ilustracji: Slajd z prezentacji, którą przedstawił prof. Jacek Zaucha – koordynator prac Zespołu Projektowego Planu w Konsorcjum Instytut Morski w Gdańsku i Morski Instytut Rybacki – Państwowy Instytut Badawczy w Gdyni
Liderem zespołu instytucji uczestniczących w opracowywaniu projektu planu zagospodarowania przestrzennego naszej części Bałtyku jest Urząd Morski w Gdyni; kierownikiem projektu – Anna Stelmaszyk-Świerczyńska – zastępca dyrektora ds. technicznych Urzędu Morskiego w Gdyni, a zastępcą kierownika projektu – Agnieszka Cwilewicz – inspektor realizujący funkcje publicznoprawne w Urzędzie Morskim w Gdyni. Koordynatorem prac nad powstaniem planu jest prof. Jacek Zaucha z Instytutu Morskiego w Gdańsku – koordynujący pisanie planu przez specjalistów w ramach konsorcjum: Instytut Morski w Gdańsku i Morski Instytut Rybacki w Gdyni.
Kazimierz Netka