Fot. Kazimierz Netka.
Eksperci: samorządy będą w mniejszym stopniu beneficjentami funduszy UE.
Źródło: www.kurier.pap.pl
Samorządy będą w przyszłości w mniejszym stopniu beneficjentami funduszy UE – wynika z analizy Zespołu Eksperckiego Związku Województw RP, zaprezentowanej w Komitecie Regionów w Brukseli.
Zespół tworzą dyrektorzy odpowiedzialni za programowanie polityki spójności ze wszystkich 16 urzędów marszałkowskich. Jak wyjaśnił jeden z nich – dyrektor Departamentu Rozwoju Regionalnego i Przestrzennego w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego Radomir Matczak – z przeprowadzonej analizy wynika, że polityka spójności po roku 2020 „zmieni swoje akcenty”.
„Może to oznaczać, że spektrum beneficjentów polityki spójności znacząco się poszerzy, przy czym udział samorządów terytorialnych, zwłaszcza lokalnych, może się zmniejszyć kosztem np. przedsiębiorstw i ich klastrów, jednostek B+R, instytucji otoczenia biznesu, operatów infrastruktury kluczowej, itd.” – ocenił Matczak.
Jego zdaniem należy spodziewać się większej liczby projektów istotnie wzmacniających strukturę gospodarczą, a mniej klasycznych projektów odtworzeniowych, modernizacyjnych czy pozwalających na odrobienie dystansu cywilizacyjnego. „Z tym powinniśmy w końcu zacząć radzić sobie sami” – podkreślił.
Jak wynika z analizy zespołu ekspertów, VAT w przyszłości będzie kwalifikowalny w projektach o wartości do 5 mln euro. Jeśli projekt będzie większy, VAT obciąży beneficjenta.
„Rozwiązanie to jest próbą kompromisu, choć nie jest jasne dlaczego granica wyznaczona została akurat na poziomie 5 mln euro. Jeżeli ta propozycja się utrzyma, to można założyć, że większość projektów (społecznych) finansowanych z EFS+ będzie zwolniona z VAT, natomiast większe projekty infrastrukturalne czy badawczo-rozwojowe będą obciążone VAT lub też będą sztucznie dzielone tak, aby każda część zmieściła się pod progiem” – zaznaczył Matczak. Zauważył, że takie sztuczne dzielenie projektów będzie z pewnością niekorzystne z punktu widzenia czasu i efektów ich realizacji.
Zespół ekspercki prześledził też metodologię przydziału środków unijnych dla państw UE po 2020 r. Jak wyjaśnił Matczak, kwota alokacji dla Polski wynika z zmodyfikowanej metody berlińskiej, którą stosowano już w poprzednich okresach programowania. Dotychczas były w niej uwzględniane tylko wskaźniki związane PKB i rynkiem pracy. Teraz KE zaproponowała jej poszerzenie o wskaźniki dotyczące m.in. bezrobocia wśród młodzieży, edukacji, demografii, zmian klimatu i migracji.
Jak zauważył, w wyniku poszerzenia metody berlińskiej o migrację KE uwzględniła m.in. ok. 2 mln imigrantów z Ukrainy przy alokacji funduszy dla Polski.
„Trudno kwestionować te nowe propozycje. Warto jednak pamiętać, że to nie zmieniona metoda berlińska wpłynęła na wielkość proponowanej dla Polski +koperty finansowej+. Zadecydowały o tym przede wszystkim +nożyce+, które automatycznie +obcinają+ wsparcie dla poszczególnych krajów po przekroczeniu określonego przez KE poziomu rozwoju” – powiedział Matczak.
Ten poziom, w ocenie dyrektora, został ustanowiony dość nisko. Jest to bowiem 65 proc. średniego dochodu narodowego brutto per capita w UE (DNB).
Tymczasem skala „cięcia” jest znacząca – zamiast wsparcia na poziomie 2,35 proc. całego PKB, Polska może uzyskać wsparcie nieprzekraczające 1,55 proc. wartości PKB. W podobnej sytuacji znalazły się m.in. Estonia, Litwa, Czechy, czy Węgry.
Zespół Ekspercki wskazał ponadto, że zastosowano niesymetryczne „siatki bezpieczeństwa”, tzn. z kolejnego budżetu nie można będzie otrzymać dodatkowo więcej niż 8 proc. lub stracić więcej niż 24 proc. w stosunku do okresu 2014-2020.
Jak wynika z przedstawionej przez Komisję Europejską propozycji, Polska w ramach polityki spójności ma otrzymać 23 proc. środków mniej niż obecnie. Podobna skala cięć dotyczyć ma m.in. Węgier, Czech, Litwy, Estonii i Malty (po 24 proc.). Jeśli dalsze negocjacje nie przyniosą istotnych zmian, mniej środków otrzyma w sumie 14 krajów członkowskich. Natomiast o 8 proc. więcej otrzymają: Rumunia, Bułgaria i Grecja.
Mateusz Kicka
kic/ woj/