Źródło ilustracji: Krzysztof Antoń.
Te słowa wypowiedział swego czasu zmarły niedawno profesor Marian Filar, karnista z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, który i obronił pracę doktorską, i dysertację habilitacyjną, z prawnych aspektów obecności pornografii w polskim życiu społecznym.
Żeby mówić o jakimś problemie czy zjawisku, należy go przedtem zdefiniować. Na zapytanie kilkorga posłów, jak należy rozumieć termin „treści pornograficzne” czyli potocznie „pornografię”, Ministerstwo Sprawiedliwości dało taką wykładnię: ”Jest to każdy przekaz informacji, który przedstawia autentyczne lub tylko wyobrażone przejawy życia seksualnego człowieka w wymiarze ograniczonym do funkcji fizjologicznych z całkowitym wyabstrahowaniem od warstwy intelektualnej”. Ale jak odróżnić tylko samą fizjologię od zachowań pogłębionych intelektem i czy rozmowa „przed” to działanie intelektualne?
Na spotkaniu w Lublinie ponad dwudziestu prawników, którzy radzili nad wspomnianym zagadnieniem, zaprezentowano takie stanowisko, mające oceniać subiektywne odczucia odbiorcy obsceników: „Jest to punkt widzenia osoby przeciętnie wrażliwej, zintegrowanej społecznie i świadomej powszechnie akceptowanych wartości”. Zatem, jeśli większość przeciętnych Polaków ma próchnicę zębów, to jest norma czy patologia? Jeśli gros przeciętnych Polaków optuje za karą śmierci, to należy ją wprowadzić?
W Polsce pornografia jest legalna z pewnymi ograniczeniami. Pojemny artykuł 202 kk karze za prezentowanie innym treści pornograficznych, którzy sobie tego nie życzą oraz osobom poniżej 18 roku życia. Zabrania się też produkcji, sprowadzania, dystrybucji i –uwaga – przechowywania, także na dysku komputera, takich wytworów z udziałem osób poniżej osiemnastu lat. Za to ostatnie może grozić 2 lata odsiadki. Ale kto będzie weryfikował i jakimi kryteriami będzie się posługiwał przy ustalaniu, po ile lat mają „aktorzy”? Zabronione są też cielesne igraszki z udziałem zwierząt i z aktami przemocy. BDSM jest zakazane. To odejście od penalizacji pornografii nastąpiło w czerwcu 1997 roku, zmiany dotyczące podniesienia wieku odbiorców oraz „wykonawców” ruchomych i statycznych obrazków z 15 na 18 lat, powstały w kwietniu 2014 . Należy wspomnieć, że komunistyczny kodeks karny z 1969 roku w artykule 173 ścigał amatorów filmowych i magazynowych prezentacji uciech seksualnych, dając w tym duże uprawnienia milicjantom i celnikom. Podobnie było przedtem w Związku Radzieckim ,teraz do niedawna w Rosji.
Prawie we wszystkich krytycznych opiniach na temat pornografii, jak bumerang wraca zarzut: powoduje podniecenie seksualne. W dorobku kulturowym ludzkości istnieje wiele dzieł literackich, malarskich czy rzeźbiarskich, które u odbiorcy mogą wywołać wspomniane uczucia, a mimo to nie są uważane za obsceniki. Z drugiej strony należy pamiętać, iż doznawane szczególnego rodzaju przyjemności w czasie lektury czy oglądania, może być równie wartościowe dla człowieka jak wiele innych wzruszeń emocjonalnych dostarczanych przez dzieła – nazwijmy je – „seksualnie obojętne”. Samo przecież wzbudzanie takiego napięcia nie jest rzeczą negatywną. Każdy człowiek ma do tego prawo, o ile nie narusza przy tym porządku publicznego.
Istnieje powiedzenie, że każdy wytwór artystyczny wyklucza ewentualną nieobyczajność. ”Boski pocałunek sztuki” eliminuje wszelką sprośność. Gdzie jest wzruszenie artystyczne, nie może być mowy o pornografii. Pewien krytyk niemiecki napisał: „Jeśli akt płciowy narysowany przez Rembrandta jest moralnym dziełem sztuki, to w jaki sposób autor zrobił go moralnym i jaki był przedtem?”. Do przeżyć erotycznych, a nawet do podniecenia, mogą prowokować nawet najwybitniejsze dzieła. To co wówczas? Czy są one obscenikami?
Inną podnoszoną kwestią związaną z łatwą dostępnością do treści pornograficznych jest wzrost przestępczości. Badania przeprowadzone w Danii temu zaprzeczają. Kiedy w latach 1967 – 1969 w państwie tym wprowadzono swobodny nimi obrót, przestępczość seksualna spadła średnio o 25 procent. Liczba zgwałceń zmalała o 50 procent, przypadków ekshibicjonizmu o 70 procent. Było też mniej napadów i rozbojów, zwłaszcza robionych „dla sportu”.
Sławny już raport Kinseya – oparty na badaniach w USA – potwierdza, że przestępcy różnego autoramentu, także seksualni, mieli mniejszy dostęp i rzadziej się stykali z pornografią niż grupa kontrolna złożona z bardzo szacownych obywateli, którzy w konflikt z prawem nigdy nie weszli. Nie znaczy to, że takich wyników można oczekiwać w Polsce. Nie ma gwarancji, że natura naszego rodaka jest podobna do mentalności Amerykanina czy Duńczyka.
Warto zauważyć, że z punktu widzenia przestrzegania prawa międzynarodowego pornografia w kraju, choć dozwolona prawnie, jest nielegalna. 12 września 1923 roku Polska podpisała w Genewie konwencję „w sprawie zwalczania obiegu i handlu wydawnictwami pornograficznymi”. Jej modyfikacja nastąpiła 12 listopada 1947 w Lake Success i tam nastąpiło parafowanie. 14 czerwca 1951 roku konwencja została przez polski Sejm ratyfikowana. I co teraz? Bo Szwecja, Dania i Niemcy ją wypowiedzieli.
Żeby pozostać legalistami pornokonsumenci powinni korzystać z internetowych portali erotycznych, ale nie krajowych. Choćby rosyjskich, gdzie administratorzy wyspecjalizowali się w studenckich „grupowuchach”, wymiennych czworokątach i igraszkach weselnych. Albo czeskich, gdzie króluje incest, swinging i idące na całość przygodnie poznane na ulicach dziewczyny. A czy to komuś przeszkadza?
Ostatnio podniosły się głosy, że nowy Sejm będzie chciał pomajstrować przy ustawie „kodeks karny” i ponownie zakaże obecności w przestrzeni społecznej „treści pornograficznych”. Profesor Tadeusz Kotarbiński zauważył, że dostępność ich może zminimalizować nieszczęścia i cierpienia, więc są one moralne. A stwierdził tak w czasach słusznie minionych. I jeszcze jedno: tak wygląda modelowy przeciwnik pornografii – kobieta, starsza wiekiem, o niewielkim doświadczeniu seksualnym, mająca problemy życiowe, słabo wykształcona. Często samotna, drażliwa, wrogo nastawiona do wszystkiego. Złośliwa, zgorzkniała, zniechęcona do życia. To są wyniki badań na Zachodzie.
W zasadzie wszelkiego rodzaju wytwory o podtekście obscenicznym nie są adresowane do szerokiego kręgu odbiorców, lecz konsumowane przez małe kręgi nimi zainteresowanych, którym widocznie muszą być potrzebne. Że nie ma w tym szkody społecznej, chyba dość jasno nieraz udowodniono. Kto zatem chce, niech kupuje, niech ogląda, niech czyta, niech otwiera erotyczne strony w Internecie. Nikt nikogo do tego nie zmusza.
Na koniec warto zacytować słowa wspomnianego już profesora Mariana Filara, wyjęte z jego pracy doktorskiej: „Pornografia nie powoduje niebezpiecznego społecznie zachowania, a restrykcje prawne wynikają raczej z zakorzenionych przesądów, nawyków obyczajowych, zabarwionych pruderią i obłudą. Rozstrzygać problem powinno się nie w oparciu o obiegowe zapatrywania, lecz o badania empiryczne”. Nic dodać.
Krzysztof Antoń
Proszę, czytaj również na portalu: Pulsarowy.pl