Tekst, zdjęcia: Włodzimierz Amerski i Wojciech Choina
Turystyka aktywna. Szlakiem Green Velo z Elbląga do Końskich
Na trasie przez Niebo i Piekło
Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo został wyznaczony przez pięć województw: warmińsko-mazurskie, podlaskie, lubelskie, podkarpackie i świętokrzyskie. Główna jego część wraz z bocznymi odgałęzieniami ma łącznie 2070 kilometrów.
Jest to najdłuższy oznaczony szlak rowerowy w Polsce, który spełnia wysokie standardy. Dotyczy to zarówno nawierzchni, oznakowania jak i infrastruktury towarzyszącej.
Szlak łączy Elbląg leżący nad Zalewem Wiślanym z miejscowością Końskie koło Kielc. Zaczyna się w Elblągu i przebiega przez m.in.: Węgorzewo, Gołdap, Suwałki, Augustów, Białystok, Hajnówkę, Mielnik, Terespol, Chełm, Krasnystaw, Przemyśl, Dynów, Rzeszów, Łańcut, Sandomierz, Raków, Chęciny, Kielce. Jak szacują specjaliści przejechanie tej całej trasy zajmie od trzech tygodni do 40 dni.
Wybór startu i mety zależy oczywiście od uczestników wycieczki. Cała trasa jest do pokonania przez wytrawnych rowerzystów w czasie jednej wyprawy, ale można ją podzielić „na raty”.
Wspólnie za znajomymi wybieramy odcinek świętokrzysko – podkarpacki, aby w przedłużony wyjątkowo ciepły październikowy weekend poznać uroki tego regionu. Jesień nie jest porą roku, która zachęca do planowania rowerowych wypraw, ale nie jest też przeszkodą. Czasami kapryśną pogodę, jesienne chłody i krótszy dzień, wynagradzają wyjątkowe barwy jesieni, czy widok porannych mgieł snujących się dolinami. Miłe towarzystwo rowerowe też jest bardzo istotne.
„Wybraną Ratę” Green Velo zaczynamy nie w Elblągu, ale na południu kraju, w Końskich, którego najstarsze ślady osadnictwa pochodzą z XI wieku. Cmentarzysko z tego okresu zostało odkryte w północnej części miasta w 1925 roku. A pierwsza historyczna wzmianka o miejscowości, jako własności Szawła syna Prandoty Starego (protoplasty rodu Odrowążów), pochodzi z 1145 roku.
Oglądamy obiekty pałacowe zbudowane po 1740 roku dla Kanclerza Wielkiego Koronnego Jana Małachowskiego, częściowo przekształcone w pierwszej połowie XIX w. Uwagę zwraca kwiecisty park z drugiej połowy XVIII w., glorietta i świątynia grecka z początku XIX wieku oraz oranżeria egipska z 1825 roku.
W lokalnej siedzibie Informacji Turystycznej, która mieści się w skrzydle pałacu z XVIII w. otrzymujemy liczne mapki i przewodniki o całej trasie Green Velo; razem ponad 30 sztuk.
Jadąc szlakiem rowerami, dostrzegamy, iż niedaleko zespołu pałacowo-parkowego jest ustawiony brązowego koloru drogowskaz o treści „Sierpnia Wielka 12 km” oraz „Elbląg 1885 km”. My zaplanowaliśmy drogę z metą w Łańcucie, do którego dzieli nas odległość tylko i aż 300 km.
Droga już na początku prowadzi przez dwie jakże intrygujące w nazwach miejscowości Niebo i Piekło. Kręcąc pod spore wzniesienie najpierw dojeżdżamy do… Nieba, aby po chwili zjeżdżając w dół znaleźć się w Piekle. W nim mieszka na stałe tylko kilku mieszkańców, zaś w Niebie niecała setka dusz. Ku naszemu zdziwieniu, pomiędzy Piekłem a Niebem nie ma żadnego Czyśćca! Jest natomiast całkiem ładna połać sosnowej monokultury.
Jeszcze 200 lat temu, te dwie wsie nazywały się całkiem zwyczajnie – Niebo do 1830 toku Babią Górą, a Piekło do 1830 roku w oficjalnych dokumentach figurowało jako Iwasiów. Kolejny właściciel tych ziemskich dóbr wykazał się poczuciem humoru i determinacją, doprowadzając do urzędowych zmian nazw leśnych osad. Pod względem gospodarczym obie osady należały do dóbr Sielpia, które w roku 1825 zostały nabyte przez rząd.
W obu osadach czynne były karczmy z zajazdami, w których z ziemskich uciech korzystali nie tylko sami mieszkańcy. Było ich bowiem zbyt mało, by karczmarz mógł utrzymać taki lokal. W 1826 roku w Niebie mieszkało zaledwie siedmiu osadników i jeden karczmarz – Józef Kuleta. W Piekle zaś mieszkało pięciu osadników wraz z rodzinami, no i też jeden karczmarz.
Obecnie Niebo, to przeciętna ulicówka, zaś Piekło jest niemal bezludne. Ożywa jedynie w porze letniej wraz z pojawieniem się letników, zamieszkujących w wyremontowanych drewnianych domkach.
Większość trasy jest asfaltowa, mimo że prowadzi przez las. Na chwilę zatrzymujemy się na rozwidleniu dróg, gdyż naszą uwagę przykuwa duża plansza. Są na niej rozrysowane różne pozycje do uprawiania coraz bardziej popularnej w Polsce dyscypliny sportowej jaką jest nordic walking.
Pierwszy krótki odpoczynek robimy nad zalewem Czarnej Koneckiej w Sielpi Wielkiej. Jest to największa miejscowość wypoczynkowa w woj. świętokrzyskim. Nad 60-hektarowym zalewem z piaszczystą plażą jest wiele domków letniskowych i ośrodków wypoczynkowych.
Dla rowerzystów przygotowano specjalne miejsce na przerwę w podróży. Jest to altanka ze stołami i ławami, stojaki na rowery i dyskretnie ukryta toaleta. Tego typu miejsca są na Green Velo co kilkanaście kilometrów.
Zbaczamy nieco z głównego szlaku, aby oczywiście pokłonić się Bartkowi. Ten sędziwy dąb w ocenie dendrologów ma około 1000 lat i jest jednym z najstarszych w Polsce. Jego korona patrzy na nas z wysokości prawie 30 metrów. Pień ma obwód 9,35 m na wysokości 1,3 m. To olbrzymie drzewo budzi podziw i szacunek.
Rozłożyste konary są podparte, a ubytki „zaplombowane”. Jest nadzieja, że dzięki dobrej opiece przetrwa kolejne wichury i wieki. Dwa razy się palił tracąc okazałe konary, w 1905 zapalił się od pobliskiej leśniczówki, a w 1991 roku podczas burzy uderzył w niego piorun. Od 1936 roku, z uwagi na sędziwy wiek i pokaźne rozmiary, dąb Bartek jest symbolem polskiej przyrody.
Po dłuższej jeździe docieramy do Kielc i mamy trochę wolnego czasu na zwiedzanie. Naszą uwagę przykuwa taki oto fakt, że na zabytkowych murach, po prawej stronie głównego portalu kieleckiej katedry w 1998 roku umieszczono tablicę poświęconą Wincentemu z Kielc (ok.1200-1262). Ten dominikanin, pisarz i kompozytor jest twórcą znanego hymnu Gaude Mater Polonia oraz autorem Żywotów św. Stanisława. Hymn powstał w 1253 roku na okoliczność kanonizacji św. Stanisława ze Szczepanowa. Najprawdopodobniej na prośbę ówczesnego biskupa krakowskiego – Prandoty, Wincenty z Kielczy napisał tekst i melodię.
Hymn ten jest jednym z najpiękniejszych śpiewów chorałowych późnego średniowiecza, dlatego też jego melodia już od 762 lat cieszy się popularnością. Stosowano ją do hymnów na cześć innych świętych. Znalazła się też ona w hymnie dziękczynnym za zwycięstwo pod Chocimiem w 1621 roku. Pieśń ta towarzyszyła i nadal towarzyszy uroczystościom religijnym i narodowym. Obecnie pieśń ta, najczęściej jej pierwsza zwrotka, rozbrzmiewa w czasie inauguracji roku akademickiego na wyższych uczelniach, podobnie jak „Gaudeamus igitur”.
W Kielcach zwiedzamy też m.in. Rynek i Pałac Biskupów Krakowskich (na powyższym zdjęciu). Jest to najlepiej zachowana oryginalna wczesnobarokowa rezydencja pałacowa z pierwszej połowy XVII wieku w Polsce. Budowla powstawała w latach 1637–1641.
Ku naszemu zaskoczeniu obok wejścia do Pałacu Biskupów Krakowskich, pamiątkowe zdjęcia ślubne robiła sobie młoda para małżeńska. I co zaskakujące, panna młoda o imieniu Wioletta w sukni ślubnej i pan młody Bartłomiej w ciemnym garniturze, pozując do zdjęć trzymali w dłoniach kierownice firmowych rowerów Green Velo koloru zielonego.
Oczywiście i my skorzystaliśmy z nadarzającej się okazji i za przyzwoleniem również zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia rowerowej parze ślubnej. Parze od dzieciństwa jeżdżącej na rowerach i stąd te atrybuty do pozowanego zdjęcia ślubnego. Podczas krótkiej rozmowy zapewnili nas, że jako para narzeczeńska już objechali południową trasę Green Velo. Latem 2016 roku z pewnością rowerami wybiorą się na północ, nad polskie morze i dotrą na metę greenvelowej trasy w Elblągu.
Po tym spontanicznym spotkaniu, już o zmierzchu zwiedziliśmy rezerwat geologiczny Kadzielnia. Nie spodziewaliśmy się, że w centrum Kielc są tak ciekawe obiekty przyrodnicze.
W jednym z wyrobisk Kadzielni podeszliśmy pod amfiteatr mający aż 5500 miejsc, w którym odbywają się liczne imprezy rozrywkowe. Do najbardziej znanych, dzięki telewizyjnym transmisjom, należy już tradycyjny Sabat Czarownic, w którym występują międzynarodowe i krajowe gwiazdy i kabarety.
W Kielcach, gdzie zatrzymaliśmy się na nocleg, oczywiście przechadzamy się po najdłuższym deptaku w Polsce, jakim jest ulica Henryka Sienkiewicza o długości 1270 metrów. Jej zalążek zaczął się tworzyć pod koniec XVII wieku. Kielce liczyły wtedy około 1500 stałych mieszkańców, a obecnie jest ich około 200 tysięcy.
Na dłużej zatrzymaliśmy się na placu Artystów w Kielcach przy intrygującej czasowej wystawie plenerowej pt. Strach i samotność. Jest to niezwykła instalacja światowej sławy plastyka Sylwestra Ambroziaka. Jego monumentalne rzeźby, ogromne kontenery, w których pokazywane są bardzo wymowne w przekazie filmy, niektórych wstrząsają, innych pobudzają do refleksji. Nad światem, nad życiem i tęsknotą za… domem.
Po tych rowerowych i plastycznych doznaniach noc spędziliśmy w Hotelu Binkowski w Kielcach, w którym urocza recepcjonistka poinformowała nas, że wyjątkowo do godziny 22,15 mamy SPA w cenie noclegu. Po całodziennym wysiłku, przed snem, przydała nam się parowa i sucha sauna.
Tekst, zdjęcia: Włodzimierz Amerski i Wojciech Choina