Na ilustracji, na białym tle: nazwy najbardziej zagrożonych mniejszych grup społeczno-kulturowych i etnicznych w województwie pomorskim, w Polsce. (opr. K.N.). Źródło mapy podstawowej: PPWK.
Pójdźmy w ślady Wszechświata i przynajmniej dwa razy w roku potraktujmy wszystkich jednakowo; nikogo nie dyskryminujmy
20 marca dzień zrównuje się z nocą. To astronomiczne zjawisko nazywane jest równonocą wiosenną. Ów moment mógłby stać się symbolem równości wszystkich obywateli: na świecie, w Polsce, w tym na Pomorzu. Drugą taką naturalną chwilą jest równonoc jesienna.
Korzyści z tego – równego traktowania wszystkich obywateli naszego globu – mogą być niemałe. Jeśli Gdańsk zatroszczyłby się o równość, o jedność na Pomorzu, w Polsce, Europie, to mógłby uzyskać kontynentalne trofeum, jakim jest Nagroda Europy – najwyższe wyróżnienie ustanowione w 1955 roku przez Komitet Spraw Społecznych, Zdrowia i Zrównoważonego Rozwoju Rady Europy. The Europe Prize przyznawana jest miejscowościom, które mają znaczące dokonania w szerzeniu idei jedności europejskiej. Takimi nagrodami uhonorowano m.in. Gdynię i Słupsk.
Na razie jednak, Gdańsk zmierza w odwrotnym kierunku – takie można odnieść wrażenie. Dzieli obywateli, pod płaszczykiem ich łączenia. Pokazuje wyższość jednych nad drugimi, umniejszając wartość tych, którzy mają olbrzymie dokonania dla tego miasta.
19 marca, w przeddzień równonocy wiosennej, Gdańsk udostępnił swe tereny do obchodów Dnia Jedności Kaszubów. I słusznie, bo Kaszubi to zacni ludzie i należy ich popierać.
Ważne jednak, by nie dyskryminować innych, a bywa odwrotnie. Około 2 miesiące temu Urząd Miejski w Gdańsku poinformował o wydaniu zbioru 12 esejów o wielokulturowym Gdańsku pt. „Łączy nas Gdańsk. Gdańsk wielu kultur”. W tym zbiorze jest esej o Kaszubach, ale brakuje opisu śladów, jakie w Gdańsku pozostawili Kresowianie ze wschodu i o tym, co Kresowianie stworzyli. Jest to ewidentny przykład nierównego traktowania.
Ukazanie tego, co dla Gdańska, Pomorza, zrobili po II wojnie światowej ekspatrianci ze wschodnich rubieży II Rzeczypospolitej, pewnie przyćmiłoby wszelkie inne ślady. Czy tego obawiali się pomysłodawcy wydania publikacji pt. „Łączy nas Gdańsk. Gdańsk wielu kultur”? W każdym razie, dyskryminacja jest tutaj oczywista, choć być może pomysłodawcy wydania wspomnianego zbioru esejów, nie są tego świadomi – takie można odnieść wrażenie.
O co tu chodzi? Przecież chociaż króciutkie teksty na temat Kresowian, Kociewiaków, czy Tatarów, nie zmniejszyłyby znaczenia Kaszubów. Co więc jest „grane”? Czy komuś zależy na wyeliminowaniu Tatarów, Ekspatriantów, Kociewiaków z historii Pomorza, w tym z historii Gdańska? Gdzie znajduje się – w kraju czy za granicą – źródło takich destrukcyjnych działań?
Dzisiaj, 20 marca, z okazji równonocy wiosennej, zjawiska przyrodniczego, warto sobie to uzmysłowić.
Można ulec dziwnemu złudzeniu(?) że: miasto, które odbudowali ekspatrianci, chcą przywłaszczyć sobie reprezentanci Kaszubów, uznający, że Kresowianie nie mają żadnych zasług w podnoszeniu stolicy województwa pomorskiego z gruzów po II wojnie światowej i w tworzeniu w Gdańsku miejsca pracy i nauki, lecznictwa, przemysłu, w tym morskiego (stocznie, porty) miejsc pracy także dla Kaszubów. To jest żerowanie na cudzym dorobku – tak się może wydawać.
Zapewne władze Gdańska nie były świadome tego, że do wydawanej przez gdańską instytucję książki nie „wpuszczono” eseju m.in. o Kresowianach, mimo że jest w tej publikacji esej o Kaszubach i innych społecznościach. Władze Gdańska za to bez problemów „wpuszczają” flagę kaszubską na najwyższy maszt, a dwa miesiące wcześniej (w publikacji „Łączy nas Gdańsk. Gdańsk wielu kultur”) dołując ekspatriantów, czyli najbardziej zasłużonych Gdańszczan.
Niestety, do podobnych dyskryminacji pomorskich społeczności, dochodzi również gdzie indziej, nie tylko w instytucjach Gdańska.
W tej chwili sytuacja jest taka, że niektórym osobom może się wydawać, że niektórym urzędom samorządowym zależy raczej na wymazaniu z mapy i historii Pomorza niektórych społeczności.
Inny przykład: niektórzy reprezentanci Sejmiku Województwa Pomorskiego oraz Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego, czasami, w trakcie oficjalnych wystąpień, mają kłopoty z wypowiedzeniem słowa: „Kociewie” (np. 9 lutego 2020 roku), natomiast bez problemów wysławiają w tym samym wydarzeniu Kaszubów.
Rzekomo o dobro Kociewia zabiega organizacja kaszubska. Trochę to przypomina sytuację z obecnością oddziałów armii radzieckiej w Polsce, rzekomo dbających o polskie interesy, w rzeczywistości pilnujących by nikt za bardzo o podmiotowości, o niezależności nie marzył; nie usiłował uzyskać samodzielności.
Nazwa: Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie może zdecydowanie sugerować, że w Pomorskiem istnieją tylko Kaszubi. Obchodzony od kilkunastu lat dzień jedności, nie wszystkich Pomorzan, ale wyłącznie Kaszubów, może wywołać odczucie, że komuś zależy na podziale, rozerwaniu województwa pomorskiego.
Powtórzmy jeszcze raz pytanie: czy niektórym samorządowcom zależy na usunięciu z pamięci świata tych, którzy nie są Kaszubami? Gdzie znajduje się – w kraju czy za granicą – źródło decydujące o podejmowaniu takich destrukcyjnych działań?
Z tymi krzywdzącymi nawykami, procederami trzeba skończyć – takie można odnieść wrażenie.
W zagrożeniu są społeczności nie tylko na Pomorzu, ale również w delcie Wisły. Poszkodowani są też Kaszubi. Czas te sprawy uporządkować by umożliwić północnej Polsce osiągnięcie większego bogactwa, nie tylko gospodarczego, ale też kulturowego. Teraz tendencje są ciut inne.
Północna Polska potrzebuje instytucji, w której różne grupy etniczne, społeczne, kulturowe będą równo traktowane. Stwórzmy Forum Pomorskich i Żuławskich Społeczności. Nie tylko dla tych z województwa pomorskiego. Zadaniem tego Forum byłoby m.in. wspólne ustalanie sposobów promocji i reprezentacji północnej Polski na arenie międzynarodowej i krajowej. Trzeba zwiększyć podmiotowość społeczności. Każda powinna mieć swego reprezentanta w organizacji o nazwie np.: Forum Pomorskich i Żuławskich, Nadwiślańskich (Północnopolskich) Społeczności.
Kazimierz Netka
Czytaj również na portalu: Pulsarowy.pl