Przemysł czasu wolnego i jego część będąca poza kontrolą
Na zdjęciu: szara strefa…
Latem, całe Trójmiasto to najbardziej antywojenna aglomeracja w Polsce; krzewicielka zgody między ludźmi. Takie wrażenie mogą odnieść przyjeżdżający koleją. Gdy tylko wyjdą z pociągów, słyszą: Pokój, może pokój, potrzebuje pan pokoju? To sytuacja trochę komiczna. Nic więc dziwnego, że pierwszy publicznie zwrócił na nią uwagę znany artysta satyryk Krzysztof Piasecki, mówiąc o „pokojowym” nastawieniu np. mieszkańców nadmorskich kurortów.
Mniej wesoło jest w branży turystycznej, której taka aktywność na dworcach nie bardzo się podoba. Touroperatorzy twierdzą, że to może być element tzw. szarej strefy w gospodarce turystycznej.
– Dziesięć lat mija od chwili gdy problem szarej strefy w turystyce został jasno zdefiniowany – mówi dr Remigiusz Dróżdż, członek zarządu Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej, prezes Oddziału Pomorskiego Polskiej Izby Turystyki, nauczyciel akademicki. – W 2004 roku pokazano, że istnieje ona ta szara strefa turystyki – na przykład w szkolnictwie, w środowiskach kościelnych. Wyliczono też straty. O ile dobrze pamiętam, to oszacowano je w 2006 roku na 27 milionów złotych rocznie w skali kraju. Przez 10 lat nic nie zrobiono. Teraz te straty mogą być 10 razy wyższe. Chodzi bowiem nie tylko o imprezy typowo turystyczne, ale też o nierejestrowane usługi noclegowe, gastronomiczne i pokrewne. Korzystanie z tych nierejstrowanych świadczeń jest bardzo ryzykowne. Gdy dojdzie do wypadku, katastrofy czy wręcz tragedii, może być problem z wyegzekwowaniem odszkodowań czy ze zidentyfikowaniem winnych. Podmiot, który nie jest zarejestrowany, trudno skontrolować. Zjawisko szarej strefy w turystyce jest niezmiernie szkodliwe dla budżetu. Szacuje się bowiem, że wpływy z turystyki oraz innych działalności gospodarczych z nią związanych, pracujących dla turystyki w tym także uczelnie wyższe, firmy ubezpieczeniowe, to jedna czwarta wpływów do budżetu. Turystyka to olbrzymi pracodawca. W Pomorskiem, w tej branży i podmiotach z nią związanych zatrudnionych jest około 28 tysięcy osób. Nie znam drugiego tak wielkiego pracodawcy w województwie pomorskim – mówi dr Remigiusz Dróżdż.
Polska Izba Turystyki Oddział Pomorski w Gdańsku, zwraca uwagę na problem funkcjonowania niezarejestrowanych podmiotów. W tym celu rozpoczęła organizowanie cyklu seminariów z cyklu”: „Szara strefa w turystyce”.
– Seminarium miało pokazać i nagłośnić tę problematykę – dodaje dr Remigiusz Dróżdż. – Zaprosiliśmy na to spotkanie przedstawicieli Kuratorium Oświaty, PTTK, Urzędu Kontroli Skarbowej, Urzędu Marszałkowskiego. Chodziło też o wywołanie dyskusji nad tematem, który od lat pozostaje niezałatwiony, a także przy udziale zaproszonych ekspertów wypracowanie wniosków mających na celu rozpoczęcie „walki” z szarą strefą na rynku usług turystycznych.
Szara strefa to zjawisko społeczno – gospodarcze, istniejące praktycznie we wszystkich krajach, tworzące 12 – 16% PKB i związane jest z nielegalnym zatrudnieniem. Dodatkowo, szara strefa jest ugruntowaną praktyką unikania regulacji życia społecznego, przepisów prawa podatkowego i ubezpieczeniowego, warunków zatrudnienia, bezpieczeństwa i higieny pracy, przepisów przeciwpożarowych, sanitarnych oraz handlowych.
W 2006 r. Departament Turystyki ówczesnego Ministerstwa Gospodarki planował powołanie inspekcji turystycznej, do kompetencji której należałoby kontrolowanie działalności w szeroko rozumianej sferze turystyki, w zakresie przestrzegania przepisów ustawy o usługach turystycznych. Warunkiem skuteczności takiej inicjatywy, obok konieczności zmian w regulacjach prawnych byłoby jednak dysponowanie wszechstronnie przygotowaną fachowo kadrą kontrolerów. Powstaje pytanie czy powołanie takiej instytucji było i jest uzasadnione? – stawia pytanie dr Remigiusz Dróżdż, członek zarządu Pomorskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej, prezes Oddziału Pomorskiego Polskiej Izby Turystyki, nauczyciel akademicki.
Kazimierz Netka