Tkwienie w długach nic nie daje…
4000 osób popełniło samobójstwo z przyczyn finansowych. Jak upaść, żeby nie upaść? Takiej rady potrzebuje ponad 2 mln osób zadłużonych w Polsce
Źródło: www.kurier.pap.pl
„Tkwienie w długach nic nie daje, trzeba pokonać wstyd i zacząć działać” – mówi Lucyna Dassuj, prezes Fundacji „Moja upadłość”, która pomaga osobom zadłużonym.
W Polsce w ub. roku sądy ogłosiły 2 tys. upadłości konsumenckiej, w Niemczech, czy Anglii – co roku z tej formy oddłużenia korzysta 100 tys. osób.
Doradza Pani osobom zadłużonym. Kto się do Pani zgłasza?
Lucyna Dassuj, prezes Fundacji „Moja upadłość”: Zgłaszają się do mnie osoby – głównie przedsiębiorcy, którzy identyfikują się ze mną, poprzez to, że ja też jako przedsiębiorca ogłosiła upadłość swojej spółki z o.o. To często niesamowici ludzie, pełni inicjatywy, pomysłów, koncepcji. Ludzie, którzy odważyli się założyć własny biznes i polegli! Przeważnie nie z własnej winy. Wszak od 2003 roku, był na świecie niejeden kryzys, którego ofiarami były firmy budowlane, transportowe, handlujące ze wschodem, apteki – te małe, rodzinne i wiele innych małych rodzinnych firm.
Pomaga Pani także osobom fizycznym, bo to ich dotyczy upadłość konsumencka.
– Zgłaszają się także osoby fizyczne, czyli konsumenci. Często osoby te popadły w zadłużenie poprzez zbieg niefortunnych okoliczności. Do 2010 roku, nim weszła w życie Rekomendacja T (wprowadzona przez Komisję Nadzoru Finansowego rekomendacja dla banków dot. dobrych praktyk w zakresie zarządzania ryzykiem detalicznych ekspozycji kredytowych) konsumentom udzielano kredytów na potęgę. Wmawiano, że mają zdolność kredytową i wciskano kolejne karty kredytowe i inne produkty bankowe.
Osoby nastawione na konsumpcjonizm korzystały z kredytów, kupując kolejne dobra (potrzebne czy nie, nie mnie oceniać). Jak już po 2010 roku ograniczono udzielanie kredytów (ściślej – banki ograniczyły udzielanie kredytów), powstały firmy prywatne – dające tzw. chwilówki.
Firmy nie podlegające nadzorowi KNF, więc działające na zasadzie lichwy. Oprocentowanie zaciąganych tam pożyczek często przekraczało 50 proc. w skali miesiąca. Ludzie wpadają w spiralę zadłużenia i nie widzą możliwości wyjścia. Czy Pani wie, że z powodu problemów finansowych życie odebrało sobie w 2014 roku ponad 4.000 osób.
Jakiej pomocy potrzebują osoby zadłużone?
– Głównie psychologicznej. Już od jakiegoś czasu zdaję sobie sprawę, że moja praca polega głównie na spowodowaniu zmiany sposobu myślenia, zmiany podejścia do tematu zadłużenia.
Jak traktowany jest problem zadłużenia?
– Zadłużenie traktowane jest jako wykluczenie, wstyd, porażka. Staram się powiedzieć osobom, że każdy ma prawo popełnić błąd, ważne by wyciągnął wnioski z danej sytuacji, przeanalizował i zrozumiał co się wydarzyło i ruszył do działania. Tkwienie w długach nic nie daje, trzeba pokonać wstyd i zacząć działać.
Na szczęście od stycznia 2015 roku przepisy umożliwiają Polakom oddłużenie się i szerzę wiedzę na ten temat gdzie tylko mogę.
Jak zgłasza się do Pani klient w trudnej sytuacji zadłużenia? Od czego zaczynacie taką pracę?
– Gdy zgłasza się osoba zadłużona, to przede wszystkim tłumaczę na czym polega proces oddłużania i upadłości. To proces, który trwa od kilku miesięcy do maksymalnie 4 lat. Chcę by każdy wiedział na jaką prawną drogę wchodzi. Potem ustalamy wierzycieli.
To najważniejszy załącznik do wniosku , a dla osoby zadłużonej też najtrudniejszy moment do wyjawienia prawdy przed samym sobą. Osoby ukrywają swoje problemy, nie liczą, wypierają z siebie dużo sytuacji. A do wniosku trzeba udokumentować całe zadłużenie.
W Polsce do tej pory upadłość konsumencką ogłosiło niewiele ponad 2 tys. osób. Czy z tej formy oddłużenia będzie korzystać więcej osób?
– Tak, coraz więcej osób zgłasza się do mnie. Osoby, które skorzystały z mojej pomocy, polecają swoich znajomych, chcą też pomagać. Lawina ruszyła. Przecież statystyki mówią, że mamy ponad 2 mln osób zadłużonych.
A w innych krajach jak wyglądają statystyki?
– W Niemczech w 2013 roku ponad 100 tys. osób ogłosiło upadłość konsumencką. Podobnie w Wielkiej Brytanii. Tam działa to jak automat – wypełniasz wniosek i często w jeden dzień sąd ogłasza Twoją upadłość.
Sama przeszła Pani procedurę ogłoszenia upadłości konsumenckiej. Rozumiem, że rozpoczęła Pani nowe „finansowe życie”?
– Jeszcze nie do końca rozpoczęłam nowe finansowe życie – nadal jestem w procesie oddłużania. Jednak działam, żyję spokojnie, nikt mnie nie nęka. Cieszą mnie małe rzeczy i to co robię. Pomoc innym daje mi ogromną radość. Napisałam książkę. Piszę o ludziach i ich historiach, o emocjach i strachu, o wykluczeniu, o budzeniu się nowego, o podnoszeniu się po upadku.
Dziękuję za rozmowę.
Anna Mikołajczyk-Kłębek
Źródło: www.kurier.pap.pl