Wątpliwe zielone megawaty. Marzenia o nowych mocach, o latających taksówkach, o samochodach elektrycznych, o prądzie z reaktorów jądrowych i z morskich farm elektrowni wiatrowych mogą w Polsce się nie ziścić. Takie były ostrzeżenia ekspertów, podczas 9 Kongresu Klastrów Polskich w Gdańsku

Fot. Kazimierz Netka.

Jak zarobić na zielonej transformacji? Koszty i przeszkody w dochodzeniu do zielonych i jądrowych fabryk elektryczności w Polsce

Wytyczono dalsze sposoby i kierunki postępowania. Wskazano słabe i mocne strony, zdarzenia, które mogą utrudnić osiąganie celów i powodować zwiększanie się kosztów realizacji inwestycji w ramach zielonej transformacji

Województwo pomorskie jest jednym z regionów, najbardziej sprzyjających rozwoju klastrów. Szczególnie korzystne warunki są w tym regionie do współpracy dotyczącej zielnej transformacji oraz energetyki jądrowej. Ten drugi kierunek kooperacji jest zrozumiały – bo tu właśnie, na Pomorzu, na Pobrzeżu Słowińskim, ma powstać pierwsza duża elektrownia jądrowa w Polsce (już ją kiedyś wznoszono, nad pobliskim Jeziorem Żarnowieckim, ale na początku lat 90. ubiegłego wieku zaniechano realizacji tej inwestycji).

Fot. Kazimierz Netka.

Nie bez znaczenia są też warunki nad Zatoką Gdańską do produkcji wodoru, a na otwartym Bałtyku: do rozwoju farm morskich elektrowni wiatrowych. Pomorskie, mające za sąsiada Bałtyk, jest obszarem najbardziej sprzyjającym wdrażaniu zielonej transformacji, czyli wykorzystywania bezemisyjnych i odnawialnych zasobów energii (OZE).

Bez możliwości zarabiania żaden biznes nie będzie angażował się w wykorzystywanie OZE. Dlatego też, temat pierwszej debaty podczas zorganizowanego w Gdańsku 9. Kongresu Klastrów Polskich „Siła współpracy czyli Klastry w polityce rozwoju krajów i regionów”, brzmiał następująco: „Jak można zarobić na zielonej transformacji gospodarki – szanse i koszty”.

Jeszcze niedawno siłę ruchów atmosfery przeciwstawiano zwolennikom elektrowni atomowej. Po co nam jądrówka, jeśli mamy bałtycki wiatr? – mówili jedni. Połączmy te siły – radzili inni, namawiając do współpracy siłowni wiatrowych i jądrowych. Chyba zwyciężyli ci drudzy, bo teraz obydwa żródła energii mają się uzupełniać. Przynajmniej na Pomorzu. Czy da się na tym zarobić – na wykorzystywaniu owych odnawianych zasobów jakimi są wiatry oraz reakcji jądrowych – do zielonej transformacji gospodarki?

Fot. Kazimierz Netka.

Za tym pytaniem stoją autorytety, specjaliści, praktycy. Próbują odpowiedzieć na pytanie, wskazując jednocześnie na szanse, przeszkody, kierunki podstępowania. Wprowadzenia do zagadnienia dokonał m.in. Krzysztof Krystowski – prezes Związku Pracodawców Klastry Polskie. Przedstawił też panią prowadzącą ową dyskusję: Katarzynę Błachowicz – wiceprezes zarządu Klastra Gospodarki Odpadowej i Recyklingu – krajowego klastra kluczowego.

– Czasami nasz klaster jest określany jako Klaster Gospodarki Cyrkularnej – dodała pani prezes Katarzyna Błachowicz. – Niezmiernie miło być tutaj z państwem i tak naprawdę w wigilię 10-lecia tego kongresu, bo w przyszłym roku minie 10 lat, więc spotykamy się w coraz większym gronie. To bardzo pozytywny trend – usłyszeli uczestnicy Kongresu. – Chcę słuchać co mądrzejsi ode mnie mają do powiedzenia na temat jak zarabiać na zielonej transformacji. Chciałbym zaprosić moich gości – zapowiedziała pani prezes.

W gremium dyskutantów, przez uczestnikami kongresu, zasiedli:

Piotr Śladowski – prezes ARP E-Vehicles; Stanisław Szultka – dyrektor Departamentu Rozwoju Gospodarczego, Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego; Marek Szczepański – dyrektor Departamentu Programów Ekologicznych, Bank Ochrony Środowiska; dr Beata Lubos – dyrektor Departamentu Współpracy Międzynarodowej, Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa; Żaneta Kłostowska – manager Klastra Technologii Wodorowych, Regionalna Izba Gospodarcza Pomorza.

Fot. Kazimierz Netka.

– Dużo się mówi o zielnej transformacji. Przygotowują się do niej i przedsiębiorcy, i nauka, instytuty, samorządy – do tego, żeby zmniejszyć oddziaływanie na klimat – mówiła pani prowadząca. Powstają różnego rodzaju niskoemisyjne technologie, dekarbonizacja, zielone inwestycje – więc dużo wyzwań przed nami. Natomiast dzisiaj się skupimy nad tym, w jaki sposób można zarobić bezpośrednio na tych działaniach. O szansach i kosztach na ten temat będziemy rozmawiać z moimi prelegentami. Zacytuję, że zielona transformacja nie powinna być też postrzegana jako koszty, a jako szansa na osiągnięcie korzyści.

Jak pokazują autorzy raportu „The global green economy – capturing the opportunity – globalna ekologiczna gospodarka: wykorzystanie szansy”, zielone technologie, perspektywy i rozwój odnawialnych źródeł energii są kluczowe jako znaczące dla zapobiegania obecnym zmianom klimatycznym, ale mogą być również opłacalne ekonomicznie.

Zdaniem ekspertów, do 2050 roku – co nie jest tak dalekosiężnym planem – światowa gospodarka może uzyskać na zielonych technologiach rozwoju kwotę ponad 10 miliardów dolarów.

– Moje pierwsze pytanie brzmi: jak regiony mogą temu sprzyjać? – powiedziała prezes Katarzyna Błachowicz. – Może najpierw o takich ogólnych regionalnych zagadnieniach: jak otoczenie nauki i przedsiębiorstw może wpływać na zmianę w kierunku zielonej transformacji, jak regiony mogą sprzyjać rozwojowi bezemisyjnego samowystarczalnego przemysłu, inwestowaniu w zielone bezemisyjne inwestycje ekologiczne?. Jakie działania i polityki są odpowiednie aby wspomóc ten proces działań transformacji w Polsce?

Osiąganie celów i korzyści nie jest takie łatwe. Trzeba mieć na uwadze kilka aspektów. Powiedział o nich Stanisław Szultka – dyrektor Departamentu Rozwoju Gospodarczego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego:

– Zacznę od szerszej refleksji odnoszącej się wprost do pytania naszego panelu: jak można zarobić na zielonej transformacji gospodarki. Gdy przygotowywałem się dzisiaj do tego panelu przypomniało mi się chińskie powiedzenie, które dokładnie chyba pasuje do sytuacji, w której jesteśmy: gdy wieje wiatr historii, to jedni budują mury, a drudzy budują wiatraki czyli jedni próbują się chronić, zabezpieczyć przed tym co nas czeka, a drudzy chcą skorzystać z tego i wpisać się ten trend można powiedzieć merkantylnie – zarobić na tym, co nadchodzi. I rzeczywiście, żeby mieć szansę zarobić na zielonej transformacji, to po pierwsze trzeba w takim sensie przysłowiowym nie bać się tego, tym bardziej, że dzisiaj ja abstrahuję od tej dyskusji z czego wynikają zmiany klimatyczne i podwyższenie temperatury. Dzisiaj jesteśmy już na takim poziomie, że i ministerialne, i unijne środki są inwestowane. My się nie zastanawiamy, czy to jest trend, czy nadejdzie, tylko po prostu to już się dzieje od jakiegoś czasu i w zasadzie nie mamy wyjścia innego niż wpisać się w ten trend.

Teraz, przechodząc do tego co może, co robi samorząd, ja bym powiedział, że definiujemy trzy warunki, które są potrzebne żeby skutecznie móc wygrać, skorzystać na tej zielonej transformacji.

Pierwszy to jest zdefiniowanie priorytetów które oczywiście odpowiadają na pewne potencjały ale też potrzeby, uwarunkowania regionu. Potem w ramach tego definiujemy pewne priorytety, potrzeby i nie będę tutaj mówił o wszystkim, ale podam parę przykładów:

– Jesteśmy nad morzem i istotną szansę widzimy w rozwoju morskich farm elektrowni wiatrowych, które potem mogą przełożyć i na rozwój wodoru, i generalnie na energetykę odnawialną. Ja powiem też jeszcze może w kontekście energetyki odnawialnej – my jesteśmy w regionie w jakimś sensie uprzywilejowanym w kontekście trendu stawiania na zieloną energetykę, ponieważ nie mamy obciążenia czarnej energetyki, więc nie mamy kosztów transformacji, ale też nie mamy grup interesów, w jakim sensie, które siłą rzeczy weryfikują priorytety i które po prostu trzeba brać pod uwagę, więc dla nas postawienie na rozwój OZE jest jakąś szansą na zbudowanie samodzielności energetycznej regionu, więc to jest naturalna kolej rzeczy czy naturalny priorytet.

Przykładem może być też wodór. U nas już w zasadzie od 2017 roku w środowisku biznesowym powstała inicjatywa promocji klastrów wodorowych, promocji w ogóle tego tematu. Pamiętam jak to się rodziło: Prezes Sławomir Halbryt był promotorem tego. Na początku było to wołanie na puszczy – można powiedzieć ale rzeczywiście widać w ostatnim czasie jak to przyśpieszyło i tamten czas zainwestowany przynosi efekty. To też nieprzypadkowo, raz, że jest tutaj pewna inicjatywa klastrów zorganizowana ale też mamy dostęp do morza, mamy kilka kawern w których wodór może być magazynowany. Są także elementy, części infrastruktury technoenergetycznej w postaci dawnej Grupy LOTOS. To są elementy, które rzeczywiście są przewagą. Oczywiście podejmujemy inne inicjatywy, między innymi za jedną z nich Targi EDUOffshore, edukacyjne, odpowiedzialna jest pani dyrektor Karolina Lipińska. Mają one przygotowywać kadry pod kątem potrzeb rozwoju zielonej energii.

Fot. Kazimierz Netka.

Druga kwestia to partnerstwo. My jako samorząd możemy definiować pewne rzeczy. Oczywiście w pewnych obszarach mamy silniejsze kompetencje – na przykład w jakimś sensie jest to transport kolejowy. Samorząd Województwa jako jedyny w kraju zainwestował w rozwój nowej linii kolejowej aglomeracyjnej i wtedy jeszcze ta zielona transformacja jakby nie była na sztandarach, ale z punktu widzenia ograniczenia emisji, dostęp kolejowy w aglomeracji jest jedną z takich inwestycji, które w największym stopniu ograniczają ślad węglowy.

Ale liczy się partnerstwo z biznesem z edukacją ,z klasterem wodorowym i z innymi. Mówię o tym dlatego, że jak ma się zdefiniowane priorytety to do tego, żeby to zadziałało, potrzebne jest też takie uwspólnienie myślenia.

Żeby dobrze pokazać, co o tym myślę, posłużę się też przykładem wodoru. Dzisiaj jedną z takich kwestii wodoru czy wyzwaniem związanym z upowszechnieniem wodoru jest to, czy najpierw powinien być ten wodór dostępny w stacjach ładowania czy to na infrastrukturach, czy najpierw powinien być popyt czyli odbiorcy, komunikacja. Tak naprawdę musi to gdzieś się zbilansować w jednym czasie. Rzeczywiście to nie jest taka inwestycja, że można ją w 3 miesiące, w pół roku czy nawet w rok, zorganizować. Żeby to się zadziało, potrzebna jest rozmowa, potrzeba partnera, różnych partnerów, biznesu i oczywiście samorządu w jakim sensie i też szeregu innych partnerów, żeby wiarygodnie sobie zaplanować. Obecnie jest przygotowywane opracowanie scenariuszy rozwoju wodoru w województwie pomorskim, które ma być podstawą i do dyskusji, i do strategii.

I trzecia rzecz w kontekście też klastrów chciałbym powiedzieć, bo dzisiaj też rozmawiamy o klastrach. Trzecia rzecz, żeby to się zadziało, to konieczna jest też pewna zdolność  instytucjonalna do zrealizowania, do dowiezienia jakby tematu, który sobie definiujemy. Tutaj znowu oczywiście to dotyczy zdolności instytucjonalnej poszczególnych samorządów, przedsiębiorstw i tak dalej ale znowuż to nie samorząd większość tych inwestycji jakby realizuje, co nie znaczy, że gdzieś tam nie jest partnerem nie jest uczestnikiem ale też – mówię w kontekście klastrów – jako partnerów do definiowania i ustalania priorytetów. W regionie mamy inteligentne specjalizacje – taki dosyć oddolny proces więc teraz dla nas jest taka naturalna kultura i chcemy wzmacniać potencjał instytucjonalny, organizacyjny, żeby organizacje klastrowe były rzeczywiście dla nas partnerem, też takie, które się tworzą w sensie stają się klastrami zalążkowymi czy trochę grupami interesu – takie też było źródło powstania klastra wodorowego.

Chcemy w najbliższej perspektywie uruchomić taki instrument, żeby dawać seedowe pieniądze różnego rodzaju inicjatywom, żeby pokazały w ciągu roku, uzgadniały co chcą zrobić i to jest taki czas na weryfikację tematów czy to w zakresie na przykład cyberbezpieczeństwa, które się pojawiają, czy zdrowia, farm wiatrowych ale też w obszarze energetyki.

Powiem jeszcze na koniec dlaczego ta zdolność instytucjonalna jest tak ważna. W ubiegłym roku – myśmy to przygotowywali – był konkurs na doliny wodorowe w Europie Środkowowschodniej. Tam można było jakieś środki zdobyć i chcieliśmy zbudować partnerstwo. Byliśmy w tym zaawansowani, ale nie udało się dopiąć tego, czasami z powodu drobnych rzeczy – to jest cykl takich drobnych rzeczy. Trochę zabrakło czasu, trochę zabrakło zaufania jeszcze nie zbudowanego w tym środowisku. A trochę też zabrakło rzeczywiście na końcu ludzi, którzy byliby w stanie operacyjnie to dopiąć.

Podkreślając: priorytety, partnerstwo, zdolność instytucjonalna – to są warunki do tego, żeby móc skutecznie zagrać, że tak powiem, o zieloną transformację energetyczną. Nie jest to jeszcze gwarancja ale to jest warunek do tego, żeby móc skutecznie działać – powiedział Stanisław Szultka – dyrektor Departamentu Rozwoju Gospodarczego Urzędu Marszałkowskiego Województwa Pomorskiego.

Fot. Kazimierz Netka.

– Pan dyrektor mówił o ryzykach, to jest ważne – podkreśliła moderatorka, Katarzyna Błachowicz – wiceprezes zarządu Klastra Gospodarki Odpadowej i Recyklingu – krajowego klastra kluczowego. Potem do tego wrócimy bo trzeba sobie zdawać sprawę że wizjonerstwo, o którym pan wspomina, to przygotowanie Pomorza na działania, zauważenie aspektów właśnie wodorowych kolizyjnych – to jest też obarczone ryzykiem. Natomiast tak jak pan wspomniał też brakuje ludzi ale o tych kwalifikacjach, kompetencjach, to chciałabym potem jak będzie czas porozmawiać bo to też wpływa na ten proces przyśpieszenia bądź opóźnienia zielonej transformacji. Jak to wszyscy wiemy w przedsiębiorstwach, w biurach, człowiek tak naprawdę jest motorem działań, a potem ważne jest tworzenie warunków, o których pan dyrektor wspominał, jest kluczowe do tego żeby móc pewne rzeczy realizować. Pani doktor Beata Lubos jest z nami tutaj i ja chciałam, żeby pani z perspektywy gospodarki powiedziała.

Fruwające taksówki?

– Do innowacji czasami jesteśmy zmuszeni – zwróciła uwagę dr Beata Lubos – dyrektor Departamentu Współpracy Międzynarodowej, Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa. – Mam wrażenie, że jest taki moment kiedy złe sytuacje na rynku wpływają na przyśpieszenie transformacji w kierunku zielonym.

Troszeczkę tutaj wchodzę w system cen energii, ale jednak elektromobilność jest bardzo silnym trendem, który się będzie rozwijał. Być może będziemy się zastanawiali jak mitygować i zmniejszać dostępność. To ulubione tematy: zawracania do obiegu, gospodarka obiegu zamkniętego to wszystko co się dzieje też na poziomie regulacyjnym, na poziomie Unii Europejskiej, która bardzo mocno wyznacza trendy. No i myślę że jest coraz większa świadomość znaczenia tego trendu też po stronie przedsiębiorców, jednostek naukowych też. O tym moim zdaniem powinno się mówić o wiele więcej w kraju, który oprócz oczywiście swojej silnej mocy przemysłowej jest oparty również na rolnictwie.

Transformacja zielona w sektorze produkcji żywności produkcji i oczywiście konsumpcji jest mocnym trendem. Zielona transformacja, stała się modna, lifestylowa wręcz. Zero waste dominuje na instagramach i innych mediach społecznościowych. Myślę, że bardzo dobrze zacząć od tego żeby dorównać do liderów, na przykład do krajów skandynawskich, które mają to w swoim DNA, nie muszą się tego uczyć.

Kolejnym trendem jest wykorzystanie technologii myślę już mainstreamowych, takich jak sztuczna inteligencja, cyfryzacja, blockchain, virtual reality do tego aby budować nowe modele przyczyniające się do zielonej transformacji.

Myślę, że nie trzeba nikogo na tej sali przekonywać jak bardzo rozwiązania cyfrowe sprzyjają optymalizacji procesów produkcyjnych i mogą bardzo mocno przyśpieszyć zieloną transformację. To co mega cieszy – przyłączam się ro tego, co mówił pan dyrektor: aktywność w branży edukacyjnej – uśmiecham się do pani dyrektor Karoliny Lipińskiej – której misją życiową jest podnoszenie świadomości w kontekście edukacji w zielonej transformacji w segmencie offshorowym – to jest taki pilotaż, w którym myślę, że wszystkim nam dodaje skrzydeł i jest ogromną inspiracją.

To co Pomorskie robi w offshorze na rynku edukacyjnym absolutnie nadaje się do multiplikowania w różnych subsegmentach, w kierunku dążenia do zielonej transformacji. I już pomijam wątki edukacji przedsiębiorców, naukowców w pracy z dzieciakami, które w przyszłości będą uważali pewne rzeczy za super normalne, a nie za bycie eko. To jest ta normalność, do której dążymy, więc szczere gratulacje dla państwa bo zawsze gęba mi się uśmiecha jak słyszę o tej aktywności.

To, co jest trendem, myślę, że państwo to widzą: tworzy się ogromny rynek, rynek dla konsultingu, dla doradztwa, dla segmentu certyfikacyjnego. To jest aktualnie nie tylko moda ale i konieczność żeby certyfikaty posiadać i tu ogromna rola klastrów, żeby w swoich nowych pomysłach na usługi dla firm pouwzględniać naprawdę mainstreamowe usługi. To pomoże przejść przedsiębiorcom suchą stopą w momencie, kiedy certyfikaty będą już absolutnie wymagane na 100 procent i bez nich nie będzie można postawić stopy dalej w kontraktach europejskich i tak dalej.

W branży, w której ja aktualnie siedzę, którą się zajmuję, czyli w obszarze mobilności my też widzimy zmiany, jak bardzo intensyfikacja mobilności, autonomizacja, cyfryzacja mają wpływ na to, jakie produkty użytkujemy. Bardzo dużo mówi się również o sustainable urban planning logistic i to ma kluczowe znaczenie dla tego, żeby zielona transformacja miała również miejsce w miastach. Nas aktualnie w Instytucie Lotnictwa rozgrzewa temat urban e-mobility, czyli niskiej mobilności powietrznej, taksówek powietrznych, systemu transportu w pełni zelektryfikowanego, który zarówno w segmencie cargo jak i w segmencie osobowym wykorzystuje to, że te 20 metrów nad powierzchnią Ziemi nie ma korków jeszcze – bo myślę, że wkrótce będą – i te rozwiązania łącznie  z pracą nad paliwami zrównoważonymi, w które aktualnie troszkę bardziej wierzę niż w taką bardzo silną i szybką wodoryzację i elektryfikację transportu lotniczego. W to wkładamy duże środki, żeby przyczynić się do zielonej transformacji.

To jest ten trend w transporcie lotniczym, autonomicznym, w tym myślę, że będzie nas rozgrzewał nie kosmicznie ale jednak jest bardzo ważna wizja: już na olimpiadzie w Paryżu takie taksówki mają fruwać i będą oczywiście eko – powiedziała dr Beata Lubos – dyrektor Departamentu Współpracy Międzynarodowej, Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa.

– Przypominam sobie jak parę lat temu zobaczyliśmy pierwszego drona, który pizzę donosi – wspominała pani prowadząca Katarzynę Błachowicz – wiceprezes zarządu Klastra Gospodarki Odpadowej i Recyklingu – krajowego klastra kluczowego. – Teraz drony są pospolicie wykorzystywane w różnych dziedzinach. Istotna jest też robotyzacja, cyfryzacja – tak samo te kierunki, o których tutaj wspominasz, są ciekawe, rozwojowe.

Fot. Kazimierz Netka.

Pani moderatorka zwróciła się tutaj do Marka Szczepańskiego – dyrektora Departamentu Programów Ekologicznych w Banku Ochrony Środowiska:

– Proszę powiedzieć, jaki jest rodzaj wsparcia finansowego do tych wielu inicjatyw, inwestycji – czego można się spodziewać w tych obszarach?

– Jesteśmy niewielkim w sumie bankiem, ale bankiem specjalistycznym, takim, który finansuje przede wszystkim zielone i niebieskie czy związane z wodą projekty – odpowiedział dyrektor Marek Szczepański. – Wynika to z naszej misji, a dwa z tego, że naszym właścicielem (głównym akcjonariuszem) jest Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Pieniędzy jest i będzie bardzo dużo. Mówię o środkach publicznych i prywatnych powiązanych z publicznymi. Nawiązując do tego, co powiedział prezes Krzysztof Krystowski, o tych dotacjach – jeśli chodzi o projekty poprawiające efektywność energetyczną, dotyczące OZE, to państwo zauważyliście – ci którzy śledzą rynek funduszy unijnych – nastąpiła gwałtowna, radykalna zmiana. Komisja Europejska wobec Polski oraz innych państw przyjęła zasadę że jeśli jakiś projekt wygeneruje zysk albo wygeneruje oszczędności to nie powinny być udzielane bezzwrotne dotacje ale powinny być wykorzystane inne instrumenty, tak zwane zwrotne. To może być pożyczka preferencyjna, to może być gwarancja, która umożliwia skorzystanie z kredytu bankowego, to mogą być dopłaty do ceny, do kapitału. Nowością z mojego punktu widzenia – zajmuję się funduszami już wielu lat – kapitalną nowością jest możliwość łączenia na przykład gwarancji z dotacją. Jest możliwość łączenia pożyczki z dotacją, co zbliży te tak zwane instrumenty zwrotne do tego, do czego się państwo przyzwyczailiście – czyli do dotacji.

Jednym z celów polityki europejskiej w ramach tak zwanej polityki spójności jest niskoemisyjna Europa, czyli cel polityki drugi. Mówię to dlatego, że Komisja Europejska i Parlament przyjęły zasadę, że bardzo dużo środków w ramach polityki spójności będzie przeznaczonych na zielone i niebieskie projekty. W związku z tym mogę mówić śmiało, że pieniędzy jest bardzo dużo, a one będą głównie w trzech, czterech miejscach się pojawiały.

Pierwsze we wspomnianym już chyba programie o wdzięcznej nazwie FENG – w Funduszach Europejskich dla Nowoczesnej Gospodarki, co na pewno też państwo zauważyliście, że wszystkie programy unijne mają teraz początek FE – Fundusze Europejskie, czyli jest program FENG, program FEnIKS – Fundusze Europejskie na Infrastrukturę, Klimat i Środowisko i programy regionalne oraz KPO czyli Krajowy Plan Odbudowy – o nim nie będę mówił teraz, ponieważ myślę, że nowy rząd będzie próbował negocjować założenia tego programu.

Jeśli chodzi o program FENG – to bardzo interesujące z punktu widzenia przedsiębiorców wydają się dwa instrumenty. Po pierwsze tak zwany kredyt ekologiczny: w wielkim uproszczeniu to jest kredyt, w którym państwo zleciło w jednym z banków, które współpracują z Bankiem Gospodarstwa Krajowego – udzielanie kredytów komercyjnych. Natomiast po spełnieniu odpowiednich warunków znaczna część tego kredytu będzie spłacona dotacją.

To będzie dotacja, ale ona nie będzie przekazywana na państwa konto tylko zmniejszy kapitał do spłaty. To mogą być bardzo znaczne środki – zależy od tego jaka to będzie inwestycja – ponieważ ta pomoc będzie udzielana zgodnie z zasadami pomocy publicznej czyli mapą pomocy regionalnej. Pierwszy nabór wniosków odbył się latem tego roku. Kolejny będzie pod koniec pierwszego kwartału przyszłego roku i bardzo mocno zachęcam do tego żebyście państwo przyjrzeli się temu instrumentowi, którym można na przykład finansować modernizację linii produkcyjnej, wymianę starych linii produkcyjnych dla nowe mniej energochłonne, ale także na wymianę oświetlenia wewnątrz hal, termomodernizację budynku. To bardzo szeroki katalog wydatków. Dokumenty są znane, więc zachęcam do wejścia na odpowiednie strony internetowe i przygotowanie się do tego, żeby złożyć wniosek w kolejnym naborze.

Drugi instrument, też ciekawy chociaż wydaje się mniej atrakcyjny finansowo – to kredyty z gwarancją eko-max. Instrument szybszy. To znaczy w przypadku wspomnianego kredytu ekologicznego wnioski będzie oceniał nie tylko bank komercyjny od strony biznesowej, a także Bank Gospodarstwa Krajowego, który będzie weryfikował spełnienie warunków pod kątem udzielenia dotacji. Natomiast kredyt z gwarancją eko-max to będzie decyzja tylko i wyłącznie banku, do którego pójdziecie państwo po kredyt zabezpieczony gwarancją bezpłatną. W przypadku małych i średnich przedsiębiorstw, które zrealizują projekt zgodnie z planem, będzie można liczyć na 20% dotacji, która spłaci część kredytu czyli trochę mniej niż w przypadku kredytu ekologicznego. Te kredyty z gwarancją eko-max będą dostępne już od pierwszego kwartału przyszłego roku; też zachęcam.

Żeby nie przedłużać powiem tylko o dwóch kwestiach. Po pierwsze – o problemach regionalnych. We wszystkich programach regionalnych będą uruchomione instrumenty – albo preferencyjne pożyczki albo pożyczki połączone z dotacją na zielone projekty – takie, które poprawiają efektywność energetyczną firm i dają możliwość wykorzystania środków na utworzenie instalacji OZE głównie na własne potrzeby, bo sama produkcja energii elektrycznej z OZE będzie finansowana z programu FEnIKS i tu jeszcze nabory wniosków nie zostały uruchomione.

Ostatnie zdanie: to nie jest tak, że środki będą bezwarunkowe. Jednym z warunków, bardzo ważnym, będzie spełnienie określonych wymagań ekologicznych, zmniejszenie zużycia energii pierwotnej – powiedział Marek Szczepański – dyrektor Departamentu Programów Ekologicznych w Banku Ochrony Środowiska.

– Patrzę na pana Piotra Śladowskiego, którego chciałam zapytać jakie działania należy podjąć żeby wspomóc rozwój potencjału innowacyjnego i osiągnięcia przewagi konkurencyjnej? – zapytała Katarzyna Błachowicz – wiceprezes zarządu Klastra Gospodarki Odpadowej i Recyklingu – Krajowego Klastra Kluczowego, moderująca debatę. – Zgodnie z założeniami Brukseli do 2030 roku – mamy niewiele czasu – Unia Europejska powinna w 40% zaspokajać swoje potrzeby z odnawialnych źródeł energii.

Fot. Kazimierz Netka.

– Każda rewolucja, każda transformacja z całą pewnością dają przede wszystkim szanse. I tutaj można spojrzeć na te szanse z różnych perspektyw – mówił Piotr Śladowski – prezes ARP E-Vehicles. – Jeżeli weźmiemy perspektywę samorządową – jak pan dyrektor mówił – olbrzymie środki na elektromobilność z Unii Europejskiej są przeznaczone, bo co najmniej cztery miliardy euro w tej perspektywie to są środki unijne, które mają być przeznaczone właśnie na wsparcie elektromobilności z tych programów, które w tej chwili znamy. Wiemy, że co najmniej 1350 autobusów zeroemisyjnych ma być sfinansowane ze środków unijnych w Polsce miejskich i praktycznie drugie tyle autobusów międzymiastowych. To daje dość znaczną liczbę: pieniądze na około 3000 autobusów. To są głównie środki dla samorządów, które mogą dotacje wykorzystać nie tylko na zakup autobusu, lecz w większości programów, 50 procent na przykład środków z takiego programu ma być wykorzystane na zakupy autobusów, a pozostała część może finansować powstawanie banków energii, fotowoltaiki, wiatraków oraz innych tego typu obiektów, więc to jest bardzo duża szansa dla polskich samorządów na odnowienie taboru, na stworzenie taboru, bo w wielu powiatach nadal nie ma transportu publicznego. Mało tego, mogą te samorządy dzięki temu przynajmniej w drobnym stopniu, uczestniczyć w transformacji energetycznej zielonej, czyli budować miejski bank energii, jakąś mikro produkcję energii chociażby pod potrzeby transportu publicznego, do czego my akurat właśnie też zachęcamy jako producent aut zeroemisyjnych czy elektrycznych, czy wodorowych. W naszej perspektywie najlepszym modelem byłoby gdyby ta energia była wytwarzana na miejscu przez gminy, przez samorządy, miasta, a następnie te autobusy zeroemisyjne jeździły na energii wyprodukowanej w danym miejscu – to byłaby właśnie prawdziwa zielona transformacja i jeździlibyśmy na zielonym prądzie – uzasadniał Piotr Śladowski – prezes ARP E-Vehicles.

– Pojawia się pytanie, jak zachęcić samorządy to tego czy przekonać… – kontynuowała temat pani moderatorka.

– Troszeczkę się dziwię bo jak patrzymy na raporty NIK-u to okazuje się, że pieniędzy jest dużo, a samorządy nawet nie wnioskują o te pieniądze – powiedział jeden z uczestników panelu. – Tak że chyba tutaj jest też i dla klastrów wiele do zrobienia – zadanie żeby edukować samorządy. Gdy jeździmy po samorządach, spotykamy się i rozmawiamy, to samorządy robią duże oczy i są zdziwione, że: ale jak to, 90% dotacji? No właśnie w tej chwili na tego typu programy dotacja jest w wysokości nawet 90 i więcej procent, a wkład własny także bardzo często jest finansowany pożyczką chociażby z NFOŚiGW.

Właściwie nie trzeba mieć w ogóle środków własnych żeby uczestniczyć z perspektywy samorządu w zielonej transformacji. Wystarczy tak naprawdę chcieć, środków jest bardzo dużo, a będzie jeszcze więcej. Pani moderator zauważyła: są wytyczne unijne które mówią, żeby już w tym roku mieć 10% transportu publicznego zeroemisyjnego, w 2028 to już jest 30 procent, a od 2030 roku – zakaz rejestracji nowych pojazdów niezeroemisyjnych, więc ta transformacja naprawdę dość szybko nastąpi jeśli chodzi o transport publiczny, więc z punktu widzenia samorządów jest to olbrzymia szansa na dodatkowe środki, na realizację wielu fajnych inwestycji w gminach, powiatach, miastach. To jest taka perspektywa samorządowa, ale z drugiej strony mamy też perspektywę przedsiębiorców, też makroprzedsiębiorców, czyli wraz z zieloną transformacją powstają całe nowe duże branże, których do tej pory nie było. Pomorskie jest bardzo dobrym przykładem bo w Słupsku jest fabryka butli wodorowych Worthingtona, czyli mogą powstać nowe fabryki, nowe zakłady usługowe, które będą świadczyć serwis; nawet branże, które rozwiną sieci ku temu. Mamy do czynienia z zieloną transformacją tak jak przedmówca tutaj mówił: infrastruktura, infrastruktura, infrastruktura. Bardzo olbrzymie środki raczej będą inwestowane w infrastrukturę energetyczną i w infrastrukturę poborową w najbliższym czasie.

Usługodawcy dla tych projektów czy też producenci komponentów różnego typu – to są naprawdę olbrzymie szanse dla polskiego przemysłu, czego może być przykład Worthington ze Słupska ale w Zielonej Górze mamy bardzo dużą firmę Ekoenergetyka, która produkuje ładowarki. Wygrali jeden z największych przetargów w Europie na dostawę kilku tysięcy ładowarek dla Paryża. Wcześniej robili coś dla Berlina. To naprawdę bardzo duża szansa żeby pojawić się z nowymi produktami właśnie, jak zbiorniki na wodór, z całą infrastrukturą wodorową, jak ładowarki elektryczne. Dla przedsiębiorców jest szansa na wykorzystanie tego, co się dzieje żeby zaistnieć na rynku. Nawet i dla firm, które produkują oprogramowanie. To też wszystko jest potrzebne dla systemów rozliczeniowych – powiedział Piotr Śladowski – prezes ARP E-Vehicles.

– A więc potrzebne są dialog i rozmowa, rozwijanie łańcuchów rozwoju na różnych poziomach i płaszczyznach żeby wiedzieć jakie są potrzeby i jakie są możliwości oraz potencjał do realizacji tych działań związanych z zieloną transformacją – powiedziała pani prowadząca Katarzyna Błachowicz – wiceprezes zarządu Klastra Gospodarki Odpadowej i Recyklingu – Krajowego Klastra Kluczowego. – Wspomniany został wodór i od razu popatrzyłam na panią Żanetę Kłostowską – menedżerkę Klastra Technologii Wodorowych, reprezentującą Regionalną Izbę Gospodarczą Pomorza. To duży obszar do rozmów. Bo w wodorze bardzo dużo rzeczy się dzieje i mówimy o nim w całej Polsce, ale myślę, że niektórzy mają obawy albo niewiedzę jak można go wykorzystać. Zmierzam do tego, żeby wskazać, może małym i średnim przedsiębiorstwom, jak się włączyć w transformację gospodarki, w kierunki, którymi pani się zajmuje, o których tutaj cały czas mówimy.

– Zacznijmy od tego, co wiedzą małe i średnie przedsiębiorstwa na temat transformacji energetycznej – zaproponowała Żaneta Kłostowska – menedżerka Klastra Technologii Wodorowych, Regionalna Izba Gospodarcza Pomorza. – Podczas ostatnich badań przeprowadzonych w województwie pomorskim na 350 podmiotach, stwierdzono, że 12% firm nie ma pojęcia o tym, czym jest transformacja energetyczna i uważają, że kompletnie to zjawisko ich nie dotyczy, więc jakby pierwszym elementem jest tak naprawdę dialog, edukacja. Tutaj też ukłony dla pani Karoliny Lipińskiej bo edukujemy młodsze pokolenia i tak naprawdę ci młodzi ludzie wchodząc na rynek pracy będą mieli bagaż świadomości dotyczących zarówno tego jak możemy wpływać na zmiany klimatyczne, jak kształtować rynek aby raportować niefinansowo, czyli uwzględniać wszystkie parametry środowiskowe. To jest jeden element.

Jeśli mówimy o małych firmach i mikroprzedsiębiorstwach, to też musimy mówić o horyzoncie czasowym, jeśli mówimy o inwestycjach w transformację energetyczną i właśnie to raportowanie, ponieważ włączenie tych małych i mikroprzedsiębiorstw do łańcucha wartości nie tylko wodorowego, wymaga od nich różnego rodzaju działań. Nie muszą to być działania chociażby całkowitej zmiany zasilania obiektów bo mogą być to małe przedsiębiorstwa, które są przedsiębiorstwami czy zakładami o bardzo dużej energochłonności, natomiast żeby pokazać kontrahentom, że dobrze działamy, ale także żeby wykazać, że jesteśmy w stanie się transformować i dekarbonizować. Natomiast jeśli chodzi o łańcuch wartości wodorowych, o budowę gospodarki wodorowej na Pomorzu, ale także w całym kraju to Klaster Technologii Wodorowych wciąga w działania małe, mikro i też duże przedsiębiorstwa. Budujemy cały łańcuch wartości, ponieważ są potrzebni mali dostawcy, są potrzebni serwisanci, są także potrzebne rozwiązania IT, rozwiązania konsultingowe. Współpracujemy z organami samorządowymi, współpracujemy z jednostkami naukowo – badawczymi tworząc tak naprawdę całe otoczenie, które daje szereg możliwości dla wszystkich firm i wszystkich zainteresowanych podmiotów uczestniczenia w budowie gospodarki wodorowej.

Krok, który wykonaliśmy w ostatnim czasie i będziemy realizować, to harmonogram i założenia naszych działań. Szczegóły będą omawiane 1 grudnia podczas „Spotkania sygnatariuszy Pomorskiej Platformy Rozwoju Morskiej Energetyki Wiatrowej na Bałtyku: offshore i wodór w synergii dla rozwoju zielonej energetyki”. Tak jak wcześniej wspomniano, Pomorze jest tak naprawdę zagłębiem zielonej energii. Mamy tutaj bardzo dobre uwarunkowanie jeśli chodzi o samo wybrzeże, czyli warunki wiatrowe, morskie farmy elektrowni wiatrowych, mamy możliwości związane z naturalnymi magazynami wodoru, które są w naturalnych formacjach soli kamiennej czyli mówimy tu o kawernach. Mamy też Zatokę Gdańską, która obfituje w duże ilości zasobów wodnych, do wykorzystania w przyszłości na potrzeby elektrolizy, ponieważ nie będziemy zużywać zasobów wody słodkiej, pitnej, natomiast będziemy wykorzystywać zasoby wody słonej do produkcji wodoru. Tutaj mamy bardzo dużo predyspozycji, możliwości do wykorzystania i nasi przedsiębiorcy – ci którzy są świadomi, którzy chcą wyjść naprzeciw oczekiwaniom i też płynąc tym nurtem zielonej transformacji – korzystają z tych elementów, zgłaszają się, rozmawiamy, prowadzimy dialog i wspomagamy jak tylko możemy w tym elemencie aby wspólnymi siłami uruchomić gospodarkę wodorową, połączyć ją z innymi odnawialnymi źródłami energii. To jest kluczowe ponieważ wodór nie będzie funkcjonował bez offshoru, ani też bez odnawialnych źródeł energii. My jako klaster wspomagamy nie tylko nasze firmy, ale też sporo firm niezrzeszonych, które przychodzą do nas z różnego rodzaju zapytaniami, więc jesteśmy otwarci na dialog; chcemy budować nasze zielone Pomorze – zaakcentowała Żaneta Kłostowska – manager Klastra Technologii Wodorowych, Regionalna Izba Gospodarcza Pomorza.

Fot. Kazimierz Netka.

– Mnie to bardzo cieszy. Chętnie posłucham jeszcze pana Piotra Śladowskiego: jak nie zaprzepaścić szans związanych z zieloną transformacją? – zapytała pani moderatorka Katarzyna Błachowicz – wiceprezes zarządu Klastra Gospodarki Odpadowej i Recyklingu – Krajowego Klastra Kluczowego.

– Generalnie, jak wiemy, po prostu zielona transformacja się odbędzie więc wsiadamy do tego pociągu i jedziemy – odpowiedział prezes Piotr Śladowski. – Wyjścia specjalnie nie ma. Trzeba wykorzystywać szanse, które się pojawiają; środki unijne są uruchamiane na te wszystkie projekty i pieniędzy będzie naprawdę bardzo dużo. Trzeba postarać się zerknąć na tę problematykę trochę szerzej. Mnie się narzuca tutaj na myśli parę anegdot, z którymi już mieliśmy do czynienia. Na przykład to, że szef Urzędu Patentowego nowojorskiego w 1900 roku złożył wniosek do Kongresu o zamknięcie swej instytucji, ponieważ wszystko zostało już wynalezione – to są fakty. Zobaczcie drodzy państwo, podobnie żartobliwy przypadek: architekci paryscy, którzy się też zastanawiali, że jak tak szybko Paryż będzie się rozwijał, to gdzie te wszystkie stajnie się pomieszczą. Tak więc nagle się okazuje, że pewne problemy rozwiązują się same i zielona transformacja też jest taką zmianą, można powiedzieć globalną, którą nie do końca jeszcze chyba jesteśmy w stanie sobie wyobrazić bo to jest też przejście z energetyki dzisiejszej na energetykę rozproszoną. Jeżeli na przykład mówimy o wodorze jako o medium do przenoszenia bo to tak trzeba to nazwać, drodzy państwo, wodór w związku z jego właściwościami, z całą pewnością nie jest substancją dedykowaną do transportowania, więc z samego tego faktu energetyka bardziej rozproszona niż taka skumulowana jest wskazana. W Bełchatowie mamy jedną wielką elektrownię, która rozsyła energię po jednej trzecie Polski, ale teraz to zupełnie inny przemysł nas czeka i zupełnie inna energetyka. Trzeba trochę szerzej spojrzeć na całokształt.

Długi czas zajmowałem się też logistyką paliw w Orlenie i naprawdę mógłbym jedną konferencję zrobić na ten temat i ona była to naprawdę bardzo ciekawa. Problemem już jest przewożenie gazów typu LPG, propan butan, a jeżeli miałbym tworzyć logistykę ogólnopolską wodoru, to jak mówię, to jest temat na oddzielną konferencję. Dlatego trzeba spojrzeć na temat transformacji dużo szczerzej. Czeka nas coś, czego my do końca dzisiaj sobie nie wyobrażamy. To jest troszkę tak jak z naszej perspektywy: samochód elektryczny – samochód spalinowy. Bardzo często kierowcy uważają, że to jest to samo, dlatego że ma cztery koła i jeżeli jeździmy autem spalinowym, wsiadamy do elektryka i uważamy, że tak samo musi jeździć. A to jest zupełnie inna charakterystyka pojazdu – to tak naprawdę jest komputer na kołach, zupełnie inne systemy w środku, więc trzeba się też nauczyć posługiwać tym urządzeniem od nowa – to nie jest samochód jaki znamy do tej pory.

Zachęcam do skorzystania z testowania tych samochodów, do degustacji, na czym polegają auta elektryczne – mówił Piotr Śladowski – prezes ARP E-Vehicles.

– Chciałem zabrać głos, ponieważ wydaje się, że to proste pytanie, które Pani zadała jest bardzo ważne i też trochę tak w kontekście tego, że tutaj sobie tak słodzimy trochę w poszczególnych wypowiedziach, mówiąc o potencjałach, o szansach, co oczywiście też jest prawda ale rzeczywiście gdzieś to pytanie: jak nie zaprzepaścić tej szansy, jak by nie pozwolić ograć się bo to nie jest przypadek przynajmniej taką mam nadzieję – mówię tutaj do organizatorów – ale że temat zielonej transformacji jest na kongresie klastrowym pierwszym tematem – zauważył dyrektor Stanisław Szultka.

Bo rzeczywiście to jest fundamentalna zmiana. Ten proces, który nastąpi, który ruszy w najbliższej co najmniej dekadzie będzie definiował konkurencyjność poszczególnych obszarów. Tych, którzy będą nowymi wygranymi bądź przegranymi. Oczywiście mówimy o szansach, o potencjałach, że to jest dostępne; była mowa o finansowaniu, że go jest dużo. Chociaż jak zawsze pamiętam słowa pewnego marszałka, który powiedział, co jest potrzebne do wygrania wojny: pieniądze. Tutaj tak samo ważne są pieniądze, ale jedno, że one są dostępne czy na poziomie europejskim, czy na poziomie zwrotnym, oczywiście one są trudniejsze i trzeba inaczej do nich podchodzić. Ale ja bym nie lekceważył takiej naszej zdolności do sięgnięcia po nie, naszej zdolności organizacyjnej. To że środki dla klastrów są również na poziomie europejskim, co nie znaczy że zawsze jak można po nie jakby sięgnąć, bo tutaj pan prezes Krystowski mówił o o 10-osobowym zespole w jakimś klastrze ale takich klastrów jeszcze w Polsce dużo nie ma, żeby rzeczywiście miały taką siłę instytucjonalną, ale nawet nie chodzi o 10 ale trzeba mieć jakiś jądro, jakieś zespół i stabilność tego zespołu żebym mógł on myśleć o realizacji swojej własnej agendy, a nie agendy, która jest dostępna w programach dofinansowania.

Mówię o tym też dlatego, że o tej zdolności, ale też budowania partnerstw, ale też dlatego że my dzisiaj jesteśmy w innym miejscu, my jako samorządy, jako przedsiębiorstwa, jako organizacje pozarządowe ale też w takim sensie w innych miejscach definiowania polityki – czy ram tej polityki wydatkowania pieniędzy niż byliśmy jeszcze 10 czy 15 lat temu. Wtedy rozwiązywaliśmy problemy, które Europa zachodnia, świat zachodni miały już dawno rozwiązane i my w zasadzie oczywiście braliśmy ich wzorce, dostosowywaliśmy się do naszego poziomu. Dzisiaj jesteśmy w takim momencie, że rozmawiamy o problemach, których Europa zachodnia też nie ma jeszcze rozwiązanych. Sami musimy się nauczyć, wymyślić nawet coś, co nie jest jeszcze dane. Musimy nauczyć się definiować priorytety – co naprawdę nie jest takie zupełnie oczywiste, zupełnie łatwe.

Ale ja też patrzę na zieloną transformację jak na pewną szansę. Bo to rozdanie to jest nowe rozdanie gospodarcze, też polityczne w jakim sensie, ale też społeczne oczywiście, bo to będzie miało daleko idące konsekwencje – jako taką szansę, że czasami ktoś jest gotowy, zdeterminowany i może zagrać sobie powyżej swoich możliwości – i może trochę też jak teraz gospodarka – wyjść z tego podwykonawczego modelu na bardziej innowacyjny. Wsiedliśmy do pociągu; bardzo szybko pędzi już ten pociąg, ale patrząc z perspektywy kilku lat, to mam wrażenie, że Zachód idzie szybciej. To jest na pewno – nie chcę straszyć – ale to jest raczej wezwanie do mobilizacji i do wspólnego rozmawiania i definiowania jak można temu przeciwdziałać.

– Ja myślę, że my możemy spokojnie Zachód dogonić – przekonywała pani uczestniczka dyskusji. To wszystko wymaga stabilnego otoczenia regulacyjnego, które po prostu pozwoli inwestorom wyjść do nas, zainwestować pieniądze w transformację i wtedy możemy rzeczywiście gdzieś tam dogonić czołówkę. Chociażby tak jeżeli mówimy o polskiej energetyce wiatrowej .Wielka Brytania ma fantastycznie przygotowane regulacje, my możemy coś zrobić, skalkować tę legislację i po prostu pójść do przodu, zapewnić stabilizację dla inwestorów, którzy chcą wejść na polski rynek.

– Niwelowanie barier inwestycyjnych jest tutaj kluczową sprawą – stwierdziła pani prowadząca Katarzyna Błachowicz – wiceprezes zarządu Klastra Gospodarki Odpadowej i Recyklingu – Krajowego Klastra Kluczowego.

– W Hiszpanii czy Portugalii są stacje tankowania wodoru, one są ogólnodostępne. My jesteśmy w tej samej Unii Europejskiej, natomiast u nas bardzo ciężko o pozwolenia, certyfikację, odbiory bo po prostu nie ma naszych wewnętrznych regulacji. Uważam, że powinniśmy to wykorzystać i uczyć się, patrzeć na te kraje, które poradziły sobie z tym problemem. Można tam pojechać, dotknąć, zobaczyć.

Wiem, że takie kopiowanie 1-1 to nie zawsze się też sprawdza – zauważyła pani moderatorka. Nie wiem, jak tutaj u państwa, ale są też jednak uwarunkowania kulturowe, społeczne i właśnie to co pani wspomniała: legislacyjne – powodują że procesy inwestycyjne na przykład z naszej branży, związanej z odpadami, przesuwały się o 5 – 7 lat. Dlatego tak patrzę na nowe technologie, które powstają. Mamy teraz pierwsze zakłady recyklingu litowo – jonowe, a trzeba gonić Europę.

Fot. Kazimierz Netka.

– Powrócę do poprzedniego pytania bo rozmawialiśmy o kosztach i wyzwaniach – zaproponowała dr Beata Lubos – dyrektor Departamentu Współpracy Międzynarodowej w Łukasiewicz – Instytut Lotnictwa. – Z perspektywy instytutu badawczego pracującego w sektorze lotniczym jest takie wyzwanie, które powoduje, że pewne bariery się niwelują same. Pracując w branży lotniczej, wiem, że nie ma opcji żeby produkować czy pracować nad badaniami rozwojowymi na rynek krajowy – to nie ma większego sensu. Pracujemy z natury rzeczy dla klienta globalnego i ogromnym  wyzwaniem w kontekście zielonej transformacji jest właśnie to, że nasz przemysł i nasze pomysły na prace badawczo – rozwojowe muszą absolutnie przystawać do tego jakie są oczekiwania globalnych producentów i to jest największe wyzwanie bo tu od razu jesteśmy na początku peletonu czy tego chcemy czy nie. Oczywiście musimy tego lidera dogonić, po drugie nie stać w kącie i się nie bać, tylko generalnie zaprezentować się jako lek na całe zło. Z naszych doświadczeń – myślę, że o tym też będzie mowa w kolejnych panelach – bardzo sprawdzała się praca w partnerstwach europejskich z obszaru mobilności typu connecting of making driving czy sustainable international transport. To są takie ekskluzywne kluby, które decydują razem z „tajfunami” globalnymi, globalnymi firmami, w którą stronę transformacja wiadomo: cyfrowa i zielona, bo to jest aktualnie clou transformacji przemysłowej w Europie i na świecie, w którą stronę to pójdzie. I tak od strony technicznej praca z tymi zespołami czy praca przy jednym stoliku z Airbusem daje nam jako takiemu polskiemu instytutowi ogromną wiedzę jak peleton doganiać i jak możemy rozwinąć technologie.

Dla nas realnie barierą w zielonej transformacji jest mimo wszystko kwestia bezpieczeństwa, czyli zrównoważenia trendów związanych z transformacją zieloną, z bezpieczeństwem ruchu lotniczego czy ogólnie mobilności, bo zależy nam na jak najlżejszych konstrukcjach, ale dyskusja o tym, co się dzieje z lekką konstrukcją kiedy jest burza i latają pioruny to jest to jest inna sytuacja. Część naszych konstruktorów woli wtedy siedzieć w starym samolocie, a nie w nowym. To jest jedno ogromne wyzwanie technologiczne, które troszeczkę stopuje w tym sektorze rozwój zielonej transformacji. Ale jeśli o barierach mówimy, to uważam, że ogromna robota jest do wykonania po stronie legislacyjnej ze względu na ogromną siłę regulacji i standaryzacji.

Myślę, że musimy się zastanowić nie tylko nad tym, co jest do zrobienia. Wszyscy przedsiębiorcy, którzy mierzą się z transformacją zieloną, mierzą się z kwestiami recyklingu odpadów, myślę, że obudzeni o dwunastej w nocy wyrecytują swoje wątpliwości co do legislacji i ten głos myślę że jest bardzo mocno słyszalny. Dużo jest do zrobienia pod kątem legislacji odpadowej, rozszerzonej odpowiedzialności producenta.

To, że te firmy rzeczywiście czuły, że mają wpływ na system i że te środki są spożytkowane w sposób jak najbardziej efektywny to w debacie publicznej jest jest od dawna.

Bardzo dużo też do zrobienia jest pod kątem OZE i rozwoju legislacji w tym zakresie w kontekście planowania przestrzennego, w kontekście wymagań wobec nowoczesnych miast, ale też nie tylko w zakresie know what ale też know-how. Postawiłabym bardzo wysoko poprzeczkę w kontekście tworzenia kokreacji nowej legislacji wspólnie z jej użytkownikami. Może właśnie dlatego, żeby ta transformacja, która jest ogromnym wyzwaniem dla całej sfery gospodarczej przebiegała we wzajemnym zrozumieniu – na tym mi osobiście bardzo zależy, no i to jest oczywiście taka lista pobożnych życzeń ale życzyłabym również i sobie i legislatorom dużo wizjonerstwa w kontekście tworzenia rozwiązań, które nie blokują innowacji, nie blokują nowych inicjatyw. W tym kontekście jakkolwiek by to koledzy z NCNu nazwali by to przepisami blankietowymi, ale czasami tworzenie legislacji, która zostawią trochę przestrzeni na interpretację – mimo wielu minusów tego rozwiązania – to jest przestrzeń do tworzenia nowych wynalazków i koncepcji piaskownic regulacyjnych. Tego zawsze byłam ogromnym fanem i w sektorach, które są bardzo mocno uregulowane i takim jest też transport, energetyka, zdrowie, myślę że większość obszarów, w których działają krajowe klastry kluczowe w Polsce i ogólnie klastry i inicjatywy klastrowe. Stworzenie przepisów, które dają innowatorom immunitet od stosowania przepisów prawa i dają szansę zezwolenia na eksperymenty – pod oczywiście czujnym okiem regulatora – to są rozwiązania, które w wielu krajach mają miejsce i myślę, że można by je z powodzeniem stosować również u nas w kontekście zielonych technologii i transformacji zielonej.

W kontekście drugiej nogi, z którą mogą być związane pewne bariery czyli kwestie finansowania – pełna zgoda z panem dyrektorem Szczepańskim: to jest ogromny rynek, aktualnie ogromna liczba możliwości, też pewne wyzwanie związane z przeskoczeniem w kontekście finansowania inwestycji z systemu grantowego na system zwrotny, chociaż od wielu lat z powodzeniem ta transformacja ma miejsce. Wyzwaniem dla dużych, bogatych regionów będą oczywiście kwestie pomocy publicznej mówiąc z perspektywy Warszawy, gdzie to zero dofinansowania jednak trochę boli – i z natury rzeczy ta transformacja zielona w tych regionach w pewien sposób uprzywilejowanych – bo to też jest dobra wiadomość, że tak dobrze się rozwijają, skręca w stronę badań transrozwojowych. No i może tak powinno być ale jednak te zapóźnienia rozwojowe troszkę trudniej się przez to zadziewają.

– Chciałbym nawiązać do legislacji i nawarstwień powiedział pan dyrektor Stanisław Szultka. – Zgadzam się, że legislacja jest ważna, to jest warunek szerszego upowszechnienia się pewnych rozwiązań, ale też trzeba mieć świadomość, że jeżeli już regulacje są, a w szczególności jeżeli bazujemy czy wzorujemy się na implementacji, która jest w innych krajach, to znaczy, że oni tam są już dalej.

Gdy pewne rzeczy są uregulowane, to oczywiście też się czasami ogranicza przestrzeń do eksploatowania, do nowych rzeczy i to nie umniejsza znaczenia regulacji w szczególności w wodorze czy generalnie w tych nowych terenach. To nie wystarczy, jeżeli chcemy zagrać więcej. Chcemy wygrać też gospodarczo jakby silniej i zająć lepsze miejsce więc nie możemy się bać eksperymentować w jakimś sensie trochę wyprzedzając jakby formalnie regulacje powszechne. Są pewne sposoby żeby to zrobić ale do tego jest potrzebna chęć, determinacja, trochę większe środki czasami żeby zainwestować w coś co do końca nie wiemy: zwróci się czy nie. Natomiast czasami trzeba zainwestować więcej jak jeszcze do końca nie wiemy, po to też żeby dać sobie szansę, żeby nauczyć się zdobyć doświadczenie, żeby rzeczywiście być liderem. To często w Polsce jest bardzo słabe.

W kontekście finansowania zwrotnego: rzeczywiście u nas też coraz więcej jest w formule zwrotnej, ale na przykład mamy taki instrument „wyspy energetyczne” gdzie chcemy już nie na produkcję z fotowoltaiki czy z wiatraków dawać dotacje ale na pewno jako połączenie ciągle nowych technologii – na działania związane z magazynowaniem czy połączenie tego, żeby na przykład zwiększyć poziom autokonsumpcji lokalnie – na to dajemy dotacje, bo chcemy lansować demonstratorów, żeby rzeczywiście zwiększyć szansę, żeby zainwestował ktoś, kto zdobędzie doświadczenia i stanie się wzorem dla innych. Klastry też są wzorem i powinny być liderem, żeby czasami trochę wyprzedzały nawet regulacje – zaproponował pan dyrektor.

Kazimierz Netka

Proszę, czytaj również na portalu: Pulsarowy.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *