Pulsar europejski, czyli jak w UE marnuje się okazję do zabłyśnięcia na firmamencie nauki
Niechciane tętno starych ciał
W dawnych czasach (w połowie XX wieku) żartowano, że gdyby na Saharze wprowadzić polski model gospodarki, to po roku piachu by zabrakło. Teraz już jest lepiej; z gospodarką. Nadal źle jest z promocją wynalazczości. Nie tylko w Polsce, ale też we władzach Unii Europejskiej. Gdyby w podobny sposób nagłaśniali swe dokonania Japończycy, Amerykanie, Chińczycy – świat by się o ich sukcesach nie dowiedział. Tak, jak nie wie o naszym unikacie – zegarze pulsarowym…
Działania państwowych agencji, ministerstw, zniechęcają. Nie widać, by im zależało na rozpropagowaniu za granicą Polski oraz Europy, wieści o tym polskim czerpaniu sygnałów z Wszechświata. Po co więc się wysilać? Zamiast ślęczeć w laboratoriach, lepiej siedzieć… w knajpie. Przypominają się tu słowa piosenki, śpiewanej podczas studenckich rajdów:
Kopiernik ciełyj wiek trudiłsa
Cztoby dokazat’ ziemli dwiżenije.
Durak, paczemu nie napiłsa!
Tagda nie byłoby so mienia…
Unia Europejska ma coś niezwykłego, czym powinna się chwalic, z czego może być dumna, bo tego nie posiada nikt na świecie. Polski zegar pulsarowy to pierwszy i na razie jedyny taki mechanizm na naszym globie. Zegar najdokładniejszy, jaki kiedykolwiek ludzkość skonstruowała. Lepszy od atomowych. Myliłby się ten, kto pomyśli że UE z tego unikatowego czasomierza robi użytek. Nie chodzi o odliczanie upływających chwil, bo nad wykorzystaniem do tego pulsarowych sygnałów, trzeba rzeczywiście jeszcze popracować. Ważne jest, by UE tym wynalazkiem, albo raczej zespołem wynalazków, innowacji, zabłysnęła w świecie. Nic z tego. Unia okazji nie wykorzystuje. Wiadomo, że Amerykanie też pracują nad takim urządzeniem, a badania są utajnione. Niewykluczone, że pulsarowy zegar made in USA stanie się światową sensacją. Europie się nie śpieszy…
Truskawkowy impuls zamiast kosmicznego?
Dlaczego europejskiego zegara pulsarowego się nie nagłaśnia? Może dlatego, że jego serce znajduje się w spalonym kościele. Może dlatego, że to Polacy są jego twórcami? Może dlatego, że muzealnik jest jego pomysłodawcą i głównym konstruktorem. Może uczonym z wybitnych placówek naukowych, uczelni, instytutów, wstyd jest współpracować z placówką, kojarzoną raczej ze starością niż z nowoczesnością? Rzeczywiście, zegar pulsarowy odbiera sygnały z bardzo starych ciał niebieskich. Ciał, które powstały i zaczęły pulsować, zanim jeszcze stwardniała powierzchnia Ziemi, czyli, gdzieś na początku Wszechświata. W każdym razie, sygnały, które sterują zegarem, są sprzed kilku tysięcy lat, bo taki dystans, mierzony w latach świetlnych, dzieli Ziemię od pulsarów, wysyłających sygnały, które przechwytywane są przez radioteleskop w Gdańsku.
A może dlatego, że przy okazji nie promuje się żadna komercyjna firma?
Zegar pulsarowy powstawał już w 2010 roku. Już na inauguracji polskiej prezydencji w UE, w lipcu 2011 roku, można było się pochwalić pracami nad tym unikatowym aparatem. Stało się inaczej. Polska została pokazana jako… producent truskawek! Czy Pan Premier, Donald Tusk, częstując przewodniczącego KE owocami, nie wiedział o tych dokonaniach? A może wolał chwalić się strawberry, czyli słomianymi jagodami?
Do Brukseli, bez pomocy rządu
Brak zainteresowania ze strony możnych, nie zniechęcał zespołu budującego unikatowy, na skalę globu, zegar pulsarowy…
Miejsce, w którym narodził się ów wynalazek, jest dość niezwykłe: Kościół pod wezwaniem Świętej Katarzyny Aleksandryjskiej; jeden z najstarszych w Gdańsku. Jeszcze kilka lat przed pokazaniem światu zegara, ów kościół był niemal ruiną. Świątynię tę zniszczył pożar, 22 maja 2006 roku. Mimo tej katastrofy, pożogi, tam jednak zrodziła się myśl, by sięgnąć nieba – niemal najdalszych zakątków Kosmosu – gwiazd pulsarowych. Z tychże gwiazd, do Kościoła Św. Katarzyny w Gdańsku docierają teraz sygnały, by za pośrednictwem zegara pulsarowego, pokazywać ludzkości czas – znacznie dokładniej, niż do tej pory udało się to na Ziemi robić. Tak się dzieje, dzięki wynalazkowi kilku mądrych ludzi. Naukowców, konstruktorów z Gdańska i Torunia.
Wcześniej zegara pulsarowego nie zdążyły skonstruować takie potęgi naukowe jaku USA, Rosja, Chiny, Niemcy czy inne kraje. Polacy są pierwszymi!
Na zdjęciu: Uczestnicy oficjalnej inauguracji funkcjonowania zegara pulsarowego w Gdańsku.
– Cieszymy się, że Maria Skłodowska-Curie dwie nagrody Nobla zdobyła – mówił Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska, podczas inauguracji funkcjonowania zegara pulsarowego. – Czas jednak, by współcześnie żyjący Polacy dali światowej nauce coś nowego. Hejnał niech zostanie w Krakowie. Od teraz jednak niech sygnał czasu będzie podawany z Gdańska, od zegara pulsarowego. Miejmy nadzieję, że ten głos zostanie usłyszany w Warszawie, w stolicy Mazowsza, w stolicy Polski – mówił prezydent Gdańska. – Także w Brukseli.
Do Belgii, do stolicy Unii Europejskiej, pulsarowy czasomierz (w zasadzie jego repetytor – przekaźnik wskazań urządzenia głównego ) pojechał, zanim publicznie przedstawiono go w kraju. Pierwszy pokaz tego wspaniałego owocu polskiej nauki odbył się 5 października 2011 roku – w Parlamencie Europejskim.
Gdzie on jest?
Nieco ponad 5 lat później, w połowie października 2014 roku, do Brukseli udała się grupa polskich dziennikarzy, nagrodzonych w konkursie „Ludzka twarz EFS”. Pojechali ci, którzy wyróżnili się publicystyką rozwoju i wykorzystywania kapitału ludzkiego, czyli potencjału intelektualnego Polaków, ich mądrości. Oczywiście, zapytali tam o unikatowe w skali Ziemi, dzieło z Gdańska, czyli o pulsarowy zegar.
15 października, około godziny 16.17, wspólnie z panią europoseł Lidią Geringer de Oedenberg próbowaliśmy poszukać w Parlamencie Europejskim repetytora polskiego – gdańskiego zegara pusarowego. Nic z tego.
Pani europoseł Lidia Geringer de Oedenberg (europlaramnetarzystka VI, VII i VIII (obecnej) kadencji, była nie mniej od nas, zdziwiona brakiem pulsarowych odczytów w Brukseli.
– Rzeczywiście, nie ma, a przecież to ja, wspólnie z panem przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, europosłem Jerzym Buzkiem, postarałam się o umieszczenie zegara pulsarowego w Parlamencie Europejskim – mówiła pani europoseLidia Geringer de Oedenberg. Byłam wówczas szefową kwestorów…
Na zdjęciu: Spotkanie z europoseł Lidią Geringer de Oedenberg w Brukseli, w Parlamencie Europejskim.
Po dalsze wiadomości pani europoseł odsyła do swej strony internetowej http://lidiageringer.blog.onet.pl/2011/09/29/zegar-pulsarowy-w-parlamencie-europejskim. Oto historyczny zapis na tym portalu z 29 września 2011 roku:
„Zegar pulsarowy w Parlamencie Europejskim
Jeszcze nikt z nas go nie widział, ale by mógł się pojawić wkrótce w Parlamencie Europejskim potrzebna była zgoda kwestorów. Ponieważ wszelkie prezentacje w naszych budynkach są w moim portfolio, do mnie też należało zreferowanie sprawy na powakacyjnym posiedzeniu naszego Kolegium.
Do prezentacji czasu pulsarowego potrzebny jest komputer (typu przemysłowego: płaski, bezobsługowy, zintegrowany z monitorem) podłączony do przewodowej linii internetowej, monitor – LED 40´´ i standardowa klawiatura. By zwiedzający mogli zrozumieć jego działanie – dodatkowo jeszcze zwięzła informacja z tłumaczeniami na 23 języki obowiązujące w UE, zawierająca objaśnienia „czasu pulsarowego”, dane liczbowe “innych” czasów i różnic pomiędzy nimi, a także założenia konstrukcji zegara oraz historię jego powstawania w … Gdańsku*.Historia pomiaru czasu i odkryć astronomicznych związanych z pulsarami prowadzi nas prosto od Kopernika i Galileusza, przez Heweliusza do Wolszczana i jego pozasłonecznych planet wokół pulsara PSR1257+12. Szczegóły budowy zegara objęte są tajemnicą, o czym poinformowała mnie pieczątka „confidential” na dokumentach. Nie zdradzę zatem nic więcej poza tym, że gdański zegar z okazji Roku Jana Heweliusza (od momentu pierwszej prezentacji 5 października br), pozwoli nam w Parlamencie na pulsarową punktualność, a dzięki przekazowi on-line sygnałów dochodzących z obserwowanej właśnie gwiazdy będziemy mieli nawet informację o czasowych „niedokładnościach” zegarów atomowych…
Z pozdrowieniami z Parlamentu Europejskiego
Lidia Geringer de Oedenberg”.
16 października 2014 roku kontynuowaliśmy poszukiwania – w nieodległym od Parlamentu Europejskiego, gmachu Rady Unii Europejskiej, oprowadzani m.in. przez Bartosza Zadurę z Przedstawicielstwa Komisji Europejskiej w Warszawie. Około godziny 16:55 znaleźliśmy! Niestety, nie był to czasomierz, pokazujący najdokładniejsze w świecie wskazania! W pomieszczeniu, w którym polscy dostojnicy organizują konferencje prasowe, ujrzeliśmy na ścianie tradycyjne, elektryczne liczniki godzin, minut i sekund. Pokazywały one czas w Szczebrzeszynie, Murzasichlu, Chrząszczewie i w… Brukseli. Wskazanie tego ostatniego znacznie się różniło (pokazywał zły czas: 9:43, a pozostałe prawidłową: 16:55), mimo że Polska i Belgia są w tej samej strefie czasowej. Wskazań gdańskiego zegara pulsarowego, jedynego takiego w świecie, nie było… Widocznie Unii Europejskiej na precyzji nie zależy…
Na zdjęciu: Zegary w gmachu Rady Unii Europejskiej w Brukseli.
Oto twórcy
Zegar pulsarowy jest kolejnym dziełem naukowym, które Gdańsk w swych dziejach daje światu. Spośród innych wielkich dokonań wynalazców rodem z tego miasta, można wymienić na przykład urządzenie Daniela Gabriela Fahrenheita, którego skala pomiaru temperatury jest do dzisiaj w świecie stosowana – m.in. w USA. Drugi to Jan Heweliusz, światowej sławy astronom, który na nieboskłon przeniósł wiele historii ziemskiej, nazywając gwiazdozbiory, sporządzając naukową dokumentację. Teraz – czterech twórców zegara pulsarowego zapisuje się w dziejach światowej nauki.
Oto ów zespół badawczy – autorzy prototypu zegara pulsarowego:
• dr inż. Grzegorz Szychliński, zastępca dyrektora ds. ochrony dziedzictwa Kulturowego Muzeum Historycznego Miasta Gdańska, kustosz Oddziału Zegarów Wieżowych – pomysłodawca zegara pulsarowego
• mgr inż. Dariusz Samek, inżynier elektronik z firmy EKO Elektronik, specjalista technik antenowych i aparatury elektronicznej
• mgr inż. Mirosław Owczynnik, inżynier elektronik z firmy EKO Elektronik, specjalista w zakresie aparatury elektronicznej
• mgr Eugeniusz Pazderski, astronom, specjalista w dziedzinie aparatury radioastronomicznej z Centrum Astronomii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
Oczywiście, nie udałoby się tego wszystkiego dokonać bez poparcia, jakiego udzielał karmelitanin, ojciec Tadeusz Popiela, ówczesny rektor Kościoła pod wezwaniem Świętej Katarzyny w Gdańsku, obecnie prowincjał zakonu.
To jeszcze nie Nobel?
Jaką rangę ma skonstruowanie zegara pulsarowego w porównaniu z dokonaniami Heweliusza i Fahrenheita?
– Nie przelicytowywałbym tych odkryć – mówi Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska. – Zegar pulsarowy to kontynuacja dokonań tych dwóch gdańszczan. Pomiar czasu, podobnie jak temperatury, to jedne z najważniejszych naszych codziennych czynności. Bez termometrów i czasomierzy, nasze życie byłoby niemal niemożliwe. Gdy wstajemy, sprawdzamy, która jest godzina, oraz ile jest stopni za oknem. To dwa naturalne nasze odruchy, a Gdańsk dał światu możliwość zaspokajania potrzeb ludzkości w tym zakresie. Zegar pulsarowy to również kontynuacja dzieła Jana Heweliusza, który stworzył zegar wahadłowy i ciągle próbował skonstruować czasomierz jeszcze bardziej dokładny.
Czy zbudowanie pulsarowego zegara to dokonanie na miarę Nobla? Konstruktorzy tego urządzenia zaprzeczają. To przecież nic nowego, my jedynie połączyliśmy technologie – mówią. Jednak, trzeba było wiedzieć, które technologie i jak je wykorzystać, i to jest właśnie wynalazek, już w fazie patentowania.
– Ktoś kiedyś powiedział, że nasz wynalazek to jak wynalezienie koła – wspomina Dariusz Samek. – Tak rzeczywiście jest. Nasze urządzenie jest proste, niemal prymitywne, ale świetnie działa.
Na zdjęciu: „Szafa” z mechanizmami (na poddaszu kościoła), przetwarzającymi impulsu z Kosmosu na jednostki czasu ziemskiego. Pokazuje ją mgr inż. Dariusz Samek, inżynier elektronik, specjalista technik antenowych i aparatury elektronicznej.
Dlaczego właśnie Polacy, panowie z Gdańska i Torunia skonstruowali taki czasomierz?
– Astronomiczne instytuty badawcze zajmują się zwykle różnymi zjawiskami w bardzo szerokim zakresie – wyjaśniają nasi rozmówcy. – Obejmują wiele zjawisk, nie tylko pulsary. My zainteresowaliśmy się wyłącznie nimi i wykorzystaniem ich do zegara; wszystkie nasze wysiłki były nastawione w tym kierunku. Teraz wiele naszych rozwiązań musi zostać opatentowanych; zaczynając od anten, a na metodzie obróbki sygnałów skończywszy. To są nasze rozwiązania, autorskie.
Dlaczego właśnie tutaj, w Kościele Świętej Katarzyny?
– Tu mieści się Muzeum Zegarów Wieżowych – mówi dr Grzegorz Szychliński, pomysłodawca, kierownik tego muzeum, zastępca dyrektora Muzeum Historycznego Miasta Gdańska. – Widzieliśmy w tym przesłanie znaków czasu, chcieliśmy też upamiętnić Jana Heweliusza, w tym kościele pochowanego. Już po zainstalowaniu urządzeń okazało się, że antena radioteleskopu, zamontowana na dachu świątyni, znajduje się niemal dokładnie nad grobem tego wielkiego astronoma. Dopiero jak ją zamontowaliśmy, to się zorientowaliśmy, że jest akurat nad grobem Jana Heweliusza. Poza tym, było to dla nas wyzwanie, by radioteleskop posadowić w samym środku aglomeracji miejskiej – gdzie są tysiące telefonów komórkowych, komputerów i przeróżnych innych odbiorników – by udowodnić, że mimo takich zakłóceń, sygnał z Kosmosu może być odbierany.
– Kościół Świętej Katarzyny otwiera się na przyszłość – tak ojciec Tadeusz Popiela, ówczesny rektor tej świątyni, karmelitanin, obecnie prowincjał zakonu, skomentował fakt obecności zegara pulsarowego w kościele i przyjmowania tam sygnałów z Kosmosu, z nieboskłonu.
Na zdjęciu: Ekran ze wskazaniami zegara pulsarowego pod dachem Kościoła Św. Katarzyny w Gdańsku.
Oni pomogli
Wynalazcy potrzebują sponsorów. Tak też było tym razem.
– Dwa lata temu, gdy doktor Grzegorz Szychliński przyszedł do mnie z propozycją budowy takiego zegara, wydawało mi się to kompletnie abstrakcyjne – wspomina Teresa Kamińska, prezes zarządu Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. – Teraz mamy dalsze zobowiązania. Nie możemy się „zatrzymać” na zegarze. Zapewnijmy temu zespołowi możliwości do dalszych badań, wsparcie finansowe, by się ten wynalazek rozwijał, byśmy na tym zegarze nie stanęli. Teraz już głośno jest o tym wynalazku w Parlamencie Europejskim, w Brukseli.
– Historia magistra vitae est – historia jest nauczycielką życia – przypomina Adam Koperkiewicz, dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Gdańska. – Znakomicie uzasadnia dokonania Heweliusza, który szukał dokładnego czasomierza Stąd powstała idea wyjścia w przyszłość. Dziękujemy Ojcu Przeorowi Kościoła pod wezwaniem Świętej Katarzyny, że zgodził się połączyć sferę duchową z fizyczną. Stworzenie instytutu badawczego to następny krok w tych badaniach. Życzę, by ten instytut powstał na terenie Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
Całość (badania, konstrukcja zegara, anten – radioteleskopu itp.) kosztowała około 300 tysięcy złotych. Ponad sto tysięcy dała Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna. Sto tysięcy przekazał Urząd Miejski w Gdańsku. Resztę kosztów pokryło Muzeum Historyczne Miasta Gdańska. Dzięki temu pod nowym dachem wypalonego 8 lat temu Kościoła pod wezwaniem Świętej Katarzyny Aleksandryjskiej, funkcjonuje zegar pulsarowy. Przekazuje najdokładniejszy czas do Parlamentu Europejskiego i do Gdańskiego Parku Naukowo-Technologicznego – Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
Czas pulsarowy dla wszystkich
A gdyby ktoś chciał… odbierać te wskazania z Kosmosu u siebie w domu? Czy jest to możliwe? pytamy wynalazców.
– Jest na to szansa – odpowiada Dariusz Samek. – Posiadać trzeba serwer czasu, podłączenie do internetu dobry komputer, oprogramowanie, zapłacić trzeba konstruktorom za korzystanie z ich praw autorskich.
Gdańsk miał obserwatorium astronomiczne do 1945 roku – wspomina dr Grzegorz Szychliński. – Teraz ono wróciło. Dzisiaj posiada radioteleskop do odbioru sygnałów z pulsarów i przekształcania ich w sygnał czasu. Dzięki niezwykle dobrze doświadczonych fachowców elektroników i astronoma, udało się pokonać różne trudności. Radioteleskop, sterowany elektronicznie, obserwuje niebo, przyjmując sygnały z 6 pulsarów. Składa się z 16 anten, mających razem 32 tory odbioru sygnałów. Czas jest bardzo ulotnym parametrem, zagadkowym, nie można go dotknąć palcem, takim oprzyrządowanym. Gdańsk '2011 przechodzi do nauki światowej.
Dariusz Samek dodaje:
– To pozwala stworzyć nową skalę czasu, pulsarową.
Na zdjęciu: Fragment anteny – radioteleskopu na Kościele Św. Katarzyny w Gdańsku.
Po pulsarach pora na Słońce
Polacy pierwsi sięgnęli w środowisko Kosmosu, by mierzyć czas na Ziemi. Będą też obserwować słońce, by ostrzegać świat przed zmianami klimatu.
Obserwowanie pulsarów trwa 6 godzin na dobę. Pozostały czas, twórcy zegara pulsarowego i anteny – radioteleskopu w Gdańsku, chcą wykorzystać do obserwacji aktywności Słońca. O klimacie na Ziemi decyduje bowiem Słońce, a nie efekt cieplarniany. W XVII wieku gdy Słońce nieco zamarło, to Bałtyk zamarzł. Cykle słoneczne są kilku rodzajów. Jeżeli nałożą się na siebie czasy najmniejszej aktywności Słońca, może dochodzić do znacznego obniżania się temperatury na Ziemi. Monitoring Słońca w Gdańsku jest bardzo ważny. Rozmawiamy w tej sprawie z Rosyjską Akademią Nauk w Sankt Petersburgu – mówią inicjatorzy pulsarowej skali czasu.
Zegar pulsarowy odmierza czas w oparciu o niezwykle regularne impulsy radiowe odbierane z pulsarów (pewnego rodzaju gwiazd neutronowych). Pierwsze pulsary odkryli w1967 roku pani Jocelyn Bell Burnell i pan Anthony Hewish. Z początku Ziemianom wydawało się, że sygnały z tych gwiazd są wytwarzane przez pozaziemskie cywilizacje – czytamy w materiałach przygotowanych przez twórców gdańskiego zegara pulsarowego.
Duch miejsca
Prace Polaków rozpoczęły się dwa lata temu. Ich zakończenie – w 2011 roku – zbiegło się z obchodami przez cały 2011 rok 400. lecia urodzin Jana Heweliusza.
– Do rangi symbolu urasta fakt, że zegar pulsarowy skonstruowano właśnie w Gdańsku – centrum zegarmistrzowskim I Rzeczypospolitej, mieście, w którym w XVII wieku powstał światowy wynalazek zegara wahadłowego konstrukcji Jana Heweliusza. Gdy dodamy do tego jeszcze, że prace zakończono w Roku Jana Heweliusza, a zegar usytuowany jest w kościele św. Katarzyny, patronki ludzi nauki, 20 metrów nad grobem wielkiego astronoma i wynalazcy, możemy śmiało mówić o ‘genius loci’ naszego miasta. Tak spektakularne wydarzenie, jakim jest inauguracja Zegara Pulsarowego GDAŃSK 2011 potwierdza na arenie ogólnopolskiej i międzynarodowej potencjał Gdańska jako ważnego ośrodka naukowego – mówi Paweł Adamowicz, Prezydent Miasta Gdańska.
W pierwszym na świecie gdańskim zegarze pulsarowym, 16-elementowa antena, zainstalowana na dachu kościoła św. Katarzyny w Gdańsku, odbiera sygnały z sześciu pulsarów i przekazuje je do urządzenia, które przetwarza je na system sekundowy. Sam zegar, umiejscowiony na poddaszu kościoła, to duża „szafa” z aparaturą komputerową.
– Pulsar, jako kosmiczne źródło czasu, umożliwi dziesięciokrotne zwiększenie dokładności pomiaru czasu, w porównaniu z precyzją zegarów atomowych, które obecnie wyznaczają czas na świecie. Stabilność zegara pulsarowego szacowana jest na 10 do minus osiemnastej potęgi sekundy na sekundę. Aby zobrazować tę liczbę, posłużmy się metaforą: gdyby zegar pulsarowy powstał na początku wszechświata, czyli ponad 13 miliardów lat temu, i wciąż działał, to do dzisiaj spóźniałby się lub spieszył mniej niż o pół sekundy – podkreśla dr inż. Grzegorz Szychliński, zastępca Dyrektora Muzeum Historycznego Miasta Gdańska, pomysłodawca. – Zegar pulsarowy, skonstruowany przez polskich naukowców, otwiera nowy rozdział w światowych badaniach nad pomiarem czasu – posłuży do stworzenia nowej, pulsarowej skali czasu, dużo precyzyjniejszej od obecnie stosowanej skali atomowej.
Po co to i komu?
– W dobie globalizacji ogromnego znaczenia nabrała synchronizacja w czasie działania różnych urządzeń. Dotyczy to procedur i działania aparatury w fizyce, informatyce, elektronice, telekomunikacji, robotyce. Im dokładniejsza jest podstawa czasu i mniejsza jednostka podstawowa (jedna milionowa, miliardowa, bilionowa itd. część sekundy), tym dokładniej można przeprowadzić synchronizację tych procedur i urządzeń. Dlatego tak ważna jest kontynuacja badań i nad samym zegarem pulsarowym, nad nową skalą czasu i możliwościami, które przed nami otwiera – uzasadnia Dariusz Samek, inżynier elektronik z firmy EKO Elektronik, jeden z konstruktorów zegara pulsarowego.
W przyszłości badania prowadzone przy zastosowaniach pulsarowego zegara mogą być wykorzystane do stworzenia sieci ustalania pozycji GPS, opartego nie o kosztowne w utrzymaniu satelity, ale o pulsary – naturalne źródła, których nie można wyłączyć, a dostępne dla wszystkich.
Wyobraźmy sobie, że nowa pulsarowa skala czasu umożliwi uzyskanie poziomu dokładności, który określa położenie punktu z dokładnością 1 milimetra. Wyobraźmy sobie szpital polowy, a w nim stół operacyjny, przy którym stanie robot z narzędziem chirurgicznym. Położenie zakończenia tego narzędzia z niespotykaną dotąd precyzją określi system pozycjonowania opierający się na wzorcu czasowym dokładniejszym od obecnych, np. o rząd lub dwa. Na drugim końcu świata, przed monitorem ukazującym obraz pola operacyjnego z kamery (zapewne 3D) będzie mógł zasiąść chirurg, włożyć ręce w czujniki manipulatora i rozpocząć operację, a robot kierowany GPS powtórzy dokładnie jego ruchy. W ten sposób na środku pustyni – bez konieczności sprowadzania tam eksperta – chirurga można będzie wykonać skomplikowaną specjalistyczną operację ratującą życie. Przykład może szokujący, ale gdy w miejsce pacjenta umieścimy jakieś urządzenie do naprawy, próbkę do przebadania, skomplikowaną bombę do rozbrojenia – zadanie zdaje się całkiem realne – czytamy w materiałach informacyjnych, przygotowanych przez twórców zegara pulsarowego.
Wyobraźmy sobie, że świat dotyka powszechna awaria i zatrzymują się wszystkie zegary atomowej sieci czasu, gubimy globalną rachubę czasu – czytamy tam dalej. – Dzięki pulsarom, a zwłaszcza wysyłanym przez nie impulsom radiowym i zegarowi pulsarowemu możliwe byłoby odtworzenie i kontynuacja skali czasu.
Od Kopernika do Koperkiewicza
Zastosowań zegara pulsarowego mogą być tysiące – wszystko w rękach badaczy, którzy kontynuować będą badania nad pulsarową skalą czasu.
W Ameryce potęgi naukowe i biznesowe zaczynały się w… garażach. W Polsce, w Gdańsku – unikatowy wynalazek o światowej randze – zegar pulsarowy – narodził się w… kościele, zniszczonym przez ogień.
Niestety, życie odkrywców, wynalazców nie jest łatwe. Doświadczył tego również Mikołaj Kopernik. Za swe dzieło „O obrotach ciał niebieskich…” musiał sporo się tłumaczyć. Nielekko mieli także ci, którzy poparli heliocentryczną teorię Mikołaja Kopernika. Taki los spotkał na pryzkład Galileusza.
Do dzisiaj chyba niewiele się zmieniło. Adam Koperkiewicz, dyrektor Muzeum Historycznego Miasta Gdańska, w którym zegar pulsarowy przyjmuje wskazania Wszechświata, ciągle liczy na korzystniejsze czasy. Na to, że ktoś polskim wynalazkiem się zainteresuje. Że na Pomorzu będą się liczyć nie tylko truskawki, ale że ktoś od czasu do czasu o pulsarowym czasomierzu głośniej wspomni. Dr inż. Grzegorz Szychliński też ma nadzieję, że wiele się zmieni. Wtedy, gdy rozpocznie działalność Polska Agencja Kosmiczna. Decyzją naszego parlamentu, znajdzie się ona w Gdańsku. Jednym z jej zadań będzie nawiązywanie współpracy z zagranicą w dziedzinie astronomii. Jak widać, mamy wiele światu do zaoferowania. Niestety, dotychczasowe działania, a właściwie zaniechanie tych działań (promujących dokonania naukowe), zniechęcają. Dlatego nic dziwnego, że czasami do głowy przychodzi taka myśl:
– Durak, paczemu nie napiłsa!
Polska dała Unii Europejskiej i światu coś niezwykłego: najbardziej precyzyjny sposób pomiaru tego, co najcenniejsze – upływającego czasu. Pulsarowe odliczanie mijających chwil może być rozsyłane z Polski na cały świat, a także na statki kosmiczne.
Kazimierz Netka