Powstanie piąty rodzaj polskich sił zbrojnych
W ubiegłym roku przedstawiliśmy propozycje reformy wojska w Polsce, a w szczególności obrony naszego terytorium (http://netka.gda.pl/marynarka-wojenna-wyprowadzi-sie-z-zatoki-gdanskiej/). Pisaliśmy wtedy – 20 sierpnia 2015 roku, czyli 5 miesięcy temu – że nasze siły zbrojne są jednorazowego użytku. Nieprzystosowane do obrony narodowej. Budowano je tak, by były ofensywne, ale mamy ich za mało, a rezerwy są znikome. Odsłoniliśmy się przed atakami z kierunków wschodnich. Część naszych wojsk lądowych jest słabo mobilnych – z przyczyn niezależnych od armii.
Takie wnioski wypływały z treści dokumentu pt. „Stanowisko wyrażone na konferencji „Stan siły obronnej Państwa”, z 30 lipca 2015 roku, przyjętego po dyskusji zorganizowanej przez Stowarzyszenie Euro-Atlantyckie w Warszawie w dniu 15 czerwca 2015 roku.
Na zdjęciach: Budowa przeprawy pontonowej na Poligonie „Wisła”. Fot. Kazimierz Netka.
Teraz już zmiany są coraz bliżej. Powstaje koncepcja utworzenia i funkcjonowania wojsk obrony terytorialnej. W ten sposób ma dojść do większej militaryzacji, zwłaszcza wschodniej części, naszego kraju.
Poniżej przedstawiamy informacje Polskiej Agencji Prasowej na ten temat.
Kazimierz Netka
Jedna kompania na powiat. Wojsko szykuje nową koncepcję obrony terytorialnej
Źródło: www.kurier.pap.pl
Do kwietnia, a może wcześniej, powinna być gotowa koncepcja wojsk obrony terytorialnej. Będą one piątym rodzajem sił zbrojnych i równorzędnym partnerem dla armii zawodowej – zapowiada płk Krzysztof Gaj ze Sztabu Generalnego Wojska Polskiego.
Siły zbrojne mają obecnie 30 batalionów obrony terytorialnej, w całości złożonych z żołnierzy rezerwy. Oznacza to, że jest przygotowane uzbrojenie i sprzęt dla tych oddziałów, a żołnierze zostaną powołani w razie potrzeby.
Były doradca szefa MON Antoniego Macierewicza, a od niedawna szef Zarządu Organizacji i Uzupełnień SG WP płk Krzysztof Gaj podkreśla jednak, że jednostki obrony terytorialnej muszą istnieć realnie już w czasie pokoju.
„Jeżeli dana jednostka nie istnieje w czasie pokoju, to są marne szanse, żeby ona zaistniała w czasie wojny. Przykład kampanii wrześniowej pokazuje, że jednostki, które istniały w czasie pokoju, przeważnie dobrze lub bardzo dobrze dawały sobie radę w czasie wojny, a te, które dopiero formowano, nie zawsze” – powiedział Gaj w rozmowie z PAP.
Zorganizowanie obrony terytorialnej kraju Macierewicz, niedługo po objęciu funkcji szefa MON, wymienił jako jedno ze swoich najistotniejszych zadań. Zapowiedział wówczas, że w perspektywie roku MON zamierza doprowadzić do zorganizowania i uruchomienia na granicy wschodniej co najmniej trzech brygad.
Jak powiedział płk Gaj, wojsko będzie starało się do końca 2016 r. nie tylko powołać dowództwa tych brygad, ale i ukompletować bataliony. Dodał, że w pierwszej kolejności powstaną brygady na północnym wschodzie Polski. Wojsko zastanawia się jeszcze, które garnizony wybrać. Docelowo brygad obrony terytorialnej różnych typów ma być kilkanaście.
W Sztabie Generalnym trwają obecnie prace nad koncepcją obrony terytorialnej. „Chcielibyśmy, aby nie później niż w kwietniu te prace się zakończyły” – powiedział płk Gaj.
Zastrzegł, że póki koncepcja nie będzie gotowa, za wcześnie na podawanie dokładnych liczb, jednak obrona terytorialna miałaby w czasie pokoju liczyć kilkanaście tysięcy żołnierzy, a na czas wojny rozrastać się do wielokrotnie większych rozmiarów.
Jak zapowiadał szef MON, wojska obrony terytorialnej będą nowym, piątym rodzajem sił zbrojnych – obok Wojsk Lądowych, Sił Powietrznych, Marynarki Wojennej i Wojsk Specjalnych. „Oznacza to, że powstaje równorzędny partner wojsk operacyjnych, a nie młodszy brat czy +wojsko trzeciej kategorii+” – wyjaśnił płk Gaj. Przyznał, że byłoby to rozwiązanie unikatowe, ale – jak podkreślił – dostosowane do realiów krajowych.
Ochotnicy, którzy chcieliby służyć w obronie terytorialnej, na co dzień będą żyć i pracować w cywilu. Co jakiś czas mają zakładać mundury, by szkolić się i ćwiczyć. „Ideałem byłoby, gdyby się znalazły środki finansowe i rozwiązania prawne, które by pozwoliły na szkolenie weekendowe dwa dni w miesiącu” – powiedział płk Gaj. „Będzie nam przyświecał cel, żeby cały batalion lub jego część jechały na poważniejsze ćwiczenia na poligonie raz w roku, np. na dwa tygodnie” – dodał.
Płk Gaj podkreślił, że dla żołnierzy Narodowych Sił Rezerwowych szkolenie w trybie weekendowym byłoby niczym więcej jak podtrzymywaniem nawyków. Natomiast w przypadku członków rozmaitych organizacji i grup proobronnych wojsko jest w stanie powołać ich na około dwutygodniowe ćwiczenia, by sprawdzić ich umiejętności i zdecydować, czy wystarczą im cykliczne szkolenia jak żołnierzom NSR i innym rezerwistom, czy też taki ochotnik potrzebuje dodatkowego przeszkolenia w jakimś konkretnym ograniczonym zakresie. Z kolei kandydaci bez żadnego doświadczenia wojskowego powinni trafić do szkolenia przygotowawczego podobnie jak kandydaci do służby zawodowej.
Jak mówi płk Gaj, wojska obrony terytorialnej powinny składać z dwóch filarów. Pierwszy z nich to komponent „pozostający w danym miejscu”. Ma on składać się z pododdziałów różnego typu, specjalizujących się w takich zadaniach jak np. ochrona ważnej infrastruktury, likwidowanie grup dywersyjnych przeciwnika, jeśliby przeniknęły na nasze tyły, albo działania na tyłach przeciwnika, jeśli jego wojska wkroczyłyby w głąb naszego terytorium i opanowały jego część.
Autorzy koncepcji przyjmują, że średnio jedna kompania tego komponentu obrony terytorialnej będzie przypadała na powiat. Będzie to lekka piechota wyposażona nie tylko w broń osobistą, ale i cięższe uzbrojenie – karabiny maszynowe, moździerze, granatniki, a także broń przeciwpancerną o większych możliwościach. Wspierać ją będą elementy łączności, zabezpieczenia technicznego i medycznego oraz pododdziały zaopatrujące. Jak mówił płk Gaj w listopadzie 2015 r. na posiedzeniu sejmowej komisji obrony, w czasie wojny ten komponent mógłby liczyć w przybliżeniu ok. 46 tys. żołnierzy.
Więcej: Codzienny Serwis Informacyjny PAP
Źródło: www.kurier.pap.pl