Batalia z bobrami o Deltę Wisły

Na Żuławach rozpoczyna się wojna hydrotechników. Jedni mają strzelby i szpady, drudzy: kielnie i zęby

Bobry chcą uwolnić Wisłę, ujarzmianą przez ludzi

Wisła nie ma być rzeką dziką. Ma służyć ludziom, tak, by mogły kursować po niej statki. Nie powinna się wylewać do wiosek i miast. A co ma Wisła zrobić, gdy niebo da jej tyle wody, że w swym łożysku jej nie zmieści? Niech prędzej płynie do morza – chcą ludzie. I budują podwyższenia wzdłuż jej nurtu.

Hola, hola – zdają się mówić bobry, nie gorsi od ludzi specjaliści od budownictwa nad wodami. – My też z Wisły chcemy mieć pożytek.

bobr4_kol

No i ludzie mają problem, z którym nie musieli się liczyć od dziesiątków lat, gdy bobry nie dawały o sobie znać. Bo prawie wymarły.

Powspominajmy. Kiedyś było tych zwierząt pełno w Gdańsku na Potoku Oliwskim, na Motławie, Raduni, na innych rzekach. Budowały tamy, powalały drzewa.

Zęby bowiem mają tak silne, że w ciągu nocy zdołają nimi ściąć na przykład wierzbę o średnicy pnia do 30 centymetrów. Potem, zrobiła się pustka. Żeby bobra, albo ślady jego pobytu zobaczyć – trzeba było mieć wiele szczęścia. Następny okres to ich wielki powrót, a jego początek przypadł na przełom lat 70 i 80 ubiegłego wieku. A na początku bieżącego tysiąclecia w Gdańsku, na wyspie na Potoku Jelitkowskim, w centrum dużego osiedla, trzeba było drzewa siatką owijać, żeby bobry ich nie „zrąbały”.

bobr_zeby_IMG_0376_2

Powrót bobrów na Pomorze zaczął się w 1979 roku. Wówczas, w rejon miejscowości Długie, w Borach Tucholskich, na Kociewiu, przywieziono kilkanaście tych zwierząt – z ośrodka hodowli w Popielnie. Pomorską rodziną tych ssaków, zaopiekował się leśniczy Kazimierz Aszyk. Doprowadził on do stworzenia rezerwatu Zdrójno, na pograniczu gmin Osiek i Osieczna, powiat starogardzki. Oficjalnie, rezerwat zaczął funkcjonować 1 stycznia 1984 roku. Jak więc widać, pomorskie bobry, prawie wymarłe w połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, dzięki założeniu rezerwatu Zdrójno tak się rozpleniły, że teraz zagrażają Wiśle – jako trasie transportowej i przyczyniają się do zwiększania zagrożenia powodziami ludzkich miast i wiosek. Taka jest opinia meliorantów, ale też Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku, która wydała zezwolenie na niszczenie wiosek bobrowych i pozwoliła na strzelanie do bobrów.

Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Gdańsku wydał zezwolenie na niszczenie siedlisk bobrów będących ich obszarem rozrodu, wychowu młodych, odpoczynku, migracji i żerowania, niszczenie i usuwanie nor, umyślne płoszenie i niepokojenie – na terenie wałów przeciwpowodziowych rzek i kanałów zlokalizowanych na terenie Żuław Wiślanych w województwie pomorskim. Upoważnionym do tego uprzykszania życia bobrom (w ciągu maksimum 5 lat) jest Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych Województwa Pomorskiego (ZMiUWWP). Więcej wiadomości znajduje się na stronie internetowej http://gdansk.rdos.gov.pl .

– Największe zagrożenie dla mieszkańców jest związane z działalnością bobra europejskiego na wałach przeciwpowodziowych, chroniących Żuławy Wiślane przed powodzią – informuje Andrzej Szejerka, zastępca dyrektora ZMiUWWP ds. eksploatacji. W latach 2011 – 2014, na działania związane z likwidacją szkód wyrządzonych przez bobra europejskiego, Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych Województwa Pomorskiego w Gdańsku rozdysponował środki finansowe w wysokości ponad 5 milionów złotych. Większość środków przeznaczono na wykonanie docelowych zabezpieczeń najbardziej zagrożonych odcinków wałów przeciwpowodziowych (ścianki szczelne, ruszta stalowe), pozostałe środki wydatkowano na bieżące działania związane z usuwaniem nor wykonanych przez bobry w wałach przeciwpowodziowych. W kolejnych latach planujemy zabezpieczyć docelowo następne odcinki zagrożonych wałów.

Działania zniechęcające bobry do osiedlania się w obrębie Żuław mogą być prowadzone na wałach przeciwpowodziowych rzek i kanałów, zlokalizowanych na terenie województwa pomorskiego, administrowanych przez Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych Województwa Pomorskiego, w powiatach: nowodworskim, malborskim, gdańskim grodzkim, gdańskim ziemskim, tczewskim, kwidzyńskim i sztumskim. Melioranci maja też prawo wykonywaniu stałych zabezpieczeń, uniemożliwiających ponowne kopanie nor przez bobry w ciągu całego roku.

Może się wydawać, że dla bobrów mieszkających w delcie Wisły nastały bardzo trudne czasy. W zarządzeniu napisano m.in., że czynności związane z zabezpieczeniem miejsc, w których występują nory będą polegały na zastosowaniu technicznych rozwiązań takich, jak wykładanie siatek metalowych, instalowanie rusztu. Jednak, przed przystąpieniem do niszczenia nor należy sprawdzić, czy znajdują się w nich zwierzęta lub zimą – zapasy pokarmu. Zakazuje się niszczenia i usuwania nor, w których stwierdzono obecność zwierząt lub zimą – zmagazynowany pokarm. Bobry niezupełnie więc zostały pozbawione praw. Muszą się jednak trzymać daleko od królowej naszych rzek. Bo jak nie, to mogą znaleźć się na muszkach strzelb myśliwskich. Jak dotychczas, strzeleckie sposoby zmniejszania liczby bobrów w delcie Wisły, nie przynoszą zadowalających rezultatów. Bobra niełatwo upolować. Dawniej ceniono – jako przysmak – ogon bobra, zwany kielnią albo pluskiem. A zęby tych zwierząt wykorzystywano do produkcji ozdób, zaś „strój” uznawano za uniwersalne lekarstwo.

Kazimierz Netka

One Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *