Fot. Kazimierz Netka.
Czy tą książką oficjalnie zainaugurowano kampanię wymazywania polskości ze stolicy województwa pomorskiego – po to, by uczynić ją kaszubską?
Pandemia odbiera niektórym ludziom mózgi: faceci, bez masek na twarzach, wchodzą do sklepów i chcą robić zakupy. Gdy ich się poprosi, by zasłonili usta i nos, atakują. Mężczyźni z otwartymi „przyłbicami” biją panie ekspedientki; plują na nie. Tak zdarzyło się na przykład w Kątach Rybackich.
Widocznie choroba, zwana w skrócie covid, atakuje nie tylko np. płuca, ale również intelekty. To na szczęście pojedyncze przypadki, w dodatku w niewielkiej miejscowości, jaką są Katy Rybackie na Mierzei Wiślanej, w województwie Pomorskim; daleko od policji, od świadków.
Ewidentnie, pandemia znacząco przemodelowała funkcjonowanie wielu osób, a niektórzy tracą kontrolę nad sobą. Z pola widzenia znika im wiele wydarzeń i… atakują, nie zauważywszy, że ktoś ich agresywne zachowanie rejestruje, widzi; staje się świadkiem tych zajść.
Żeby jednak ktoś został poszkodowany na umyśle przez pandemię aż w takim stopniu, żeby mu się zaczęło wydawać, że nie istnieją całe społeczności? Chyba, że jest to działanie celowe i ten ktoś liczy, że ludzie udręczeni kowidem nie kapną się, że coś zostało przemilczane, zlekceważone, pominięte, przeoczone… Zresztą, koronawirusowe dolegliwości bywają bardzo różne i dziwne, jak np. tzw. pomroczność jasna – wykorzystana wiele lat temu do usprawiedliwienia niektórych poczynań.
Nic więc dziwnego, że pandemia mogła komuś rzucić się na wzrok i dlatego przestał dostrzegać tych, których dokonania i kilkadziesiąt lat temu, i teraz: w czasie epidemii, są olbrzymie.
Trochę historii
… jest rok 1945. Na stację Gdańsk Kłodno wjeżdżają pociągi z wagonami pełnymi ludzi, cywilów. To pierwsze transporty przesiedleńców z dawnych Kresów Wschodnich II Rzeczypospolitej, którzy musieli opuścić swe domy np. na Ziemi Wileńskiej, Grodzieńszczyźnie, Ziemi Lwowskiej.
W 2015 roku, czyli 70 lat później, w tym miejscu: Gdańsk Kłodno, odsłonięto pamiątkowy obelisk z napisem: „W hołdzie Kresowianom, którzy znaleźli swój drugi dom w zrujnowanym mieście i pomagali tworzyć Gdańsk od nowa”.
Jest rok 2020, czyli 75 lat po przybyciu do Gdańska ekspatriantów z terenów wschodnich II Rzeczypospolitej. Pandemia paraliżuje życie na niemal całym globie. W Gdańskim Uniwersytecie Medycznym, stworzonym 75 lat wcześniej jako Akademia Lekarska, przez Kresowian – Ekspatriantów, mieści się główny ośrodek, centrum walki z kowidem.
Polepszenie sytuacji zdrowotnej po pierwszej fali pandemii sprawia, że odważniejsi usiłują pokrzepiać przygnębionych mieszkańców, turystów; dorosłych i dzieci. W środku sezonu urlopowego 2020 roku, oprowadzają po odbudowanym urokliwym Gdańsku. Wskazują na społeczności, które pracowały dla tego miasta, zrobiły zeń silny ośrodek światowej nauki, sztuki, kultury, przemysłu.
Niebagatelny udział w podnoszeniu Gdańska z gruzów, czynieniu go znaczącym w świecie miastem, mieli i mają właśnie Ekspatrianci, czyli przesiedleńcy zaraz po II wojnie światowej z wschodnich kresów II RP. Ilu ich jest? Towarzystwo Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej w swej publikacji pt. „Jubileusz 30-lecia 1989 – 2019” podaje: „Szacuje się, że nieomal 30 procent mieszkańców Gdańska i 17 procent mieszkańców województwa pomorskiego (wg badania CBOS z roku 2012) swoje rodowody wiedzie z dawnych kresów wschodnich Polski.”.
Ślady za mało zauważalne?
Fot. Kazimierz Netka
Oprowadzający po Gdańsku w 2020 roku, pokazują ślady różnych społeczności. Organizatorzy tych wędrówek nie mogą jednak zauważyć, że w stolicy województwa najwyraźniejsze są dokonania właśnie Kresowian – ludzi, którzy musieli opuścić swe domy na wschodnich kresach II RP i przez 75 lat odbudowywali i współtworzyli silny Gdańsk. Czy tych śladów, zostawianych przez trzy ćwierci wieku jeszcze jest za mało, by je dostrzec, opisać? Czy pomysłodawcy pewnej publikacji uznali, że te dokonania Kresowian są za mało wyraźne?!
Jest początek roku 2021. Urząd Miejski w Gdańsku rozsyła następującą informację:
„Łączy nas Gdańsk. Gdańsk wielu kultur”. Zbiór esejów o wielokulturowym Gdańsku
Instytut Kultury Miejskiej wydał zbiór dwunastu esejów o wielokulturowym Gdańsku. Są to autorskie opowieści, w których odnajdujemy ślady różnych narodowości i kultur w naszym mieście. Inspiracją do powstania książki były wakacyjne spacery i warsztaty, które Instytut Kultury Miejskiej organizował latem 2020 roku z Fundacją MiastoKreacja. Publikacja dostępna jest w sklepie internetowym IKM www.sklepikm.pl w cenie 24 zł.
Letni cykl warsztatów dla dzieci „Wakacje w IKM. Gdańsk różnorodny kulturowo” stawiał sobie za cel pokazanie najmłodszym mieszkańcom związków Gdańska z innymi krajami, a także przybliżenie ich tradycji i kultury. Młodzież poznawała podstawy języka i uczyła się kilku popularnych zwrotów, historii i kultury. Podczas spacerów odnajdywali ślady, jakie inne narody, religie i kultury pozostawiły w przestrzeni miasta. Każde ze spotkań przygotowywane i prowadzone było przez znawców i wielbicieli krajów i kultur, o których była mowa.
– Postanowiliśmy poszerzyć ulotny w swej istocie projekt o wydawnictwo, w którym te same osoby, które stały się przewodnikami dla dzieci, opowiedziały o swoich odkryciach także dorosłym. W rezultacie powstał zbiór dwunastu tekstów o obecności w mieście nad Motławą różnych społeczności, o śladach różnych narodów, religii i kultur, a także o związkach Gdańska z krajami, z których te społeczności się wywodzą – opowiada Joanna Raftopulos z Instytutu Kultury Miejskiej.
W publikacji „Łączy nas Gdańsk. Gdańsk wielu kultur” znajdziemy następujące eseje:
Anglia, Jan Szkudliński
W poszukiwaniu francuskich śladów w Gdańsku, Anna Perz
Żydzi gdańscy, Monika Baharycz
Kaszubskie oblicze Gdańska, Beata Jankowska
Gdański rezerwat tożsamości, Marta Szagżdowicz
Na co zwracają uwagę Niderlandczycy i Flamandowie podczas spaceru po Gdańsku, Anna Kotuła
Zakotwiczeni w Gdańsku. Ormianie nad Motławą, Marta Szagżdowicz
Gdańskie dole i niedole Rosjan, Krzysztof Kucharski
Gdańsk w szkocką kratę. Kupcy i najemcy nad Motławą, Michał Ślubowski
Między wojnami, Krzysztof Kucharski
Ukraińcy i Gdańsk, Vlada Honcharenko
Ślady kultury włoskiej w Gdańsku, Olga Radziejewicz
– Czytelnik może spojrzeć na dziedzictwo obecne w naszym mieście z różnych perspektyw, nie ograniczając się jedynie do danych liczbowych i wskazania materialnych śladów w postaci zabytków. Nie odnosząc się jedynie do najbardziej znanych postaci. Zdecydowana większość autorów podjęła próbę przedstawienia własnych przemyśleń w formie krótkich esejów. Oznacza to, że książeczka ta nie pretenduje w żadnym wypadku do miana opracowania naukowego. Chce raczej zaintrygować czytelnika, skłonić go do refleksji nad bogatą historią Gdańska i jego zróżnicowaniem kulturowym. Bogactwem, które – co należy podkreślić – wcale nie zostało wyczerpane i zmienia się dynamicznie dosłownie na naszych oczach… – opisuje we wstępie do książki Jan Daniluk.
Publikacja dostępna jest w sklepie internetowym IKM (sekcja książki: Gdańsk) www.sklepikm.pl w cenie 24 zł.
Wydawca: Instytut Kultury Miejskiej.
Partner wydania: Fundacja MiastoKreacja
To bardzo chwalebne i godne naśladowania, co zrobiły Instytut Kultury Miejskiej i Fundacja MiastoKreacja. Jednak, w publikacji lansowanej przez władze miasta Gdańska, a wydanej w Instytucie Kultury Miejskiej, są duże braki.
Nasuwa się wniosek, że „Łączy nas Gdańsk” to przyczynek do odpolszczenia Gdańska i uczynienia go kaszubskim. Dlaczego w publikacji: „Łączy nas Gdańsk. Gdańsk wielu kultur” jest esej o Kaszubach, eseje o obcokrajowcach, a zabrakło esejów m.in. o przedwojennej Polonii gdańskiej, o Kresowianach – którzy stworzyli po II wojnie światowej potęgę kulturową, naukową i gospodarczą Gdańska? Dlaczego nie ma eseju o dokonaniach w Gdańsku ludzi urodzonych na Kociewiu – o tych, którzy w XIX wieku standard życia w Gdańsku podnieśli na poziom europejski? Czy Tatarzy też nie zasłużyli na pokazanie ich obecności w Gdańsku?
Fot. Kazimierz Netka
Może pomysłodawcom publikacji pandemia zabrała wyobraźnię? Wszak zepchnęli na margines, a nawet skrzywdzili, około 30 procent mieszkańców stolicy województwa pomorskiego. W czym przedwojenna Polonia gdańska, a także Tatarzy, Kociewiacy, Ekspatrianci: Wilniucy, Lwowiacy gorsi są od Kaszubów, że nie zasłużyli sobie na eseje w publikacji „Łączy nas Gdańsk. Gdańsk wielu kultur”? – nasuwa się pytanie.
Co myślą władze Gdańska?
Ta publikacja zapewne powstała bez wiedzy Pani Prezydent Gdańska, Aleksandry Dulkiewicz. Postanowiliśmy więc wypełnić ową lukę i w marcu poinformowaliśmy o tym Panią Prezydent, prosząc jednocześnie o wypowiedź do publikacji dziennikarskich:
Dzień Dobry Pani Prezydent,
niedawno dotarło do nas powiadomienie z Urzędu Miejskiego w Gdańsku, że ukazała się książka pt. „Łączy nas Gdańsk. Gdańsk wielu kultur”. Zbiór esejów o wielokulturowym Gdańsku.
Pragniemy poinformować Panią Prezydent, że we wspomnianej publikacji jest esej np. o Kaszubach, a niestety, zabrakło esejów dotyczących ważnych społeczności, mających duży wpływ na rozwój stolicy województwa pomorskiego, teraz i w przeszłości. Chodzi m.in. o ekspatriantów ze wschodnich i południowych rubieży II Rzeczypospolitej czyli o Kresowian, a także o Tatarów oraz o gdańszczanach urodzonych na Kociewiu – krainie znajdującej się na pograniczu województw pomorskiego i kujawsko – pomorskiego.
Wyżej wymienione społeczności, którym nie poświęcono esejów w zbiorze: „Łączy nas Gdańsk. Gdańsk wielu kultur”, mają dla Gdańska zasługi olbrzymie.
Można odnieść wrażenie, że ktoś z rozmysłem tak sformułował zakres treści książki „Łączy nas Gdańsk. Gdańsk wielu kultur”, by pokazać, że władze Gdańska wcale nie szanują różnorodności kultur w mieście, lecz dyskryminują np. wspomnianych już Kresowian, Kociewiaków, Tatarów, w myśl zasady: dziel i rządź. Można nabrać przekonania, że ośrodek decyzyjny w tym przypadku znajdował się (znajduje się?) poza władzami Gdańska. Czy tak jest w rzeczywistości? Mało prawdopodobne, by Gdańsk sam sobie szkodził…
Równe traktowanie wszystkich twórców Gdańska ma ogromne znaczenie. Gdańsk twórców miasta łączy, a nie dzieli, więc tak powinno być zawsze. Chodzi o to, by Gdańsk naprawdę okazał się miastem równości.
Czy w związku z tym możemy prosić Panią Prezydent Gdańska o wypowiedź dla dziennikarzy w tej sprawie? Uzyskane od Pani Prezydent wiadomości zamierzamy wykorzystać w publikacjach. Oto nasze pytania:
– Jakie są możliwości zagwarantowania równego traktowania wszystkim mieszkańcom stolicy województwa pomorskiego, bez względu na to, czy są Kaszubami, Kociewiakami, Kresowianami czy reprezentantami jakichkolwiek innych społeczności?
– Czy władze Gdańska mają pomysł na to, jak Gdańskowi nadać (i utrzymać) status miasta równości wszystkich obywateli, bez krzywdzenia kogokolwiek? Wspomniana publikacja wskazuje, że nie wszyscy są w Gdańsku traktowani sprawiedliwie – takie można odnieść wrażenie.
– Co to za łączenie kultur, jeśli eliminuje się z publikacji, wymazuje z pamięci ludzkości tych, którzy mają największy wkład w odbudowę i budowę Gdańska, w tworzenie jego potencjału kulturowego, naukowego, gospodarczego, społecznego?
– Czy mamy do czynienia z pewnego rodzaju czystką etniczną w Gdańsku (takie bowiem można odnieść wrażenie). Czy przyczyny tego procesu (swoistej czystki etnicznej; uszczuplania wiedzy o dokonaniach niektórych wspólnot, grup społecznych i etnicznych) powinny zostać zbadane, nie tylko przez socjologów i przedstawicieli nauk społecznych, ale również przez psychologów, psychiatrów, prawników, ekonomistów (powinny być zbadane przez osoby niezależne, a nie przez pragnących usunięcia z pamięci świata np. Kresowian, Kociewiaków, Tatarów i innych)?
Bardzo prosimy Panią Prezydent Gdańska o wypowiedź dla dziennikarzy w tej sprawie. Uzyskane z Urzędu Miejskiego w Gdańsku informacje zamierzamy wykorzystać w publikacjach.
Nie wiemy, co o zlekceważeniu Ekspatriantów – twórców potęgi Gdańska – myśli Pani Prezydent Aleksandra Dulkiewicz. Odpowiedzi od Pani Prezydent nie otrzymaliśmy.
Odpowiedź rzecznika
Nie wiemy, czy wiadomości, które przesłaliśmy do Pani Prezydent Gdańska, dotarły do Pani Aleksandry Dulkiewicz. Na nasz list do Pani Prezydent odpowiedział Daniel Stenzel – Rzecznik Prezydent Gdańska. Oto fragmenty:
Spotkania z cyklu „Wakacje w IKM. Gdańsk różnorodny kulturowo” cieszyły się powodzeniem, a zebrane i opracowane przez poszczególnych prowadzących materiały były obszerne – czytamy w odpowiedzi. – Ciekawostki i zagadnienia przedstawione podczas warsztatów zainteresowały również rodziców dzieci. Stąd wzięła się idea napisania esejów na podstawie przygotowanych scenariuszy zajęć i zgromadzonych materiałów.
Wynikiem prac nad tą propozycją jest publikacja „Łączy nas Gdańsk. Gdańsk wielu kultur”, która nie jest publikacją naukową, ani nie miała na celu objęcia swoim zasięgiem wszystkich narodowości mieszkających kiedyś i współcześnie w Gdańsku. Jak zaznaczamy na wstępie do publikacji: „Zdecydowana większość autorów podjęła próbę przedstawienia własnych przemyśleń w formie krótkich esejów. Oznacza to, że książeczka ta nie pretenduje w żadnym wypadku do miana opracowania naukowego. Chce raczej zaintrygować czytelnika, skłonić go do refleksji nad bogatą historią Gdańska i jego zróżnicowaniem kulturowym. Bogactwem, które – co należy podkreślić – wcale nie zostało wyczerpane i zmienia się dynamicznie dosłownie na naszych oczach…”. Jesteśmy świadomi, że ta publikacja nie wyczerpuje tematu i różnorodności kulturowej w Gdańsku i nie miała na celu przekrojowej i całościowej prezentacji. – to fragment odpowiedzi, którą przesłał nam Daniel Stenzel – Rzecznik Prasowy Prezydent Gdańska.
W innym miejscu swego listu Pan Rzecznik napisał: Będziemy realizować kolejne projekty, działania, trasy spacerów i opowieści na temat różnorodności kulturowej w Gdańsku, które uwzględniać będą kolejne obszary tematyczne, narodowe i mniejszości.
Naszym zdaniem, publikacja „Łączy nas Gdańsk” może jednak sugerować, że społeczność Gdańska składa się głównie z Kaszubów i z kilku mniejszych grup społecznych. Wszak tylko im poświęcono eseje. Kresowianie zaś odegrali tak wielką rolę w historii Europy, Polski, Gdańska, że nie można udawać, że Kresowian w Gdańsku nie ma; trzeba o nich mówić za każdym razem, gdy wypowiada się nazwy jakichkolwiek grup społecznych, etnicznych, kulturowych, żyjących w Gdańsku. O tym, instytucje kultury, podległe Prezydentowi Gdańska, powinny pamiętać. Pomijanie tych społeczności, to działanie na szkodę miasta, Polski, Europy. Nie usprawiedliwia tego nawet pandemia koronawirusa. Podkreślanie zasług Kresowian powinno być koronnym zadaniem instytucji kultury.
Opinia Wilniuków
A co myślą o tym reprezentanci wspomnianych, poszkodowanych społeczności? Prośbę o wypowiedź, o opinię na temat zbioru esejów: „Łączy nas Gdańsk. Gdańsk wielu kultur”, skierowaliśmy m.in. do Bożeny Kisiel – Prezes Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej (TMWiZW) Oddział Pomorski.
Pani Prezes TMWiZW napisała m.in.: nie znam tej publikacji. Mogę odnieść się tylko do spisu treści i zapowiedzi prezentowanej przez IKM.
Myślę, że gdyby chodziło o przedstawienie tylko przedstawicieli różnych narodowości to ok., z tym zastrzeżeniem, że należałoby opuścić Kaszubów, którzy przecież byli i są Polakami.
W przeciwnym razie niezbędne jest uzupełnienie tej publikacji o eseje dotyczące Kociewiaków, Kresowian, Tatarów.
Joanna Raftopulos z Instytutu Kultury Miejskiej, rekomendując tę publikację mówi, że jest to „zbiór dwunastu tekstów o obecności w mieście nad Motławą różnych społeczności, o śladach różnych narodów, religii i kultur, a także o związkach Gdańska z krajami, z których te społeczności się wywodzą” a „także przybliżenie ich tradycji i kultury.”
I w świetle tej wypowiedzi niewybaczalnym błędem jest opuszczenie społeczności Kresowian i niedocenianie wpływu tzw. kultury kresowej na budowanie Gdańska „od nowa”.
Nasze dziedzictwo kresowe – system wartości, tradycje, zwyczaje, które ukształtowały się w wielokulturowym Wilnie, stanowią istotną część naszej obecnej gdańskiej tożsamości.
Nie można też zapominać jak ogromny wkład wnieśli Kresowianie w odbudowywanie Gdańska i jego funkcjonowanie we wszystkich obszarach życia społeczno-gospodarczego.
Uważam, że bardzo ważne jest rozpowszechnianie tej wiedzy, tym bardziej, że w świadomości społecznej Gdańszczan cały czas istnieje w tym zakresie spora luka.
Pan Jan Daniluk we wstępie do „Łączy nas Gdańsk. Gdańsk wielu kultur” pisze:
..„książeczka ta nie pretenduje w żadnym wypadku do miana opracowania naukowego. Chce raczej zaintrygować czytelnika, skłonić go do refleksji nad bogatą historią Gdańska i jego zróżnicowaniem kulturowym. Bogactwem, które – co należy podkreślić – wcale nie zostało wyczerpane i zmienia się dynamicznie dosłownie na naszych oczach… …”
Sądzę, że przynajmniej tutaj należałby chociażby wspomnieć jakie bogactwo nie zostało w tej publikacji przedstawione.
Szkoda, że Instytut Kultury Miejskiej nie zaproponował nam udziału w tym projekcie, bo praktycznie mamy materiały, które właściwie są gotowymi scenariuszami do zajęć i mogłyby być znakomicie wykorzystane w prowadzonych przez IKM warsztatach – napisała pani prezes Bożena Kisiel.
Brak esejów wyraźnie poświęconych znaczeniu Ekspatriantów i gdańskiej międzywojennej Polonii, wyraźnie może wskazywać, że celem publikacji „Łączy nas Gdańsk. Gdańsk wielu kultur” było uszczuplenie bogatej historii Gdańska i ukazanie głównie Kaszubów, a także zasugerowanie, że Kresowianie nie odegrali w Gdańsku większego znaczenia – w porównaniu np. z tym, co zrobili dla Gdańska Kaszubi – takie można odnieść wrażenie. Tymczasem, jest odwrotnie: Gdańsk swą potęgę zawdzięcza Ekspatriantom.
Poszkodowanych zostało kilkaset tysięcy osób, nie tylko mieszkańców Gdańska
Kresowianie zostali pominięci również w odpowiedzi rzecznika Prezydent Gdańska. Kresowian tam przemilczano; nie wspomina się o nich ani razu. Nie ma też w liście rzecznika wzmianki o innych wielkich społecznościach żyjących w Gdańsku. Jest wątek jedynie o Tatarach. Odnieść można wrażenie, że władze Gdańska uparcie nie rezygnują z udawania, iż w mieście tym istnieją głównie Kaszubi, a Ekspatrianci, Kociewiacy, Polonia gdańska nie mają tu żadnych śladów. Miejmy nadzieję, że w następnych publikacjach „Łączy nas Gdańsk”, ta luka zostanie wypełniona. Materiały są; wystarczy po nie sięgnąć, o czym zapewnia np. Pani Prezes Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej. Teraz, poszkodowanych zostało kilkaset tysięcy osób.
Wygląda na to, że władze Gdańska – jeśli rzecznik jest ich reprezentantem – nie przyjmują do wiadomości istnienia i dokonań Kresowian w Gdańsku, nie chcą pamiętać o tym co zbudowali – takie można odnieść wrażenie. Efekt: kilkaset tysięcy osób poszkodowanych skrzywdzonych, poniżonych. Tyle szkody nie zrobi nawet pandemia koronawirusa. To dokonania destrukcyjne konkretnych ludzi. Wspieranie przez miasto organizowania jubileuszy utworzenia TMWiZW, jarmarków Kaziukowych itp., nie zrekompensuje tych szkód i nie naprawi krzywd wyrządzonych Kresowianom. Wszyscy Gdańszczanie, w tym Ekspatrianci, powinni być traktowani jednakowo i pandemia nie usprawiedliwia zaniechań jakie mają miejsce w tym zakresie. Pomniejszanie znaczenia Ekspatriantów w historii Gdańska to działanie, które nie zasługuje na pochwałę.
Z naszego rozpoznania wynika jednak, że ani prezydenci, ani wiceprezydenci nigdy nie dyskredytowali Kresowian, nie dyskryminowali ich. Wprost przeciwnie: podkreślali znaczenie i wkład Kresowian w budowę silnego Gdańska.
Skąd więc takie nagłe przemilczanie istnienia Kresowian przez instytucję podległą prezydentom stolicy województwa pomorskiego? To chyba mogło się zdarzyć tylko w takim nadzwyczajnym czasie, jakim jest pandemia… Miejmy nadzieję, że gdy świat wyzdrowieje, Ekspatrianci wrócą do łask…
Spychanie w zapomnienie w celu odpolszczenia
Opisując ślady różnych społeczności w Gdańsku i nie poświęcając w tej publikacji miejsca śladom, jakie pozostawiają w Gdańsku Kresowianie, jest spychaniem tej społeczności w zapomnienie. Czy chodzi o odpolszczenie Gdańska – po to, by uczynić go kaszubskim? To oczywiście zbyt śmiały i zbyt daleko wysunięty wniosek, ale warto istnienie i takich tendencji wziąć pod uwagę. W czasach pandemii mogą zdarzać się bardzo dziwne zjawiska… W każdym razie, innych polskich niż kaszubskie, w spisie śladów pomysłu IKM, we wspomnianej publikacji nie ma…
Można odnieść wrażenie, że pominięcie Kresowian pokazuje jakie intencje ma gdańska urzędowa administracja kultury… Tak władze Gdańska „podziękowały” Kresowianom, Ekspatriantom. Niełatwo oprzeć się wrażeniu, że postanowiono wykorzystać pandemię do pominięcia Ekspatriantów w publikacji „Łączy nas Gdańsk”. Ktoś wcale nie ukrywa swych zamiarów: wymazania z historii Gdańska, z pamięci ludzkości tego, co dla stolicy województwa pomorskiego zrobili przybysze z wschodnich województw II Rzeczypospolitej. Takie można odnieść wrażenie…
Trzeba więc odnieść się do tych, którzy zlekceważyli m.in. Kresowian – twórców potęgi Gdańska; do tych, którzy publicznie, jawnie okazali Ekspatriantom wzgardę, pominąwszy ich w publikacji „Łączy nas Gdańsk. Gdańsk wielu kultur”. No cóż, również taką kulturę mamy w Gdańsku – mieście równości, wolności, solidarności itd., itd. Ale, pandemia wyrządza różne szkody i pewnie jeszcze długo będziemy te dolegliwości odczuwać.
Niepolskie miasto?
Fot. Kazimierz Netka
Można odnieść wrażenie, iż to nie przypadek, że w publikacji „Łączy nas Gdańsk”, napisano o Kaszubach, a nie umieszczono w niej eseju o Kresowianach – Ekspatriantach. To nie pierwszy taki przypadek lansowania jednych, przy okazji krzywdzenia Kresowian. Gdy wjeżdża się do Gdańska, przy szosie, na Żuławach, można zobaczyć tablicę z napisem: Gdańsk – historyczna stolica Kaszub. Ten napis, w niepolskim języku, może sugerować, że Polacy nie mają żadnego prawa do Gdańska!
Przydałaby się tam również tablica z informacją: „Gdańsk – stolica województwa pomorskiego, którą pierwsi zaczęli odbudowywać Ekspatrianci, żeby inni mogli tu żyć, mieszkać, pracować, studiować…”
Miejmy nadzieję, że Gdańsk naprawdę stanie się kiedyś miastem równości, a jego władze zdołają ten status utrzymać. Teraz wysiłki władz Gdańska jakby zmierzały w kierunku odwrotnym. Ale, pandemia namieszała w różnych dziedzinach życia, więc dlaczego kulturze nie miałaby dać się we znaki…
Tego nie da się ukryć, chyba że po zburzeniu
Fot. Kazimierz Netka
A jak znaleźć ślady Kresowian w Gdańsku? Najsłynniejszym Ekspatriantem jest Król Jan III Sobieski, na pomniku. Ten pomnik, znajdujący się na Targu Drzewnym w centrum stolicy województwa pomorskiego, stał we Lwowie; stamtąd trafił najpierw do Warszawy, a do Gdańska Króla Jana III przywieziono w 1965 roku, czyli 55 lat przed pomysłem na publikację „Łączy nas Gdańsk. Gdańsk wielu kultur”. Pokazanie owego pomnika – eseju o nim – we wspomnianej książce było więc jak najbardziej wskazane, i stałoby się upamiętnieniem ważnych wydarzeń.
Oto inne ślady zostawione przez Kresowian, w promieniu około kilometra od siedziby IKM: rekonstrukcje hełmu na wieży Ratusza Głównego Miasta wraz z figurą króla Zygmunta Augusta i zabytkowych wnętrz ratusza; odbudowa baszt: Jacek, Łabędź, Na Zamurzu, Słomianej, Domu Towarzystwa Przyrodniczego na siedzibę Muzeum Archeologicznego, Zielonej Bramy, kamieniczek przy ul. Dzianej 8–11, kościołów: św. Katarzyny, św. Bartłomieja, św. Barbary, sklepień w kościele św. Piotra i Pawła; architektoniczna rekonstrukcja pieca w Dworze Artusa (Źródło: Marian Kałuski, „Kresowianie w życiu Gdańska w XX w.” – artykuł opublikowany w KWORUM – Polsko-Polonijnej Gazecie Internetowej, dnia 27.07.2018 r.).
Fot. Kazimierz Netka
Najbardziej dostrzegalnymi śladami Kresowian w Gdańsku są Pomnik – Kamień Kresowian przy Opływie Motławy i wspomniany już Pomnik Króla Jana II Sobieskiego na Targu Drzewnym.
W publikacji „Łączy nas Gdańsk” nie umieszczono też odrębnego eseju z wyraźnym zaakcentowaniem w tytule, że dotyczy on śladów gdańskiej Polonii z okresu międzywojennego. Czy komuś w pandemii koronawirusa bardzo zależy na tym, by jak najwięcej polskości ze stolicy województwa pomorskiego wymazać, zamazać, usunąć z pamięci ludzi, w tym z wiedzy przekazywanej młodemu pokoleniu?
To nie pierwszy przypadek dyskryminowania niekaszubskich społeczności w Pomorskiem – takie można odnieść wrażenie…
Nieuwzględnienie w publikacji „Łączy nas Gdańsk…” esejów dotyczących Kresowian, Polonii, Kociewiaków, Tatarów i innych społeczności, to działalność niszczycielska wobec kultury nie tylko północnej Polski ale całej Polski oraz Unii Europejskiej, a nawet świata.
Kazimierz Netka
Czytaj również na portalu: Pulsarowy.pl