Franken(stein) na dnie Bałtyku. Od kilkudziesięciu lat niemal pośrodku Zatoki Gdańskiej, pomiędzy ujściem Wisły a Helem, spoczywa coś co może sparaliżować życie na plażach i w morzu. W ślad za nim mogą pójść inne takie uśpione monstra. Tymi zagrożeniami zajął się Sejmik Województwa Pomorskiego

Źródło ilustracji: Prezentacja, którą przedstawił dr inż. Benedykt Hac.

Ogólna metodyka oczyszczania bałtyckich wraków z paliwa. Czy zrobią to za nas bakterie?

Jeśli komuś się wydaje, że II wojna światowa skończyła się na dobre, może trochę się pomylić. Mimo ponad 76 lat od jej formalnego zakończenia, oręż używany podczas tego kataklizmu zbrojnego, nadal jest aktywny – na dnie mórz.

O tym, że w morzu są niebezpieczne substancje, przekonujemy się co rusz. Największe zagrożenie zaistniało na plaży latem 1955 orku w Darłówku, gdy dzieci zaczęły się bawić beczką prawdopodobnie z iperytem. Potem jeszcze kilkakrotnie zdarzały się podobne niebezpieczeństwa. Zagrożenie nadal istnieje.

Ważnym etapem było utworzenie 7 lutego 2020 roku klastra o nazwie: Grupa Bezpieczny Bałtyk. Powołały go Regionalna Izba Gospodarcza Pomorza wraz z przedstawicielami ogólnopolskich firm. Głównym celem klastra jest zapewnienie szeroko rozumianego bezpieczeństwa poprzez zminimalizowanie lub likwidację zagrożeń wynikających ze znajdującej się w Bałtyku, zatopionej broni konwencjonalnej i chemicznej oraz zagrożeń ze strony paliw we wrakach; działalność na rzecz ekologii w tym rozwiązania problemu niedotlenienia Morza Bałtyckiego poprzez rozwój innowacyjnych rozwiązań. Porozumienie zawarto podczas konferencji w Bałtyckim Porcie Nowych Technologii w Gdyni, należącym do Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.

Potem, zajął się tą problematyką zagrożeń, I Kongres Bezpieczeństwa Morskiego RP, też obradujący w Gdyni, 11 lutego 2020 roku.

Teraz, dzisiaj, 31 maja 2021 roku, a więc ponad rok po powołaniu w Gdyni Grupy Bezpieczny Bałtyk, zagadnieniami tymi zajął się Sejmik Województwa Pomorskiego, podczas swej XXXIII sesji. Obradami kierował Jan Kleinszmidt – Przewodniczący Sejmiku Województwa Pomorskiego.

Przed głosowaniem wystąpili eksperci Olga Sarna – Prezes Fundacji Mare oraz dr inż. Benedykt Hac – kierownik projektu B+R Grupy GeoFusion.

Eksperci przedstawili zagrożenia, wynikające z zalegających w Bałtyku obiektów z materiałami niebezpiecznymi (głównie z bronią chemiczna oraz z substancjami ropopochodnymi). Omówili też problematykę zarządzania wrakami spoczywającymi w obrębie obszarów morskich RP.

NIEBEZPIECZNY WRAK” – CO TO ZNACZY? – wyjaśniła w swej prezentacji prezes Olga Sarna. Otóż, pod pojęciem „wraku niebezpiecznego” należy rozumieć taki, który zawiera w swoich zbiornikach lub innych przestrzeniach zamkniętych, paliwo lub/oraz inne substancje chemiczne niebezpieczne dla środowiska, w ilości większej niż 10 metrów sześciennych oraz który zalega na dnie w odległości mniejszej niż 10 mil morskich od brzegu, a najbliższy brzeg jest plażą piaszczystą, kamienistą lub klifem. W zależności od takich paramentów jak: ilość paliwa, bliskość brzegów oraz rodzaj najbliższego brzegu, wprowadza się pojęcie WIELKOŚCI ZAGROŻENIA:

UMIARKOWANIE NIEBEZPIECZNY lub NIEBEZPIECZNY – to taki, który zawiera od 10 do 500 m3 paliwa, leży w odległości od 1 do 10 mil morskich od piaszczystych, klifowych lub kamienisto-żwirowych plaż.

WRAK BARDZO NIEBEZPIECZNY – to zawierający powyżej 500 m3 paliwa i znajdujący się w odległości do 1 mili morskiej od brzegu. Przy klasyfikacji wraków, prócz powyższego – formalnego rozgraniczenia, należy uwzględnić również inne parametry, takie jak: wyjątkowość miejsca, w którym leży obiekt (np. bliskość rezerwatów przyrody lub obszarów chronionych o niepowtarzalnych walorach środowiskowych), występowanie w okolicy wraku ryb i innych zwierząt morskich zagrożonych wyginięciem lub gatunków endemicznych, oraz wiele innych aspektów środowiskowych.

Przykłady niebezpiecznych wraków z II wojny światowej, leżących na dnie Zatoki Gdańskiej to: Stuttgart i Franken.

Pani prezes Olga Sarna przedstawiła też metody szacowania ryzyka rozlewów olejowych.

Najlepszą dla Bałtyku jest brytyjska metoda E-DBA. Wydaje się ona być najbardziej odpowiednią do zastosowania w Polsce, w rejonie południowego Bałtyku. Jest stosunkowo prosta, a równocześnie wysoce skuteczna. Stosuje się w niej trzystopniową skalę do prognozowania poziomu zagrożenia powodowanego przez wrak oraz do określenia poziomu zaufania wobec szacowanych wyników. Metoda ta bierze pod uwagę dwa podstawowe scenariusze: 1) gwałtowny wyciek i jego natychmiastowe skutki dla środowiska, oraz 2) powolny wyciek i skutki długotrwałe. Pozwala stosunkowo szybko określić poziom ryzyka wystąpienia rozlewu paliwa dla poszczególnych wraków, umożliwia tym samym ich kategoryzację, lecz nie daje odpowiedzi na temat czasowej zmiany zagrożeń – do tworzenia tego typu predykcji zastosowanie ma z kolei metoda VRAKA – przeczytaliśmy na jednym ze slajdów prezentacji pani prezes.

Jak należy postępować przy badaniu wpływu wraków statków i znajdującego się w nich paliwa na środowisko morskie? Ze względu na wielkość zagrożeń jakie obiekty te wnoszą do środowiska oraz konieczność minimalizacji skutków tych zagrożeń, obecnie jednym z istotnych elementów są działania zarówno instytucji naukowych – zajmujących się środowiskiem morskim, jak i instytucji zarządzających obszarami morskimi, tj. administracji morskiej wszystkich szczebli.

Sytuacja, w której wrak został sklasyfikowany jako niebezpieczny, jednakże nie zostały podjęte żadne działania mające na celu zapobieżenie katastrofie ekologicznej, nie powinna nigdy mieć miejsca – mówiła pani prezes Olga Sarna. Skala konsekwencji ujścia paliwa z wraku jest na tyle duża, że powinna sama w sobie działać jako determinanta dla odpowiednich służb do podjęcia jak najszybszych działań

Czas na działanie jest właśnie teraz! Cel Zrównoważonego Rozwoju ONZ nr 14.1 brzmi: „Do 2025 r. zapobieganie i znaczna redukcja wszelkiego rodzaju zanieczyszczeń mórz”. Nakazuje to również Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody (ang. International Union for Conservation of Nature, IUCN): Wniosek 30 „Międzynarodowa współpraca w zakresie zanieczyszczenia morza przez zatopione statki”. Lata 2021-2030 – to Dekada Oceanów ogłoszona przez ONZ: „Wyzwanie 1 brzmi: Zrozumieć i zmapować lądowe i morskie źródła zanieczyszczeń oraz ich potencjalny wpływ na zdrowie ludzi i ekosystemy oceaniczne, a także opracować rozwiązanie w celu usunięcia lub ich zmitygowania”. To nakłada na państwa i Unię Europejską konkretne obowiązki. Eurodeputowani przyjęli 27 kwietnia rezolucję ( z inicjatywy Polski) wzywającą Unię Europejską do oczyszczenia Morza Bałtyckiego z wraków statków i broni chemicznej z okresu II wojny światowej. Inicjatywę poparło 660 europosłów, przy ośmiu głosach sprzeciwu i 25 wstrzymujących się – poinformowała Olga Sarna – prezes zarządu Fundacji Mare.

Temat: „Zagrożenia ze strony wraków zawierających paliwo, ocena stanu zagrożenia na polskich obszarach morskich. Amunicja chemiczna zawierająca Bojowe Środki Trujące oraz broń konwencjonalna porzucone w morzu” przedstawił podczas sesji Sejmiku Województwa Pomorskiego dr inż. Benedykt Hac – kierownik projektu B+R  w Grupie GeoFusion.

Na początek: o wrakach, stwarzających ryzyko rozlewów olejowych. Na świecie jest ponad 8500 wraków, które uznaje się za potencjalnie niebezpieczne Źródło: Potentially Polluting Wrecks in Marine Waters – co wykładowca pokazał podczas swej prezentacji.

Na Bałtyku, w polskiej strefie jest około 400 wraków. Najgroźniejsze (ze względu na możliwość wycieku z nich paliwa) to pozostałości statku szpitalnego Stuttgart oraz wrak statku pomocniczego Franken – obydwa są na Zatoce Gdańskiej.

Na podstawie analiz osadów zebranych na obszarze zalegania Stuttgarta – wrak może być zakwalifikowany jako wrak stanowiący duże zagrożenie dla środowiska morskiego (kategoria A) – to jest jeden z dwu znanych tak niebezpieczny wrak na obszarze Zatoki Gdańskiej – informował dr inż. Benedykt Hac, podczas sesji Sejmiku Województwa Pomorskiego. Zidentyfikowano bezpośrednie negatywne oddziaływanie wraku na skupiska fauny bentonicznej – obecny stan środowiska na obszarze wraku Stuttgarta odpowiada statusowi lokalnej katastrofy ekologicznej.

Badania – powtórzone po 10 latach – wykazują znaczące pogorszenie stanu środowiska. Niezwłocznie należałoby rozpocząć prace polegającą na rozwoju metody uprzątnięcia i remediacji dna morskiego w rejonie wraku s/s Stuttgart.

Jak oczyścić wrak i skażony grunt wokół wraku z paliwa? Istnieje kilka możliwości:

1. Pozostawić sytuację samą sobie – natura poradzi sobie z tym problemem za kolejne 200 – 300 lat (w przypadku Stuttgarta brak badań w tej kwestii). Inne przykłady: Zatoka Meksykańska – wycieki z platform; Alaska – Exxon Valdez. Naturalne wycieki ropy na całym świecie występują od zawsze.

2. Wesprzeć naturę poprzez stworzenie odpowiednich warunków dla rozwoju bakterii które już niszczą paliwo na dnie wokół Stuttgarta, ale mają słabe warunki rozwoju. Taka technologia już istnieje. Jest zupełnie inna niż proponowane wcześniej, bo nie powoduje: powstawania odpadów; konieczności usuwania dużej ilości gruntu; nie generuje problemów dla kolejnych pokoleń; nie wprowadza żadnej chemii do środowiska. Jest tańsza od klasycznych metod od 3 do 5 razy, ale zajmuje ok. 5 lat – mówił dr inż. Benedykt Hac.

Natomiast T/S Franken jest największym, znanym (179 m/126 m) wrakiem Zatoki Gdańskiej. Stan załadowania wraku jest nieznany. Zdjęcia i znane okoliczności (np. meldunki HQ Kriegsmarine z kwietnia 1945 roku) wskazują, że w momencie zatonięcia, na statku było dużo zapasów – szacujemy je na 3130 m3 różnych paliw (meldunek z dnia 28.03. 1945 do kwatery Kriegsmarine). Obecny stan „zapasów” i ładunku nie jest możliwy do określenia bez dogłębnych badań wraku – nawet jeżeli pozostało w nim tylko 30% ładunku i zapasów znajdujących się na statku w chwili zatonięcia. Ciągle możemy się spodziewać, że jest tam ok. 1 tys. ton substancji, które mogą skazić wodę i dno. Mimo braku informacji o wcześniejszych skażeniach można założyć, że w rzeczywistości ilość paliwa może być istotnie mniejsza niż zakładany 1 tysiąc ton.

Rocznie – wskutek korozji stali – ubywa od 0,06 do 0,14 mm stali z kadłuba (burty, wręgi itd.) wraku. Przy założeniu że na FRANKENIE jest to 0,1 mm rocznie, to po upływie 70 lat zalegania na dnie ubyło ok. 7 mm stali – co oznacza, że wrak jest na granicy zawalenia się pod własnym ciężarem. GWAŁTOWNE ZAWALENIE SIĘ STATKU POD WŁASNYM CIĘŻAREM SPOWODUJE NIEKONTROLOWANE UWOLNIENIE PALIW, OLEJU I INNYCH SUBSTANCJI SKAŻAJĄCYCH ŚRODOWISKO – ostrzega dr inż. Benedykt Hac.

Nie znamy możliwych scenariuszy takiego rozlewu – ale wiemy, że wrak znajduje się w rejonie, który jest bardzo wrażliwy na skażenia, a układ prądów w tym rejonie spowoduje skierowanie rozlewu w stronę pobliskich plaż leżących w odległości od 10 do 25 km od miejsca zalegania wraku. Położenie wraku (środek Zatoki Gdańskiej) powoduje, że można oczekiwać bardzo intensywnego skażenia całego obszaru Zatoki Gdańskiej ze szczególnym uwzględnieniem brzegu od Piasków do Portu Hel.

Wnioski

Wrak T/S FRANKEN jest najgroźniejszym wrakiem Zatoki Gdańskiej. Pilnie należy określić stan skażenia środowiska w rejonie wraku i podjąć działania zmierzające do rzetelnej oceny ryzyka skażenia poprzez określenie rzeczywistej ilości substancji szkodliwych oraz określenie obecnego stanu technicznego wraku. Koniecznie trzeba opracować projekt oczyszczenia wraku, pozyskania środków finansowych, określenia technologii działań związanych z oczyszczaniem i rozpocząć usuwanie pozostałości substancji szkodliwych.

Substancje ropopochodne we wrakach statków to nie jedyne zagrożenie, jakie stwarzają pozostałości po II wojny światowej. Dr inż. Benedykt Hac przedstawił też następny temat:

„Negatywny wpływ TNT i BŚT zawartych w PWiN na jakość wód morskich ”

W Morzu Bałtyckim utopiono około 300 000 ton amunicji konwencjonalnej i około 5 000 ton BŚT – bojowych środków trujących, np. iperytu. Na terenie Zatoki Gdańskiej położenie i zasięg ewentualnego składowisk amunicji chemicznej jest nieznana, ale jest obecnie badana w ramach projektu CHEMSEA.

Amunicja konwencjonalna w morzach znacznie zwiększa zagrożenia do środowiska naturalnego i dla konsumentów owoców morza pochodzących z rejonów jej zalegania. Unieszkodliwianie amunicji in situ często prowadzi do niepełnej (niskiej rangi) detonacji, pozostawiając znaczne ilości materiału wybuchowego w środowisku. Dane jednoznacznie wskazują, że operacje zatopienia, a potem niszczenia amunicji w morzu prowadzą do wielokrotnego wzrostu stężenia trotylu i jego metabolitów w małżach. Procesy transformacji macierzystego trotylu obejmują fotolizę, hydroliza, utlenianie, redukcję i przemianę biologiczną. Organizmy żywe w osadach są narażone na najwyższe ryzyko ekspozycji na szkodliwe stężenia pozostałości amunicji, porzuconej amunicji i niewybuchów. Po wprowadzeniu do morskiego łańcucha pokarmowego, wybuchowe chemikalia stanowią bezpośrednie zagrożenie dla ludzi. Typowe efekty to tworzenie się methemoglobiny, powstanie cyjanozy, anemii, uszkodzenia szpiku kostnego i śledziony, tworzenie zaćmy (TNT), zapalenie skóry, zapalenie wątroby i toksycznego zapalenia wielonerwowego, uszkodzenie układu krwiotwórczego – ostrzegał dr inż. Benedykt Hac.

Jeśli chodzi o BŚT, to istnieje mobilny system ich niszczenia. Przedstawił je dr inż. Benedykt Hac: ETAP I: Rozpoznanie na dnie morza – Wydobycie na pokład i podłączenie do kontenera. ETAP II: Inspekcja wstępna, cięcie, dekontaminacja oraz przygotowanie do utylizacji. Otwarcie zasobnika w kontenerze, inspekcja BŚT, przygotowanie do cięcia. Wycinanie oraz unieszkodliwiania materiału chemicznego BŚT. Utylizacja odpadów (wewnętrzna oraz zewnętrzna). ETAP III: Rozkład w Plazmie (destrukcja wysokotemperaturowa) i utylizacja odpadów. Rozkład w komorze plazmy. Utylizacja odpadów niebezpiecznych po rozkładzie w komorze plazmy.

Sposoby na bezpieczne neutralizowanie BŚT ma też Grupa Bezpieczny Bałtyk.

To tylko fragmenty informacji, które zaprezentowali eksperci podczas sesji Sejmiku Województwa Pomorskiego, 31 maja 2021 roku. Teraz jest pole do popisu dla zarządzających. Muszą zostać podjęte konkretne działania. Takie np. jak wsparcie Grupy Bezpieczny Bałtyk, Grupy GeoFusion, Fundacji Mare, które mają już konkretne plany i metody unieszkodliwiania substancji pozostałych po II wojnie światowej.

Czy podjęcie w tej sprawie uchwały przez Sejmik Województwa Pomorskiego wystarczy?

Projekt uchwały przedstawił radny wojewódzki Zenon Odya – Przewodniczący doraźnej Komisji Do Spraw Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej Sejmiku Województwa Pomorskiego.

Radni wojewódzcy jednomyślnie podjęli uchwałę w sprawie przyjęcia apelu dotyczącego działań w celu neutralizacji zagrożeń wynikających z zalegających na obszarze Bałtyku materiałów niebezpiecznych, w tym przede wszystkim obiektów z bronią chemiczną i substancjami ropopochodnymi. Oto fragment:

Apelujemy, aby zarówno władze Unii Europejskiej, a zwłaszcza Komisja Europejska, jak i władze państwowe Rzeczypospolitej Polskiej, skutecznie zaangażowały swoje właściwe instytucje do wykorzystania wszystkich dostępnych zasobów i dopilnowały rozwiązania problemu zanieczyszczenia Morza Bałtyckiego oraz wspierały w tym celu współpracę międzyregionalną, krajową i międzynarodową. Domagamy się, aby problem ten znalazł odzwierciedlenie w odpowiednich politykach i programach UE, a w tym w dyrektywie ramowej w sprawie strategii morskiej i w planie działania dotyczącym strategii w zakresie bezpieczeństwa morskiego. Uratowanie Bałtyku dla przyszłych pokoleń jest naszym wspólnym obowiązkiem – napisano w uchwale – apelu.

Źródło ilustracji: Transmisja z obrad Sejmiku.

Kazimierz Netka

Czytaj również na portalu: Pulsarowy.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *