Nad polskim Bałtykiem jest coraz bezpieczniej. W Gdańsku Górkach Zachodnich powstał nowy obiekt ratowniczy
Polski SAR na styku morza i Wisły Śmiałej, która 175 lat temu rozerwała wioskę…
Polskie wybrzeże Bałtyku jest niezwykłe. Kształtuje się w dość dramatycznych okolicznościach. Przykładem może być powstanie Wisły Śmiałej – skrótu Wisły Leniwki do morza. Rzeka sama sobie ten skrót „wyorała”, 28 lutego 1840 roku, gdy w rejonie ówczesnej wsi Górki powstał zator lodowy. Wówczas spiętrzony nurt, śpieszący zwykle dalej na zachód, do Gdańska i tam w rejonie Westerplatte znikający w Zatoce Gdańskiej, przedarł się przez wydmy, zniszczył wieś Górki i utorował sobie nowe ujście do zatoki. Od tamtego czasu zaczęły się rozwijać dwie miejscowości: Górki Wschodnie i Górki Zachodnie, przedzielone Wisłą Śmiałą.
Na zdjęciu: Uroczystość otwarcia stacji ratowniczej w Gdańsku Górkach Zachodnich.
W sobotę, 18 kwietnia 2015 roku, w Gdańsku Górkach Zachodnich, miała miejsce niezwykle ważna uroczystość. Oddano tam do użytku Morską Stację Ratowniczą (MSR). Istnieje ona niemal na styku Wisły Śmiałej i Bałtyku. To jedna z najważniejszych polskich stacji ratownictwa morskiego. Dlatego, na uroczystości jej otwarcia przyjechała prof. Dorota Pyć – wiceminister infrastruktury i rozwoju. To morska stacja, ale czuwać będzie też nad bezpieczeństwem w obrębie m.in. Wisły Śmiałej, która zaliczana jest do polskich morskich wód wewnętrznych.
Na zdjęciu: nowa siedziba ratowników morskich w Gdańsku Górkach Zachodnich.
Stacja powstała w miejscu starej, którą zdemontowano. Nowy obiekt służący ocalaniu ludzi oraz ochronie wód, zarządzany przez Morska Służbę Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni, ma pod swą pieczą wody przyległe m.in. do plaż Trójmiasta, ale też morze daleko od nich, bo aż do granicy Polski z Rosją. Jest to więc stacja o dużym znaczeniu międzynarodowym. Dlatego też obecność reprezentantki rządu na uroczystości.
Obiekt poświęcił o. Edward Pracz – europejski koordynator Duszpasterstwa Ludzi Morza.
Według prof. Doroty Pyć, wiceminister infrastruktury i rozwoju, polskie morskie ratownictwo posiada dobre bazy. Wymagają one jeszcze doposażenia. Chodzi bowiem o to, by większą opieką otoczyć nie tylko polskie morze terytorialne, ale też nasze morskie wody wewnętrzne.
Na zdjęciu: prof. Dorota Pyć, wiceminister infrastruktury i rozwoju wpisuje się do Księgi Pamiątkowej. Obok: dyrektor Marek Długosz.
– Duże potrzeby istnieją w tym zakresie w ujściu Odry – powiedziała prof. Dorota Pyć, wiceminister infrastruktury i rozwoju. – Poza tym musimy mieć na uwadze to, że służba poszukiwania i ratownictwa zajmuje się nie tylko ratowaniem ludzi, ale również ratowaniem morza przed zanieczyszczeniami, mogącymi przedostawać się do wody podczas kolizji jednostek pływających. Z tym musimy się liczyć.
Potrzebujemy specjalistycznych statków. Na doposażenie stacji ratowniczych znajdą się pieniądze – zapewniła minister prof. Dorota Pyć. Pani minister dodała, że polska służba ratownictwa morskiego działa prawidłowo, jest na bardzo dobrym poziomie, dzięki zdolnościom zarządczym jej dyrektora, Marka Długosza. Chodzi tu nie tylko o zapewnienie właściwego funkcjonowania, ale też ważne jest perspektywiczne myślenie o możliwościach dalszego rozwoju i o bieżącą koordynację akcji z innymi służbami, w tym z zagranicznymi.
– Potrzebujemy jeszcze jeden duży statek do usuwania zanieczyszczeń – mówi Marek Długosz, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni. – Taka jednostka jest kosztowna. Powinna ona być czymś w rodzaju statku „Kapitan Poinc”, ale dużo nowocześniejsza. „Kapitan Poinc” został zbudowany dość dawno. Międzynarodowe zobowiązania nakazują Polsce posiadanie dwóch takich specjalistycznych jednostek Jedną -nna wschodzie, drugą na zachodzie naszego wybrzeża Bałtyku. Poza tym brzegowe stacje ratownicze trzeba wyposażyć w nowe, szybkie łodzie. Jak plany się powiodą i znajdą się pieniądze, to stacje otrzymają takie jednostki jeszcze w bieżącym roku – powiedział dyrektor Marek Długosz.
Uroczystość była okazją do wspomnień. Potrzebę istnienia takich stacji potwierdzają efekty działań.
W zeszłym roku przeprowadziliśmy 11 akcji ratowniczych – wspomina Dariusz Konkol, kapitan statku „Wiatr” w MSR Górki Zachodnie. – Ocaliliśmy kilkanaście osób. Zwykle podczas takich działań udaje się odzyskać także sprzęt, czyli na przykład jednostki pływające.
Niektóre zdarzenia są bardzo dramatyczne. Na przykład Aleksander Wenta, starszy oficer na ms. „Wiatr”, wspomina tragedię marynarzy z pogłębiarki „Rozgwiazda” która zatonęła kilka lat temu 12 mil morskich od Kołobrzegu. To było straszne. Na takie smutne przeżycia ratownicy morscy też muszą być przygotowani.
Na zdjęciu: statek ratowniczy SAR-1500 „Wiatr”, cumujący obok siedziby Narodowego Centrum Żeglarstwa w Górkach Zachodnich. Stacja Ratownictwa znajduje się za budynkiem NCŻ.
– Efektem zbudowania nowego obiektu w Górkach Zachodnich jest m.in. stworzenie optymalnych warunków pracy i wypoczynku dla załogi statku SAR-1500 „Wiatr”, której działania operacyjne przewidziane są dla rejonu Zatoki Gdańskiej i Zatoki Puckiej oraz we wschodniej strefie odpowiedzialności za ratownictwo Rzeczpospolitej Polskiej na Bałtyku – informuje Mirosława Więckowska, rzecznik prasowy Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa w Gdyni. – Powstał nowoczesny, energooszczędny, 2-kondygnacyjny budynek bazy, z zapleczem magazynowym. Dzięki zamontowaniu na nim solarów, możemy wykorzystywać energię Słońca do ogrzewania wody użytkowej dla osób przebywających w budynku. Powietrzna pompa cieplna służy do ogrzewania całego budynku. Kupiono wyposażenie; m.in.: wózek elektryczny typu „Melex” do dowożenia paliwa ze zbiornika w bazie do statku SAR-1500 „Wiatr”; agregat prądotwórczy, umożliwiający pracę stacji w przypadku braku zasilania elektrycznego z lądu. Stacja została też wyposażona w sprzęt do zwalczania rozlewów i zanieczyszczeń na morzu, w stół warsztatowy, elektronarzędzia i urządzenia niezbędne do codziennego utrzymania stacji w sprawności, w stałej gotowości do ratowania. Kupiono i posadzono drzewa oraz krzewy, by zrekultywować działkę – zrekompensować naruszenie powierzchni ziemi w czasie budowy. Zakupiono również loga firmowe oraz maszty do powieszenia flagi państwowej, wojewódzkiej i bandery armatorskiej.
Koszt szacowany był na 3 miliony złotych. Na realizację projektu wydano mniej, bo niecałe 2,9 mln złotych. Środki finansowe wykorzystane zostały w około 96 procentach. Projekt budynku bazy wykonało Studio Projektowe „Projekt Serwis” z Gdańska pod przewodnictwem arch. Zbigniewa Myszki. Inspektorem nadzoru z ramienia MSPiR był inż. Kazimierz Purowski. Firma S-Bud ze Starogardu Gdańskiego, wybrana w przetargu przeprowadzonym zgodnie z prawem zamówień publicznych, zrealizowała zadanie w 8 miesięcy, wyburzając stary budynek bazy i w jego miejsce wznosząc nowy.
Siedziba stacji ratowniczej jest obiektem jednopiętrowym – lądowym zapleczem biurowo – socjalno – technicznym załogi statku ratowniczego, cumowanego w sąsiednim basenie portowym. Część parterowa to biuro kapitana statku oraz sala odpraw. Zaplecze socjalne to mesa z kuchenką oraz pokoje noclegowe załogi na I piętrze. Zaplecze techniczne to pomieszczenie kotłowni, magazyn na sprzęt ratowniczy.
Do zadań Służby SAR (search nad rescure – szukaj i ratuj), którą w Polsce pełni Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa (MSPiR) z centralą w Gdyni, należy poszukiwanie i ratowanie każdej osoby na morzu, bez względu na okoliczności w jakich znalazła się w niebezpieczeństwie, oraz zwalczanie zagrożeń i zanieczyszczeń olejowych oraz chemicznych środowiska morskiego. MSPiR posiada następujące centra i stacje ratownictwa: Morskie Ratownicze Centrum Koordynacyjne (MRCK) Gdynia; Morskie Pomocnicze Centrum Koordynacyjne (MPCK) Świnoujście; Morska Stacja Ratownicza (MSR) Trzebież; MSR Dziwnów; MSR Kołobrzeg; MSR Darłowo; MSR Ustka; MSR Łeba; MSR Władysławowo; MSR Gdańsk Górki Zachodnie; MSR Hel; Brzegowa Stacja Ratownicza (BSR) Gdańsk Świbno; BSR Sztutowo; MSR Tolkmicko – czytamy na stronie internetowej http://www.sar.gov.pl .
Morska Stacja Ratownicza Gdańsk Górki Zachodnie odgrywa ważną rolę międzynarodową. Jak ważną – przekonaliśmy się kilka tygodni temu. Okazało się, że służy ocalaniu również obcokrajowców. Wówczas, w połowie lutego 2015 roku, zaginęli na rosyjskiej części Bałtyku, w Obwodzie Kaliningradzkim, dwaj wędkarze, płynący na pontonie. Przez niemal dwie doby szukały ich polskie w tym MSR Górki Zachodnie i rosyjskie służby ratownicze. Zaginionych wypatrywano ze statków i samolotów. Nic z tego. Ale, cudem Rosjanie – wędkarze ocaleli; zostali zepchnięci przez wiatr (zepsuł się im silnik przy pontonie, łączności też nie mieli) od wybrzeża Bałtyku w Obwodzie Kaliningradzkim w Rosji do Półwyspu Helskiego w Polsce. To cud, że nie utonęli i jednocześnie dziwne, że ratownikom nie udało się pechowców dostrzec. To dowodzi, że morskie służby ratownicze (nie tylko polskie) trzeba wyposażyć w doskonalsze urządzenia.
Kazimierz Netka
nie musiałem, nie pamiętam jak to jest, ale chyba jest problem, kiedy zanzcyasz błyskać lampą błyskową przy robieniu zdjęć, wtedy czasem patrole reagowały, ale to dawno było, nie wiem jak jest teraz