Na zdjęciu: Gmach Wydziału Nauk Społecznych UG, w którym odbyły się Szybkie Randki Naukowo-Dziennikarskie. Fot. Kazimierz Netka.
Są naukowe sposoby radzenia sobie w trudnych sytuacjach i można wyjść cało z różnych opresji
Mieliśmy okazję przekonać się o tym podczas spotkania pt. „Szybkie Randki Naukowo-Dziennikarskie”, zrealizowanego przez Uniwersytet Gdański we współpracy ze Stowarzyszeniem Rzecznicy Nauki.
– Zauważamy, że nasi naukowcy mają duże problemy z tym, żeby to co robią przełożyć na język czytelny dla wszelakiego odbiorcy – powiedziała podczas spotkania prof. Sylwia Mrozowska – prorektor Uniwersytetu Gdańskiego ds. współpracy i rozwoju. – A w związku z tym, że jesteśmy uczelnią publiczną, duże środki mamy publiczne, to też obowiązek i czujemy taką odpowiedzialność, żeby przekazywać co się u nas dzieje. Mamy 24 dyscypliny, 11 wydziałów, 1800 naukowców. Bardzo się cieszymy, że nasza pani dyrektor przyniosła ten projekt „Szybkie Randki Naukowo-Dziennikarskie” do nas i że możemy dalej pracować nad polepszeniem tej komunikacji.
Z drugiej strony, mamy bardziej praktyczne wyzwanie z tym związane. Jako naukowcy, dostajemy środki finansowe z grantów różnych i prowadząc badania mamy powinność upowszechniania wyników prac naukowych. To jest nasz obowiązek wynikający ze wskaźników, które musimy osiągnąć. W związku z tym, że wykorzystujemy pieniądze pochodzące z grantów, to naukowcy muszą trafić z informacjami do szerszego grona odbiorców, zaprezentować wyniki, poddać je pod krytykę czy pod ocenę. Tu się pojawia problem, że nie ma umiejętności zachęcenia dziennikarzy do tego, żeby jakoś ich zaprosić do nas, do środka, do laboratoriów i sensownym językiem przekazać, jak to jest istotne, ważne. Dlatego my się rozwijamy w tak zwanej komunikacji naukowej. Mamy science communication. Mamy dość dużo takich kursów dla doktorantów, sami się uczymy właśnie w tym zakresie, żeby powiedzieć, w jaki sposób na przykład to badanie receptorów trzustki ludzkiej może wpływać na znalezienie rozwiązania na nowotwór trzustki. To są naprawdę takie istotne sprawy. NASA ma świetną komunikację naukową, ma rozbudowany taki dział. My w Polsce nie mamy jeszcze tak wielu zawodów z tym związanych, natomiast na świecie występuje dziennikarz naukowy i takie obowiązkowe są stanowiska przy niektórych uczelniach, instytutach badawczych, które mają na celu właśnie bycie pierwszym oficerem łącznikowym, który będzie umiał przełożyć naukowy język hermetyczny na bardziej uproszczony, trafiający też pod potrzeby, ale z drugiej strony umiejący znaleźć tę swoją przestrzeń w dyskursie, który się na zewnątrz toczy. I to jest jakby dla nas dość duże wyzwanie. Musimy się uczyć od siebie nawzajem, bo my też nie zawsze umiemy państwa przyciągnąć do siebie. Nie umiemy odpowiednio zaprosić. Nie umiemy odpowiednio zachęcić i dla nas ważne jest to w takiej pracy zamkniętej – szczególnie w naukach eksperymentalnych, ścisłych i przyrodniczych mamy większy problem, ponieważ to są bardziej skomplikowane badania, one często są jakimś malutkim etapem w większym procesie i tutaj jest ten problem jak mówić językiem zrozumianym. Często jest tak, że idziemy 10 kroków do przodu, potem się cofamy 20, bo na tym nauka polega i to ma zmierzać do tego, żeby znaleźć rozwiązanie współczesnych problemów społecznych i gospodarczych. Gdy mieliśmy pandemię, to było widoczne. Nasza pani profesor Szewczyk, ona potrafi rozmawiać tym językiem i jest dobrym przykładem. Naszym jednak celem jest, żeby od początku nasi doktoranci, już młodzi naukowcy, nabywali tej kompetencji bardzo potrzebnej. Taka jest idea.
– Na czym nam zależy? Żeby pokazać nasze prace ukryte w naszych wydziałach. Mnóstwo mamy tych tematów, na każdym wydziale. Są to zagadnienia takie, które nie cieszą się od razu takim zainteresowaniem no bo nie są kontrowersyjne, nie są kojarzone, z takimi zdarzeniami jak kowid, pandemia; sprawdzamy czy udałoby się szybciej zweryfikować szczepionki, czy katalizator powietrza, który by zlikwidował wirusy – to opinię publiczną interesowało, ponieważ na co dzień społeczeństwo się z tym boryka, się rozgląda za nauką.
Fot. Kazimierz Netka.
Są badania takie, które się toczą wiele lat i nie mają na razie bezpośredniego zaistnienia w mainstreamie głównym. Na przykład badamy tutaj rośliny, nasiona, orchidee. Teraz fizyka nasza staje się coraz bardziej atrakcyjna, dlatego że będzie potrzebne zabezpieczenie przed cyberatakami, z badaniami związanymi z fizyką kwantową. Nasz zespół profesora Marcina Pawłowskiego sobie już na tym rynku radzi, komunikuje te rozwiązania ale mamy teoretycznych matematyków.
Jest pani profesor Natalia Marek-Trzonkowska, dyrektor międzynarodowej grupy badawczej. Również jest pan profesor Marcin Marciniak z Wydziału Matematyki Fizyki i Informatyki, więc myślę, że tutaj mamy naukowców z różnych wydziałów.
Inni badają ścieki – to, co jest w ściekach pozwala określić co się dzieje w mieście. Kto ćpa, kto jest na co chory i nie trzeba prosić ludzi o badanie krwi, tylko można to znaleźć w ich ściekach: szybciej, łatwiej i taniej dotrzeć do źródeł danych.
– Moglibyśmy na przykład dowiedzieć się, na co Gdańsk choruje? – pytamy.
– Zajmuje się tym pani profesor Aneta Łuczkiewicz, obecna na spotkaniu, tutaj.
Jak więc widać, życie nie musi być takie ciężkie i pełne przykrych niespodzianek. Możemy znacząco poprawić nasz świat. Powinniśmy w tym celu częściej korzystać z mądrości naszych naukowców.
Niestety, wiedza dotycząca wielu ważnych dokonań, osiągnięć polskich uczonych nie dociera do szerszego gremium społeczeństwa. Postanowiono to naprawić, mobilizując naukowców oraz dziennikarzy do częstszych kontaktów by przekazywać obywatelom wiadomości na temat kierunków badań naukowców, o ich osiągnięciach i możliwościach komercjalizacji wyników badań naukowych. W celu usprawnienia przepływu takich wiadomości, postanowiono realizować projekt o nazwie: „Szybkie Randki Naukowo-Dziennikarskie”. Takie spotkanie zorganizowano 10 listopada 2023 roku, a przygotował je Uniwersytet Gdański we współpracy ze Stowarzyszeniem Rzecznicy Nauki. W „randkach” wzięli udział naukowcy z Uniwersytetu Gdańskiego, z Politechniki Gdańskiej, z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i z Akademii Muzycznej w Gdańsku. Mieliśmy przyjemność spotkać się z wybitnymi ludźmi.
Uczestników spotkania powitali m.in.: prof. Sylwia Mrozowska – prorektor ds. współpracy i rozwoju Uniwersytetu Gdańskiego; mgr Magdalena Nieczuja-Goniszewska – kierowniczka Zespołu Prasowego, rzeczniczka prasowa UG – Centrum Komunikacji i Promocji Uniwersytetu Gdańskiego; dr Anna Wierzbicka z zarządu Stowarzyszenia Rzecznicy Nauki w Poznaniu.
Poniżej przedstawiamy materiały od organizatorów spotkania (informacje i fotografie) oraz wiadomości, które przekazali nam naukowcy podczas bezpośrednich rozmów.
Leczenie firm
Prof. Paweł Antonowicz – Katedra Strategicznego Rozwoju, Wydział Zarządzania Uniwersytetu Gdańskiego
Zainteresowania: Upadłości przedsiębiorstw, kondycja ekonomiczno-finansowa firm, zarządzanie strategiczne, analizy sektorowe, strategie i restrukturyzacje przedsiębiorstw.
– Badania jakie realizujemy dotyczą w dużej mierze upadłości i restrukturyzacji przedsiębiorstw, tak że słowo lekarz firmy jest jak najbardziej trafione, dlatego że zmiany, które proponujemy, które wdrażamy, które koncepcyjnie również opracowujemy w ramach naszej działalności naukowej, one związane są z transformacją taką strategiczną działalności przedsiębiorstwa.
Ryzyko upadłości towarzyszy każdej działalności gospodarczej, natomiast istotą jest też chyba to aby nie myśleć o upadłości w kategoriach własnego przedsiębiorstwa, ale o upadłości naszych kooperantów – nawet firm w naszym lokalnym otoczeniu, które lepiej rozumiemy, lepiej diagnozujemy rynek w jakim funkcjonuje. Mówię to w kontekście takim, że współpraca z takim podmiotem rodzi konsekwencje związane z zatorami płatniczymi, związane z nieterminowym regulowaniem swoich zobowiązań, a po naszej stronie, jako po stronie organizacji, brak właściwego na czas inkasa, należności, prowadzi do problemów z płynnością.
Fot. Kazimierz Netka.
Wprowadzaliśmy w wielu organizacjach, jako ekipa taka doradcza, programy restrukturyzacyjne. One czasami są na etapie nie tyle leczenia, ale na etapie takiego wczesnego zachowawczego prewencyjnego działania aby to leczenie nie musiało nastąpić. Tak, mamy takie portfolio działań.
– Gdyby firma „zachorowała”, to może się do pana profesora zgłosić? – pytamy.
Byłby to bardzo fajny transfer wiedzy i transfer doświadczeń. My jesteśmy troszkę tak jak księża spowiednicy, którzy zbierają bardzo wiele doświadczeń i bardzo często te doświadczenia wykraczają zdecydowanie poza jakby perspektywę patrzenia jednej opcji.
Rynkowe zarządzanie firmą
Prof. Joanna Bednarz – kierownik Katedry Biznesu Międzynarodowego, Wydział Ekonomiczny, Uniwersytet Gdański
Zainteresowania: W obszarze moich zainteresowań znajdują się takie zagadnienia jak: budowanie przewagi konkurencyjnej przedsiębiorstw ze szczególnym uwzględnieniem rynków zagranicznych, zakładanie i prowadzenie działalności gospodarczej, zarządzanie produktem i marką. Interesują mnie również zachowania konsumentów, zarówno młodych jak i seniorów.
– Staram się studentom i przedsiębiorcom doradzać: jak założyć działalność gospodarczą, jak to zrobić, jak napisać dobry biznesplan, jak poszukać źródeł finansowania, jeżeli tych pieniędzy na początek nie ma – mówi prof. Joanna Bednarz, kierownik Katedry Biznesu Międzynarodowego, Wydział Ekonomiczny, Uniwersytet Gdański. – W miarę, jak przedsiębiorstwo na tym rynku już jest, może za jakiś czas dojdzie do wniosku, że warto wchodzić na rynki zagraniczne, a może przedsiębiorca ma pomysł, żeby od razu być również na rynkach zagranicznych, no to staramy się również bardzo szczegółowo analizować każdy rynek, na którym oni chcieliby być obecni. A strategie podejścia przedsiębiorstw są bardzo różne; są przedsiębiorstwa globalne, nazywa się je nawet born global, czyli urodzone, od początku stworzone jako globalne. Na przykład firmy informatyczne – one nie różnicują rynków, one mają swoje produkty na przykład gry czy jakieś aplikacje, programy komputerowe – od razu otwarte na cały świat. Są przedsiębiorstwa na przykład w branży kosmetycznej, odzieżowej, które muszą konsumenta na rynkach zagranicznych bardzo dokładnie sprawdzić, kim on jest, co on lubi, jak on kupuje, jakie cechy są istotne, jak ten produkt przygotować. To są elementy, na które zwracam uwagę, na sam produkt, na zarządzanie marką: jakie znaczenie ma marka narodowa, skąd pochodzi to przedsiębiorstwo, w jakich branżach ona jest atutem. Na przykład w produktach spożywczych w rolnictwie rodzinne korzenie polskie są atutem, a w branżach odzieżowej, obuwniczej, kosmetycznej może mniej. Bardzo długo byliśmy potentatem w przemyśle meblarskim, teraz kowid spowodował, że bardzo wiele przedsiębiorstw ma problemy finansowe.
Droga do prawdy, tożsamość
Prof. Miłosława Borzyszkowska-Szewczyk – kierująca Pracownią Badań nad Narracjami Pamięci Pogranicza, Uniwersytet Gdański
Zainteresowania: Jestem literaturoznawczynią z antropologicznym zacięciem. Moje poszukiwania na drodze do prawdy, peregrynacje intelektualne i działalność społeczna dotyczą literatury, tożsamości, pamięci i krajobrazu pogranicza.
Humanistką jestem, a humanistyka jest traktowana jako nauka niepotrzebna. To nie jest wiedza potrzebna; po co komu humanistyka? Myślę, że to jest wiedza taka randomowa troszeczkę.
Jestem literaturoznawczynią z antropologicznym zacięciem – powiedziała prof. Miłosława Borzyszkowska-Szewczyk – Uniwersytet Gdański.
– Czy więc bez humanistyki będzie nam lepiej? Chyba nie…
– W takim gronie jak dzisiaj człowiek jako humanista może zadawać sobie pytanie: po co zajmuje się tym, czym się zajmuje i dlaczego wybrał tę, a nie inną drogę. Tu są osoby, które zajmują się na przykład szczepionkami na raka, odkrywają te rzeczy, dzięki którym człowiek ma być zdrowszy, silniejszy, dłużej żyć. Lęk przed śmiercią to jest jeden z podstawowych lęków, z którymi ma człowiek do czynienia. W ogóle żyjemy w cywilizacji lęku.
Humanistyka między innymi jest po to – i takie poznawanie hermeneutyczne, w którym ja żyję jest mi bliskie – po to, żeby właśnie zakopać tę przepaść między opisem naukowym świata, którym zajmują się nauki ścisłe, a światami przeżywanymi, doświadczanymi przez człowieka jako jednostki, takie jak pan i my. Każdy z nas żyje w swoim świecie. Gdy te dwa światy się spotkają, dochodzi do konfrontacji, może dojść między nami do interakcji; nie musi, możemy się zrozumieć albo nie, musimy znaleźć nitkę porozumienia. Humanistyka jest po to, żebyśmy się jako ludzie otwierali wzajemnie na ten drugi świat, drugiego człowieka, zrozumieli, że świat jest złożony i uwrażliwić się na tę inność, odmienność doświadczeń drugiego człowieka, który może reprezentować inną religię, inny naród, inną etnię, inny światopogląd, inne pokolenie.
To rozbrajanie bomby – tego strachu przed innością, odmiennością – to widzę jako swoje zdanie. A zajmuję się też jako literaturoznawczyni literaturą, pamięcią, tożsamością i krajobrazem pogranicza kulturowego, bo wszyscy chcielibyśmy żyć w lepszym świecie. My tu w Gdańsku, na Pomorzu, żyjemy na pograniczu kulturowym czyli w takim miejscu, które ukształtowało obecność granicy, zmienność systemów, zmienność granic, zmienność języka, kultur dominujących. To doświadczenie można zuniwersalizować, w tym przypadku, gdy spotykają się nasze dwa światy.
Przyszłość polskiej energetyki
Dr Marcin Jaskólski – zastępca dyrektora Centrum Energetyki Jądrowej, Politechnika Gdańska
Zainteresowania: Modelowanie systemów energetycznych do celów planowania rozwoju. Kogeneracja w energetyce jądrowej. Afiliacja: Politechnika Gdańska.
Centrum Energetyki Jądrowej (CEJ) jest jednostką badawczo-rozwojową Politechniki Gdańskiej. CEJ zajmuje się badaniami naukowymi i pracami rozwojowymi w dziedzinie energii jądrowej. CEJ prowadzi badania nad reaktorami jądrowymi, materiałami jądrowymi, technologiami jądrowymi i bezpieczeństwem jądrowym. CEJ w Politechnice Gdańskiej jest jednym z największych ośrodków badawczych energetyki jądrowej w Polsce. Energetyka jądrowa jest stabilnym źródłem energii elektrycznej, a możliwość długotrwałego przechowywania paliwa jądrowego zwiększa niezależność energetyczną kraju, stąd wysoki priorytet rozwoju tej dziedziny nauki – napisano na stronie internetowej https://pg.edu.pl/badawcza/centra/bw/cej/2023-08/powstalo-centrum-enegetyki-jadrowej .
CEJ składa się m.in. z Zespołu badawczego elektrowni jądrowych oraz z Zespołu badawczego inżynierii materiałowej w energetyce jądrowej.
CEJ w Politechnice Gdańskiej jest ważne dla całego kraju w związku z planami budowy elektrowni jądrowych. W Pomorskiem, po raz drugi zostanie rozpoczęta budowa elektrowni jądrowej. Pierwsza powstawała na granicy gmin Gniewino – Krokowa i już wtedy miała dawać nie tylko elektryczność, ale również ciepło do ogrzewania Trójmiasta. Teraz taka siłownia ma powstać nad Bałtykiem, w gminie Choczewo.
Więcej na temat energetyki jądrowej będzie można dowiedzieć się w środę, 15 listopada 2023 roku, podczas konferencji pt. „Elektrownia jądrowa na Pomorzu – szanse i ryzyka. Czy istnieje alternatywa?”.
Na co Gdańsk choruje
Prof. Aneta Łuczkiewicz – prodziekan ds. współpracy i promocji, Wydział Inżynierii Lądowej i Środowiska Politechniki Gdańskiej
Zainteresowania: W pracy naukowej staram się łączyć inżynierię środowiska z elementami biotechnologii i inżynierii materiałowej. Prowadzę badania złożonych biocenoz bakteryjnych ze szczególnym uwzględnieniem mikroorganizmów alarmowych i mikrobiomów technologicznych, które odgrywają istotną rolę w zaawansowanych technologiach odzysku wody. W ostatnich latach szczególnie interesuje mnie tematyka inteligentnych systemów monitoringu wody i ścieków, głownie w kontekście wykrywania zanieczyszczeń o istotnym znaczeniu epidemiologicznym. W tym aspekcie identyfikacja potencjalnych zagrożeń w czasie rzeczywistym może stanowić użyteczne narzędzie wsparcia systemów wczesnego ostrzegania oraz stanowić obiektywną i niespersonalizowana ocenę stanu zdrowia populacji.
– Zrodził się pomysł, żebyście państwo naukowcy odpowiedzieli nam na pytanie: na co choruje Gdańsk… – zaczynamy rozmowę.
– Mogłabym taką odpowiedź dać, gdybym miała odpowiednie finansowanie – zapewniła prof. Aneta Łuczkiewicz – prodziekan w Politechnice Gdańskiej. – Moim narzędziem do badań są różne metody mikrobiologiczne i chemii analitycznej, którymi mogę analizować na przykład ścieki. Każda substancja wydalana przez organizm ludzki może być następnie identyfikowana w ściekach. Ścieki są fantastycznym zatem źródłem informacji, o tym, co się w społeczeństwie dzieje, czyli na przykład, na co choruje nasze społeczeństwo. Sprawdziliśmy to podczas kowidu, ponieważ w niektórych krajach właśnie ścieki służyły do analizy zachorowalności populacji ludzkiej na kowid. Ponieważ nasze systemy, takie diagnostyczne testowania były nieskuteczne, za mało osób się testowało, nie wszyscy się testowali, nie testowały się osoby, które miały niespecyficzne objawy, albo nie testowały się osoby, które nie chciały się testować. A w ściekach jest wszystko, czy ktoś chce się testować czy też nie, to wszystko trafia do ścieków.
Nie wiem, ile pieniędzy potrzeba na zbadanie tego, na co Gdańsk choruje. Naprawdę ważna jest informacja, czego potrzebujemy. Na co chorujemy możemy sprawdzić na podstawie analizy wirusów i bakterii, które są w ściekach, ale możemy też analizować farmaceutyki, czyli możemy sprawdzić jakie farmaceutyki trafiają do ścieków, związki, które ludzie biorą na przykład po to, żeby się uspokoić, środki przeciwbólowe. W związku z tym będziemy mieli obraz społeczeństwa, dobrostanu społeczeństwa.
Informacja ze ścieków jest bezosobowa, nie potrzebujemy RODO, niczyich zgód, jest obiektywna.
Określane są różnice między krajami, w ramach międzynarodowego projektu Morfeusz, realizowanego w 2019 roku.
Splątanie kwantowe i co jest świadkiem tego splątania
prof. Marcin Marciniak – prodziekan ds. nauki Wydziału Matematyki, Fizyki i Informatyki Uniwersytetu Gdańskiego
Zainteresowania: Reprezentuję fizykę matematyczną. Obszarem moich zainteresowań jest teoria algebr operatorowych i jej zastosowania do konstrukcji modeli fizyki kwantowej, kwantowej teorii pola, a także kwantowej mechaniki statystycznej. Szczególnie interesują mnie odwzorowania dodatnie i ich zastosowania w teorii informacji kwantowej jako narzędzia służące do detekcji splątania kwantowego.
– Jestem matematykiem, pracuję w Instytucie Fizyki, nad zastosowaniem metod matematycznych w mechanice kwantowej – powiedział prof. Marcin Marciniak, prodziekan ds. nauki Wydziału Matematyki, Fizyki i Informatyki Uniwersytetu Gdańskiego.
Kwant – to taka niepodzielna cząstka energii. Okazało się w pewnym momencie, że energia może być na przykład wypromieniowywana tylko w pewnych proporcjach i nie ma na przykład mniejszej porcji niż taki kwant.
To, za co Albert Einstein dostał swoją pierwszą nagrodę Nobla, no to on właśnie wykorzystał taką teorię właśnie kwantowanej energii do tego, żeby wytłumaczyć zjawisko fotoelektryczne, ponieważ ludzie nie rozumieli, dlaczego, gdy jest dioda fotoelektryczna, dlaczego potrzeba dopiero odpowiednio dużego natężenia światła, żeby ona zaczęła działać, czy gdyby energię udało się dzielić nieskończenie, no to w momencie gdy jakikolwiek światło padnie, powinna już zacząć działać, być może słabiej, a potem rosnąć. Natomiast ona zaczyna działać dopiero od pewnego momentu. Dlatego, że odpowiednia porcja energii potrafi wzbudzić pewną rzecz.
Ja się zajmuję zastosowaniem metod matematycznych do różnych problemów z mechaniki kwantowej, a już tak bardziej precyzyjnie do teorii informacji kwantowej.
W ramach tej teorii informacji – żeby jeszcze przybliżyć co to jest teoria informacji kwantowej, to medialnie takie hasło: komputer kwantowy. Albo kwantowa teleportacja. Bo od czasu do czasu tak się mówi o tym: komputer kwantowy. Mamy Krajowe Centrum Informatyki Kwantowej, a teraz jeszcze międzynarodową agendę badawczą – to się nazywa: Międzynarodowe Centrum Teorii Technologii Kwantowych. Swego czasu Fundacja Nauki Polskiej ogłosiła konkurs na międzynarodowe agendy badawcze i nasi naukowcy dostali finansowanie na coś takiego. Dzięki temu była możliwość zorganizowania takiego ośrodka, który przyjmuje bardzo dużo ludzi do pracy, też z zagranicy.
Mamy tam całe grono badaczy z różnych stron świata, wielu doktorantów, i to się rozwija. W tym roku projekt się kończy i właśnie teraz decydują się losy przedłużenia tego projektu.
Współpracuję z fizykami Jestem matematykiem zatrudnionym na Wydziale. To centrum jest pozawydziałowe, ale ponieważ to nasi koledzy, więć mamy wspólne projekty naukowe.
Jako prodziekan trochę wspieram swoich kolegów z tego centrum. Oni robią jakąś tam fizykę, ja dla nich robię pewne konstrukcje matematyczne, twierdzenia matematyczne, które oni interpretują jako pewne swoje prawa fizyczne.
Jednym z takich kluczowych pojęć w zakresie tej mechaniki kwantowej jest pojęcie splątania kwantowego. Gdyby chcieć to wytłumaczyć obrazowo, to chodzi o to, że jest możliwe w ramach mechaniki kwantowej, że są dwa układy fizyczne, powiedzmy dwa fotony, które są w bardzo dużej odległości od siebie ale mogą być w takim stanie splątania, że oddziaływanie na jeden foton powoduje zmiany na drugim fotonie. Bardzo ważnym problemem jest wykrywanie splątania. To można modelować matematycznie, czyli jest matematyczny obiekt – tak zwany stan kwantowy i my musimy teraz zbadać, czy on jest splątany, czy nie.
Badania prof. Marcina Marciniaka przyczyniły się do tego, że rozwinęła się teoria tak zwanych świadków splątania, czyli narzędzi do wykrywania stanów splatanych czyli do rozwoju świadków splątania. Matematycznie to się nazywają odwzorowania dodatnie, a tutaj fizycznie mówi się na to świadkowie splątania. Świadkowie pozwalają nie tyle rozplątać, co stwierdzić czy stan jest splątany czy nie.
To jest ciągły proces. Prof. Marcin Marciniak nad tym pracuje. Co jakiś czas pojawiają się nowe prace. Zajmuje się tym od 2000. roku. Jest jednym z głównych specjalistów od tego w Polsce. Na świecie też jest rozpoznawalny.
Komórki do zabijania raka
Prof. Natalia Marek-Trzonkowska – Uniwersytet Gdański, dyrektor Centrum Terapii Raka – Międzynarodowego Centrum Badań nad Szczepionkami Przeciwnowotworowymi
Zainteresowania: Eksperymentalne terapie komórkowe, także badania kliniczne.
– Jesteśmy zespołem międzynarodowym i interdyscyplinarnym – mówi prof. Natalia Marek-Trzonkowska – dyrektor Centrum Terapii Raka – Międzynarodowego Centrum Badań nad Szczepionkami Przeciwnowotworowymi w Uniwersytecie Gdańskim. – Mamy specjalistów z różnych dziedzin. To są biotechnolodzy, grupa ludzi, którzy przyjechali z różnych stron świata do Gdańska i tutaj stworzyliśmy takie miejsce, w którym pracujemy nad terapiami przeciwnowotworowymi. Skupiamy się obecnie na raku płuca. Opracowaliśmy taki sposób, dzięki któremu potrafimy z krwi pacjenta, chorego na raka płuca, wybrać tylko te komórki, które będą umiały zabić tego raka, potrafimy je namnożyć i w niedalekiej przyszłości planujemy to zastosować w badaniu klinicznym.
Oprócz tego odkrywamy unikatowe cechy komórek nowotworowych czyli patrzymy, jak one się rodzą, potrafimy zidentyfikować tak zwane paszporty. Każda komórka naszego organizmu ma paszport, dzięki któremu nasz układ immunologiczny, czyli nasze limfocyty, na przykład krwi, rozpoznają jako swoje, a my potrafimy wyłapać jak ten nowotwór się różni, jak oszukuje układ immunologiczny no i dzięki temu możemy terapię opracować.
W skład zespołu wchodzą naukowcy m.in. z Wielkiej Brytanii z Hiszpanii, z Kanady, z Indii, z Kenii, z Libanu, z Portugalii, z Francji, z Niemiec i z Polski.
Współpracujemy z GUMedem, który też ma swoją międzynarodową agendę badawczą; ona troszkę ma inny profil, a jestem obecna na obu uczelniach i na UG, i na GUMedzie, ale moim głównym miejscem pracy jest Uniwersytet Gdański. Znajdujemy się poza kampusem UG, przy ul. Kładki w Gdańsku. Chcemy komercjalizować nasze wynalazki i z punktu widzenia prawa można prowadzić działalność komercyjną i dlatego jesteśmy tam, a nie na kampusie. Teraz walczymy o bardzo duży grant naukowy z UE i z Polski.
Jaki jest chiński szlak do uzyskiwania przewagi na całym świecie
Dr Magdalena Markiewicz – prodziekan Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Gdańskiego
Zainteresowania: Doktor nauk ekonomicznych, adiunkt w Katedrze Biznesu Międzynarodowego w Zakładzie Międzynarodowych Rynków Finansowych na Wydziale Ekonomicznym Uniwersytetu Gdańskiego. Prodziekan ds. rozwoju i współpracy z otoczeniem społeczno-gospodarczym w kadencji 2016-2020 i 2020-2024. Specjalizuje się naukowo obszarze finansów międzynarodowych i bankowości, w tym walut międzynarodowych, międzynarodowych centrów finansowych, fuzji i przejęć oraz zrównoważonych finansów (zielona bankowość, ESG w bankowości), a organizacyjnie w tematyce projektów edukacyjnych z wykorzystaniem innowacyjnych metod dydaktycznych, w tym m.in. design thinking i debat oksfordzkich.
– Moje zainteresowania to między innymi finanse międzynarodowe, bankowość w ujęciu mikro w kontekście przedsiębiorstw, fuzje, przejęcia – jak to wpływa na rynek co się dzieje z ludźmi w ramach korporacji – powiedziała dr Magdalena Markiewicz – prodziekan Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Gdańskiego. – Przedmiotem naszych badań są też rynki bankowe i walut międzynarodowych, na przykład równowaga juan – dolar. To bardzo ciekawa rzecz, mamy takie geopolityczne zmiany, różne stany. Chiny się „boksują”, od wielu lat ekspansywnie podchodzą do świata i to spowodowało, że uzyskały bardzo dużą dominację w wielu dziedzinach. I fascynujące jest to, że robią to krok po kroku w sposób zaplanowany, który rzeczywiście daje im ogromną przewagę na całym świecie. Ja koncentruję się na tym jak faktycznie ta równowaga finansowa przez to się właśnie kształtuje, dlatego że interesują mnie zarówno Stany jak i Chiny, natomiast patrzę na to w kontekście właściwie od strony waluty chińskiej, bo nie mówi się o tym dużo, ale juan chiński w tej chwili bardzo, bardzo mocno nabrał znaczenia we wszystkich globalnych obrotach walutowych. Stany Zjednoczone nie chcą sobie tego dopuścić do myśli, że mogą stracić dominację, więc w tej chwili bardzo wiele jest takich działań, które bardzo dyskryminują Chiny, deprecjonują ich znaczenie, deprecjonują w gospodarce światowej. Ale Chiny zupełnie się tym nie przejmują, robią swoje i to jest bardzo ciekawe również po kryzysie 2008 roku – ogromne straty odczuły banki amerykańskie, natomiast chińskie nie.
Czy muzyką można leczyć?
Dr Magdalena Ochlik-Jankowska – prodziekan w Akademii Muzycznej w Gdańsku
Zainteresowania: Moja działalność dotyczy dziedziny sztuki. Wymaga to połączenia aktywnej działalności artystycznej z opisem naukowym. Specjalizuję się w kameralistyce z udziałem fortepianu. Od lat kontynuuję badania w zakresie żywotnej w środowisku pianistycznym problematyki doskonalenia umiejętności szybkiego czytania nut i gry a vista – jest to jedno z zagadnień stojących u podstaw porozumienia pomiędzy kompozytorem a wykonawcami jego dzieł, warunkujące zachowanie równowagi pomiędzy genezą utworu a osobowością artystyczną jego wykonawcy. Opracowałam autorską metodę treningu tej umiejętności, obroniłam dysertację doktorską na ten temat, a obecnie prowadzę na uczelni macierzystej zajęcia traktujące stricte o tych zagadnieniach. Przygotowuję też podręcznik do prowadzenia wykładów i ćwiczeń. Od niedawna zainteresowałam się także zapomnianą twórczością kompozytorów polskich. To świeża inspiracja, na razie popchnęła mnie ku nagraniu dwóch płyt. Pierwsza z nich była światową premierą TriaFantazji Zygmunta Zaremby. Druga ukaże się niebawem, będzie zawierała Sonatę D-dur na skrzypce i fortepian Aleksandra Tansmana z moim udziałem.
– Zrezygnowaliśmy z wysłuchania Sonaty Księżycowej, żeby tu przyjść – zagadnęliśmy, nawiązując do odsłonięcia popiersia Ignacego Jana Paderewskiego w Narodowym Muzeum Morskim w Gdańsku.
– My też z okazji Dnia Niepodległości działamy – odpowiedziała dr Magdalena Ochlik-Jankowska – prodziekan, Akademia Muzyczna im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku, Wydział Instrumentalny, Katedra Kameralistyki.
– Czy swoimi sonatami, tym co Pani robi, mogłaby pani leczyć gdańszczan?
– Trochę to robimy. Nie Sonatą Księżycową, bo to jest utwór mniej znany; zrobił wspaniałą karierę, powstał film. Raczej robimy to ze współpracownikami z uczelni z Akademii Muzycznej w Gdańsku. Robimy to wspólnie, ale trudno to nazwać aż tak górnolotnie: leczeniem. Niemniej, wprowadzamy powtórnie do obiegu zapomniane dzieła kompozytorów polskich i staramy się uczcić, właśnie Święto Niepodległości, w sposób cykliczny, albo publikując płytę z nagraniem kompozytorów, albo organizując międzynarodową sesję naukową z zapomnianych kart polskiej kameralistyki. Ona się odbywa cyklicznie co kilka lat, teraz następna odsłona będzie w 2024 roku.
Zwykle te wydarzenia odbywają się dla uczczenia Święta Niepodległości. Spotykają się muzycy z całej Polski, a często też z innych krajów propagujący polską muzykę także za granicą. Opowiadają o sowich twórczych dokonaniach, o dziełach, które odkryli bądź które czują, że są zapomniane i które chcieliby przywołać ze względu na ich niezwykłą wagę. Jest to bardzo wartościowe wydarzenie.
Efekt motyla czyli co nas czeka jeśli wyginą storczyki
Prof. Piotr Rutkowski – kierownik Pracowni Geobotaniki i Ochrony Przyrody, Wydział Biologii, Uniwersytet Gdański
Zainteresowania: Geobotanika, ochrona przyrody, antropogeniczne przekształcenia szaty roślinnej, Taksonomia roślin ze szczególnym uwzględnieniem rodziny Orchidaceae.
– Panie profesorze, ocala pan bardzo cenny kawałek przyrody. Jak tego pan dokonuje i dlaczego?
– Staram się, pracując nad różnymi gatunkami rzadkimi, żeby nie tyle poznać gdzie występują, w sensie by podawać, gdzie występują ale też w sensie: co się z nimi dzieje, czy wracają na nasze stanowiska, czy jest ich coraz mniej, coraz więcej, starając się chronić miejsca najcenniejsze. No bo rośliny tracimy w bardzo dużych ilościach.
Największe straty są na siedliskach specyficznych, na przykład na torfowiskach, terenach związanych z wszelakimi mokradłami. Osuszanie terenu czy prace nad melioracjami, „prostowaniem” rzek, wydają się dla człowieka bardzo korzystne, natomiast z punktu widzenia gatunków roślin, które są związane z tymi właśnie miejscami, to jest to dla nich bardzo trudne.
Jeszcze póki co, mamy pozostałości po systemie odwodnień, czyli suche torfowiska. Jeszcze można popatrzeć, jakie skutki przynoszą pewne działania, związane chociażby z podniesieniem, zamknięciem przepławek, albo chociażby związane z reintrodukcją bobrów, które budują tamy, nawadniają, zmieniają bardzo siedliska, i powoduje to, że wiele gatunków roślin związana jest właśnie z takimi terenami nasiąkłymi.
Gdy storczyków zabraknie – zginie duża grupa roślin, która jest powiązana z konkretnym gatunkiem owada, który go zapyla. W naszym kraju może mniej to widać, ale w tropikach jest duża część związana ze storczykami. Jeśli nie będzie storczyków, owady, które pobierają pokarm z nich, będą skazane zna wymarcie. Motyle mają aparat gębowy jak długa rurka. Jeśli zabraknie kwiatów długorurkowych, taki motyl nie napije się z kwiatu np. traw, bo one są zupełnie inaczej zbudowane, nie mają nektaru, są zapylane przez wiatr. Każdy z gatunków jest we wspólnej sieci powiązań.
Poszczególne gatunki, które wymierają bardzo szybko mogą w pewnym momencie spowodować katastrofę, po prostu masowe wymieranie owadów, co przełoży się z kolei na zapylanie roślin, z których mamy owoce do jedzenia. Zmniejszenie liczby tych gatunków roślin spowoduje wymieranie owadów. W ogóle przyroda jest nam niezbędna, potrzebna, nie ma wyjścia do zamknięcia w pomieszczeniach, w których nie ma nic zielonego, każdy z nas potrzebuje pokarmu, który nie jest syntetyczny. Nie wyżywimy ludzi, produkując pokarm tylko syntetyczny.
Sztuczne kości
Dr Adrian Szewczyk – adiunkt w Katedrze i Zakładzie Chemii Fizycznej, Wydział Farmaceutyczny Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego
Zainteresowania: W swojej pracy naukowej zajmuję się projektowaniem, wytwarzaniem i badaniem nowoczesnych nośników substancji leczniczych dedykowanych leczeniu zapaleń kości i szpiku wywołanych zakażeniem bakteryjnym. Po chirurgicznym wprowadzeniu takiego implantu do tkanki kostnej zmienionej chorobowo, pełni on dwie funkcje: nośnika substancji leczniczej (antybiotyku) o przedłużonym profilu uwalniania oraz materiału kościozastępczego, regenerującego powstałe ubytki kostne na drodze biomineralizacji.
– Nasze badania dążą do tego, żeby zaproponować na rynku nowy materiał kościozastępczy – powiedział nam dr Adrian Szewczyk z Wydziału Farmaceutycznego Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. – Ten materiał miałby pełnić dwie funkcje. Po pierwsze ten materiał zawiera w swoim składzie antybiotyk, czyli zawiera funkcję leczniczą, a z drugiej strony jest to materiał, który miałby regenerować kości.
Dość częstym problemem w przypadku wprowadzania implantów albo kiedy mamy złamanie kości i chirurg musi zoperować naszą kończynę na przykład, dochodzi do zakażeń bakteryjnych kości. I niestety, to jest taka jednostka chorobowa, która bardzo długo może być utajona, czyli nie daje żadnych objawów, tak więc nie ma świadomości, że ten proces postępuje, a kiedy już się objawi, to występuje najczęściej już ten etap kiedy jest za późno i niestety, trzeba na nowo otworzyć kość, ten implant, który był wprowadzony wyciągnąć, bo on już nie spełnia swej funkcji i dodatkowo wyciąć całą zakażoną kość.
Idea naszego projektu jest taka, aby w momencie, kiedy po raz pierwszy mamy jakieś zdarzenie wymagające operacji, na przykład złamanie kości, chirurg wprowadzał do kości zaproponowany przez nas materiał. I ten materiał właśnie pełni dwie funkcje. Z racji tego, że zawiera antybiotyk, to będzie on działał profilaktycznie.
Materiał jest w postaci granulek, więc niezależnie jaki kształt będzie miał ubytek, chirurg wypełni go małymi granulkami, tak że to jest uniwersalny kształt, który wypełni każdy niewielki ubytek.
Jesteśmy na etapie badań in vivo – na zwierzętach, natomiast przed nami długa droga. W zeszłym roku otrzymaliśmy patent na nasz materiał – to pierwszy nasz duży sukces, bo to polska koncepcja i teraz szukamy partnerów do współpracy właśnie w badaniach, także partnerów zagranicznych.
Obrazki z wnętrza człowieka. Sztuczna inteligencja pod kontrolą
Prof. Edyta Szurowska – prorektor ds. klinicznych, kierownik II Zakładu Radiologii, Wydział Nauk o Zdrowiu z Instytutem Medycyny Morskiej i Tropikalnej, Gdański Uniwersytet Medyczny
Zainteresowania: Moje zainteresowania naukowe dotyczą wykorzystania nowoczesnych technik obrazowych i sztucznej inteligencji w diagnostyce oraz planowaniu terapii różnych chorób, zwłaszcza onkologicznych, chorób sercowo-naczyniowych, a także centralnego układu nerwowego. Zaawansowane techniki TK i MRI pozwalają nie tylko na wykrywanie wczesnych stadiów nowotworów i planowanie leczenia, ale także przewidywanie jego skutków. W nurt tych badań wpisuje się poszukiwanie symptomatologii radiologicznej i radiomicznej różnych chorób oraz biomarkerów odpowiedzi na leczenie nowotworów przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji i metod uczenia maszynowego. Przykładem takich zastosowań są badania nad opracowaniem sygnatury radiomicznej raka płuca czy raka piersi na skanach niskodawkowej tomografii komputerowej (NDTK) i mammografii u uczestników programów przesiewowych. Aby w przyszłości móc szeroko wykorzystywać algorytmy sztucznej inteligencji w ocenie badań radiologicznych, dzisiaj musimy je trenować na dużych, świetnie przygotowanych zestawach danych, od czego my naukowcy z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego nie uchylamy się.
– Sztuczna inteligencja wykorzystywana jest przede wszystkim do diagnostyki – powiedziała prof. Edyta Szurowska – prorektor Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. – Jestem radiologiem. W radiologii jest bardzo dużo badań i tych badań robi się z dnia na dzień coraz więcej, ponieważ medycyna w tej chwili oparta jest na obrazowaniu, którym jest fotografowanie, filmowanie wnętrza ciała ludzkiego, czyli na przykład płuc, serca, wątroby. Wykorzystując różne techniki takie jak: promieniowanie jonizujące, tomografia komputerowa, rezonans magnetyczny uzyskujemy obraz. Na ten obraz czeka dzisiaj radiolog i mówi, czy jest choroba, czy nie – na podstawie pewnych charakterystycznych cech obrazu.
Ja koncentruję się na raku płuca, na udarach mózgu, na guzach mózgu, generalnie na onkologii i neuroradiologii. Sztuczna inteligencja może przyśpieszyć naszą pracę, może ułatwić rozpoznawanie chorób, przyśpieszyć to rozpoznanie i przede wszystkim pomoże radiologowi działać szybciej i robić lepsze opisy. Sztuczna inteligencja spowoduje, że nasze opisy będą strukturyzowane, sztuczna inteligencja zmierzy nam zmianę – jeżeli oczywiście radiolog dojdzie do wniosku, że to jest rzeczywiście właściwa zmiana, a nie to, że sztuczna inteligencja pomyliła się.
– Gdańsk bardzo mocno stoi, jeżeli chodzi o innowacje – ocenił jeden z naszych rozmówców. – Mają w tym zasługi uczelnie, na przykład Uniwersytet Gdański, Politechnika Gdańska, Akademia Medyczna – teraz Gdański Uniwersytet Medyczny. Naprawdę jesteśmy takim motorem napędzającym polską naukę. Zwłaszcza, że teraz tworzymy jeszcze Uczelnie Fahrenheita – konsorcjum i to otwiera nam, daje, bardzo wiele nowych możliwości.
Przemysł zupełnie inaczej patrzy na to niż naukowcy i to jest bardzo ważne, by się spotykać i znaleźć złoty środek. Zupełnie inaczej wygląda to w ujęciu naukowym, a inaczej z punktu widzenia biznesowego. Musimy się gdzieś znaleźć pośrodku. Konwent Gospodarczy przy Związku Uczeni w Gdańsku im. Daniela Fahrenheita to bardzo dobra droga. Konwent może łączyć te środowiska.
„Szybkie Randki Naukowo-Dziennikarskie” ‘2023 to było kolejne wydarzenie z cyklu. Jak przebiegło takie spotkanie około 5 lat temu? O tym można poczytać pod adresem:
https://pulsarowy.pl/szybkie-randki-2018-w-gdansku-naukowcy-i-dziennikarze-zawarli/ .
Kazimierz Netka
Proszę, czytaj również na portalu: Pulsarowy.pl