Czystka etniczna w Pomorskiem, c.d. Zagrożone są niekaszubskie małe ojczyzny. Społeczności te atakowane są z zewnątrz, ale również od środka. Rasa panów usiłuje przekonać świat, że niekaszubskie społeczności w województwie pomorskim nie istnieją; chce, by świat uznał, że w województwie pomorskim mieszkają prawie wyłącznie Kaszubi

Na ilustracji, na białym tle: nazwy najbardziej zagrożonych wyniszczeniem przez nacjonalistów grup społeczno-kulturowych i etnicznych w województwie pomorskim, w Polsce. (opr. K.N.). Źródło mapy podstawowej: PPWK.

Od szowinistycznych truskawek po anschluss, aneksję Gdańska i sięganie po jego bogactwo, np. po przedsiębiorstwa. Z takim majątkiem jak Gdańsk to już warto oderwać się od Polski?

Województwo pomorskie, gdańskie, znowu pomorskie – taka m.in. jest częściowa historia nazw północnośrodkowej Polski nad Zatoką Gdańską i dolną Wisłą. Główną osią tego obszaru jest dolina dolnej Wisły, zwieńczona Żuławami i Mierzeją Wiślaną.

Twórcą województwa pomorskiego był król Kazimierz Jagiellończyk, a pierwszym na tym obszarze królewskim przedstawicielem – w randze wojewody pomorskiego, w średniowieczu – był Jan z Jani – rycerz z Kociewia.

Po zakończeniu I wojny światowej województwo pomorskie sięgało od okolic Torunia jako jego stolicy do przylądka Jastrzębia Góra nad Bałtykiem.

Po II wojnie światowej utworzono województwo gdańskie, obejmujące ziemie głównie nad dolną Wisłą, m.in. z Elblągiem i wtedy Polska liczyła 14 – 15 województw.

Znaczące zmiany zaszły w 1975 roku, gdy podzielono kraj na 49 województw i wtedy powstały m.in. województwo elbląskie i nowe województwo gdańskie.

Województwo pomorskie powróciło po 1999 roku.

Zasłużeni

Jak widać, tereny północnośrodkowej Polski są bardzo zmienne, jeśli chodzi o granice administracyjne. Obszar ten i jego bogactwo w tym dolna Wisła i Żuławy – były budowane przez różne społeczności, np. przez Olędrów.

Gdańsk rósł w siłę m.in. dzięki temu, że Wisłą otrzymywał towary z centrum, a nawet z południa Polski i zasłużył sobie na miano: Aurea Porta, czyli Złota Brama Rzeczypospolitej. W II połowie XIX wieku Gdańsk stał się miastem o europejskim standardzie życia dzięki pracy i pomysłowości mądrych ludziom urodzonych m.in. na Kociewiu i na Żuławach.

Po I wojnie światowej Pomorze Gdańskie zostało znacząco wzmocnione znowu dzięki osobom z centrum, ze wschodu i z południa II Rzeczypospolitej, a zwłaszcza dzięki generałowi Józefowi Hallerowi, ministrowi Eugeniuszowi Kwiatkowskiemu i inżynierowi Tadeuszowi Wendzie, a także Mieczysławowi Jałowieckiemu – Kresowianinowi spod Wilna.

Fot. Kazimierz Netka.

Po II wojnie światowej całe przedwojenne województwo pomorskie (łącznie z Toruniem) zaczęło się rozwijać, dzięki Kresowianom – ekspatriantom ze wschodnich ziem II Rzeczypospolitej, którzy wraz z innymi imigrantami podnosili Pomorze z gruzów, a m.in. w Trójmieście, w Toruniu, w Bydgoszczy, w Tczewie krzewili mądrość – naukę, medycynę kulturę, przemysł, szkolnictwo, miejsca pracy – i tak jest do dzisiaj. Mieszkańcy Trójmiasta, Gdańska to w około 30 procentach właśnie Kresowianie – ekspatrianci i ich potomkowie.

Ten dorobek budowniczych Gdańska i województwa pomorskiego był i jest szanowany, poważany i w zasadzie nikt twórcom tego bogactwa prawa do uznawania ich zasług, nie odbierał. Do czasu.

Do czasu, gdy około 60 lat temu pojawiło się sformułowanie: Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie, mogące sugerować, że oprócz Kaszubów nikt znaczący w województwie pomorskim nie przebywa. Tymi trzema słowami wymazywano inne społeczności, ich dorobek, zasługi, istnienie, tożsamość – takie można mieć odczucia. I to wymazywanie, niszczenie wiedzy o istnieniu niekaszubskich społeczności, o ich zasługach, dorobku, o mało co by się powiodło.

Inwazja

Odpowiedzialność za utworzenie owego sformułowania „Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie” (ZKP) zostanie zepchnięta w bieżącym roku najprawdopodobniej na Lecha Bądkowskiego – zasłużonego dla całej Polski czyli również dla Gdańska i Pomorza.

W tamtych czasach PRL-u lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku, żeby zestawem takich trzech słów „ Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie” się posługiwać, trzeba było albo mieć duże znajomości we władzach partyjnych, albo zostać zmuszonym do wykonywania zaleceń specsłużb PRL-u.

Wkrótce potem zaczęły się pojawiać oddziały ze sformułowaniem: Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie (ZKP). Takie oddziały powstawały na terenach innych podregionów, np. na Kociewiu (po wcześniejszym zlikwidowaniu organizacji o nazwie: Zrzeszenie Kociewskie, podobno za zgodą członków tej organizacji i ze względu na słabą jej aktywność). Oddziały ZKP istnieją do dzisiaj i są to organizacje trochę przypominające inwazyjne gatunki w przyrodzie. Przejmują bowiem funkcje prawdziwych, rzeczywistych organizacji lokalnych, jednocześnie służąc pod szyldem kaszubskim. Oczywiście, te oddziały ZKP wykonują bardo dobrą pracę i mają wielkie zasługi.

Jednak, żeby poczuć co ważne jest np. dla Kociewia, Żuław, Powiśla, Trójmiasta, Pobrzeża Słowińskiego, Krajny, Borów Tucholskich trzeba czuć sercem te regiony.

Efekt tego braku odczuwania sercem w oddziałach, poczucia co jest ważne dla Polski, dla regionu, mieliśmy na przykład w sierpniu 2023 roku. Wtedy, w Pelplinie zorganizowano wydarzenie o nazwie: plachandry. Niewiele osób wie, co to są plachandry. W tym samym czasie przypadała 100. rocznica bardzo ważnego dla Polski, w tym również dla Kociewia, wydarzenia: stulecie przejścia pierwszego w historii polskiego statku przez równik (chodzi o żaglowiec Lwów – flagowy statek państwowej Szkoły Morskiej, istniejącej przez około 10 lat w Tczewie, na Kociewiu). O tym w oddziałach ZKP na Kociewiu jakby trochę zapomniano.

Sześć dekad przygotowań

W 2024 roku przypada 60. rocznica używania sformułowania „Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie”. Z tej okazji Gdańsk ma być ogłoszony stolicą Kaszub. Jeśli do tego dojdzie, będzie to jakby przejęcie Gdańska, anschluss, aneksja, przywłaszczenie sobie tego miasta. To również będzie symbolem zagarnięcia dorobku i wszelkich dokonań wielu niekaszubskich społeczności; dorobku, który powstawał przez około 1000 lat.

Tak więc, pod 60-letnim szyldem: Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie, znajdzie się 1000-letnia twórczość niekaszubskich społeczności.

Jak mogło dojść do takiego stanu, że ktoś może się ośmielić ogłosić światu, że Gdańsk – miasto tworzone przez wieki przez reprezentantów różnych narodów, społeczności – jest kaszubski? Do tego ogłoszenia Gdańska stolicą Kaszub, przejęcia tej stolicy województwa pomorskiego i stolicy Żuław, od dawna trwają przygotowania – od wspomnianych 60. lat co najmniej.

Szowinistyczne strawberries

Punkt kulminacyjny tego procederu przygotowań do przejmowania miasta Gdańska miał miejsce w 2011 roku. Wówczas, podczas inauguracji polskiej prezydencji w Unii Europejskiej, pokazano światu truskawki, informując jednocześnie, że to kaszubskie truskawki.

To tak, jakby zasugerować, że nikt inny w Polsce truskawek nie produkuje, a jeśli ktoś je uprawia, to prawie nie istnieje, albo się nie liczy. To był przekaz, sugestia, których dokonała osoba uznawana za człowieka, któremu można wierzyć – przez prezesa wszystkich Polaków. Społeczność międzynarodowa otrzymała więc podstawy do tego by sądzić, ze Polaków nie stać na nic nadzwyczajnego; że Polaków nie stać na większe dokonania jak produkcja truskawek.

A była wówczas okazja, by w momencie (kiedy najwięcej osób obserwowało owo wydarzenie) przejmowania przez Polskę prezydencji w UE, pokazać światu nasze naprawdę wielkie osiągnięcia naukowe, innowacyjne, przemysłowe (np. łazik marsjański, lek na osteoporozę, sukcesy w nanotechnologiach, m.in. grafen; elektryczne autobusy).

Jeśli osoba zajmująca najwyższe w kraju wykonawcze stanowisko decyzyjne pokazuje nasz kraj jako prawie wyłącznie „truskawkowy”, to nic dziwnego, że w jej ślady idą inni i działają w podobny sposób, na przykład z tego względu, że chcą się przypodobać, czują przymus, strach, że zostaną zwolnieni z pracy, nie będą awansowali, nie dostaną podwyżki wynagrodzenia.

W każdym razie, kilkanaście lat temu świat został poinformowany, że jedną z najważniejszych umiejętności Polaków, jest uprawa słomianych jagód – z sugestia, że uprawiają je głównie Kaszubi. Rzeczywistość jest jednak inna. Polacy potrafią znacznie więcej. Żeby jednak owo wyobrażenie o Polsce, w tym o Pomorzu prawdziwie przedstawiać, trzeba nasz kraj i region czuć sercem.

Fot. Kazimierz Netka.

Teraz potrzeba wiele starań, działań, pokazywania tego co naprawdę jest cenne, by ten obraz z nacjonalistycznymi truskawkami zmienić. Trzeba rozpocząć pokazywanie polskich, w tym pomorskich naukowych osiągnięć, wynalazków, sukcesów przemysłowych itp. Zaniżanie dorobku Polaków do poziomu uprawy truskawek – szowinistycznych słomianych jagód, to szkodzenie nie tylko Polsce – naszej dużej ojczyźnie, ale też małym ojczyznom.

Podobne sugestie mogą się powtórzyć i zostać zintensyfikowane w 2024 roku. Bardzo możliwe, że znowu wykorzystane zostaną w tej grze nacjonalistyczne, słomiane jagody. Niewykluczone, po raz kolejny zostaniemy ukazani w fałszywym, niekorzystnym świetle, jako kraj i region nie mające światu niczego cennego do zaoferowania oprócz owych nacjonalistycznych strawberries.

Pierwszy łup

Jak widać, na dobre szowinistyczna machina ruszyła, w 2011 roku… W Pomorskiem zaczęła wyodrębniać się rasa panów, kierująca tymi dążeniami do przejęcia Gdańska oraz innych małych ojczyzn w województwie pomorskim.

Pierwszym łupem rasy panów jest mała ojczyzna Słowińców. Na starych mapach (sprzed około pół wieku) można zobaczyć napis: Pobrzeże Słowińskie. Na jednej ze współczesnych map ten obszar został przykryty; oznaczony na dwa sposoby: Ziemia Słupska i Kaszuby.

Wiele wskazuje, że następny ma być Gdańsk, mała ojczyzna m.in. Kresowian ekspatriantów (prawie nikt do tej pory Gdańska oficjalnie nie nazwał małą ojczyzną ekspatriantów, ale miasto owo na takie miano w pełni zasługuje).

Pokątne rozmowy?

Czy na temat ogłoszenia Gdańska stolicą Kaszub były prowadzone jakieś rozmowy, uzgodnienia z władzami Gdańska? W tej sprawie wysłaliśmy zapytania do Urzędu Miejskiego w Gdańsku. Minęło kilka miesięcy, a jeszcze odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Może magistrat w Gdańsku nie zamierza poinformować mieszkańców miasta o swych planach wobec nich, związanych z losami miasta? Może się boi? Może został zastraszony tak skutecznie, że nikt z pracowników Urzędu Miejskiego w Gdańsku nie chce się wypowiadać na ten temat?

Gdyby doszło do nagłego ogłoszenia Gdańska – miasta wielu społeczności – stolicą Kaszub, byłby to przypadek przehandlowania europejskiego miasta, przykład niezwykłego frymarczenia tym miastem, kupczenia nim bez wiedzy jego mieszkańców.

Niemal cały świat jest przekonywany do słuszności ogłoszenia 1000-letniego Gdańska stolicą Kaszub, czyli w rzeczywistości do przywłaszczenia go, przejęcia, do anschlussu, do aneksji Gdańska. Można odnieść wrażenie, że podejmowane są różnego rodzaju działania, przygotowywane publikacje, przeprowadzane kampanie mające na celu wprowadzenie w błąd mieszkańców naszego globu poprzez okłamywanie ich, że w województwie pomorskim liczą się prawie wyłącznie Kaszuby i Kaszubi; że innych społeczności oraz podregionów w województwie pomorskim nie ma, albo mało znaczą bo nie mają odpowiednio wielkich dokonań.

Jeśli chodzi o dokonania tych niekaszubskich społeczności, to owi ludzie mają osiągnięcia i zasługi olbrzymie.

Sposoby

Oto niektóre pomysły rasy panów na wpojenie światowej opinii publicznej przekonania dot. wyższości Kaszubów nad innymi mieszkańcami województwa pomorskiego:

– zmuszanie podmiotów publicznych czyli państwowych i samorządowych do przekonywania świata, że w województwie pomorskim istnieją prawie wyłącznie Kaszuby;

– sugerowanie przy użyciu prognoz pogody w państwowej, publicznej Telewizji Polskiej S.A, że w Pomorskiem istnieją prawie wyłącznie Kaszuby. Zmuszenie państwowego, publicznego podmiotu do takiego szkodzenia województwu pomorskiemu, a nawet całemu krajowi jest czymś niesamowicie groźnym i niespotykanym również w skali świata.

– wykorzystanie przewodnika dla międzynarodowych dziennikarzy z ponad 30 państw do zasugerowania, że Gdańsk jest otoczony przez Kaszuby.

Realizowana w Pomorskiem i w Gdańsku czystka etniczna i próba przejęcia Gdańska, szkodzą nie tylko temu miastu i województwu pomorskiemu. To osłabianie całej Polski i otwieranie furtki dla sił nieprzyjaznych Polsce, sił niekoniecznie zza naszej zachodniej granicy państwowej.

Ciekawe, dlaczego rasa panów postanowiła użyć akurat Kaszuby do szkodzenia Polsce, w tym województwu pomorskiemu?

Winnymi doprowadzenia do sytuacji niszczenia dorobku i tożsamości około 2 milionów osób w województwie pomorskim, nie są zwykli ludzie. Sprawcy to osoby na stanowiskach, mogący wydawać decyzje, a więc mający moc zabraniania działań krzywdzących kogokolwiek, ale mogący również nakazywać promowanie, wywyższanie tylko jednej społeczności. Przedstawiciele rasy panów mają też możliwość prowadzenia odpowiedniej polityki kadrowej – takiej by na odpowiednie stanowiska wstawiane były osoby, które albo są podatne na zastraszanie, albo chętnie, z własnej woli podejmą się dyskryminacji ludzi oraz dokonywania czystek etnicznych.

Pomnikowe „cegiełki”

Mamy tu jednak do czynienia bardziej z niedopatrzeniem decydentów niż ze świadomym działaniem na szkodę województwa pomorskiego i oczywiście na szkodę Polski. Tego jesteśmy pewni, ze nikt świadomie by czegoś takiego nie zrobił.

Chyba, że decydenci zostali zmuszeni przez rasę panów na przykład zastraszaniem, szantażem do odpowiedniego zachowania, postępowania, decydowania wygodnego dla rasy panów, postępowania po jej myśli i do wspierania planów budowy pomnika dyskryminacji niekaszubskich społeczności – czyli dołożenia „cegiełki” do pomnika wieńczącego 60-lecie szkodzenia niekaszubskim społecznościom (łącznie liczącym około dwóch milionów obywateli) mającym największe zasługi dla województwa pomorskiego.

Powyższy problem jest wart gruntownego zbadania, m.in. naukowego. Ten proceder musi zostać dokładnie przeanalizowany przez niezależnych badaczy, na przykład przez takich, którzy nie mają powiązań z organizacjami kaszubskimi. Nie chodzi tu o brak zaufania do organizacji kaszubskich, bo to bardzo zacne instytucje, ale o to, by nikt nie pomyślał, że na opracowania naukowe dotyczące zjawiska wyniszczania kulturowego i etnicznego Pomorza w XXI wieku, ktokolwiek miał wpływ.

Zjawisko dyskryminowania niekaszubskich społeczności w Polsce, w województwie pomorskim, jest warte zbadania przez naukowców, krajowych i zagranicznych. Jest to bowiem temat, problem, destrukcyjny proces, wymagający rozpoznania, gruntownego opisania przez przedstawicieli różnych dyscyplin nauki.

Kazimierz Netka

Proszę, czytaj również na portalu: Pulsarowy.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *